Recenzja wyd. DVD filmu

Kłamstwo (2005)
Jeff Wadlow
Julian Morris
Lindy Booth

Nic ciekawego

Aż chciałoby się powtórzyć za Gienkiem ze skeczu Ani Mru Mru: „Niiic cieeekawego!”. Obejrzałam sobie ten film, nie spodziewając się żadnych rewelacji i żadnych rewelacji nie było. Ot, kolejna
Aż chciałoby się powtórzyć za Gienkiem ze skeczu Ani Mru Mru: „Niiic cieeekawego!”. Obejrzałam sobie ten film, nie spodziewając się żadnych rewelacji i żadnych rewelacji nie było. Ot, kolejna historyjka o tym, że kłamcy nie wierzy się nawet wtedy, kiedy zaczyna mówić prawdę. I on sam nie wie, komu może ufać, bo wszyscy okazują się wplątani w intrygę. Kto mówi prawdę, a kto zmyśla? Kto udaje, a kto rzeczywiście pomaga?   „Kłamstwo” powstało w 2005 roku, a cały czas czerpie motywy z wcześniejszych filmów. Przed oczyma miałam „Plotkę” z 2000 roku, o niebo lepszą, bardziej wciągającą i zaskakującą. Świetnie zmontowaną intrygę, która, wyjaśniona na końcu, każe widzowi rozdziawić japę ze zdumienia i podziwu dla pomysłu. „Kłamstwo” jest wtórne i przez to momentami zabawne, a momentami żenująco przewidywalne.   Akcja ma miejsce w Westlake Academy, gdzie zostaje „zesłany” jeden z głównych bohaterów, Owen. W poprzedniej szkole nieźle nabroił i ojciec dla przytarcia uszu posłał go do Westlake, gdzie wszyscy się znają i egzystują razem w nudnej rzeczywistości. Ale nuda prędko znika, kiedy zostaje zamordowana młoda dziewczyna, Becky Roberts. Grupka nowych przyjaciół Owena bawi się w grę o nazwie Wilk, która z czasem przeradza się w niebezpieczną rozgrywkę o życie. Zblazowane nastolatki wymyślają zabójcę Becky, tworzą szczegółową historię jego wcześniejszych morderstw i zamieszczają ją w Internecie. Łatwo się domyślić, że niedługo potem cała szkoła huczy od plotek i każdy lękliwie ogląda się za siebie w strachu, że ujrzy zamaskowanego zabójcę, goniącego go z nożem. I tak oto mamy jednego prawdziwego trupa, który stał się pretekstem do stworzenia przez małolatów profilu psychologicznego mordercy oraz… inne trupy, które mnożą się w zastraszającym tempie. Czy wymyślony zabójca istnieje? A może ktoś się pod niego podszywa? Może jedno z grupki robi sobie głupie żarty? Co jest prawdą?   Nie mówię, że to kiepski film. Całkiem przyjemnie mi się go oglądało, ale drażniła mnie ta wtórność. Musiałam się też cierpko uśmiechnąć, kiedy pojawił się motyw zabójcy w kurtce myśliwskiej i pomarańczowej kominiarce. Nóż również musiał być fikuśny, nie mógł być zwykłym kuchennym nożem do krojenia na przykład wędliny. Przerzucanie oskarżeń co rusz na inną osobę irytowało mnie, zamiast wciągnąć w akcję. Odebrałam to jako sztuczne budowanie nastroju i robienie zamętu. Na samym końcu trochę się pogubiłam, a potem zostałam mile zaskoczona, za co duży plus dla filmu. Rozwiązanie zagadki jest tak proste, że aż nierealne. A szyderczy uśmiech przez udawane łzy oraz „Jeśli nawet to prawda, to kto ci uwierzy?” są po prostu cudowne! Tylko czy ciekawe i zaskakujące zakończenie jest w stanie uratować średnio ciekawy film?   Reasumując, jeśli komuś bardzo się nudzi, może sobie „Kłamstwo” obejrzeć. Czasu nie zmarnuje, a może nawet będzie zadowolony. Ja obejrzałam, wnioski wyciągnęłam, drugiego seansu nie planuję.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Kłamstwo
Wydawałoby się, że nietrudno zrobić jest kolejny film grozy dla nastolatków. Topowa obsada, hektolitry... czytaj więcej
Recenzja Kłamstwo
Kolonia. Grupa przyjaciół siedzi przy ognisku, smaży kiełbaski i rozmawia. Nagle, ktoś wpada na pomysł... czytaj więcej