Recenzja serialu

Belle Epoque (2017)
Michał Gazda
Paweł Małaszyński
Magdalena Cielecka

Średniej urody epoka

Czasy, o których opowiada serial, zostały nazwane pięknymi. Sam serial trudno tak określić. Poza paroma aspektami nie wyróżnia się niczym spoza innych produkcji, a już na pewno nie pozytywnie.
Wielotygodniowa promocja zachęciła zapewne parę milionów osób do obejrzenia premierowego odcinka. Jak serial prezentuje się po pilotażowym epizodzie? Niestety niezbyt dobrze.

Serial miał wyróżniać się kostiumami i scenografią. Te dwa aspekty rzeczywiście wypadły najlepiej. Widać ogrom pracy, jaki został włożony w powstanie strojów i wnętrz. Jednak nie ogląda się tego dobrze. Wizualnie serial nie nawiązuje do czasów o jakich opowiada. Każda postać jest zadbana, śliczna, ma inne ubranie na każdy dzień. Miasto jest czyściutkie, wszystko jest sterylnie piękne. I właśnie przez tę sterylność serial stracił na autentyczności.

Oprócz częściowej pochwały kostiumów i scenografii, warto zwrócić uwagę na aktorstwo. Plejada gwiazd dawała nadzieje na jedną z lepszych produkcji ostatnich lat. Niestety dużo czynników zawiodło, szczególnie u głównego bohatera. Paweł Małaszyński nie przekonuje, gra od niechcenia. Kwestie często wypowiada bez emocji, nie ma pomysłu na swoją postać. Nie widać w nim chęci działania, która powinna popychać akcję do przodu. na szczęście drugi plan prezentuje się o wiele bardziej przekonująco, bardziej naturalnie. Szczególne wyróżnienie należy się Olafowi Lubaszence i Erykowi Lubosowi. Aktorki w pierwszym odcinku nie dostały zbyt wiele czasu ekranowego, więc trudno się o nich wypowiedzieć. Na pewno duże nadzieje pokłada się w Magdalenie Cieleckiej, która pojawiła się póki co epizodycznie.

Bez wątpienia najgorszym aspektem produkcji jest jej scenariusz. Razi używanie zbyt współczesnego języka, brak nakreślonych zwyczajów charakterystycznych dla początków XX wieku. Dialogi są sztuczne, nie widać żadnej głębszej relacji pomiędzy postaciami. Sceny są zdecydowanie za krótkie, często są niedostatecznie powiązane ze sobą, aby zachować spójność logiczną odcinka. Obserwujemy skakanie z jednego miejsca w inne. To głównie przez bardzo słabo rozpisaną akcję. Twórcy chcieli w 40 minut wprowadzić widza w tło wydarzeń, postawić przed bohaterem zadanie, przyglądać się jego metodom w czasie dochodzenia i zaskoczyć widza w finale odcinka. To było zadanie niewykonalne. Początkowe wydarzenia epizodu są chaotyczne, znalezienie motywu sprawcy i rozpatrzenie zbrodni - błyskawicznie, a sam proces detektywistyczny groteskowo szybki i prowadzony przez napięcia (dlaczego - o tym później). Akcja potoczyła się tak szybko, a jej rozwiązanie było tak błyskawicznie przeprowadzone, że chyba nawet aktorzy są do tej pory świadomi, co stało się na planie. Najgorsze są zapadające długo w pamięci żenujące sceny i dialogi zawarte w scenariuszu. Pochwalono głównego bohatera za zdolność dedukcji, mimo że nie miał czasu jej zaprezentować, a wskazany przez niego winowajca nie okazał się mordercą. Jan wyklucza możliwość napadu na swoją matkę z zaskoczenia, bo ta miała... dobry słuch. Infantylne zabiegi scenarzystów sprawiają, że serial dłuży się przez zbytni chaos oraz traci resztki klimatu wywołanego pobieżnie przez scenografię i kostiumy. Niestety kilka elementów dodatkowo wyeksponowało słaby scenariusz.

Ujęcia mają bardzo nieodpowiedni kąt, który pozbawia scen klimatu. Statyczne ujęcia wykonane są amatorsko, zaś dynamiczne - słabo i nieprzekonująco. Dodatkowo całość zaburza tragiczny dobór świateł. Niektórych scen nie sposób obejrzeć bez zastanowienia się, jakim cudem nikomu nie przyszło do głowy, aby przygasić lampy na planie. Niektóre ujęcia mają tyle światła, że potrafią zniwelować całe utworzone napięcie, które twórcom i tak udaje się wytworzyć bardzo rzadko.

Zbierając wszystko w całość, pozostaje bardzo ważne pytanie. Gdzie był reżyser? Dlaczego nie przygasił świateł? Czemu nie spróbował innego kąta kręcenia? Czemu nie powtórzył ujęć z Pawłem Małaszyńskim? Wiele sceptycznych i negatywnych uwag można było uniknąć. Całość prezentuje się amatorsko, z wyjątkiem profesjonalnych kostiumów. Niestety, ale potencjał, jaki płynął z licznych zapowiedzi i zwiastunów został całkowicie zmarnowany. Pozostaje mieć nadzieję, że w dalszych etapach tej historii będzie lepiej, bo gorzej chyba być nie może. Na podstawie pierwszego odcinka mogę jedynie odradzić wszystkim ten serial, bo nie prezentuje nic ciekawego - jedynie amatorszczyznę i typową dla polskiej kinematografii chęć gonienia za zachodnimi produkcjami. Jeżeli kolejne epizody będą prezentować się tak słabo jak odcinek pilotażowy, serial szybko straci oglądalność.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowsza produkcja TVN-u "Belle Epoque" to chyba najbardziej wyczekiwany serial w ostatnim czasie. Po... czytaj więcej
W pierwszym odcinku nie gra właściwie nic. A z pewnością nie aktorzy, którzy snują się po ekranie bez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones