ktory byl swietny nawiazuje do pozniejszej sytuacji kiepskich czyli kiepscy po przejeciu przez yoka traca klimat humor itd. ferdas powinien sie zachowac tak jak w tym odcinku i zaprotestowac,albo stara formula albo odchodze chociaz niema sie co dziwic dlaczego tak nie postapil,poniewaz co sezon praktycznie u yoki ma podwyzke wiec moglo mu sie w dup.ie poprzewracac jak to czesto zwykl mowic.
Do odcinków z Jolaśką w dużym stopniu tak, chociaż też, nawet z nią, nie jst tragicznie, bo sytuację ratują starzy aktorzy oraz też nowi - Dracz i Gałła.
galla to akurat gra fatalnie podobnie jolaska i waldek, za duzo tych postaci do du.py jest.
To tylko część prawdy, że Kiepskich do reszty położył powrót Waldka, który miał być sukcesem, a okazał się klapą. Rzeczywiście jego rola jest dużo gorzej napisana, gra Żukowskiego słabsza niż przed odejściem, no i postać żony - wyjęta z zupełnie innej bajki (to nie wina aktorki - jak niektórzy błędnie uważają). A do tego jeszcze zwiększenie znaczenia postaci dotychczas pojawiających się w epizodach. Niepotrzebne - bo zrobiono tak nie mając na to fajnego pomysłu.
Ale degrengolada zaczęła się wcześniej - od kombinowania przy głównych bohaterach, poczynając od Ferdka. Przykład pierwszy z brzegu - emitowany dziś przed południem odc. 351 "Świąteczna ballada o problemach sąsiada". Pomysł na odcinek niczego sobie - oto bowiem Paździoch tępiony przez żonę-sekutnicę (czyli standard) przychodzi po ukojenie do Kiepskich, opowiadając o wyrzuconej przez Helenę na śmietnik ulubionej maskotce i pokazując pełną wyzwisk kartkę, którą zamiast niej znalazł. I tu zaczyna się dotyk obecnych autorów serialu, czyli papranie - dawniej Kiepski widząc klęskę niecierpianego sąsiada, w złośliwej satysfakcji zanosiłby się rechotem i rzucał docinki, a prośbę o gościnę wykorzystałby na wyciągnięcie od Paździocha kasy na alkohol, ew. zaprzęgnięcie go do prac domowych - tu stoi zatroskany jakby nad najlepszym przyjacielem, a w następnej scenie klei z nim świąteczne uszka... Nokaut. Emeryckie kółko pocieszenia i wzajemnej adoracji, takie sceny to można kręcić w "Klanie". Postaciom zabrano ich charakter - czyli jaja. W podobny sposób uziemiono dialogi i efekt jest taki jak obecnie. Telenowela godna Łepkowskiej.