Recenzja filmu

Oni (2018)
Paolo Sorrentino
Toni Servillo
Elena Sofia Ricci

Boski Cavaliere

Reżyser nie kryje fascynacji swoim bohaterem, ale też nie udaje, że opowiada biografię. To portret symboliczny, zbierających w jedno wiele motywów, które kojarzą się z erą Berlusconiego.
​Fani "Wielkiego piękna" i "Młodości" mogą poczuć się zaskoczeni. Ci, którzy oprócz tych dwóch tytułów zobaczyli także "Boskiego", portret fascynacji przywódcą partii Chrześcijańskiej Demokracji Giulio Andreottim, będą do seansu nowego filmu Paola Sorrentina lepiej przygotowani. "Oni" to próba zbliżenia się do polityka, którego postać definiowała włoskie społeczeństwo, politykę i kulturę popularną przez blisko trzydzieści lat.

Zanim jednak kamera faktycznie dociera do Silvia Berlusconiego, musi przedrzeć się przez tłumniemniej interesujących postaci. Przewodnikiem jest Sergio Morra (Riccardo Scamarcio), ambitny biznesmen, który zajmuje się rekrutowaniem młodych kobietdo roli eskort lokalnych polityków. Ten, starając dostać się donajbliższego kręgu ludzi Berlusconiego, postanawia zorganizować na Sardynii spektakularną imprezęnaprzeciwJEGOwilli. W realizacji tego planu pomaga mu Kira (Kasia Smutniak), jedna z najbliższych kochanek Il Cavaliere. Jednak JEGO wciąż nie widać.Ekranwypełniająpółnagie młode kobiety, napaleni starsi faceci, wszyscy demokratycznie naćpani. Jedni chcą sławy i pieniędzy, inni władzy i seksu.Nadmiar wszystkiego może przyprawić o zawrót głowy nawet z perspektywy fotela kinowego.

I w końcu pojawia się ON.I–prawdziwywybawiciel –natychmiast wzbudza życzliwy śmiech widzów,przebrany za niewiastę z krajów wschodnich, z cekinową woalką na twarzy i przesadnym makijażem. Reszta opowieści konsekwentnie podąża za sensem tej sceny –Berlusconi nawet na chwilę nie zdejmując maski, pokazujesię jako ten, który po prostu wie, czego chcą ludzie.Rozśmiesza, uspokaja, zwodzi.Oglądamy go,jak stara się zaskarbić sobieprzychylnośćżony Veroniki ijakrozmawia z wnuczkiem. Krótko mówiąc, wzbudza prawdziwą sympatię. Można zapomnieć, że mowa o człowieku, który będąc premierem,został oskarżony o poważne oszustwa podatkowe, a w wiekusiedemdziesięciu siedmiu lat–o seks z nieletnią.

Późno pojawia się na ekranie, ale potem prawie jużz niego nie znika.Widz przyglądamusię z tak bliska,żeażczućjegooddech starca(tak zwraca się do siedemdziesięcioletniego amantapewna dwudziestolatka, onieśmielonajegobliskością).To postać doskonała dlaSorrentina, reżysera,który filmy swe opiera nafascynujących osobowościach,mężczyznach,przeżywającychczas zmian,coś sobie uświadamiającychlub rozliczającychsię ze swoim życiem.Takąpostać,która buduje film,mógł stworzyć tylko jeden aktor–Toni Servillo–któryjużpo razczwartypojawia sięwfilmowym świecie genialnego neapolitańczyka i hipnotyzuje swoją grą.

Reżysernie kryje fascynacji swoim bohaterem, ale teżnieudaje, że opowiada biografię.Toportret symboliczny,zbierających w jednowiele motywów, którekojarzą się z erą Berlusconiego, który choć cytujeDina Buzzatiego, a swoją żonęprzekonuje, że obecność kultury wtelewizji załatwiająquizy. W tym kontekścieznamienna jestobecnośćna ekranieMike’a Buongiorno, o którym Umberto Eco pisał: "Ten człowiek, ubóstwiany przez miliony osób, zawdzięcza swój sukces temu, że z każdego czynu i słowa postaci, której daje życieprzed kamerami telewizyjnymi, wyziera absolutna przeciętność". Buongiornoto symbol kolorowego świata rozrywki, który stworzyłatelewizja Berlusconiego.

Bo gdy opadnie pył walących się w trzęsieniu ziemi domów, a gdzieś indziejskończy się narkotykowy haj, to, co pozostaje, to pustka. I cisza, którą tak miło zagłuszyć dźwiękami telewizyjnego programu.I uśmiać się z żartu starego, dobrego Silvia, który jak Churchill odciąga uwagęnaroduod złatego świata.
Zatem tytuł, który makierowaćuwagę na świtę Berlusconiego, w rzeczywistości odciąga ją od czegoś innego–uświadomienia sobie, żeoni to przecież my. Włosi, którzy wciąż jeszcze żyją w rzeczywistości ciasno związanej z erą Berlusconiego. Mowa przecież o historii sprzed ledwie kilku lat i o człowieku,którywystartował w tegorocznych wyborachjakoleader "Forza Italia–BerlusconiPresidente"!

Zresztą, dla Włochów film ten jest zupełnie innym przeżyciem niż dla reszty świata. Nie tylko z oczywistych powodów mierzenia się zwydarzeniamitak jeszcze żywymi, że zupełnie jeszcze niezdystansowanymi. Tylko oni obejrzeli ten film w dwuczęściowej, czteroipółgodzinnej wersji.Dla reszty świata to naprawdę wielka szkoda.Być może gdyby nie dwie brakujące godziny, postacie otaczająceBerlusconiego miałyby szanse się rozwinąć,zamiast pozostać płaskie, a po pojawieniu się Silvia na ekranie – zupełnie nieznaczące i nieinteresujące. Być może też nie przeważałybydługie, przegadane sceny, atetypowo „sorrentinowskie”, zachwycające estetykąmetafory budowaneobrazem i montażemnie wydawałyby się przypadkowe i oderwane od struktury całegoobrazu. "Oni" to film chaotyczny, ale jednak zachowującyswoją własną tożsamość.Reżyser buduje ją wyjątkowowłoskąścieżkądźwiękową,posuwistymi ruchami kamery,czyiściebarokowym podejściem do zagospodarowania kadru.Pozostajemieć nadzieję, żeten sposób opowiadania historii zauroczy widza tak samo, jakuczyniły tomaski Silvia Berlusconiego.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Loro – oni lub l’oro – złoto. Już sama znajomość tej gry słownej w oryginalnym tytule dużo mówi o samym... czytaj więcej
W informacjach o filmie jednej z sieci multipleksów określono ten film jako: "komedia, dramat".... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones