Reżyser pokazuje nam obrazy wysuszonych, zgarbionych ciał ascetów, w których mimo wszystko wciąż jest jeszcze siła, żeby na co dzień wybierać to wielkie piękno, które z całą pewnością stanowi
La Grande Chartreuse. Tutaj dzieje się życie. Życie, którego rytm wyznacza wahadło klasztornego dzwonu i harmonia naturalnych interwałów przyrody. Dzięki obiektywowi Philipa Gröninga możemy podglądać ten niezwykły cykl z bliskiej odległości przez ponad dwie i pół godziny. "Wielka cisza" to film o niebywałej sile. I można to zdanie rozumieć wielorako.
Televisione Svizzera Italiana (TSI)
Philip-Gröning-Filmproduktion
Cine Plus
Zweites Deutsches Fernsehen (ZDF)
Cine Plus Filmproduktion
Ventura Film
Bayerischer Rundfunk (BR)
Bavaria-Filmkunst Verleih
Moc, z jaką dzieło oddziałuje na widza, głębia tytułowej ciszy towarzyszącej nam przez znaczną część projekcji, wyraźnie daje się odczuć na własnej skórze. Każdy dźwięk odwracanej kartki modlitewnika, czy widok kropli wody cicho zsuwających się po schnącym naczyniu zyskuje tutaj pełnię wagi i piękna tkwiących w prostej obecności. Każda zwykła czynność, każdy na pozór nieznaczny dźwięk wyznacza w tym filmie pojedyncze linie transcendentalnej pełni rysujące pewien jej nieuchwytny, lecz wyraźnie wyczuwalny szkic. Kapuściński pisał: Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz.Gröning doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też nie spieszy się. Pozwala sobie na długie, statyczne ujęcia, które już przez sam swój charakter wiernie odzwierciedlają codzienne życie kartuskich mnichów.
Rezyliencja i hart konkretnych, namacalnych ludzi, których twarze, zamknięte w portretowych kadrach, spoglądają nam podczas filmu w oczy to kolejna impresja pozostająca z nami po jego obejrzeniu. To ludzie, którzy u podnóży Alp Francuskich odnaleźli coś, czego płonnie poszukiwał wśród szumnych ulic Wiecznego Miasta Jep Gambardella – główny bohater opus magnum Paola Sorrentino. Decyzja, aby sięgnąć po spełnienie pragnienia tak doniosłego bez wątpienia wymaga niecodziennej odwagi. Jeszcze większej wymaga trwanie w niej, kiedy zostaje raz podjęta. Reżyser pokazuje nam obrazy wysuszonych, zgarbionych ciał ascetów, w których mimo wszystko wciąż jest jeszcze siła, żeby na co dzień wybierać to wielkie piękno, które z całą pewnością stanowi przymiot życia prostego, by nie rzec surowego, kiedy jest ono świadomie i uważnie przeżywane.
Televisione Svizzera Italiana (TSI)
Philip-Gröning-Filmproduktion
Cine Plus
Zweites Deutsches Fernsehen (ZDF)
Cine Plus Filmproduktion
Ventura Film
Bayerischer Rundfunk (BR)
Bavaria-Filmkunst Verleih
Wreszcie napisać należy o sile, która tych ludzi do siebie w jakiś sposób przyciągnęła. Tym niewyrażalnym magnetyzmem bezdźwięcznie podszyty jest cały film. Ludzie w nim przedstawieni stają się wręcz archetypicznym bohaterem zbiorowym – niczym z filmu fabularnego – który odpowiedział na specjalne wezwanie i wyruszył w heroiczną podróż, kierując się naukami swojego mistrza, zostawiając za sobą dotychczasowy świat i kurczowe przywiązanie do niego. Kilkakrotnie czytamy z ekranu słowa: Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść. Jak brewiarzowa mantra powtarzany jest także ewangeliczny passus: Kto nie zostawia wszystkiego i nie idzie za mną, nie może być moim uczniem. O świecie, który zdecydowali się zostawić – odległym, lecz wciąż w tej odległości obecnym – przypominają nam powtarzające się ujęcia mglistej sylwetki samolotu pasażerskiego, sunącego wysoko nad ziemią. Przypominają one także ujęcia z późniejszej chronologicznie "Romy" Alfonso Cuaróna. Jednak o ile dzieło Meksykanina, gęsto szafujące symbolicznymi polaryzacjami, wykorzystuje samolot jako symbol transcendencji, tak w "Wielkiej ciszy" będzie on oznaczał coś zupełnie przeciwnego – cichnący pomruk południowego bieguna w wyprawie, w której drogę wyznacza Gwiazda Polarna.
"Wielka cisza" to film o niebywałej sile. I można to zdanie rozumieć wielorako. Dlatego najlepiej zanurzyć się w nim i postarać zrozumieć samemu.