"Choinka"
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, Halinka daje Ferdkowi pieniądze na choinkę. Kiepski idąc korytarzem spotyka Paździocha, który namawia do kupienia jednej z jego nowo sprowadzonych choinek w atrakcyjnej cenie. Ferdek odmawia mówiąc, że nie zamierza kupować od niego żadnego "chińskiego bluszcza". Po powrocie do domu z zakupionym drzewkiem siada przy stole, by pić piwo. Halinka zachwyca się choinką i mówi Ferdkowi, żeby ją ubrał, ten jednak twierdzi, że mu się nie chce. Między małżonkami wywiązuje się kłótnia, skutkiem której Ferdek "wychodzi, nie wie kiedy wróci i nie wie czy w ogóle wróci". Paląc papierosa spod kiblem spotyka Mariana, który mówi, że nie ma do niego urazy za niekupienie choinki, bo przecież są święta. Razem z Ferdkiem zachwycają się świąteczną atmosferą i łagodnymi dźwiękami kolęd. Nagle z klatki schodowej słychać głos Boczka:"karwasz twarz, w mordę jeża, w dupę węża". Sąsiedzi krzyczą na niego za bluzganie w okresie adwentu, ale Arnold tłumaczy się, że to przez to, że ktoś położył bombkę na klatce, a on w nią wlazł nowym laczkiem. Potem sąsiedzi zaczynają rozmawiać o choinkach kłócąc się, którego choinka będzie ładniejsza. Postanawiają więc zorganizować konkurs. W jury mają zasiąść Mariolka, Edzio i Malinowska. Ferdek bardzo denerwuje się konkursem, nie pozwala nikomu innemu przygotować choinki i ciągle histeryzuje, budząc Halinkę w nocy pytaniami: "a co jak ta łysa menda wygra?", "a co jak ta pornograficzna świnia Boczek wygra?". Nadchodzi wigilia, czyli jednocześnie dzień konkursu, który odbywa się w południe w piwnicy. Mariolka głosuje na choinkę Mariana, Edzio Ferdka, a Malinowska Boczka. Ferdek ma za złe Mariolce, że na niego nie głosowała. Wszyscy sąsiedzi uznają, że wybór był niesprawiedliwy i rozstają się w kłótni. Gdy wschodzi pierwsza gwiazdka Kiepscy przygotowują się do wigilii, Ferdek jednak jest w złym humorze. Kiedy rodzina ma już podzielić się opłatkiem, rozlega się pukanie do drzwi. Okazuje się, że to Paździochowie i Boczek przyszli się pogodzić uznając, że wszystkie choinki były tak samo ładne. W ramach zgody postanawiają zrobić wieńce bożonarodzeniowe do ozdobienia kibla. Nazajutrz wszyscy stoją pod kiblem podziwiając wieńce. Niestety, wynika z tego kolejna kłótnia, a Boczek, Paździoch i Ferdek przekrzykują się nawzajem:"mój wieniec jest ładniejszy!", "nie mój!", "a gówno prawda, bo mój!". Halinka i Helenka stoją z boku i przyglądają się temu. W końcu Halinka pyta:"pani Helenko, dokąd te chłopy będą się kłócić?", a Helenka na to:"no jak to dokąd? Do usranej śmierci!".
"Foto show"
Zostaje ogłoszony konkurs na najlepsze zdjęcie zrobione przez mieszkańców wrocławskich kamienic. Nagrodą główną jest sesja zdjęciowa w tygodniku "Teleśmele". Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Ćwiartki 3 także zgłaszają swoją kandydaturę. Halina i Helena kłócą się, która z nich ma być na zdjęciu. Mariolka uważa, że to jej wygląd jest najbardziej atrakcyjny i to ona powinna być na fotografii. W końcu postanawiają, że będą na zdjęciu wszyscy razem. Nie mogą się ustawić, bo Boczek cały czas wpycha się w kadr, ale w końcu im się udaje i wysyłają zdjęcie na konkurs. Sąsiedzi zajmują drugie miejsce. Wygrywają medal i zgrzewkę wody mineralnej. Dzielą się nią pomiędzy rodzinę Kiepskich, a Paździochów, podczas gdy Boczkowi nie dają nic, bo mówią, że to przez niego nie wygrali, bo on popsuł im wizerunek. Wkurzony Boczek obraża się i mówi, że jego noga tu więcej nie postanie. Sąsiedzi wieszają zwycięski medal pod kiblem. Pewnego dnia, ktoś go kradnie. Ferdek myśli, że to Paździoch, ale okazuje się, że zrobił to Boczek. Żądają od niego zwrotu medalu i skrzynki piwa za to, że nie zgłoszą sprawy do prokuratury. Boczek oddaje im ich własność i mówi, że jeszcze pożałują. Następnego dni Halinka ogląda tygodnik "Teleśmele" i widzi z nim sesję zdjęciową z Boczkiem. Okazuje się, że organizatorowi konkursu spodobała się "fotogeniczna twarz" Boczka i zaproponował mu karierę profesjonalnego modela.
Miałam jeszcze kilka spisanych pomysłów, ale temat na forum, w którym były zamieszczone musiał zostać usunięty:/ Cóż, spiszę je jeszcze raz i zamieszczę, dodam może parę nowych jak mi wpadną:)
Bardzo ciekawe pomysły. Podbiję twój temat. W toku wszechobecnej beznadzieji na tym forum, jak również w przypadku nowych odcinków ŚwK, twój temat to jeden z nielicznych pozytywnych przykładów. Przytocz też inne ponysły.
Pisanie do ATMu nie ma sensu. Już raz wysłałam im e-mail(na adres który sami podali!). Nie wysyłałam im samych pomysłów tylko zapytałam, czy jeśli je wyśle to czy chociaż je przeczytają.Odpisali, że mają swoich scenarzystów i nie są zainteresowani pomysłami z zewnątrz.
"Puszka Pandory"
Badura lekko nabzdryngolony jadąc w nocy przez osiedlę z wózkiem pełnym złomu potknął się i wywrócił się wraz z wózkiem. Wstał, pozbierał swoje "łupy" i ruszył dalej. Pozostawił on jednak w trawie niewielka zamkniętą puszkę. Następnego dnia rano odnalazł ją Paździoch i zabrał do domu. Paździochowa oczywiście powiedziała aby "wyrzucił to zardzewiałe gówno". Paździoch poszedł więc do Ferdka i podarował mu tę puszkę. Ferdek przyjął "prezent" jednak uznał Paździocha za "debila łysego który śmieci zbiera" i wyrzucił go do kosza. Po tym Ferdek usiadł znów przed Okiłem aby obejrzeć meczyka. Otwiera puszkę z piwem a tu nagle... piwo stało się wodą. Wieczorem w łózku powiedział o tym Halince ona zbyła go jednak swoim "w pośredniaku byłeś?" i rozmowa się urwała. Następnego dnia rano Ferdek udał się do Paździocha z pretensjami że przez jego puszkę piwo straciło smak. Paździoch zaproponował Ferdkowi pójście do piwnicy. Tam przy wódce wytłumaczył mu że puszka ta posiada klątwę która zsyła nieszczęścia na każdego kto ją otrzyma. Sam nie sprzedał ani jednej pary gaci na bazarze. Żeby zdjąć tą klątwę trzeba oddać puszkę osobie która wniosła ją do kamienicy. Na początku oddają puszkę Boczkowi. Boczek przyjmuje puszkę mówiąc "że paluszki będzie w niej trzymał". Jednakże po otrzymaniu puszki dostał 3-godzinnej obstrukcji i zablokował kibel na amen:D. Wściekły Ferdek i Paździoch zabrali puszkę i oddali ją Badurze nie wiedząc że właśnie zdjęli z kamienicy klątwę.
I jak?
dobre pomysły i aż dziw bierze że ludzie na forum potrafią wymyślić coś lepszego niż reżyserzy obecnych odcinków
Też tak myślę.. Pan Yoka nie wie ile traci zbywając scenarzystów-amatorów ale z niekiedy genialnymi pomysłami na serial.
Zapraszam do przeczytania mojego scenariusza do Kiepskich pod tytułem "Zarazek": http://www.sendspace.pl/file/b77e3e6c3951f1ab2a3bb77
Dobre dobre. Trochę mi przypomina ten odcinek w którym Paździoch ostrzegał wszystkich przed końcem świata bo obejrzał "2012" w kinie. W porównaniu do tych teraźniejszych "śmiesznych" odcinków to twój to lukier na gównie.
Pomysly faje tylko rzeczywiscie to co piszecie tutaj to są właśnie pomysły a nie scenariusze, ale pomysly same w sobie sa dobre:) pozdrawiam
"czarny geszeft"
tradycyjnie środek nocy, Ferdek z Halinką śpią. nagle potworne walenie w drzwi. Halinka do Ferdka" idź że Jełopie otwórz, rano wstać muszę do pracy" Ferdek niechętnie wstaje i idzie do drzwi. tam tradycyjnie stoi Paździoch. tradycyjne teksty typu "czego, zaraz idę na kolegium, jest środek nocy" aż do momentu kiedy Paździoch wyciąga flaszkę. Uradowany Ferdek zaprasza do kuchni. tam przy kieliszkach i ogóreczkach Paździoch opowiada o tajemniczym człowieku z Pomorza, którego spotkał na straganie. zaproponował Paździochowi ubicie interesu ale potrzebuje zmiany nazwiska. Nazwisko Paździocha wydało mu się zbyt prostackie stąd Paździoch zaproponował mu wkręcenie do interesu Ferdka i jego nazwiska. Kończąc historię mówi" Panie, taka kasiora"
następnego dnia w samo południe w drzwiach mieszkania Ferdka zjawia się tajemniczy jegomość, na oko 30 lat w eleganckim garniturze i z wiaderkiem węgla. "witam, nazywam się Lichwa i biznesmen z targu nijaki Paździoch polecił mi pana"
Ferdek niechętnie ale zaprasza tajemniczego jegomościa, jego obawy rozwiewają się trochę kiedy z wiaderka spomiędzy węgla wyciąga flaszeczkę.
interes jest prosty, Lichwa potrzebuje nazwiska Ferdka bo pod tym jest już spalony na pomorzu, chce rozkręcić działalność opartą na lokowaniu pieniędzy w wiaderka węgla. kto wpłaci 100 złotych, po roku ma zagwarantowane dwa wiadra węgla. dodatkowo potrzebuje lokalu gdzie mógłby przechować nadwyżki węgla, a duży pokój Kiepskich jest ku temu idealny. w zamian oferuje korzyści w postaci zgrzewki full mocnego teraz i drugiej zgrzewki po wszystkim. Ferdek uradowany podpisuje umowę. Śpiewając pod nosem idzie do kibla gdzie spotyka Paździocha. Paździoch chce udziału, Ferdek jednak w swoim stylu " pan jesteś menda i totalne dno. pan Lichwa nie będzie z panem robić interesów" po czym trzaska drzwiami od kibla Paździochowi przed nosem
Parę godzin później Halinka wraca do domu, na korytarzu spotyka Boczka, z którym rozmawia o niejakim Lichwie co to przekręcił ludzi na 3 tony węgla. nikt nie wie co się z nim stało a co gorsza z węglem. zdenerwowana wchodzi do mieszkania a tam Ferdek umazany cały, siedzi na hałdzie węgla i popija zimnego full mocnego. "jełopie, durniu" i tym podobne teksty.
Tymczasem Paździoch urażony, że Ferdek tak go potraktował zawiadamia odpowiednie służby o przekręcie jaki miał miejsce w kamienicy przy Ćwiartki 3/4.
Jeszcze Halinka dobrze nie przestała krzyczeć na Ferdka, przez okno wpada GROM, drzwiami wpadają ABW, BOR i syn premiera! jedno wielkie zamieszanie a za nimi wszystkimi Paździoch z szyderczym uśmiechem