Recenzja filmu

Teściowie 3 (2025)
Jakub Michalczuk
Maja Ostaszewska
Izabela Kuna

Powrót Taty

Kolejna, jak na razie trzecia, część "Teściów" przedpremierowo zawitała na 52. Ińskie Lato Filmowe, więc postanowiłem wybrać się na seans. Tym bardziej, że wraca "ojciec" pierwszego filmu -
Kolejna, jak na razie trzecia, część "Teściów" przedpremierowo zawitała na 52. Ińskie Lato Filmowe, więc postanowiłem wybrać się na seans. Tym bardziej, że wraca "ojciec" pierwszego filmu - reżyser Jakub Michalczuk (stąd tytuł mojej opinio-recenzji), a razem z nim także postać Marcina Dorocińskiego (tata Łukasza i mąż bohaterki granej przez Maję Ostaszewską). Postaram się na początku napisać coś bez spoilerów (chyba, że jakiś wystąpił w zwiastunach), a następnie przejść do sekcji z nimi.

Był ślub, było wesele, to teraz czas na chrzciny, chociaż ważniejsze jest to, co dzieje się przed nimi (a szkoda). Nakręcona trochę w stylu pierwszej części początkowa scena jest genialna zarówno reżysersko, jak i zdjęciowo oraz pod względem komediowym. Cała sala w kinie już na tym etapie wybuchnęła śmiechem i robiła to jeszcze naście (jak nie kilkadziesiąt) razy w ciągu całego seansu. Jeśli nie dobre wykorzystanie cech / osobowości bohaterów, to kilka wulgaryzmów (działających doskonale jako puenta) lub genialny zabieg nagłego oddalenia / obrócenia kamery. Mi także przez większość czasu uśmiech nie schodził z twarzy (szczególnie podczas, tak mi się wydaje, improwizacji lub inwencji twórczej aktorów), ale parę razy naprawdę się zaśmiałem. Są też takie fragmenty w których śmiech raczej wskazany nie był, a film przechodził bardziej w dramat niż komedię. Czy to źle? Chyba nie, bo niosą ze sobą pewne przesłanie.

No właśnie, obsada. Wraca czwórka tytułowych teściów, reszta bohaterów też się pojawia lub jest wspominana. Są również dwie nowe postacie wprowadzone głównie dla wzbogacenia palety komediowych kolorów. Wykonują swoje zadanie całkiem nieźle. Chociaż jedna z nich czasem powtarza ten sam typ żartu, to ostatecznie powtórki te są potrzebne, aby pod koniec wywołać uśmiech na twarzy widza. Aktorstwo, jak zawsze w tej serii, na wysokim poziomie. Obsada daję z siebie solidne 99%, a dziurkę po brakującym 1% wypełnia świetną zabawą na planie prowadzącą do bawienia się swoimi rolami.

Muzyka całkiem okej, parę razy pojawia się ten sam motyw, który jest zaczerpnięty z pewnego utworu. Scenografia i kostiumy ponownie dobre. Zdjęcia znowu wykonane na bardzo wysokim poziomie, montaż także, chociaż nie pomagają mu niektóre, nazwane przeze mnie zapychającymi (czyt. bardzo dobre fragmenty, które nie wiadomo w jakim momencie filmu powinny się pojawić, ale żal z nich zrezygnować), sceny. Scenariusz, chyba po raz pierwszy w serii, jest na lekko lepszym poziomie niż reżyseria, która także jest dobra. Świetny powrót.

Lekki zawód, ponieważ spodziewałem się innego zakończenia, a może bardziej umieszczenia go w innym momencie historii. Nawet nie mogłem uwierzyć, że to jest już koniec filmu, bo oglądało się go bardzo przyjemnie, a tu nagle, po świetnej sekwencji komediowej (w której występują dwa najlepszy żarty tej produkcji), napisy. Ale ostatecznie najlepsza część serii, która utrzymuje się na podobnym poziomie.

"Teściowie": po prostu 7/10 za obsadę i zdjęcia.
"Teściowie 2": 7/10, ale trochę bliżej szóstki (takie 6.5).
"Teściowie 3": 7/10, ale trochę bliżej ósemki (takie 7.5).

Ocena w skali Filmwebu: Dobry

!!! SEKCJA SPOILEROWA !!!
Czytasz na własną odpowiedzialność.

W sumie to nie mam pojęcia od czego zacząć, bo opinię ze spoilerami piszę po raz pierwszy, ale chyba po prostu zacznę od początku. Genialnie nakręcona scena, fajne żarty, chociaż wkradło się trochę chaosu - nadal nie bardzo rozumiem co to była za impreza przed chrztem (jeśli ktoś wychwycił, to byłbym wdzięczny za sprostowanie, bo może po prostu nie usłyszałem w natłoku śmiechu widowni).

Później pojawia się ojciec Wandy (Joachim Lamża), całkiem fajna pod względem komediowym postać, ale jak dla mnie było jej trochę za mało na ekranie. Kolejny nowy bohater to Marek (Wojciech Mecwaldowski). Zagrany bardzo dobrze, chociaż mam podobną uwagę, co wyżej. Rysunek wykonany przez Tadeusza (Adam Woronowicz) i Andrzeja (Marcin Dorociński) na jego czole jest śmieszny, ale bardzo przewidywalny. Grażyna (Magdalena Popławska) to postać, która ma naprawdę fajne momenty (genialna scena podczas pożaru), ale z drugiej strony trochę irytowało mnie to ciągłe wmawianie Małgorzacie (Maja Ostaszewska) jaki to jej mąż jest zły. Chociaż coś w tym jest, to ani to śmieszne, ani ten żart na końcu (że między nimi zaiskrzyło) nie wychodzi jakoś bardzo zabawnie.
W przeciwieństwie do duetu Dorociński & Woronowicz. Bardzo fajnie oglądało mi się ich we dwoje na ekranie. Scena, gdy "zamieniają się w koneserów alkoholu" (po prostu piją) w restauracji świetna. Fragment z pożarem również genialny. Ten chaos, wybudzanie bohaterów z łóżek i cudowny głos alarmujący o zdarzeniu. Po prostu cudo.

W międzyczasie pojawia się także syn Andrzeja, Stanley (Noah Lucewicz), który jest po prostu uroczym bohaterem i nic więcej. Potencjał komediowy jest ogromny, co widać w uczeniu Tadeusza angielskiego czy w słowach, które każe mu wypowiedzieć do taty Małgorzata, ale nie został on w pełni wykorzystany. Szkoda.

W całym natłoku elementów komediowych są oczywiście pewne perełki takie jak porównanie bohatera granego przez Eryka Kulma Jr. w drugiej części serii do Chopina czy świetnie zagrany i zaintonowany "żart z prezydentem" Tadeusza (tutaj nawet nie trzeba być przeciwnikiem sytuacji poruszonej w żarcie, aby zaśmiać się ze sposobu wypowiedzenia tych słów przez Adama Woronowicza). Jednakże całość wygrywa sekwencja komediowa, ponownie w roli głównej z Tadeuszem, ale tym razem leżącym na ziemi.

W sekcji bezspoilerowej pisałem o moim innym wyobrażeniu zakończenia, ponieważ tutaj aż się prosi o wielki, genialny, komediowy finał na chrzcie w kościele lub przed nim np. nagłe pojawienie się Marka w tym momencie (nie wcześniej) oraz wparowanie Andrzeja z Tadeuszem po powrocie z komisariatu w towarzystwie słów Stanleya. W każdym razie tak się nie stało, a film i tak jest dobry.

Dziękuję bardzo wszystkim, którzy wytrwali do końca mojej opinio-recenzji. Jeśli się podobała, to bardzo mi miło, jeśli nie, to również. Chętnie poznam także opinie innych po seansie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Teściowie 3
W "Teściach 3" wyczekiwany powrót do serii reżysera Jakuba Michalczuka słychać jeszcze jakby z korytarza... czytaj więcej