Film wyjątkowy i magiczny. Historia rodziny policjanta podróżującej z Kobe na południe kraju, by w rodzinnym grobowcu złożyć prochy poległego w wojnie syna. Kino drogi, gdzie wędrówka przez
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
Facebook
X
Udostępnij
Skopiuj link
Bądź na bieżąco
Film wyjątkowy i magiczny. Historia rodziny policjanta podróżującej z Kobe na południe kraju, by w rodzinnym grobowcu złożyć prochy poległego w wojnie syna. Kino drogi, gdzie wędrówka przez zniszczony kraj jest pretekstem do ukazania starej Japonii z zupełnie odmiennym systemem wartości, postaw życiowych, próby pogodzenia się z klęską. Ten obraz pięknie odmalowują postacie drugoplanowe, czarnorynkowy handlarz, samotna geisha, benshi, profesor, który oszalał czy narkoman żyjący w poczuciu winy, że przeżył wojnę. Rodzina policjanta wychowywana twardą ręką w sposób tradycyjny, gdzie przemoc jest najlepszym środkiem dyscypliny, zmienia się podczas podróży. Najstarszy syn Koji ucieka, młodszy Keita znalazł inspirację w kinie i w kontaktach z najróżniejszymi ludźmi. Tradycja wychowawcza upada więc w tych brutalnych i ciężkich czasach. Piękny film, refleksyjne spojrzenie na zmiany, jakie zaszły w Japonii przez półwiecze. Film otwierają bowiem sceny z trzęsienia ziemi w Kobe z 1995 roku, odwołujące się do nalotów z 1945. Sceny podróży statkiem czy kończąca całe arcydzieło sekwencja walki drewnianym kijem dorosłego Keity wśród gruzów Kobe wzruszają do łez. Wyimaginowana walka zamykająca film ulotnie hipnotyzuje i pokazuje tęsknotę za dzieciństwem, nie ważne, jakie by ono nie było. Ale Shinoda wyraźnie też tęskni za starą, przedwojenną Japonią. Obraz głębokich wzruszeń, czule odmalowana panorama upadłego kraju widzianego oczyma dziecka okraszona chwytającą za serce muzyką, napisaną przez mistrza Shinichiro Ikebe. Jeden z niewielu filmów na których płakałem. Oglądając finał, ciarki chodzą po plecach i w takich momentach uświadamiam sobie, jak bardzo kocham kino. Czyste piękno. Dla rodziny wędrówka przez gruzy, świat biedy i czarnego rynku staje się punktem krytycznym, próbą sił. Zmiany, jakie brutalnie z dnia na dzień zachodzą w kraju, poniżenie okupacją, doprowadzają do upadku starego modelu wychowania, przemiany obyczajowej. Shinoda pokazuje ten moment subtelnie, dawkując rozwój wydarzeń, cierpliwie i ze stonowaniem napawając się pojedynczymi epizodami, scenami. Taki ton narracji tworzy niezwykłość filmu, atmosferę magii minionej epoki, smaku czasów dzieciństwa Keity, młodzieńczej wolności Koji, upadku autorytetu ojca. Cudowny portret obyczajowy. To co jeszcze zachwyca, to fenomenalne zdjęcia, pełne kolorytu nie tylko obyczajowego czy tematycznego, ale i plastycznego. Współtworzą nastrój - raz ciepłe i nawet zabawne, raz zioną smutkiem i powagą. Doskonałym manewrem było wykorzystanie na początku fragmentów kronik filmowych z epoki, oddających wymownie chaos Japonii drugiej połowy lat 40. Aktorzy zostali dobrani doskonale. Na owacje zasługuje Kyozo Nagatsuka, odtwórca roli ojca i starszego Keity jednocześnie. Wykreował dwie postacie o skrajnie różnej charakterystyce emocjonalnej. Jak pisałem powyżej bohaterowie epizodyczni stanowią siłę tego obrazu, więc reszta obsady spisała się także na medal. Soundtrack autorstwa Ikebe, znakomitego kompozytora do filmów min. Kurosawy, porusza subtelnością i urokiem. Te wszystkie elementy dopasowane idealnie przez Shinodę złożyły się na arcydzieło pośród nudnych i rutynowych zazwyczaj obyczajówek. Seans pełen wspaniałych doznań.