Recenzja filmu

Mamma Mia! (2008)
Phyllida Lloyd
Meryl Streep
Pierce Brosnan

Zabawa w rytmach ABBY

Któż choć raz nie zawojował parkietu w rytm radosnych, ponadczasowych przebojów ABBY? Lub chociaż nie przytupnął nóżką, kiedy w radiu leciało roztańczone "Waterloo"? Szwedzki zespół wdarł się na
Któż choć raz nie zawojował parkietu w rytm radosnych, ponadczasowych przebojów ABBY? Lub chociaż nie przytupnął nóżką, kiedy w radiu leciało roztańczone "Waterloo"? Szwedzki zespół wdarł się na parkiety i w serca całego świata - i jak dowodzi chociażby sukces brodwayowskiej "Mamma Mia!" - pozostał w nich na zawsze. Niesłychana kariera scenicznej wersji musicalu, zachwyt widzów oraz pozytywne recenzje krytyki sprawiły, iż spektakl doczekał się swej filmowej adaptacji. Wersji oryginalnej, niestety, nie było mi dane zobaczyć, jednak goszcząca właśnie na ekranach polskich kin "Mamma Mia!" jest filmem w każdym aspekcie udanym; wesołym, roztańczonym, a nade wszystko - szalenie optymistycznym.   Zaryzykuję stwierdzenie, że "Mamma Mia!" jest filmem głównie dla fanów ABBY. Piosenki szwedzkiego kwartetu idealnie wkomponowane są w przyjemną, choć nieco prostą fabułę. Są jej nieodłączną częścią; charakteryzują bohaterów, posuwają akcję do przodu. Świetne zaaranżowane, ciekawie odśpiewane przez doborową obsadę, dosłownie porywają widzów i zgodnie z hasłem promocyjnym z plakatu - zabierają w roztańczoną podróż ku przepięknym, słonecznym krajobrazom greckich wysp. Obraz Lloyd należy do tego grona filmów, których zadaniem jest przede wszystkim zapewnienie rozrywki widzowi. I ze swego obowiązku wywiązuje się wręcz znakomicie. Bombarduje widzów ogromną dawką pozytywnych emocji oraz niejednokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy. Co najważniejsze - nie stara się być czymś więcej, niż jest. To film przesiąknięty szczerym optymizmem, którego próżno szukać wśród innych wytworów kinematografii czy nawet codziennej, często szarej rzeczywistości. Któż nie lubi od czasu do czasu obejrzeć filmu, po którym świat wydaje się bardziej kolorowy?   Myliłby się jednak ten, kto uważa, że obraz Lloyd jest tylko i wyłącznie ciekawą, choć pustą błahostką. Gdzieś pomiędzy tanecznymi rewiami, ukryta jest dosyć smutna prawda o egzystencji ludzi w podeszłym wieku. Ludzi, których życie sprowadza się do przytłaczającej codzienności, gdzie brak miejsca na realizowanie dawnych marzeń, czy nawet powroty do chwil, które dawno minęły, a które wspomina się z wszechogarniającym sentymentem. Twórcy jednak dają nadzieję i na przykładzie roztańczonego grona głównych, starszych bohaterów ukazują, że nie istnieją ograniczenia wiekowe, jeśli chodzi o realizowanie własnych pragnień.   Do sukcesu filmu, oprócz samych piosenek ABBY, przyczyniło się w głównej mierze aktorstwo. I nie będzie żadnym zaskoczeniem, gdy napiszę, że niekwestionowaną królową filmu jest Meryl Streep. Aktorka kolejny raz potwierdza, iż jest jedną z najwybitniejszych i co najważniejsze - najwszechstronniejszych obecnie aktorek. Jej partie śpiewane prezentują zaskakująco wysoki poziom, a sama postać szalenie sympatyczna i prawdziwa. Donna to kobieta niesamowicie witalna, obdarzona niezwykłą charyzmą. Streep niejednokrotnie szarżuje, bawi się rolą i buduje swą kreację na olbrzymim dystansie do własnej osoby. Warto wspomnieć również o reszcie obsady, która wywiązuje się ze swych ról równie fenomenalnie.   "Mamma Mia!" posiada wszystko, co winien posiadać udany musical - chwytliwe piosenki, sympatycznych bohaterów oraz dawkę pozytywnej energii, która udzieli się nawet największemu smutasowi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Idealna produkcja na lato. Przeniesienie na duży ekran brodwayowskiego musicalu, który uzyskał... czytaj więcej
Ta recenzja rozpoczyna się stwierdzeniem autorki: Nie znoszę musicali. Wyśpiewywanie tekstu uważam za... czytaj więcej
Przeboje zespołu ABBA to ponadczasowe hity. Ich popularność zaowocowała broadwayowskim musicalem. Tym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones