Recenzja filmu

Moulin Rouge! (2001)
Baz Luhrmann
Nicole Kidman
Ewan McGregor

Moulin Rouge - jako musical, zmierzch czy nowe oblicze?

Z całą pewnością na "Moulin Rouge!" nie kończy się era gatunku, lecz rozpoczyna jego całkiem nowy rozdział, gdyż ten niezwykły film nadaje musicalowi zupełnie nowy wyraz, a nawet przekracza ramy
Z całą pewnością na "Moulin Rouge!" nie kończy się era gatunku, lecz rozpoczyna jego całkiem nowy rozdział, gdyż ten niezwykły film nadaje musicalowi zupełnie nowy wyraz, a nawet przekracza ramy gatunku. Reżyser mógł oczywiście pójść w ślady swoich genialnych poprzedników i zrobić coś na kształt "Gorączki Sobotniej Nocy", "Sławy", czy też współczesnych musicali "Evity", "Wszyscy mówią kocham cię" oraz "Straconych Zachodów Miłości", ale Baz Luhrmann poszedł znacznie dalej, ośmielając się dokonać rzeczy pozornie niemożliwej, czyli nadać niestandardowe oblicze temu zamierającemu, a niegdyś tak popularnemu gatunkowi filmowymi. Ta niebywale trudna sztuka udała mu się z kilku różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że Luhrmann postawił na oryginalność, artystyczną prowokację, eklektyzm i nowatorstwo. Ryzyko jak najbardziej się opłaciło, gdyż powstał niepowtarzalny obraz, rządzący się swoimi prawami czasowymi i aranżacyjnymi, gdzie rozmywa się granica między rzeczywistością i prawdą historyczną, a zaczyna niezwykły, zaskakujący spektakl, jakiego jeszcze na ekranie nie było. Oto klasyczna historia tragicznej miłości została opowiedziana w zupełnie innowacyjny sposób, zaprzeczając jakimkolwiek ramom czasowym, muzycznym czy inscenizacyjnym oraz cechując się wyłamywaniem wszelkim schematom, jak również wyzwolonym, swobodnym stylem narracji, tak jak wyzwolony był cały Paryż przełomu XIX i XX wieku. Brak w "Moulin Rouge!" silnie zarysowanego tła historycznego stanowi tylko punkt wyjścia do ukazania historii tragicznej miłości, o którą tak naprawdę chodzi w całym filmie, i która nabiera przez to uniwersalności, ponieważ może wydarzyć się w każdym miejscu i czasie. Ubogi poeta zakochuje się z wzajemnością w pięknej kurtyzanie zupełnie "wbrew regułom" "płatnej miłości", za co przyjdzie im obojgu zapłacić wysoką cenę. Luhrmann konsekwentnie i z przekonaniem tworzy wykreowany we własnym umyśle świat, który ze zdwojoną siłą ożywa na ekranie, gdzie wszystkie elementy zaskakująco ze sobą współgrają i wzajemnie się dopełniają. Widać to doskonale na przykładzie sceny, w której Christian i Satine wyznają sobie miłość, śpiewając wspaniale połączone teksty z takich słynnych przebojów jak "Pride In the name of love", "All you need is love" czy "I will always love you." Dzięki temu zabiegowi reżyser uzyskał efekt naturalności i niemalże spontanicznego wyrażania wielkiego uczucia, sprawiając, że są one w stanie przemówić do współczesnego widza. I tak jak Gene Kelly w "Deszczowej Piosence" śpiewając i tańcząc bez parasola w strugach deszczu, wyraża swoje uczucie do Debbie Reynolds, tak Ewan McGregor śpiewa w refrenie tanga "Roxanne" o swojej wielkiej miłości, zazdrości i smutku spowodowanego niemożnością ujrzenia ukochanej. Jego pieśń jest tak przejmująca, że niemal możemy wczuć się w jego sytuację ogromnie zrozpaczonego i cierpiącego kochanka. W tym samym czasie następuje najazd kamery i możemy zobaczyć to, co wyobraża sobie Christian, wiedząc że jego ukochana ma spędzić noc z księciem. Jego wielki ból jeszcze mocniej potęgują słowa piosenki: "His eyes upon your face, his hands upon your hand, his lips caress your skin. It's more than I can stand". Bardzo ważną rolę w musicalu pełnią również emocje, które dają możliwość wczucia się w losy bohaterów. I tak właśnie jest w przypadku "Moulin Rouge!", dzięki któremu możemy choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o całym świecie i poddać się magii tego szalonego miejsca, w którym pobrzmiewają echa złotych czasów klasycznych musicali lat 30. i 40. - tych takich jak "Melodia Broadwayu", "Ulica Szaleństw", "Karioka", "Rewia na Broadwayu" czy też "Wielkanocna Parada", z całym ich wzbudzającym silne emocje widowiskowym rozmachem, doskonałymi popisami wokalnymi, olśniewającymi sekwencjami tanecznymi oraz perfekcyjnymi układami choreograficznymi. I oto właśnie chodzi aby film przede wszystkim oddziaływał na nasze emocje i sprawił, że odbiera się go wszystkimi zmysłami, nie pomijając nawet "szóstego", tak jak "Moulin Rouge!", które trzeba odbierać takie, jakie ono jest, z całym kolażem stylów, scenograficznej awangardy, nowymi aranżacjami słynnych muzycznych przebojów XX wieku, z krzykliwymi barwami oraz postmodernistycznym montażem, przyprawiającym o prawdziwy zawrót głowy. Bo tylko wtedy można dostrzec w filmie prawdziwe piękno oraz dać się porwać zniewalającej historii niemożliwej miłości, która zachwyca, fascynuje i porusza do granic możliwości. Jeśli miałabym zdefiniować "Moulin Rouge!", to pokusiłabym się raczej o nazwanie go wyzwolonym musicalem dekadenckim albo postmodernistycznym musicalem eklektycznym, w którym przedziwne pomieszanie różnych stylów sprawia, że "w tym szaleństwie jest metoda" i to nieprawdopodobne połączenie sacrum i profanum, fajerwerku i wizualnego szaleństwa daje dzieło absolutnie wyjątkowe i magiczne, które przeradza się w prawdziwą Sztukę przez wielkie S. O ile jednak można nie zgodzić się z zamysłem artystycznej rewolucji Baz LuhrmannLuhrmanna, jak również oskarżać go o brak umiaru w zapożyczeniach z kultury masowej, niepokorne aranżacje najsłynniejszych współczesnych przebojów muzycznych oraz o teledyskową kompozycję całego filmu, to jednak absolutnie nie można mu odmówić oryginalności, pomysłowości i bezsprzecznego odnowienia oraz unowocześnienia gatunku musicalu. Jeśli chodzi o kwestię rozpoczęcia się zmierzchu musicalu od filmu Luhrmanna, to jednak zdecydowanie wstrzymałabym się z takim osądem, gdyż przykład "Moulin Rouge!" wyraźnie pokazuje, że kino nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa względem tego tak fascynującego gatunku filmowego. I tak jak ten niesamowity film z całą pewnością jeszcze nie jeden raz nas czymś zaskoczy, zresztą jak śpiewa Satine "Come What May..."
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Melodramat, który pobudza nawet skamieniałe serca. Perfekcyjna obsada, świetnie dobrana aranżacja... czytaj więcej
"Moulin Rouge!", kolorowy obraz Montmartre'u z początku XIX wieku, to film, o który od dawna kłócą się... czytaj więcej
Nie ukrywam, że do obejrzenia "Moulin Rouge!" zachęciła mnie przede wszystkim obsada. Nie lubię się do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones