Recenzja filmu

Nawiedzona narzeczona (2008)
Jeff Lowell
Eva Longoria
Paul Rudd

Straszenie na ekranie

Czy nie wydaje wam się znajomy motyw ze znikającą panną młodą? W przypadku „Nawiedzonej narzeczonej” jest podobnie, z tą różnicą, że zamiast sprzed ołtarza, niedoszła żona znika z tego świata.
Czy nie wydaje wam się znajomy motyw ze znikającą panną młodą? W przypadku „Nawiedzonej narzeczonej” jest podobnie, z tą różnicą, że zamiast sprzed ołtarza, niedoszła żona znika z tego świata. Idealny pomysł na lekką, zabawną komedię dla zakochanych. Ale same pomysły nie tworzą filmów, za to producenci, reżyserzy, aktorzy i cała reszta - owszem.   Kate jest młodą i piękną kobietą. Jest też bardzo wymagająca i drobiazgowa. Kocha mieć nad wszystkim kontrolę i nienawidzi, gdy coś idzie nie po jej myśli. Bardzo stara się, by jej ślub z Henrym, uroczym weterynarzem, był jak najlepiej dopracowany. Niestety nie wszystko idzie po jej myśli i przez nieszczęsny wypadek ginie. To jednak nie jest koniec jej perypetii…   Fabuła, jak widzimy, brzmi obiecująco i mimo iż podobne pomysły przewijały się już w historii kinematografii (choćby „Uwierz w Ducha”), to nie razi to zbytnio widza. Gorzej już jednak z samym scenariuszem. Dialogi są trochę niedopracowane. Cały czas miałem wrażenie, jakby były pisane wyrywkowo i niespójnie. Jeff Lowell, pisząc scenariusz, chciał w nich zmieścić jednocześnie zbyt wiele. Cięty i zarazem inteligentny humor nie wypada zbyt dobrze na tle większości scen, często lekko prymitywnych. Drażni pomijanie w wielu istotnych scenach postaci Kate.   Aktorzy nie popisali się. Ashley, grana przez Lake Bell, przez swoją niesforność i sympatyczność bywa nieco irytująca. Henry, w którego wcielił się Paul Rudd, jest stonowany i zabawny, ale jednocześnie pozbawiony wyrazu. Eva Longoria Parker, grająca Kate, nie zadziwia, za to jej rola bardzo przypomina tę z „Gotowych na wszystko”. Zaznajomiony z komediami widz na pewno zwróci też uwagę na znanego z „American PieJasona Biggsa, który zagrał Dana i choć trudno w jego przypadku mówić o aktorskim talencie, to jednak jego obecność cieszy.   Reżyser niestety się nie postarał. Jeff Lowell zgubił się we własnym scenariuszu. Nie ma się jednak co dziwić, gdyż jego dorobek filmowy mówi sam za siebie. Czy warto coś wspominać o muzyce? No cóż, dobrze, że występuje ona w filmie, jednak kompozycje Davida Kitaya są mało zauważalne. Dodajmy do tego jeszcze przeciętne zdjęcia Johna Baileya, a wyjdzie nam film poniżej średniej.   Kilka słów na koniec. Co można powiedzieć o „Nawiedzonej narzeczonej”? Na pewno nie to, że jest udaną produkcją. Interesujący pomysł to zdecydowany plus. Należałoby lekko poprawić scenariusz, zmienić reżysera i połowę obsady, a film będzie przyjemny, może nawet dobry, ale póki co pozostaje po nim mały niesmak. Czy można go, więc polecić jako sposób na miłe spędzenie czasu we dwoje? Może i tak, ale na pewno nie płacąc piętnaście złotych za bilet. Już lepiej wybrać inną produkcję bądź w skrajnym przypadku zainwestować w dobrą książkę.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<b>"<a href="http://www.filmweb.pl/f231721/Nawiedzona+narzeczona,(2008)" class="n">Nawiedzona... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones