Recenzja gry Switch 2

Kirby Air Riders (2025)
Masahiro Sakurai
Makiko Ômoto

Powrót króla

Czy powrót po latach wyszedł Kirby’emu na dobre? Zdecydowanie tak – "Kirby Air Riders" dowozi zawartość i frajdę, jakiej fani szalonych wyścigów oczekiwali od dawna. Mimo pewnych wad (zwłaszcza
Nintendo potrafi zaskakiwać wskrzeszaniem dawnych marek. Po 22 latach od debiutu zapomnianego wyścigowego spin-offu Kirby’ego na GameCube, który swego czasu spotkał się z dość mieszanym przyjęciem, firma ponownie daje szansę temu konceptowi. "Kirby Air Riders" na Nintendo Switch 2 to duchowy następca Kirby Air Ride z 2003 roku – powraca arcade’owa formuła wyścigów z różowymi bohaterami w roli głównej, tym razem w znacznie bardziej rozbudowanej odsłonie. Czy po latach ta niszowa niegdyś gra zdoła podbić serca graczy i zmienić przeciętną opinię, jaką miała pierwowzór?



"Kirby Air Riders" to powrót do koncepcji szalonych wyścigów znanych z „Kirby Air Ride”, lecz w nowoczesnej oprawie i z toną nowych pomysłów. Za projektem ponownie stoi Masahiro Sakurai – twórca Kirby’ego oraz serii „Super Smash Bros.” – i od pierwszych chwil czuć tu charakterystyczny styl jego gier. Rozgrywka jest chaotyczna, dynamiczna i pełna akcji, jednak chaos ten skrywa zaskakującą głębię. Sterowanie pozostało maksymalnie przystępne – pojazdy same rozwijają prędkość, a my używamy zaledwie dwóch przycisków (np. do hamowania/driftu i doładowania) oraz gałki do kierowania. Proste w założeniach mechaniki kryją jednak duże pole do popisu dla bardziej wymagających graczy. Opanowanie driftów i turboprzyspieszeń, właściwe wykorzystanie Copy Abilities (po wchłonięciu wrogów Kirby zyskuje ich moce) oraz specjalnych ataków postaci, a także unikanie ciosów poprzez szybkie obroty pojazdem – to wszystko wymaga taktyki i skilla, a nie tylko liczenia na bałagan na ekranie. Innymi słowy: choć na pierwszy rzut oka wyścigi wydają się barwnym chaosem rodem z „Mario Kart”, zwyciężają ci, którzy potrafią ten chaos okiełznać i podejmują świadome decyzje na trasie.



"Kirby Air Riders" imponuje zawartością – tak bogatej gry wyścigowej Nintendo dawno nie wydało. Deweloperzy przygotowali kilka odmiennych trybów rozgrywki, które możemy ogrywać zarówno solo, jak i w multiplayerze (lokalnie na podzielonym ekranie lub przez sieć). Powracają trzy główne tryby znane fanom oryginału: Air Ride, Top Ride oraz City Trial. Air Ride to tradycyjne wyścigi w trójwymiarowych tunelach i torach – pędzimy na kolorowych maszynach do mety, rywalizując o pierwsze miejsce. Top Ride oferuje zręcznościowe wyścigi z perspektywy lotu ptaka (kamera umieszczona nad całym torem), co stanowi prostszą, ale bardzo chaotyczną odmianę zabawy. City Trial to ulubieniec fanów – swobodna eksploracja rozległego miasta Skyah w ograniczonym czasie (np. 5 minut) celem zbierania porozrzucanych ulepszeń do pojazdów. Po upływie czasu wszyscy gracze stają do finałowego wyzwania losowo wybranego na Stadium (np. wyścigu, walki czy konkursu skoków), korzystając z dopakowanych wcześniej maszyn. Ten tryb stawia na eksplorację, nieprzewidywalność i rywalizację pośrednią – podczas jazdy możemy taranować przeciwników, by odebrać im zebrane power-upy, czy korzystać z Field Events, czyli nagłych wydarzeń w świecie (spadające meteory, pojawiający się bossowie itp.), które urozmaicają rozgrywkę. Co ważne, City Trial w wersji Switch 2 jest znacznie większy niż na GC – mapa miasta posiada różne dzielnice i aż 16 graczy może bawić się jednocześnie online, zaś lokalnie do 8 osób.



Oprócz klasycznych trybów twórcy dodali też nowości. Road Trip to całkowicie nowy tryb fabularny, w którym dla pojedynczego gracza przygotowano serię wyzwań i misji osadzonych w kontekstowej opowieści . Fabuła – choć pretekstowa – wyjaśnia, skąd wzięli się tytułowi Air Riderzy i dlaczego Kirby oraz spółka urządzają te zwariowane rajdy. Road Trip przeplata różne style rozgrywki (znajdziemy tu wyścigi z Air Ride, walki arenowe z City Trial czy mini-zadania rodem z Top Ride) w formie kolejnych etapów do ukończenia. Niestety, mimo ciekawych założeń, tryb fabularny okazał się dość monotonny i mało wymagający – poziom trudności jest niski, a misje powtarzalne. Po kilkunastu scenariuszach można odnieść wrażenie, że twórcom zabrakło pomysłu na urozmaicenie kampanii. Dla porządku dodajmy, że poza Road Trip wszystkie wspomniane wyżej tryby są dostępne także offline przeciw botom – sztuczna inteligencja jeździ poprawnie, ale nie oferuje większego wyzwania, więc rozgrywka solo szybko się nudzi. Innymi słowy, wszystko co najlepsze "Kirby Air Riders" ma do zaoferowania, rozkwita dopiero w multiplayerze.



Tryby to jedno, ale absolutnym atutem tej gry jest ogrom opcji personalizacji i odblokowywanej zawartości. Na początku wybieramy postać oraz maszynę, tworząc własne kombinacje. Tych elementów jest imponująco dużo – wśród kilkunastu grywalnych bohaterów znajdziemy m.in. Kirby’ego, King Dedede, Meta Knighta czy Bandana Waddle Dee, a także postaci pobocznych znane fanom serii (jak Knuckle Joe, Magolor czy Susie). Maszyn również nie brakuje: dostępne są zarówno klasyczne Warp Star i Wheelie Bike, jak i zupełnie nowe konstrukcje (np. Transform Star, potrafiąca zmienić się z latającej gwiazdy w motocykl w trakcie wyścigu). Każdy pojazd i każdy bohater ma unikalne statystyki oraz cechy, które – co ważne – gra wyraźnie przedstawia graczowi. W przeciwieństwie do Mario Kart, tutaj wszystkie parametry są jawne i możemy łatwo sprawdzić, kto jest szybszy, zwrotniejszy czy cięższy. Ma to ogromne znaczenie, bo kombinacja kierowca + maszyna wpływa na rozgrywkę w każdym aspekcie. Cięższy zawodnik (np. Dedede) dosiadający tej samej maszyny co leciutki Kirby może osiągać wyższą prędkość maksymalną kosztem sterowności, a z kolei lekka postać pozwoli wycisnąć z pojazdu lepszą zwrotność i łatwiej utrzyma się w powietrzu podczas lotu. Dobór właściwego Ridera do ulubionej maszyny staje się więc elementem strategii – musimy przemyśleć, czy wolimy siłowe taranowanie rywali ciężkim bohaterem, czy może zwinność i częstsze korzystanie z power-upów mniejszą postacią. Różnice między pojazdami również są odczuwalne: przykładowo Winged Star wolno porusza się na ziemi, ale za to świetnie szybuje w powietrzu, Wheelie Bike wymusza inny styl jazdy na pojedynczym kole, a Tank Star rozpędza się dopiero po naładowaniu boosta. Eksperymentowanie z tymi kombinacjami daje mnóstwo frajdy.



Jak przystało na produkcję Sakurai’a, system nagród i odblokowywania dodatków wciąga na długo. Gra motywuje nas do zaliczania tzw. wyzwań w każdym trybie – znany z oryginału Checklist powraca w jeszcze większej formie. Każdy tryb (Air Ride, Top Ride, City Trial, Road Trip, a nawet Online) ma osobną zakładkę z dziesiątkami małych zadań do wykonania. Za ich realizację odblokowujemy nowe maszyny, dodatkowych riderów oraz mnóstwo elementów kosmetycznych. Te ostatnie obejmują m.in. akcesoria, malowania i efekty specjalne do przyozdabiania pojazdów – tak, customizacja wizualna pojazdów to kolejna nowość, której brakowało w nowych Mario Kartach. Nasz podopieczny może więc ścigać się unikatową maszyną ozdobioną naklejkami, z własnym motywem graficznym i gadżetami – czysta kosmetyka, ale cieszy oko i pozwala się wyróżnić. Co ważne, twórcy zadbali by odblokowywanie wszystkich riderów i maszyn nie wymagało trybu online – nawet jeśli część wyzwań dotyczy zabawy sieciowej, żadna grywalna postać czy pojazd nie jest zablokowana wyłącznie za graniem w sieci. Innymi słowy, kompletne „mięso” gry dostępne jest dla każdego, choć oczywiście rywalizacja z żywymi graczami będzie najlepszym sposobem na szybkie zdobywanie waluty (tzw. Miles) i postępów w checklistach.



Sednem "Kirby Air Riders" jest niewątpliwie tryb wieloosobowy – gra wręcz stworzona jest do wspólnej zabawy i wtedy pokazuje pełnię swoich możliwości. Możliwości jest zresztą multum: możemy bawić się lokalnie na jednym ekranie w 4 osoby, w lokalnej sieci na wielu konsolach, albo przez internet nawet w kilkanaście osób jednocześnie (np. 16 w City Trial). Nintendo zaimplementowało rozbudowane funkcje sieciowe, jakich próżno było szukać w poprzednich generacjach: wygodny matchmaking, mecze rankingowe dla hardkorów czy luźne gry towarzyskie dla zabawy, a nawet pokoje społecznościowe, gdzie do 32 graczy może swobodnie poruszać się postaciami, czatować przy pomocy emotek i umawiać na kolejne wyścigi. Klimat przypomina trochę lobby z gier MMO – między meczami można po prostu poskakać Kirby’m po placu i pomachać znajomym. Same wyścigi wieloosobowe to czysta radość: chaos na torze, eksplozje, pojedynki o każdy power-up – emocje sięgają zenitu, gdy starasz się utrzymać prowadzenie, a za plecami rywal ciśnie z pełnym boostem i zaraz rzuci w Ciebie bumerangiem. Miałek okazję rozegrać kilkanaście rund w gronie kolegów z innych redakcji i muszę przyznać, że dawno żadna gra wyścigowa Nintendo nie dała mi tylu powodów do śmiechu i ekscytacji. Co więcej, dzięki wspomnianym głębszym mechanikom, nie jest to tylko loteria – zwykle wygrywał ten z nas, kto lepiej dobrał sprzęt i opanował technikę driftów oraz wykorzystywania zdolności specjalnych w odpowiednim momencie.



Multiplayer w "Kirby Air Riders" okazał się na tyle satysfakcjonujący, że w bezpośrednim porównaniu przyłapaliśmy się na lepszej zabawie niż w niedawno wydanym Mario Kart World. Owszem, Mario Kart to wciąż wzór dopracowania mechaniki wyścigowej, ale w kwestii zawartości i urozmaicenia rozgrywki nowy Kirby wręcz deklasuje konkurenta. Mnogość trybów, możliwości customizacji i nietypowe elementy (jak choćby sandboksowy City Trial czy tryb fabularny) sprawiają, że fani kartingów dostają tu wszystko, czego mogli im brakować w Mario Kart. "Kirby Air Riders" rozpieszcza dodatkowymi atrakcjami i pomysłami. Nawet w kwestii czysto sieciowej tytuł Sakurai’a zdaje egzamin – podczas rozgrywek online nie natrafiliśmy na większe lagi ani problemy z serwerami, a stabilność utrzymującego 60 klatek animacji nawet przy 16 graczach w City Trial robi wrażenie. Wygląda na to, że Nintendo wyciągnęło lekcję i w dobie Switcha 2 potrafi dostarczyć infrastrukturę sieciową godną swoich gier.



Oprawa audiowizualna "Kirby Air Riders" stoi na solidnym, choć nie przełomowym poziomie. Styl graficzny jest kolorowy, cukierkowy i bardzo wierny estetyce serii Kirby – modele postaci i pojazdów cieszą oko detalami, a plansze kipią od barw i efektów (szczególnie gdy na ekranie roi się od kopiowanych zdolności i wybuchów). Nintendo Switch 2 zapewniło grze wyższą rozdzielczość i stabilne 60 FPS, dzięki czemu akcja pozostaje płynna nawet w najbardziej zadymionych momentach pełnego graczy City Trial. Nie jest to może tytuł, który pokazuje pełnię możliwości nowego sprzętu – widać, że silnik bazuje na rozwiązaniach z ery Switch – ale i tak mamy spory skok jakości względem wersji sprzed dwóch dekad. Uwagę zwracają ładne efekty świetlne na trasach nocnych oraz płynne animacje ataków specjalnych poszczególnych bohaterów. Design poziomów jest różnorodny: od zielonych łąk, przez futurystyczne metropolie, po absurdalne krainy rodem z koszmarów Dedede – w każdym trybie czeka coś innego, choć momentami recykling lokacji jest zauważalny (np. Top Ride korzysta z pomniejszonych wariacji tras z Air Ride).

Muzyka zasługuje na pochwałę – soundtrack liczy kilkaset utworów, będących mieszanką nowych kompozycji i aranżacji kultowych melodii z gier Kirby (oraz gościnnych motywów z Smash Bros. w trybie arenowych walk). Dynamiczne, wesołe brzmienia idealnie podkreślają tempo rozgrywki. Szczególnie motyw przewodni City Trial nadal potrafi wpaść w ucho tak samo jak w 2003 roku, teraz odświeżony w bogatszej instrumentacji. Udźwiękowienie również trzyma poziom – odgłosy pędu powietrza, kraksy maszyn czy charakterystyczne okrzyki Kirby’ego (piskliwe “poyo!”) dodają uroku całemu doświadczeniu.



"Kirby Air Riders" okazało się strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o gry imprezowe i wyścigowe na Nintendo Switch 2. Nintendo po tak długiej przerwie wskrzesiło markę w naprawdę wielkim stylu – dostarczając tytuł pełen zawartości, który potrafi zapewnić długie godziny świetnej zabawy z przyjaciółmi. Rdzeniem gry jest radosny chaos, lecz podszyty na tyle przemyślanymi mechanikami, że satysfakcję znajdą tu zarówno casualowi gracze, jak i ci szukający wyzwania i głębi. Multiplayer błyszczy – dawno żaden wyścig z udziałem maskotek Nintendo nie był tak intensywny i różnorodny. Z kolei rozczarowuje tryb dla samotników – owszem, można się chwilę pobawić z komputerem lub przejść historię, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to tylko dodatek, a nie danie główne. Jeśli więc planujesz grać głównie solo, "Kirby Air Riders" może cię stosunkowo szybko znużyć. Natomiast jako gra kanapowa lub online ze znajomymi – to prawdziwy hit, który pod względem atrakcji przebija nawet Mario Kart.



Czy powrót po latach wyszedł Kirby’emu na dobre? Zdecydowanie tak – "Kirby Air Riders" dowozi zawartość i frajdę, jakiej fani szalonych wyścigów oczekiwali od dawna. Mimo pewnych wad (zwłaszcza ubogiego single-playera), jest to pozycja obowiązkowa dla każdego posiadacza Switcha 2 spragnionego intensywnej, zwariowanej rywalizacji. Pozostaje mieć nadzieję, że gra zdobędzie większe uznanie niż jej poprzedniczka z 2003 roku – moim zdaniem absolutnie na to zasługuje. Nintendo pokazało, że potrafi tchnąć nowe życie w zapomniany tytuł i stworzyć multiplayerową perełkę, do której będziemy wracać jeszcze długo po premierze.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?