Recenzja filmu

Nic osobistego (2009)
Urszula Antoniak
Lotte Verbeek
Stephen Rea

Być jak duch

Jak na reżyserkę o dość skromnym (jak na razie) dorobku, zrealizowała film z niezwykłym wyczuciem materii. Jednak z historii wyziera naiwność żółtodzioba.
"Nic osobistego" zaczyna się od tragedii. O co dokładnie chodzi, tego widz nigdy się nie dowie. Puste mieszkanie, zbliżenie na obrączkę dają pewne wskazówki, ale nic ponadto. Ta scena wyraźnie pokazuje, że życie samotnej kobiety dobiegło końca. Kiedy widzimy ją w kolejnych scenach, jest zamknięta w sobie, wyobcowana, pieszo przemierza Irlandię, nie stroni nawet od jedzenia ze śmietnika. Wobec ludzi zachowuje dystans i postawę agresywno-obronną.

Swoim zachowaniem bohaterka przypomina ducha. Istnieje z boku "normalnego" świata, jednak nie potrafi się od niego w pełni uwolnić. Z jednej strony dąży do samotności, z drugiej inni ludzie wciąż są gdzieś tam obecni, na obrzeżach jej egzystencji. Tak jest też z Martinem, starszym mężczyzną, do domu którego to dotarła podczas swojej wędrówki. Martin pod wieloma względami bardzo ją przypomina. I być może dlatego została u niego, początkowo bardzo nieufna, gotowa zniknąć przy pierwszym podejrzanym geście czy zachowaniu. Z czasem kobieta oswaja się, a między dwojgiem zaczyna rodzić się więź. O dziwo to nie ona, lecz mężczyzna będzie miał większe obiekcje wobec tego, co się dzieje.

Film Urszuli Antoniak na świecie został dobrze przyjęty przez publiczność festiwalową. I nie ma się co dziwić. "Nic osobistego" to ten rodzaj kina, który idealnie sprawdza się na imprezach filmowych. Spokojna narracja, zarzucenie obowiązku wyjaśniania wszystkiego i koncentracja na tworzeniu odpowiedniego nastroju to kluczowe cechy obrazu. Postać kobiety jest niezwykle intrygująca, podobnie jak i cała relacja z irlandzkim samotnikiem. Para aktorska Lotte Verbeek i Stephen Rea pasują do siebie, nasycają bohaterów i ich związek intymnością, melancholią i szczyptą nadziei. Jest w tym wszystkim ulotne piękno i smutek krótkich chwil szczęścia.

Mimo wszystkich plusów Antoniak nie do końca przekonała mnie do swojego obrazu. Jak na reżyserkę o dość skromnym (jak na razie) dorobku, zrealizowała film z niezwykłym wyczuciem materii. Doskonale radzi sobie z tempem opowieści, wyborem kadrów, kierowaniem aktorami. Jednak z historii wyziera naiwność żółtodzioba. "Nic osobistego" jest powiastką przeraźliwie wręcz egzaltowaną i rozgorączkowaną. Reżyserka trochę przekombinowała, tworząc bohaterkę, przez co film zamiast prawdziwie dotykać duszy, zdaje się jedynie wyrachowaną konstrukcją. A szkoda, bo po zdjęciach i korzystaniu z milczenia widać, że Antoniak rozumie, jak wartościowa może być w kinie prostota.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Puste mieszkanie. Za oknem nerwowo krzątający się ludzie pospiesznie rozgrabiają to, co jeszcze niedawno... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones