Recenzja filmu

Zaginiony Świat: Jurassic Park (1997)
Steven Spielberg
Jeff Goldblum
Julianne Moore

Nieposkromiona dzikość przyrody

Czy "Zaginiony Świat" jest udanym sequelem słynnego "Parku Jurajskiego" – tu nie ma zgodności nawet wśród fanów serii. Przez jednych uwielbiana, przez innych znienawidzona, kontynuacja kultowego
Czy "Zaginiony Świat" jest udanym sequelem słynnego "Parku Jurajskiego" – tu nie ma zgodności nawet wśród fanów serii. Przez jednych uwielbiana, przez innych znienawidzona, kontynuacja kultowego filmu Stevena Spielberga bez wątpienia budzi kontrowersje i wiele sprzecznych opinii. Faktem jest jednak, że odniosła zadowalający sukces finansowy i Spielberg zainkasował do kieszeni swojej, reszty ekipy oraz producentów całkiem pokaźną sumkę. Podobnie jak w przypadku pierwowzoru, za stworzenie oprawy muzycznej odpowiadał legendarny amerykański muzyk, jeden z najbardziej uhonorowanych ludzi w historii kina, a zarazem bliski przyjaciel i nadworny kompozytor SpielbergaJohn Towner Williams.   

Porównując ilustracje z obu filmów, ciężko oprzeć się wrażeniu, że genialny pod tym względem "Park Jurajski" był dla Williamsa jedynie okazją do doświadczeń i prób przed kolejnym filmem z serii. Do "Zaginionego Świata" nie wymyślił nic specjalnie rewolucyjnego, postanowił jednak nie odcinać kuponów od swojej muzyki z pierwszej części. W efekcie powstała całkiem nowa, oryginalna ilustracja, nie mającą wiele wspólnego z  pierwowzorem, jednak rozwijającą wiele pojawiających się z w niej elementów.

Jedną z rzeczy, które jako pierwsze zwracają uwagę przy kontakcie z tą kompozycją, jest niesamowity rozmach, z jakim została ona napisana. O tym, że John Williams jest mistrzem w prowadzeniu orkiestry (ściślej rzecz biorąc: Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej, uważanej za najlepszą na świecie), wiadomo nie od dzisiaj, ale tym razem udało mu się wykrzesać z niej prawdziwe cuda. Pradawną moc i siłę "Zaginionego Świata" ciężko opisać słowami, podobnie jak jego niezwykły, unikalny charakter. Klimat, jaki zdołał wykreować kompozytor, od razu zabiera słuchacza w niezbadaną dzicz i porośniętą bujną roślinnością dżunglę, gdzie człowiek zdaje się być nieproszonym intruzem i nic nie znaczącą małą, kruchą istotką, egzystującą gdzieś na samym dole łańcucha pokarmowego. Tą niesamowitą, przytłaczającą, ale i fascynującą zarazem atmosferę kompozytor osiągnął za pomocą niezliczonej ilości instrumentów o charakterystycznym, etnicznym brzmieniu – wszelkiej maści pałeczek, grzechotek, dmuchawek, tamburynów, kotłów, instrumentów perkusyjnych i dętych, oraz wielu, wielu innych, plus odrobiny elektroniki, które w połączeniu z klasyczną orkiestrą w pełnym składzie dają piorunujący efekt i niezwykłą potęgę brzmieniową. Jakby tego było mało, kompozytor nie poskąpił całej gamy przedziwnych, często bliżej nieokreślonych dźwięków – stuków, szelestów, szmerów, pisków, świergotów – dzięki czemu w połączeniu z wyżej wymienionymi zabiegami, klimat "Zaginionego Świata" robi PIORUNUJĄCE wrażenie. Troszkę szkoda, że nie uświadczymy tu chóru, który pojawiał się w muzyce z "Parku Jurajskiego", ale nawet mimo to score ten to autentyczna, nieposkromiona dzikość przyrody, nieokiełznana siła drzemiąca w naturze. Pod względem charakteru z pewnością jest to jedno z najoryginalniejszych i najniezwyklejszych dzieł mistrza.

Wyjątkowego klimatu "Zaginionego Świata" możemy zakosztować już w pierwszym utworze, zatytułowanym "The Lost World", który – jak można łatwo się domyślić – spełnia w filmie rolę głównego tematu muzycznego. Wynikające z tego pierwsze wrażenie może być nieco mylące, łatwo bowiem spodziewać się w tym miejscu genialnego motywu przewodniego z "Parku Jurajskiego",  tymczasem temat główny "Zaginionego Świata" nie ma z nim nic wspólnego. To całkiem nowa, zupełnie inna od niego melodia, która całkowicie zrywa z kompozycją muzyczną poprzedniego filmu. Szybko okazuje się, że podobny los spotkał pozostałe znane z pierwowzoru utwory, którym to przecież ilustracja z "Parku Jurajskiego" zawdzięcza swój niezaprzeczalny prestiż, uwielbienie fanów na całym świecie i stałe miejsce w historii muzyki filmowej. Ale czy na pewno jest to wada? Niekoniecznie. Zauważmy, że "Zaginiony Świat" to film zupełnie inny od poprzednika, i kompozycja muzyczna z pierwszej części zwyczajnie by do niego nie pasowała. Poza tym, chociaż legendarne motywy muzyczne z pierwszej części filmu  pojawiają się w sequelu tylko sporadycznie, to w gruncie rzeczy podczas jego oglądania nie zwraca się na to uwagi. Trzeba bowiem przyznać, że nowe melodie są całkiem niezłym substytutem dla tych starych. Czy "The Lost World" jest więc złym motywem przewodnim, jak można pomyśleć przy pierwszym kontakcie z tą płytą? Nic bardziej mylnego! To świetny temat główny, odznaczający się niebywałą mocą i energią. Potężna orkiestra i inne wymienione wcześniej aspekty technicznej strony tej kompozycji (tu ciekawostka – w utworze tym pojawia się nawet… harfa!), nadają mu epicki, monumentalny, wręcz nieokiełznany charakter, czyniąc z niego jeden z najlepszych tematów muzycznych, jakie dotychczas słyszałem. Fantastyczny, imponujący utwór!

W filmie melodia ta pojawia się dosyć często, jednak poza "The Lost World" na płycie można usłyszeć ją jeszcze w tylko jednym utworze, zatytułowanym "Malcolm’s Journey", gdzie poddany został kilku ciekawym aranżacjom. Na początku pojawia się w spokojnej, acz tajemniczej wersji (znów ciekawie wykorzystana harfa), opierającej się głównie na sekcji dętej (włącznie z fletami i piszczałkami) i charakterystycznym tle, uzyskanym za pomocą miarowego, acz stosunkowo delikatnego uderzania w kotły. Zdecydowanie najciekawszą, choć niestety bardzo krótką aranżacją motywu przewodniego, jest moim zdaniem fragment zaczynający się pod koniec trzeciej minuty (uściślając, mniej więcej od 2:54) – silny, głośny, charakteryzujący się świetnym wykorzystaniem sekcji dętej (co zresztą jest jednym z elementów charakterystycznych twórczości Johna Williamsa), oraz wprowadzeniem kolejnego, pozornie nie pasującego do tych klimatów instrumentu (podobnie, jak wcześniej z harfą) – tym razem jest to… tamburyn. Zabawne i sielankowe? Może i tak, ale nie da się ukryć, że do tego fragmentu muzyki (i nie tylko, gdyż później pojawi się jeszcze kilkukrotnie) pasuje idealnie i świetnie się w nim prezentuje. To wszystko, wraz z doskonałym brzmieniem "Malcolm’s Journey" w filmie sprawia, że jest to jeden z najlepszych „tematów podróży” (jak zwykło się go nazywać), jakie dotąd słyszało kino.

Głównym obliczem tej partytury jest muzyka akcji, czyli tak zwany actionscore. W "Zaginionym Świecie" jest ona autentycznie dzika i nieokiełznana, niczym szalejące na ekranie prehistoryczne bestie – wręcz barbarzyńska, namacalnie sięgająca do pierwotnych, dziewiczych instynktów. Jednocześnie brzmi o wiele lepiej niż actionscore z pierwszej części, którego słuchalność poza filmem pozostawiała wiele do życzenia. Tutaj jest na szczęście lepiej - muzyka akcji z powodzeniem egzystuje poza kinowym obrazem, a podczas słuchania dostarcza wielu emocji. Niekwestionowanym numerem jeden jest tu "Rescuing Sarah", stanowiący kwintesencję całej tej technicznej otoczki, o której wspominałem powyżej. Utwór jest bardzo dynamiczny, pełen szybkich uderzeń, szarpnięć, pociągnięć smyczków a także krótkich, urywanych dźwięków trąb. Dziki, konwulsyjny, brutalny – taki właśnie jest "Rescuing Sarah", a dzięki nieodzownie pojawiającym się w nim etnicznym elementom idealnie wpasowuje się w dramatyczne wydarzenia rozgrywające się na ekranie. Całości dopełnia świetne zwieńczenie, towarzyszące tytułowej scenie ratunku, w którym Williams porzuca na chwilę drapieżne, brutalne brzmienia i zachwyca wzniosłym, pełnym energii i nadziei finałem. Wszystko to sprawia, że "Rescuing Sarah" potrafi zarówno oczarować, jak solidnie przyśpieszyć bicie serca, a z pośród rozmaitych utworów filmowych towarzyszących scenom akcji, ten jest jednym z najlepszych jakie słyszałem. Niewiele ustępuje mu "The Hunt", który również zasługuje na uwagę ze względu na swoją ciekawą rytmikę oraz tempo. Niestety podczas finalnego montażu "Zaginionego Świata" zamiast niego wykorzystano fragmenty "The Lost World", przez w filmie nie zaznacza swojej obecności ani razu. Wielka szkoda, bo to sceny polowania, której pierwotnie miał towarzyszyć, pasuje wręcz idealnie. Wart uwagi jest również "The Raptors Appear", utrzymany w bardzo podobnym stylu do "Rescuing Sarah", lecz zwracający uwagę przede wszystkim tajemniczym, jeżącym włosy na karku początkiem. Świetny jest również "Ludlow’s Demise", oraz "Visitor In San Diego", towarzyszący scenom z Tyranozaurem, który niczym King Kong sieje postrach w olbrzymiej metropolii. Dzięki mocnym uderzeniom kotłów i dynamicznemu prowadzeniu orkiestry czyni to wręcz bezbłędnie.

W cieniu muzyki akcji pozostaje drugie oblicze tej kompozycji, reprezentowane przez utwory mniej dynamiczne, bardziej stonowane i spokojniejsze, jednak wcale nie mniej klimatyczne. Ich nadrzędną rolą w filmie jest budowanie odpowiedniej atmosfery, gdy sceny akcji schodzą na dalszy plan. Do utworów takich należą między innymi "The Island Prologue", "The Trek” oraz "Finding Camp Jurassic", i trzeba przyznać, że swoją rolę w filmie spełniają idealnie, tworząc niezwykle klimatyczne tło dla wydarzeń dziejących się na ekranie. Dobrym przykładem jest tu "The Compys Dine", który bardzo dobrze wpasowuje się w film, ale słuchany nawet poza nim również potrafi zmrozić krew w żyłach. Jego dokładnym przeciwieństwem jest zaś "The Stegosaurus", który daje namiastkę (niewielką niestety) magii z pierwszego filmu i na chwilę pozwala zapomnieć o mroku, jakim przesiąknięta jest ta kompozycja. Warto jeszcze dodać, że chociaż "Zaginiony Świat" posiada zupełnie nowy temat przewodni, to i tak możemy tu zakosztować – choć bardzo rzadko niestety - głównego motywu muzycznego z pierwszego "Parku Jurajskiego". Po raz pierwszy pojawia się w "Hammond’s Plan", jednak dopiero w ostatnim utworze na płycie, "Finale And Jurassic Park Theme", możemy go usłyszeć w całej okazałości. Odświeżony i na nowo zagrany utwór sprawia wrażenie szybszego, bardziej rozbudowanego i bogatszego instrumentalnie, choć jednocześnie jakby odrobinę mniej magicznego od pierwowzoru. Dodatkowo zwieńczony został świetnym finałem, również znanym z ścieżki muzycznej pierwszego filmu (tam pojawia się w końcówce utworu "T-Rex Rescue & Finale"). Czy "Finale And Jurassic Park Theme" jest lepszy od oryginału czy nie, to już kwestia gustu, faktem pozostaje jednak, że obie wersje śmiało można określić mianem muzycznych arcydzieł.


Kilka słów podsumowania. "Zaginiony Świat" to kawał świetnej, rewelacyjnie brzmiącej w filmie, niezwykle klimatycznej muzyki. Jednak mimo mojej ogromnej sympatii do tej kompozycji, nie jestem w stanie określić jej  mianem arcydzieła, jak to było w przypadku części pierwszej. Wypada świetnie, gdy rozpatruje się ją jako odrębne dzieło, jednak przy skonfrontowaniu jej z wybitnym tłem muzycznym oryginalnego "Parku Jurajskiego" na jaw wychodzą pewne zgrzyty i oczywiste minusy tej kompozycji. Po pierwsze: poza kilkoma pojedynczymi fragmentami właściwie nie uświadczymy tu genialnych motywów muzycznych z części pierwszej. Nowe melodie przewodnie, chociaż świetne, mimo wszystko nie zastąpią w pełni tych starych. Po drugie: mimo niesamowitego klimatu tej ścieżki, który z całą pewnością jest największą jej zaletą, niejednokrotnie zdarzyło mi się zatęsknić za zachwycającą magią muzyki z "Parku Jurajskiego". No i po trzecie, najważniejsze: choć "Zaginiony Świat" ustępuje poprzednikowi w bardzo niewielu aspektach, a wielu po prostu go przerasta, to nie da się ukryć, że jest to tylko (a raczej "aż"!) rewelacyjna ilustracja muzyczna o miażdżącym klimacie… ale nie dzieło sztuki, którym była i jest kompozycja z "Parku Jurajskiego".

Niewątpliwie jest to jednak świetny, miejscami nawet wybitny score, który robi spore wrażenie podczas słuchania, i który naprawdę wart jest poświęconego mu czasu i wydanych nań pieniędzy. A jeśli szukacie mocnej muzyki przygodowej z charakterem i atmosferą dzikiej, dziewiczej przyrody, to trafiliście pod najlepszy możliwy adres - bo niczego lepszego pod tym względem od muzyki z "Zaginionego Świata" po prostu nie ma.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sequel o dinozaurach to kolejna podróż w świat niezwykłej przygody i akcji. Jest to jedna z najlepszych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones