Recenzja filmu

W lesie dziś nie zaśnie nikt (2020)
Bartosz M. Kowalski
Julia Wieniawa-Narkiewicz
Michał Lupa

Czy można być dumnym?

"Jeden z pierwszych polskich slasherów." To zdanie zaczerpnięte z Wikipedii, z pewnością brzmi dumnie, zawsze przecież musi być ten pierwszy raz. W sumie aż dziwnie, że tego typu gatunek filmowy
 "Jeden z pierwszych polskich slasherów." To zdanie zaczerpnięte z Wikipedii, z pewnością brzmi dumnie, zawsze przecież musi być ten pierwszy raz. W sumie aż dziwnie, że tego typu gatunek filmowy jest aż tak niewykorzystany w polskim kinie, są to przecież filmy proste, tanie, nieskomplikowane i raczej dochodowe. Bartosz M. Kowalski zdecydował się wprowadzić coś nowego na polski rynek i może być z tego dumny. Pytanie, czy może być dumny z końcowego efektu?

Już sam zamysł już jest bardzo ciekawy. Grupa uzależnionych od technologii nastolatków zostaje wysłana na kolonialny obóz przetrwania. Są wśród nich m.in Zosia (Julia Wieniawa-Narkiewicz), Julek (Michał Lupa), Aniela (Wiktoria Gąsiewska), Bartek (Stanisław Cywka) i Daniel (Sebastian Dela). Nazajutrz cała piątka pod asystą opiekunki Izy (Gabriela Muskała) udaje się w głąb lasu.

Treść natomiast nie jest oryginalna, jest wręcz do bólu przewidywalna. Główna oś fabularna na każdym kroku nawiązuje do takich kultowych horrorów jak "Piątek trzynastego" czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną". Każdy widz powinien bez problemu przewidzieć, co się za chwilę wydarzy na ekranie, i która konkretna postać zginie. Ciężko jest mieć jednak o to pretensje do reżysera i głównego twórcy Bartosza M. Kowalskiego. Nie od dzisiaj wiadomo, że scenariusz czy ciekawie zarysowane postacie to pięta achillesowa wszelkiego typu horrorów. 


Skoro już jesteśmy przy bohaterach, to aktorstwo jest tutaj niestety przeciętne, same dialogi również nie pomagają. Wyróżnia się jedynie Julia Wieniawa-Narkiewicz, która nie ma oczywiście jakoś szczególnie rozpisanej roli, ale potrafi oddać tyle emocji i energii, że widz aż chce jej kibicować. To, co ta produkcja ma najlepszego do zaoferowania, to zdecydowanie warstwa techniczna. Zwłaszcza scenografia robi niesamowite wrażenie. Podobnie muzyka, która jest w stanie stworzyć naprawdę fajny, niepokojący klimat. W niczym nie odstaje charakteryzacja, moim skromnym zdaniem jest ona tutaj na naprawdę wysokim poziomie. Ciepłe słowa należą się również osobom odpowiadającym za charakteryzację, wszelkiego typu odcięte kończyny czy niektóre zwłoki prezentują się naprawdę korzystnie.

Pierwsze szlaki zostały przetarte, czy była to udana próba? Moim zdaniem jak najbardziej tak. Wiadomo, nie jest to film, który na zawsze zmieni coś w samym gatunku, ale z pewnością wpłynie na rodzimy rynek i być może skłoni pozostałych twórców do spróbowania czegoś nowego. Oby coraz więcej było tego typu projektów. Ten jest co najmniej udany, sporo rzeczy można było zrobić lepiej. Pozostaje czekać na więcej, ale i tak uważam, że Bartosz M. Kowalski może być dumny z tego, co udało mu się stworzyć.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Polscy twórcy sięgają najczęściej po komedię romantyczną i film sensacyjny. To właśnie te gatunki cieszą... czytaj więcej
"W lesie dziś nie zaśnie nikt" jest jak średnia podróbka iPhone'a. Pytanie tylko czemu w roku 2020 ktoś... czytaj więcej
Bartosz M. Kowalski podejmuje się najtrudniejszego i najbardziej wymagającego gatunku, jakim jest horror.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones