PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=87947}
6,6 113 tys. ocen
6,6 10 1 112645
4,9 20 krytyków
Świat według Kiepskich
powrót do forum serialu Świat według Kiepskich

Miłe (oczywiście umiarkowanie) zaskoczenie pośród ogólnej beznadziei jaką stał się w ostatnich sezonach ŚwK. Wystarczył prosty manewr powrotu do starych konfliktów (międzysąsiedzkich, wewnątrzrodzinnych, bądź między płciami), w starym, sprawdzonym gronie (nareszcie w jednej z wiodących ról zawsze świetny duet Paździoch - Paździochowa), wystarczyła rezygnacja (też nareszcie) z jałowego, nieśmiesznego, irytująco rozwlekłego ględzenia z Kozłowskim, czy Badurą, wystarczył (również nareszcie) brak sceny domowego obiadku + ograniczenie do minimum udziału pary Jolasia - Waldek, żeby pierwszy po dłuuugiej przerwie odcinek Kiepskich dało się obejrzeć bez ziewania, lub wręcz do końca.

Gdyby jeszcze twórcom chciało się jak dawniej popracować nad dialogami, tchnąć z powrotem trochę życia w kompletnie obecnie sflaczałą postać głównego bohatera (w tym odcinku niemal się udało), wrócić do dawnego Boczka, oraz zrezygnować z nadmiaru podkładu muzycznego i niektórych zdobyczy techniki (typu ruchoma kamera), to ten serial wcale nie musiałby zdechnąć...

ocenił(a) serial na 7
jan_niezbedny0

A ja uważam, że Jolasia jest naprawdę super i ożywiła już dość skostniałą fabułę serialu.

ocenił(a) serial na 10
marobin

"Sorry Gregory", ale wręcz przeciwnie - nie ożywiła, tylko do reszty rozpirzyła produkcję (która już wcześniej dołowała z winy twórców).

Z tym, że nie jest to - jak niesłusznie niektórzy zarzucają - wina aktorki, Ilczuk jest OK i stara się jak może. Po prostu jej postać jest wyjęta z innej bajki i zwyczajnie się z tym filmem "żre".
W ogóle początkiem degrengolady ŚwK był fatalny pomysł z kombinowaniem przy wyglądzie/charakterystyce głównych postaci
(zwłaszcza Boczek, Ferdek i Walduś), a ponieważ poszło to w parze z pisaniem coraz słabszych dialogów, efekt jest taki, jaki jest:
najpopularniejszy sitcom, w istocie będący był czymś w rodzaju cotygodniowego kabaretu (którego w Polsce już prawie nie ma), w krzywym zwierciadle przedstawiającym społeczeństwo poPRLowskiej Polski, zamienił się w obmierzłe, rozwlekłe ględzenie o niczym. Próbuje się to tuszować technicznymi bajerami i sztuczkami, lecz to tylko klasyczny przerost formy nad treścią.

Mimo tego wszystkiego, mimo wyraźnego fizycznego zestarzenia się odtwórcy głównej roli, wciąż uważam, że ten serial jest do uratowania. Dowód - ostatni odcinek, a w nim np. Ryszard Kotys (szacun), który mimo 80-tki na karku pokazał, ze wciąż jeszcze jest w stanie się wygłupiać jak dawniej. Potrzeba niewiele - powrotu do dobrych dialogów i scenek...