Recenzja filmu

Pokój syna (2001)
Nanni Moretti
Nanni Moretti
Laura Morante

Z życia wzięte

<a href="aa=34186,fbinfo.xml" class="text"><strong>"Pokój syna"</strong></a> to film, który podbił serca krytyków i jury na ostatnim festiwalu w Cannes. Dużo o nim pisano, mówiono, więc z
"Pokój syna" to film, który podbił serca krytyków i jury na ostatnim festiwalu w Cannes. Dużo o nim pisano, mówiono, więc z niecierpliwością czekałam na moment, gdy to arcydzieło trafi do polskich kin. Gdy bardzo oczekujemy czegoś, co ma powalić nas na kolana, często nic takiego się nie wydarza. Zamiast tego pozostaje pustka i rozczarowanie. I nie inaczej jest, przynajmniej w moim przypadku, z "Pokojem syna". Film Morettiego to dramat rodzinny. Jego główny bohater, Giovanni, wzięty psychoanalityk i przykładny ojciec i mąż nagle zostaje postawiony wobec jednej z najgorszych tragedii jakie przydarzają się ludziom - jego ukochany nastoletni syn ginie w wypadku. Film jest studium cierpienia tego bardzo spokojnego, z pozoru niewzruszonego i pełnego życiowego optymizmu człowieka i pozostałych członków rodziny - żony i córki. Każde z nich w inny sposób radzi sobie z tym doświadczeniem. Giovanni jest szczególnym przypadkiem, gdyż na co dzień to on właśnie służy radą jak zmagać się z niekoniecznie wesołym życiem. Jest lekarzem dusz, a gdy jego samego dosięga tragedia, musi uleczyć własną duszę. Śmierć osób bliskich zawsze wydaje nam się bezsensowna. Jest szczególnie bolesnym ciosem dla ojca, dla którego wraz z trumną legły w grobie pokładane w synu ambicje. Okazuje się, że pod maską beztroski i spokoju bohatera kryje się prawdziwie neurotyczny charakter. Podczas gdy jego żona i córka jawnie okazują swoją wściekłość i żal, on tłumi w sobie ból i irracjonalne poczucie winy. Nic więc dziwnego, że ma to złe skutki zarówno w jego relacjach z rodziną jak i z pacjentami w pracy. Pokazywana na początku filmu rodzina wygląda na szczęśliwą. Bezsensowna śmierć syna udowadnia jak bardzo to szczęście jest ulotne, jak szybko potrafi się skruszyć. Paradoksalnie, dopiero po śmierci rodzice zbliżają się do swojego dziecka, poznają jego tajemnice, romantyczną naturę, o której istnieniu nie mieli pojęcia. Uświadamia to starą prawdę, że nawet najbardziej troskliwi i partnerscy rodzice nigdy nie są w stanie wniknąć w świat swoich dzieci. W końcu to właśnie tajemnica syna, dotycząca jego miłości do spotkanej na obozie Arianny i sama dziewczyna sprawiają, że tragedia staje się bardziej znośna. W całym filmie jest jak w życiu - dramatyzm przeplata się chwilami z subtelnym humorem, które sprawiają, iż zaczyna tlić się świadomość, że gdzieś tam jest jeszcze nadzieja na lepsze jutro i powrót do normalności. Szczególnie podkreśla to wymowne zakończenie filmu. Obraz zrobiony jest bardzo małym kosztem, i tym silniejsza jest jego wymowa. Nie ma tu patetyzmu, zbliżeń kamery na cierpiące twarze. Wszystko jest jak najbardziej realne, otarte z poetyckości. Nieruchoma, niewzruszona kamera nie podąża nadmiernie za swoimi bohaterami, nie wnika w ich jestestwo, stając się po prostu niemym świadkiem wydarzeń. To tak jak świat, który przygląda się tragedii ludzi ale pędzi dalej i toczy się normalnym trybem. Ciekawy jest fakt, że to jeden z nielicznych obrazów w kinie, kiedy ze śmiercią ukochanej osoby radzą sobie bohaterowie niewierzący. Dla nich śmierć oznacza koniec, nie ma w tym ani kropli pocieszenia, że kogoś może czekać jeszcze coś lepszego. Moment zamknięcia trumny jest końcem wszystkiego. Nanni Moretti nie tylko wyreżyserował film, ale jest także współtwórcą scenariusza, producentem i co ma największe znaczenie - gra w nim główną rolę. Dla mnie jednak jego gra była zbyt teatralna, poprawna ale nie zachwycająca. Jego poza była bardziej drażniąca niż poruszająca. Wypada on bardzo blado przy swojej filmowej żonie granej przez Laurę Morante, która stworzyła tu prawdziwie wzruszającą kreację. Wspomniałam tu o szczególnym klimacie filmu, dopasowaniu treści do formy, dobrej grze niektórych aktorów i mimo, iż wszystko wydaje się na pozór w porządku, film nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia. Być może za bardzo nastawiałam się na ujrzenie arcydzieła. A może po prostu, tak jak w przypadku "Pianisty", krytycy dali się ponieść emocjom...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nakładem filmy Mayfly ukaże się niebawem nagrodzony w 2001 roku Złotą Palmą na Festiwalu w Cannes film... czytaj więcej
Agnieszka Majewska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones