Recenzja filmu

Kilka słów przed seansem

Jeśli szukasz w kinie rozrywki i odpoczynku po ciężkim i nużącym dniu pracy - od razu sobie odpuść. To jest film dla tych, którzy oczekują od kina prawdy i piękna, a nie pustego bełkotu
Jeśli szukasz w kinie rozrywki i odpoczynku po ciężkim i nużącym dniu pracy - od razu sobie odpuść. To jest film dla tych, którzy oczekują od kina prawdy i piękna, a nie pustego bełkotu ogłupiających telenowel, brutalnych superprodukcji i komedii trącących komercją, które wypełniają po brzegi ramówki współczesnej telewizji.

Druga sprawa - proszę się nie sugerować opisem tego filmu na Filmwebie (choć jest to oficjalny opis dystrybutora kinowego), bo jest on mylący. Nic nie sugeruje, że główny bohater "Daniel chce zostać gangsterem". Nieprawdą jest też to, że "chłopiec przynosi narkotyki Lindenowi". W ogóle nie jest to film o gangach i gangsterach, ale po prostu o ludziach i ich różnych sposobach na przeżycie w nieciekawym, a nawet beznadziejnym i depresyjnym miejscu.

Film przedstawia życie w byłej misjonarskiej kolonii dla Aborygenów w Toomelah. Utworzono ją w latach 30. XX wieku, kumulując na małym obszarze ludzi z plemion aborygeńskich Gamilaroi i Bigambal z okolicznych terenów. Obecnie jest to rodzaj slumsu, w którym zarówno starzy, jak i młodzi egzystują z dnia na dzień, bez żadnej nadziei na poprawę losu. W takim otoczeniu żyje dziesięcioletni Daniel. Jego ojciec to pijak, a matka nie stroni od narkotyków. Chłopiec ma kilkoro rodzeństwa, z którymi gra w "Grand Theft Auto". Poza tym chodzi do szkoły, jednak na skutek sprzeczek z kolegami i ciągłego "rozrabiania" zostaje z niej wyrzucony. Może oczywiście wrócić, jeśli zechce się poprawić. Daniel nie przepada za szkołą, więc na własną rękę włóczy się po drogach i wertepach byłej misji. Wpada w towarzystwo drobnych dilerów narkotyków. Wydarzenia najbliższych dni sprawią, że jego wizja świata i ludzi diametralnie się zmieni.

"Toomelah" to dzieło wielowątkowe, ale z wolno rozwijającą się akcją. Dobrze to oddaje naturę miejsca, w którym żyje Daniel. Zamiast zmiany i ruchu, dominuje trwanie i degradacja. Ciężka hipnotyzująca muzyka i oszczędne zdjęcia jeszcze to podkreślają. Film jest tak sugestywny, że powala niemal namacalnie doświadczyć życia w tej społeczności. Za pomocą tak wyrazistych środków reżyser Ivan Sen, chciał zwrócić uwagę na wyzwania, przed jakimi stają młodzi Gamilaroi ze wspólnoty Toomelah. Ludzie ci, obrabowani z tradycji kulturowych przez neokolonialną politykę rządu, muszą walczyć o swoją tożsamość na skraju kulturowej przepaści.

Na film Ivana Sena można spojrzeć z dwóch stron - jest to ciekawy głos w dyskusji o statusie i roli mniejszości etnicznych, a zarazem poruszający dramat o osamotnionym i zagubionym dziecku, które po prostu nie wie, co ze sobą zrobić.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones