Eeee kiedyś przez sentyment do kinówki przyswoiłem pierwszy sezon, drugi już z przymusem by sprawdzić min. czy wariatka będzie matką wydrookiego i czy te infantylne bredzenia rodzinne Ramsea sięgną dna, a potem... I tydzień temu postanowiłem - jazda trzeci i czwarty sezon w tydzień!
Generalnie infantylna lipa, choć kilka tematów i postaci potrafiło na chwilę przykuć uwagę. To co zapamiętam to Hitler i Pink oraz "wirujący seks" w finałowej strzelaninie.
Miałem problem z głównym bohaterem bo jakoś z ryja mi przypominał kolesia z lustra. Ramsey miał gębę jak trzeba i Jennifer, no to był by A-Team wojowników w czasie.
Koniec - dobrze, że zamknięty i ostateczny, ale czemu posłodzony. Szkoda, że zabrakło odwagi na melancholię.