Recenzja serialu

Artyści (2016)
Monika Strzępka

Nie wszyscy jesteśmy "artystami"

Na ekrany wszedł ostatnio nowy serial pt. "Artyści" i z miejsca zgarnął całe pęczki entuzjastycznych recenzji w całej prasie od lewa do prawa i w Internecie aż po horyzont. Tylko, że niestety,
Na ekrany wszedł ostatnio nowy serial pt. "Artyści" i z miejsca zgarnął całe pęczki entuzjastycznych recenzji w całej prasie od lewa do prawa i w Internecie aż po horyzont. Tylko, że niestety, żaden z recenzentów nie pokusił się o jakąkolwiek głębszą analizę tej realizacji. Żadnej refleksji nad światem przedstawionym, nad postawami i motywami bohaterów i ich korelacją z naszym światem. Mówiąc inaczej, żadnej próby odpowiedzi na pytanie, co ten serial do nas mówi.

Technicznie, owszem, jest tu wysoka jakość. Oczywiście jak na nasze skromne warunki. W kraju, gdzie aktorów szkoli się w siermiężnych szkołach teatralnych do przesadnego gestykulowania głowami i rękami oraz deklamowania niczym na akademii szkolnej, poziom, który można określić jako względnie przyzwoity staje się wybitną perełką. Jakimś cudem chyba udało się też zrealizować dobre zdjęcia i dźwięk. Więc trzeba uznać jakość produkcji, chociaż gołym okiem widać, to, czego twórcy wcale nie kryją – inspirację czerpaną wprost z zagranicznych produkcji, masowo oglądanych z ołówkiem i notatnikiem w ręku.

W kolejnych odcinkach serialu poznajemy środowisko ludzi pracujących w teatrze. Cały mikroświat zamknięty w wielkim gmachu: tytułowych artystów w postaci (głównie) aktorów, administrację, dział techniczny i innych. Jest też równoległy świat duchów, takie nawiązanie do Szekspira, którego z kolei bohaterowie wystawiają na scenie. Zwielokrotnione osadzenie światów fantastycznych w światach realistycznych – jako polonista zauważam to i doceniam. Wszystko utrzymane w konwencji lekkiej, lecz nieodbiegającej od realizmu, groteski.

Tym jednakże, co zwróciło moją największą uwagę, są bohaterowie. Ich postawy i wybory, jakich dokonują. A więc jakie to postawy? Opiszę pokrótce kilka najbardziej znamiennych:

Dyrektor. Niekompetentny człowiek z przypadku. Rodzinę traktuje podle, ukrywa się przed żoną i dzieckiem, nie nawiązuje z nimi zdrowej relacji. Pierwsze sprawy, którymi zajmuje się po objęciu posady, to załatwienie pracy koleżance oraz znajomemu pijaczkowi (temu drugiemu nawet hotelowy pokój gościnny), pomimo że teatr ma kłopoty finansowe i konieczne są zwolnienia. Dyrektor jednak nawet nie zastanawia się nad tym, że w miejsce protegowanych ktoś inny będzie musiał stracić pracę ani nie bierze pod uwagę kompetencji znajomych.

Księgowa. Po tym jak doznała załamania nerwowego, przyjaciele załatwili jej pracę w teatrze. Wcześniej, jak mówi, obracała milionami. Teraz zajmuje się głównie napadami wściekłości i chowaniem się w szafie. Bez żenady wyjawia nowemu dyrektorowi, jak się znalazła w tym teatrze, a ten nie wyraża najmniejszego zdziwienia, tylko stara sobie ją zjednać za pomocą tabletek.

Dyrektor ds. finansowych. Bierze łapówki od firmy ochroniarskiej, z którą zawiera umowę, jak można się domyślić, na niekorzystnych dla teatru warunkach.

Aktorzy. Nie szanują pracy innych, obnoszą się z pychą. Pogardzają członkami ekipy technicznej, niszczą rekwizyty.

Można by długo wymieniać. Tym, co łączy wszystkie postacie, jest szczególnego rodzaju przekonanie, że dotacja na ich teatr jest czymś, co im się bezwzględnie należy, a zagrożenie jej cofnięciem wydaje im się skandalicznie niesprawiedliwe. Żadna warstwa narracji nie próbuje nawet zauważyć tego, skąd biorą się pieniądze na państwowe instytucje kulturalne. A nie biorą się one przecież z powietrza, tylko zabierane są siłą z kieszeni ludzi, którzy wytwarzają i sprzedają na wolnym rynku dobra i usługi.

I tutaj zaczynam docierać do sensu przekazu, który serwują nam twórcy serialu "Artyści". Jest bowiem w warstwie fabularnej pewna prawidłowość. Mianowicie wszyscy bohaterowie w swoich małostkowych postawach zostają przez twórców rozgrzeszeni. A to sposobem prezentowania danej postaci, który ma imputować sympatię do niej, a to podrzucaniem bohaterom różnych wymówek, łącznie z dzieckiem na rękach sekretarza-geja i podbitym okiem prześladowanego przez polskich faszystów syryjskiego emigranta. Zresztą, zgodnie z ideologią neomarkistowską, która jak widać nie jest obca również i twórcom serialu, samo bycie mniejszością usprawiedliwia wszelkie grzechy i występki, bo nowoczesna tolerancja ma nie tyle tolerować, co kompensować z nawiązką rzekome krzywdy wynikające z bycia mniejszością.

Postawy ludzkie w utworze o charakterze fabularnym można zaprezentować na trzy różne sposoby: protagonistyczny, antagonistyczny i neutralny. Gdyby ten serial miał wymowę neutralną, byłbym zachwycony. Idealne ukazanie małostkowego, patologicznego środowiska skansenu komunistycznego. Utrzymanków systemu represji ekonomicznej, niezdolnych do stworzenia niczego wartościowego ani nie szanujących powierzonych im dóbr. Pokazanie tej pychy "ludzi kultury", którzy uważają, że lepiej od "ciemnogrodu" wiedzą, czym jest prawdziwa sztuka i że psim obowiązkiem pogardzanego przez nich ludu jest utrzymywanie ich. Jednocześnie ukazanie również tej sieci intryg i podłości środowiska, które walczy o swoje utrzymanie nie przez oferowanie innym ludziom najlepszego produktu (którym jest oczywiście również i dobro kultury, np. spektakl), lecz za pomocą sprawnego lawirowania w środowisku podobnych im, lecz wyżej ustawionych.

Gdybym zatem dostał samą prawdę o tym środowisku, bezstronną i czystą, nie kryłbym uznania. Jest jednak inaczej. Ta smutna prawda wyziera zza kotary teatralnej wbrew intencjom twórców, którzy na siłę, subtelną, lecz skrajnie stronniczą narracją próbują oswoić zło. I to jest zasadnicza wymowa tego serialu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Monika StrzępkaiPaweł Demirskito jeden z najbardziej znanych duetów polskiej sceny teatralnej. Ich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones