Recenzja filmu

Zwyczajna przysługa (2018)
Paul Feig
Anna Kendrick
Blake Lively

Zaginiona dziewczyna

"Zwyczajna przysługa" - ekranizacja wydanej w 2017 roku powieści Darcey Bell - to rozkoszny koktajl czarnego humoru, kryminału i opery mydlanej. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy z
Czasem trzeba cofnąć się o krok, by następnie zrobić dwa naprzód. Wie coś na ten temat Paul Feig. Po tym, jak nowa wersja "Pogromców duchów" sprzedała się poniżej oczekiwań, przy okazji doprowadzając do białej gorączki połowę Internetu, reżyser odpuścił sobie kręcenie widowisk za wywrotkę dolarów. Zamiast tego powrócił na dobrze znane terytorium niskobudżetowych komedii z kategorią wiekową R, dzięki którym podbił Hollywood. "Zwyczajna przysługa" - ekranizacja wydanej w 2017 roku powieści Darcey Bell - to rozkoszny koktajl czarnego humoru, kryminału i opery mydlanej. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy z rozrzewnieniem wspominają cotygodniowe wizyty na Wisteria Lane u "Gotowych na wszystko".  



Książkowy pierwowzór reklamowany jako następca "Zaginionej dziewczyny" nie rozgrzał serc amerykańskich recenzentów. Autorce wytykano m.in. szmirowatą intrygę, nietrudne do przewidzenia zwroty akcji oraz niski walor literacki dzieła. Zapytacie słusznie, jakim sposobem kiepską powieść udało się przerobić na dobry film. Odpowiedź jest prosta: obracając powagę w żart. Feig oraz scenarzystka Jessica Sharzer ("American Horror Story") pozostawili fabularny szkielet bez zmian. Jednak tam, gdzie Bell zachowywała kamienną minę, autorzy adaptacji położyli nacisk na ironię i satyrę. Już utrzymana w klimacie retro czołówka filmu - wyglądająca jak odnalezione po latach dzieło Saula Bassa, doprawiona francuskim popem z lat 60. - daje widzom do zrozumienia, że ostatnie, co zobaczą na ekranie, to mroczny psychologiczny dreszczowiec.

Przy głównej bohaterce "Zwyczajnej przysługi" nawet "Perfekcyjna pani domu" wpadłaby w kompleksy. Stephanie (Anna Kendrick) potrafi przyrządzić kolację z trzydziestu dań, z chęcią angażuje się w prace społeczne w szkole syna, a w wolnych chwilach prowadzi vloga, na którym doradza m.in., jak  pozbyć się trudno usuwalnych plam albo upiec ciasteczka z komosy. Matka kolegi jej syna, Emily (Blake Lively), jest szefową PR-u w dużej firmie odzieżowej. Wygląda jak milion dolarów, facetów - na czele ze zmagającym się z permanentnym kryzysem twórczym mężem-pisarzem - trzyma pod butem, a na obiad najchętniej wypija wiadro martini. Choć zahukana gospodyni domowa oraz drapieżna kobieta sukcesu pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, zawiązuje się między nimi przyjaźń. Kiedy więc pewnego dnia Emily znika w tajemniczych okolicznościach, Stephanie  odkłada fartuch i rozpoczyna prywatne śledztwo.



W swoich wcześniejszych filmach Feig flirtował z kinem policyjnym ("Gorący towar"), szpiegowskim ("Agentka") oraz horrorem ("Ghostbusters"). Każda z konwencji dawała mu okazję do zaserwowania widowni zabawnej historii z feministycznym pazurem. Tu jest podobnie - reżyser bierze na warsztat thriller w stylu Billy'ego Wildera albo Henriego-Georgesa Clouzota, by opowiedzieć o emancypacji bohaterek. Z jednej strony mamy więc mroczne tajemnice z przeszłości, seksualne perwersje i przemoc. Z drugiej - dowcipne dialogi, prześmiewczy obrazek klasy średniej z przedmieść oraz kpinę ze słabych facetów. A wszystko to przy dźwiękach piosenek Serge'a Gainsbourga, Brigitte Bardot i ZAZ.  

Feig kolejny raz daje swoim aktorkom okazję do stworzenia wyrazistych kreacji. Lively wypada znakomicie jako femme fatale dusząca się na suburbiach z kredytem i rodziną na karku. Jeszcze lepsza jest Kendrick w roli neurotycznej pensjonarki, która niespodziewanie odkrywa zdolności detektywistyczne. Na drugim planie aktorki dzielnie wspiera tercet McCormack/Rannells/Nancherla pełniący funkcję greckiego chóru komentującego w zgryźliwy sposób poczynania bohaterek.  Zróbcie sobie przysługę i wybierzcie się do kina,  by zobaczyć ich wszystkich w akcji.
1 10
Moja ocena:
8
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones