Recenzja filmu

Misery (1990)
Rob Reiner
James Caan
Kathy Bates

Niemizerne "Misery"

Wiem, że narażę się wielu osobom… Nie przepadam za twórczością literacką Stephena Kinga, nie cenię jej zbyt wysoko, a jego utwory traktuję jako zwyczajne "czytadła", niektóre nawet wciągające,
Wiem, że narażę się wielu osobom… Nie przepadam za twórczością literacką Stephena Kinga, nie cenię jej zbyt wysoko, a jego utwory traktuję jako zwyczajne "czytadła", niektóre nawet wciągające, a inne wręcz irytujące. Muszę przyznać natomiast, że w wielu przypadkach stanowią one świetny materiał do obróbki dla filmowców parających się efektowną kinową komercją. Powtarzam do obróbki, gdyż same w sobie nie mogą być traktowane jako gotowy scenariusz, lecz jedynie jako podkład dla jego napisania. Tak też było w przypadku "Misery" ze znakomitą Kathy Bates w roli głównej, która przyćmiła również ponadprzeciętną kreację James Caana. Powieść opierała się w większości na opisach emocji bohaterów – niezrównoważenia psychicznego samotnej wdowy Annie Wilkes oraz szamotaniny myśli i odczuć pisarza Paula Sheldona wśród ogarniającego jego ciało przenikliwego bólu. Nic dziwnego więc, że powodzenie ekranizacji "Misery" zależało w znacznej mierze od aktorów. Ale nie tylko od nich. Scenariusz napisany przez Williama Goldmana korzysta z głównego wątku powieści Kinga – uwięzienia rannego w wypadku Paula Sheldona w domu jego fanatycznej wielbicielki. Pozostałe motywy wywodzące się z głównego tematu zostały wyselekcjonowane przez scenarzystę, który pokusił się również o dodanie kilku nowych. Chociażby historia szeryfa dociekającego okoliczności zaginięcia poczytnego pisarza dziejąca się równolegle do dramatycznych zdarzeń w górskiej odosobnionej posiadłości Annie Wilkes została dodana przez Goldmana. Ta selekcja i addycja treści podporządkowana została osiągnięciu niepokojącego klimatu i narastającego napięcia. I udało się! Świadczy to chociażby o tym, że wykonanie scenariusza adaptowanego nie jest bynajmniej banalną kwestią i również przy jego okazji wychodzą na jaw zdolności bądź nieporadności scenarzysty. Ale oczywiście scenariusz staje się bezwartościowy, gdy wpada w ręce miernego reżysera. Na szczęście nie dotyczy to Roba Reinera, który po sukcesie filmu "Kiedy Harry poznał Sally" przystąpił do ekranizacji opisywanej prozy Kinga. Stworzył obraz mogący stanowić wzór niewymagającej, frapującej rozrywki. Fenomenalna Kathy Bates porusza widza do głębi. Raz jest ciepłą, sympatyczną kobietą mogącą zdobyć serce niejednego mężczyzny, by pod wpływem pewnego impulsu włączyć w sobie wzajemnie napędzającą się spiralę negatywnych emocji prowadzącą do gwałtownego wybuchu. Wszystkie takie emocje spisane przez Kinga wychodzą w postaci pięknie uszlachetnionej aktorsko przez wspomnianą laureatkę Oskara. Gatunkowo podobne filmy często rażą mnie niezamierzoną groteską sytuacji kreowanych na zatrważające. W tej produkcji takich nie było. No, może poza jedną na końcu filmu, ale nie zmieniła ona ogólnego, bardzo pozytywnego odbioru. Pewnie zachęcanie do oglądania "Misery" jest niepotrzebne, gdyż thriller ten ma już ugruntowaną mocną pozycję wśród filmów w swojej kategorii. Mimo to namawiam do sięgnięcia właśnie po ten nieco już leciwy tytuł, gdy nachodzi nas ochota na obejrzenie świeżych produkcji, takich jak chociażby "Lustra" czy "Nienarodzony".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Samotność nas niszczy, samotność prowadzi do ogromnych problemów natury psychicznej. Film Reinera... czytaj więcej
Stephen King to mistrz horroru potrafiący stworzyć historię grozy, posługując się na pozór zwyczajnymi... czytaj więcej
Film "Misery" oglądałem dość dawno temu, ale pamiętam go znakomicie. Ten film to widowisko, które... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones