Recenzja Sezonu 2

Yellowjackets (2021)
Karyn Kusama
Eva Sørhaug
Melanie Lynskey
Christina Ricci

Wyzwolić się z przeszłości

Twórcom serii udało się utrzymać poziom. Nowy sezon "Yellowjackets" dalej bardzo udanie miesza różne konwencje, nastroje i emocjonalne rejestry, choć widać, że tym razem dla twórców znaczenie
Wyzwolić się z przeszłości
W pierwszym sezonie "Yellowjackets" udało się dokonać niezwykłego połączenia pozornie nieprzystających do siebie telewizyjnych gatunków: dramedii o problemach grupy kobiet w kryzysie wieku średniego, ambitnej produkcji o nastolatkach w stylu "Euforii", thrillera i horroru – trochę survivalowego, trochę folkowego. Serial z jednej strony precyzyjnie rysował subtelne portrety złożonych, nieoczywistych bohaterek – dorosłych i nastoletnich – z drugiej budował trzymającą w napięciu intrygę, atmosferę niezwykłości i tajemnicy. 


Widz zadawał sobie ciągle pytania: co tak naprawdę wydarzyło się na pustkowiu, gdzie po katastrofie lotniczej bohaterki utknęły jako nastolatki; jakiej prawdy o tych wydarzeniach za wszelką cenę nie chcą ujawnić; czy pośrodku niczego, gdzieś w Górach Skalistych, zaczęły osuwać się zbiorowe szaleństwo, czy może spotkały tam jakąś złowieszczą, nadprzyrodzoną siłę? Kolejne informacje ujawniane przez twórców prowadziły tylko do nowych pytań.

W drugim sezonie wystarczyło podjąć tę niezwykle skuteczną formułę i jej nie zepsuć. Z drugiej strony – premierowy sezon zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że łatwo było zawieść oczekiwania fanów. Na szczęście twórcom serii udało się utrzymać poziom. Nowy sezon "Yellowjackets" dalej bardzo udanie miesza różne konwencje, nastroje i emocjonalne rejestry, choć widać, że tym razem dla twórców znaczenie ważniejszy od grozy i tajemnicy był współczesny wątek. 

W nowych odcinkach narracja więc jakby zwalnia, częściej się zatrzymuje, nie boi się podejmować dygresji i zbaczać na pozornie mniej istotne tory. Dostajemy więcej przestrzeni do tego, by pobyć z dorosłymi bohaterkami, by zrozumieć – na ile to możliwe – ich motywacje i wybory. 


"Yellowjackets" od początku zachwycał świetnymi wyborami obsadowymi i znakomitą aktorską pracą. W nowym sezonie znana obsada wciąż trzyma formę, a jej nowi członkowie dotrzymują jej kroku. I tak Simone Kessell jest świetna jako dorosła Lottie – postać kluczowa dla drugiego sezonu. Jeszcze większe wrażenie robie Elijah Wood jako detektyw-amator, nawiązujący przedziwną – opartą na mieszance szantażu, nachalności, paranoi, fascynacji i podziwu – relację z Misty. Do końca nie wiemy, czy ostentacyjna dziwaczność tej postaci jest tylko niezręczna i budząca dyskomfort czy kryje się za nią coś, co może zagrażać zdrowiu i życiu.

W drugim sezonie wątek pustkowia wciąż odgrywa istotną rolę. Dowiadujemy się tu o kolejnych przerażających rzeczach, jakie miały tam miejsce, i winach, jakie ciążą na bohaterkach. Otrzymujemy też nowe wskazówki na temat tego, co tam się tak naprawdę stało. A jednocześnie w perspektywie drugiego sezonu wszystkie te rzeczy trochę tracą na znaczeniu. Bo niezależnie od tego, co uwięzione w głuszy bohaterki jeszcze strasznego zrobiły, jaka jest natura zła, które napotkały, czy mierzą się „tylko” z własnymi demonami, czy siłą nie z tego świata, wymykającą się racjonalnym kategoriom, to coraz wyraźniej widać, że stawką serialu jest tak naprawdę coś innego: ciężar przeszłości, niezdolność do zrzucenia jej ciężaru, uwolnienia się od przeszłych ran i win. 


"Yellowjackets" pełen jest też muzyki z lat 90., z czasów młodości bohaterek. Jedna z nowych postaci, która także przeżyła na pustkowiu, prowadzi w wątku współczesnym sklep połączony z wypożyczalnią kaset VHS – doskonałe narzędzie do ogrywania nostalgii za najtisami. Co jest ważne o tyle, że katastrofa lotnicza odebrała bohaterkom normalną przeszłość, przerwała beztroski czas liceum przypadający właśnie na lata 90. Nostalgia nie jest jednak ostatecznie w stanie oswoić przeszłości. Jak zresztą widzieliśmy w pierwszym sezonie, cały szereg problemów, z jakimi bohaterki mają dziś problemy, tkwią korzeniami właśnie w pozornie beztroskich czasach sprzed katastrofy, które – jak się okazuje – beztroskie nigdy nie były. Choć każda z bohaterek na różne sposoby próbuje zbudować sobie przyszłość, przeszłość wciąż upomina się po swoje.

Najważniejsze pytanie, jakie płynie z nowego sezonu, brzmi: czy bohaterki będą w stanie ostatecznie wyzwolić się z jej niszczącego wpływu, przerwać błędne koło wyparcia, powrotu wypartego i przymusu powtarzania tego, co było? W ostatnim odcinku krąg – za wielką cenę – wydaje się na chwilę przerwany. Pytanie, na jak długo.
1 10
Moja ocena sezonu 2:
8
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones