finał pierwszej części sezonu jest boleśnie rozczarowujący. autentycznie uważałam, że to jest najlepiej napisany i zrealizowany scenariusz AHS do momentu gdy obejrzałam finałowy szósty odcinek. już mniejsza o fakt, że Alma dostała swój happy end a Austin z Belle zginęli. najgorszy jest dla mnie sam fakt iż jest to ogromny spadek formy. nie podoba mi się fakt, iż nie zostali w żaden sposób nie nawiązano już do Mickey'ego i Karen albo Lark i pojawiła się jedynie wzmianka o Doris. w sumie spełnił się najbardziej przewidywalny, najgorszy scenariusz.
z drugiej strony jeżeli się nie mylę druga część sezonu ma nawiązywać do Red Tide wiec może to jest powód dla którego ten finał jest w taki sposób napisany? jakby nie było, absolutnie nie zmienia to faktu że zakończenie dla Belle Noir i Austina jest nędzne a sam finał leniwy.
z plusów mogę wymienić generalnie postać Ursuli ponieważ kilkukrotnie czekałam na potwierdzenie że nie jest zwykłą śmiertelniczką. niemniej jednak o wiele bardziej podoba mi się ten pomysł iż Ursula jest po prostu wyrachowaną hollywoodzką agentką która straciła ten swój pierwiastek człowieczeństwa przez okrutną branżę w której pracuje. inna rzecz która mi się podobała to nawiązanie do osławionej rasistowskiej LAPD przez postać Alchemiczki.
naprawdę mam nadzieję, że Death Valley będzie bardzo nawiązywać do I części oraz że pojawi się w niej Alma i dopiero wtedy jej historia naprawdę zostanie zamknięta. byłoby miło gdyby spełniły się słowa Rory'ego - tego młodego skrzypka którego Alma zabiła.
Wyrzucili wszystko co było do tej pory dobre i świeże w tym sezonie i powtórzyli wszyskie błędy poprzednich serii. Aż trudno uwierzyć jak można zaliczyć aż taki spadek poziomu z odcinka na odcinek