Filmy potrafią zapewnić szczególny rodzaj rozrywki. Dobrze przedstawiona i przemyślana historia nie tylko zapewnia umilenie wolnego czasu, potrafi też skłonić do myślenia. Tym samym żyje w nas na
Filmy potrafią zapewnić szczególny rodzaj rozrywki. Dobrze przedstawiona i przemyślana historia nie tylko zapewnia umilenie wolnego czasu, potrafi też skłonić do myślenia. Tym samym żyje w nas na długo po tym, jak napisy końcowe dobiegną końca. Niejednokrotnie chęć przeżycia czegoś podobnego staje się naszym marzeniem, innym razem hobby.
Fanfilm jest szczególnym gatunkiem produkcji. Pozwala on ludziom na zrealizowanie swoich marzeń. Sympatycy kinowych uniwersów i bohaterów korespondują ze sobą na forach, organizują zloty. Wszędzie tam żywo dyskutują o losach swych idoli i wymieniają się pomysłami. Co by było gdyby...? To pytanie w przypadku przedstawicieli rasy Yautja jest jak najbardziej aktualne. Końcówka "Predatora 2" dobitnie pokazała, że Łowcy odwiedzali naszą planetę regularnie od wieków. Tymczasem wszystkie obrazy z udziałem kosmicznego drapieżcy miały miejsce w czasach współczesnych. Jak zatem mogło wyglądać polowanie we wcześniejszych epokach. James Bushe w "Predator: Dark Ages" cofa nas do czasów średniowiecza i udziela odpowiedzi na powyższe pytanie.
Kłamstwem byłoby twierdzenie, że amatorskie obrazy stworzone przez fanów prezentują marny poziom wykonania. Jest wręcz odwrotnie. Dowodem niech będą wcześniejsze tego typu przedsięwzięcia z udziałem Predatora. Historia z "Batman: Dead End" byłaby idealnym materiałem na film pełnometrażowy. "AvP: Redemption" zdeklasowało poziomem oba kinowe starcia ikonicznych drapieżców. "The Calm" swą prostotą wykonania sprawił, że pojedynek Łowcy i Terminatora oglądało się z nieskrywaną przyjemnością. "Predator: The Harvest" może i nie wnosił niczego nowego, ale miał dobry klimat. Nawet "Predator: A New Enemy" i "S.E.E.D.", mimo że posiadały więcej mankamentów mogły się niektórym podobać. Brak dużego budżetu nie stanowi bowiem dla ich twórców problemu. Osią napędową tego typu obrazów jest miłość ich wykonawców do tytułowego kosmity. Chęć podzielenia się z innymi fanami swoim pomysłem wykonanym oczywiście z należytym szacunkiem wystarcza, by całość prezentowała solidny poziom.
W przypadku "Dark Ages" sprawa jest jednak nieco bardziej skomplikowana. Tutaj zostaliśmy przeniesieni do średniowiecza, a przeciwnikiem Yautja są rycerze. Wypada więc nie tylko pochylić się nad stroną rozrywkową, ale i zachowaniem realiów historycznych. Tych czepiać się za bardzo nie zamierzam, mimo że skończyłem właśnie historię. Zastosowane elementy scenografii i rekwizyty robią dobre wrażenie, a użycie przez głównego bohatera hełmu garnczkowego wskazuje, że twórcom prawda historyczna obojętna nie była. Ten fakt w jakby nie było amatorskiej produkcji w zupełności powinien wystarczyć. Mimo to wspomnieć jednak trzeba nieco o postaci granej przez Sabine Crossen. Czy kobieta mogła zostać rycerzem? Takie przypadki się zdarzały, choć oczywiście były nieliczne. Z tego co czytałem wynika, że najwięcej tego typu przypadków było w czasach krucjat. Bushe zatem i pod kątem doboru postaci się obroni.
Sama historia nic nowego do kanonu nie wnosi. Mimo utartego schematu nie można jej jednak zarzucić słabości. Po prostu jesteśmy świadkami kolejnego polowania. Jego otoczka jest jednak interesująca. W końcu w średniowieczu wierzono przykładowo w czarownice. Jak zatem postrzegany jest Predator? Co jego zaawansowanej technologii mogą przeciwstawić zwykli rycerze? Pytania te są punktem wyjścia i pierwszą mocną stroną obrazu. Drugą są elementy czysto techniczne. Efekty specjalne prezentują się dobrze, aktorstwo i same dialogi nie są przesadzone, a i sam Predator wygląda oraz porusza się jak należy. Yautja został przedstawiony według klasycznego wzorca. Jedynie można mieć małe zastrzeżenia do jego arsenału. Ten nie został zmieniony względem filmów pełnometrażowych. Jak wiadomo Predator to honorowy myśliwy więc Bushe wraz z ekipą mógł się postarać o bronie nieco bardziej dostosowane do epoki, wyrównujące szanse.
"Predator: Dark Ages" to kolejna dobra, fanowska produkcja. W końcu możemy zobaczyć Łowcę w nieco innych realiach, niż mieliśmy okazję dotychczas. Nowości tutaj nie ma, ale nie innowacje w uniwersum były tu najważniejsze. Liczyła się tu kolejna wersja pytania "co jeśli?". Znamy już na nie odpowiedź w przypadku konfrontacji z Mrocznym Rycerzem, Terminatorem, a teraz i rycerzami. A co jeśli Łowca zmierzy się z Wikingami? Nasi rodacy dostarczą na nie odpowiedzi w nadchodzącym "Predator: Valhalla". Pozostaje czekać. Póki co poświęcenie pół godziny na "Dark Ages" nie będzie czasem straconym.