Szkoda tylko że na green screenie, ogólnie to szaleją z tymi wnętrzami, Prezes, Waldek z Jolasią, gdyby to jeszcze solidnie wykonali... bo od tej grafiki rodem z lat 90-tych aż oczy bolą...
Faktycznie te ich sztuczne, pikselowe tło w niektórych scenach działa na nerwy. Zrobione na odwal się.
Przed chwilą obejrzałem. Odcinek genialny, chyba najlepszy z najnowszej serii. Zaraz przed "Żarty i żarciki"
Wcale nie był dobry . To już nie te same dobre odcinki co kiedyś . Każdy odcinek się rozgrywa według takiego samego schematu.Problemem serialu stała się przewidywalna fabuła, która teraz rozgrywa się według jednego schematu - problem poznajemy na początku odcinka - i ten problem będzie wałkowany przez 20 minut. Następnie wiemy już że za chwilę Kiepscy z Jolaśką i Boczkiem przy jednym stole w salonie będą jeść bogaty obiad przy którym rechotają z wulgarnych żartów. Następnie będzie osiedlowy sklep z Malinowską gdzie na końcu będzie stać Badura,którego nie stać na wino. Pod koniec rozmowa Kiepskiego z Badurą na wysypisku śmieci o problemie z początku odcinka, filozofujący Badura przy akompaniamencie jakiejś smętnej melodyjki. I tak rozgrywają się wszystkie owe odcinki. Totalny brak dystansu do rzeczywistości. Pier*ole takie coś ide obejrzeć jakiś stary dobry odcinek .
Ale nowe odcinki są o wiele bardziej rozbudowane. No i poruszają dużo tematów społecznych- polityka, religia itp., których nie było za wiele w starych odcinkach. Dobitnie pokazują rzeczywistość i społeczeństwo, dość często słychać teksty powtarzane po polskich "elitach" politycznych. Ten serial się rozwinął, moim zdaniem. Ale jak sięgam pamięcią, to na starych odcinkach szło boki zrywać ze śmiechu. Dialogi Ferdka i babki to już legenda.
Pierwszy raz było w 272 ("Lądek Zdrój"). Krótko, bo krótko i po łebkach, ale było.
Chwilowo zaadaptowany na mieszkanie.
Widocznie nie opłacało im się budować dekoracji dla jednej scenki.
świetny odcinek.
Paździochowie leżący w łózku i wyciągający co chwila lepszy egzemplarz broni na siebie nawzajem - mistrzostwo gatunku.
to samo ze sceną śniadaniową "jak nie mozesz na mnie patrzeć, to się odwróć" - "tak, a ty mi wbijesz nóz w plecy" - "odwróćmy się
na trzy cztery" :]
sceny w pizzeri - też klasyka.
scena wyjścia do kościoła - ta przekapitalna napuszona powaga, jakby szli w kosmos wylatywać. i wszyscy uczesani, grzeczni i
pod rączkę, chociaż przed chwilą o mało się nie pozabijali w swoich mieszkaniach.
a koniec końców mądra puenta, że o ile rankiem każdą parę coś dzieli, to wieczorem znajdują coś, co sprawia, ze pomimo
wszelkich podziałów, frustracji, zawodów i nienawiści nawet - trzymają się razem. jednych łączy kasa, innych złośliwość wobec
świata, jeszcze innych - nadzieja na szczęście dziecka, a ostatnich zgodność co do tego, kto rządzi.
tak to w małzeństwach jest, jak mawiał klasyk : "Bigamia jest wtedy, kiedy ma się o jedną żonę za dużo. Monogamia też".