Na dobre i na złe

Ostatnia dekada ubiegłego stulecia zdążyła się już pokryć szlachetną patyną i to tylko kwestia czasu, kiedy zostanie zmitologizowana tak jak popkulturowo oswojone ejtisy, mieniące się dzisiaj
"The Medium" - recenzja
Ostatnia dekada ubiegłego stulecia zdążyła się już pokryć szlachetną patyną i to tylko kwestia czasu, kiedy zostanie zmitologizowana tak jak popkulturowo oswojone ejtisy, mieniące się dzisiaj jaskrawymi barwami niczym kalejdoskopowa mozaika. Ale kto raz zobaczył klepisko robiące niegdyś za krakowski dworzec autobusowy, ten tak łatwo nie da się nabrać na owe upiększające zabiegi. Chłopaki i dziewczyny z Bloobera zamiast po kredki sięgają po szpachlę.



I tak na smętnym placu Matejki — na Brackiej pewnie też — leje jak z cebra, nikt jeszcze nie rozweselił szarych kamienic, a na podduszonych tombakową jesienią ulicach próżno szukać żywego ducha. Końcówka lat dziewięćdziesiątych, tuż przed uderzeniem milenijnej pluskwy, ale już grubo po transformacji ustrojowej, to czas pewnego rozszczepienia na poziomie społecznym i kulturowym. Jeszcze nie strząsnęliśmy z ramion socjalistycznej siermięgi, a za rogiem już straszą neonowe złote łuki. Wjeżdżamy w XXI wiek, choć formalnie nadal jesteśmy poza Europą.



Przemiany te i związana z nimi nerwówka znajdują odbicie na ekranie. Żadne to zaskoczenie, bo "The Medium" to przecież gra o dualizmie ludzkiej natury, stanie ducha człowieka rozkraczonego pomiędzy, całkiem dosłownie, światami. Jako że to, o czym mowa, jest nierozerwalnie powiązane nie tylko z tym, co inherentne, ale i nabyte, postkomunistyczna scenografia — samego miasta tu niewiele, gros akcji dzieje się za Krakowem — pozostaje znacząca na tyle, że jest przepustką do nadal żywej przeszłości. Żywej oczywiście na zasadzie, że bohaterka gry, Marianna, posiada mediumiczne moce i potrafi istnieć jednocześnie na dwóch płaszczyznach rzeczywistości; tej naszej, materialnej oraz tej duchowej. A także budować między nimi swoiste pomosty, wyciągać z dawno porzuconych rzeczy strzępki pamięci, rozmowy, nawet i odtwarzać całe sceny. No i, oczywiście, rozmawiać z duszami, które błąkają się po drugiej stronie.



Jako że "The Medium" to gra przede wszystkim narracyjna, polegająca na odkrywaniu kawałek po kawałku tajemnic opuszczonego ośrodka wypoczynkowego Niwa, gdzie doszło przed laty do masakry — a przynajmniej tak szepczą ludzie — nie wypada zdradzić ścisłych fabularnych powiązań Marianny z peerelowskimi sekretami państwowymi. Zresztą grają one tutaj drugie skrzypce, istotniejsza jest rodzinna tajemnica, źródło pochodzenia talentu dziewczyny oraz dramaty przeżywane przez nią na poziomie osobistym. Sam początek to przecież ostatnie pożegnanie z jej opiekunem, kierownikiem zakładu pogrzebowego, który przygarnął osieroconą dziewczynę. Tego dnia Marianna otrzymuje telefon, który zaprowadzi ją do rzeczonej Niwy. I tam na dobre rozpoczyna się nasza przygoda, raz udana, a raz mniej, lecz ani przez chwilę nudna.



Nie sposób odmówić ekipie Bloobera żelaznej konsekwencji, bo najntisowe piętno nie tyle na swojej grze odbili, co wypalili. Choć "The Medium" to pierwsza duża gra na nowego Xboxa, rozgrywka jest, na dobre i na złe, staroszkolna. Ba, niektóre mechaniki, można by przysiąc, wyciągnięto z archaicznych przygodówek, za którymi niekoniecznie się tęskni, a gra nie próbuje nawet ich po akwizytorsku sprzedać, tylko serwuje na zimno. Chodzi zarówno o rzeczy proste, jak staroświecki design okna posiadanego inwentarza, jak i te grubsze, czyli praktyczny brak interakcji postaci z otoczeniem, które wygląda jak niemodne, prerenderowane tła. Można to, rzecz jasna, kupić albo i nie, ale towarzyszy temu pewne rozczarowanie, bo przecież mowa o tytule reklamowanym jako gra wykorzystująca zupełnie nowe rozwiązania. Dokładniej rzecz biorąc, chodziło o jednoczesne sterowanie dwoma postaciami na podzielonym ekranie, kiedy Marianna nawiązuje bliższy kontakt ze światem duchowym; wtedy obie dziewczyny, ta z naszej, doczesnej rzeczywistości i jej swoisty negatyw, wykonują wszystkie ruchy synchronicznie. Jest to raczej bajer niż mechanika faktycznie zmieniająca oblicze rozgrywki, bo problemy stawiane przed graczem zwykle wypadają dość banalnie i musimy zazwyczaj otworzyć jakieś drzwi "tam", żebyśmy mogli przez nie przejść "tu". O niebo lepiej gra się po prostu tradycyjnie, lecz na szczęście proporcje te są nieźle wyważone.



Już chyba niejako standardowo najsłabszym elementem gier Bloobera jest akcja, zwykle jakby dorzucona na siłę do niezłego, wciągającego scenariusza. Mamy tutaj do czynienia ze znaczącą poprawą, bo mimo że "The Medium" nadal każe nam popielić czyhające na nas, wystające spod ziemi macki, to już sekwencje stealth i paniczne ucieczki ładnie komponują się z klimatem całości. I nie psuje go nawet niemal niewybaczalna toporność modeli postaci, od której kłują oczy. Zwykle jednak deweloperom udaje się naprawić swoje grzeszki, głównie dzięki fabule oraz samej atmosferze gry. Ta jest odpowiednio ponura i ciężka, ani na chwilę żadna z postaci nie wychodzi z roli, nawet i te, o których dowiadujemy się jedynie ze znajdowanych na terenie ośrodka pocztówek czy notatek. Przedpremierowe zapewnienia studia, że gra poruszy temat dwoistości ludzkiego charakteru znajduje tutaj swoje faktyczne przełożenie na zadumę nie tylko nad kwestiami moralnego relatywizmu, ale i niemożliwości jednoznacznej oceny działań drugiego człowieka. Sama opowieść Marianny i o Mariannie jest na tyle angażująca, że mimo dyskusyjnego finału zostawia nas na dłużej z paroma intrygującymi myślami, które nie zawsze udaje się wykrzesać podczas sesji przed telewizorem i konsolą. Trudno odłożyć pada i odwlec decyzję o dokończeniu tej niedługiej gry za dzień czy dwa, mimo niedociągnięć samej rozgrywki.



Banalne jest budowanie podobnych analogii, lecz trudno się powstrzymać, kiedy prowokują do tego sami twórcy gry, bo kusi powiedzieć, że "The Medium" również jest rozłupane na dwie części – tę nierówną gameplayową i tę dopracowaną fabularną. Połączone dają jednak porządną całość.
1 10
Moja ocena:
7
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones