Recenzja filmu

Prometeusz (2012)
Ridley Scott
Noomi Rapace
Michael Fassbender

Mieszane uczucia

Ridley Scott, człowiek, którego wyobraźnia przeniosła nas w mroczne korytarze Nostromo, przesiąknięte przerażającą obecnością nieznanego potwora, wrócił na łono gatunku, dzięki któremu obwołano
Ridley Scott, człowiek, którego wyobraźnia przeniosła nas w mroczne korytarze Nostromo, przesiąknięte przerażającą obecnością nieznanego potwora, wrócił na łono gatunku, dzięki któremu obwołano go mistrzem w swoim fachu. "Prometeusz" sięga w głąb wciąż jeszcze nieodkrytego świata. Pytanie jednak brzmi, czy wszystkie drzwi, które otwiera, odkrywają rzeczywiście to, na co wszyscy czekaliśmy?

Pierwsze ujęcia prowadzą widownię do nieznanej planety o dzikich, surowych krajobrazach, gdzie obserwujemy, jak człekopodobna istota poświęca swoje życie. W taki sposób Scott ustanawia główny temat filmu dotyczący wędrującej w kosmosie rasy istot, stworzycieli nas, ludzi. Dwoje archeologów, Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) i Charlie Holloway (Logan Marshall-Green) rozpoczynają poszukiwanie owych stworzeń, a towarzyszą im dziwaczny android David (Michael Fassbender), twarda i zimna Vickers (Charlize Theron) oraz grupa specjalistów. Statek Prometeusz ląduje na miejscu. Wtedy ekipa musi stawić czoło wydarzeniom, których nie spodziewali się w swoich najśmielszych snach.

Film bez wątpienia nie zawodzi, jeśli chodzi o jego wizualne aspekty. Zapierające dech w piersiach widoki pobudzają naszą wyobraźnię. Prawdziwą gratką za to jest labirynt, który przyciąga uwagę jak magnes, jego niekończące się głębiny, tajemnicze znaki, kształty i figury hipnotyzują i kuszą, by zapuścić się jeszcze dalej w kobaltową ciemność. Korytarze toną w zimnych barwach granatu, grafitu i szmaragdu, nie wspominając nawet o majestatycznych ujęciach, takie jak upadek kolosalnego statku. A zatem doskonały projekt, przedni widok, prawdziwa uczta dla oczu.
A jednak to nie wystarczy, by zagwarantować pozytywną ocenę. Tak pieczołowicie przygotowany świat jest zamieszkany przez wiele różnorodnych postaci, każda posiadająca swój cel, ukryty w szaleńczej lawinie wydarzeń, matactw i spisków. Niestety, większość z nich wydaje się słabo zarysowana i nie wywołuje w widzu głębszych uczuć, co uczyniło bohaterów, mimo solidnego aktorstwa, w jakiś sposób pustymi. Nawet imponująca Charlize Theron nie wzbudziła we mnie większych emocji, ani złych, ani tych dobrych. Są jednak wyjątki. Jednym z nich jest znakomita Noomi Rapace, która staje się bijącym sercem filmu, a wszystko, co doświadcza, doświadczamy także my w doskonałym dialogu pomiędzy aktorem a widownią. Następnie mamy Michaela Fassbendera, złowrogiego androida, którego trzeba się strzec, obleczonego w aurę tajemnicy i nieprzewidywalności.

Opowieść w filmie zmierza do tego, by stworzyć połączenie początków Obcego z nowym wątkiem dotyczącym Space Jockeyów, ale obie strony nie potrafią się ze sobą dogadać, jakby walczyły o to, która zyska przewagę. Odniosłam wrażenie, że scenariusz powinien obrać jeden, zdecydowany kurs zamiast rozchodzić się w dwóch kierunkach. Wątek z prequelem Aliena bezustannie ciągnie film do tyłu, co sprawia, że, uwiązany pragnieniem fanów, by ponownie spotkać się z potworem, nie jest w stanie rozwinąć się zgodnie ze swoim potencjałem. Z tego powodu wiele pytań zostaje pozostawionych samym sobie, co daje uczucie rozczarowania. Oczywiście, na niektóre z owych pytań powinna odpowiedzieć wyobraźnia widza, ale konkluzja pozostaje ta sama – jeśli jeden z wątków filmu zostałby odrzucony, film rozwijałby się bardziej swobodnie i bez przeszkód. Zakończenie jest kolejnym słabym punktem. Zamiast pozostawić jedynie cień nadziei na sequel, reżyser poświęca zbyt wiele czasu na przygotowywanie filmu do drugiej części, jakby umyślnie ignorował wyzwania pierwszej, które przecież sam sobie narzucił.

Podsumowując, opuściłam kino z mieszanymi uczuciami. Historia okazuje się nie dość bogata i nie wykorzystana do maksimum jej możliwości. Ogólny widok, efekty wizualne naprawdę imponują, ale nie czynią "Prometeusza" tak spektakularnym, jakim powinien się stać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Prometeusz" to kolejny po prawie trzydziestoletniej przerwie film science fiction Ridleya Scotta i jeden... czytaj więcej
"Prometeusz" reżyserii Ridleya Scotta był zdecydowanie jedną z najbardziej oczekiwanych premier roku... czytaj więcej
Historia stara jak kino – dobry pomysł, zły scenarzysta i reżyser, który nie dostrzega (lub nie chce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones