PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644652}

Arrow

7,3 63 238
ocen
7,3 10 1 63238
Arrow
powrót do forum serialu Arrow

Dobrze, że przynajmniej w tym odcinku postarali się o brak kiczu jakim była żałosna Felicity, choć też nie do końca, bo ten jej niszczący me uszy, wymuszony płacz musiał się oczywiście odezwać. Wreszcie walki jakoś wyglądały i historyjki z wyspy nie kuły tak oczu.

Przynajmniej postarali się, by Laurel dostała godną śmierć, która nie wyszła tak sztucznie jak ta Mirandy Tate w The Dark Knight Rises.
Ciekaw jestem, co Laurel powiedziała Oliverowi tuż przed śmiercią, ale podejrzewam, że chodziło o Felkę, żeby ją odzyskał.
Ich pożegnanie było wzruszające i potem ten Quentin... Nawet nie dali mu szansy, żeby pożegnał się z córką. Rozumiem, dramatyzm itd. ale k... zrobiło mi się go szkoda, jak nigdy przedtem.

Jeszcze nigdy tak nienawidziłem Diggle'a jak teraz. Tak łyknąć bajeczkę braciszka. Wiedział jaki on jest, do czego jest zdolny, a mimo to zaufał mu, uwierzył, że się zmienił, bo ten odstawił szopkę, kiedy uratował Laylę i przyjął strzałę za Olivera. Co za gość. Wojna nie nauczyła go, żeby NIKOMU nie ufać? Jedynie Oliver wyjątkowo zachował trzeźwość umysłu.

Na koniec ten cały bożek, figurka, Khusu idol jak zwał, tak zwał.
Nie zrozumiałem, gdzie oni go ukryli, ale jeżeli to było mieszkanie Diggle'a, to tylko pogratulować.
Czemu nie mogli go wywieźć na Lian Yu i tam zakopać, albo utopić w morzu. Czemu nie zniszczyli go na dobre, tylko ukryli dając Darhkowi szanse na odzyskanie mocy? Tego nie zrozumiem. Mogli to wymyślić lepiej.

Dla mnie to chyba najlepszy odcinek tego sezonu głównie dlatego, że nie było zje*anej Felki, której szczerze życzę śmierci w S5, albo jeszcze w tym. Jak najprędzej. Niech zdycha w męczarniach.

Azazel94

Podzielam zdanie, najlepszy odcinek sezonu i jakoś powątpiewam, że będzie lepszy (ale dobrze byłoby się mylić). Śmierć Laurel całkiem całkiem, i muszę przyznać, że końcowe sceny z Oliverem i Quentinem nawet po sobie odczułem, łezka się w oku zakręciła (to będzie kolejna z moich ulubionych scen z serialu, bez wątpienia, kawał świetnego dramatu i wyciskacz łez). Reszta nie odstępowała poziomem od całego sezonu aczkolwiek brak Felki dało się odczuć.. od razu lepiej się oglądało bez melodramatu (a mimo to i tak MUSIELI wcisnąć jakiś tekst Laurel o Felicity lub Diggle'a, gdy wymawia Oliverowi w zasadzie wszystko m.in. odejście Felicity). Scenarzyści nie czuli by się spełnieni bez jakiegokolwiek wspominania..

Jeszcze co do Diggle'a bo to chyba jedna z najważniejszych obecnie spraw wg mnie: wprawdzie nie miał racji, stanął po stronie brata ale Oliver też świetnie się zachował na koniec, jak przyjacielowi położył rękę na ramieniu na znak zrozumienia co może przeżywać (bez podtekstów). Zakładam, że będzie to miało wpływ na postać: gdyby skończyło się na tym, że Laurel by przeżyła to 'jakoś by to było', ale swoim postępowaniem przez Diggle'a zginęła jedna z ICH osób.. oczywistym jest, że zdaje sobie z tego sprawę. Aż jestem ciekaw co z nim dalej będzie, bo jest potencjał aby tego nie spieprzyć.. :)

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Zgadzam się ze wszystkim...bardzo fajna scena kiedy Oliver kładzie rękę na ramieniu Diggle'a. Fajna i subtelna czego nie można powiedzieć o scenach z Felicity....zawsze muszą ją gdzieś wcisnąć no i wszystko złe co się dzieje w życiu Olivera jest przez to, że się Biedaczek nie może pozbierać po odejściu Dziekczyny:/ Pzecież nikt tego nie kupuje, czy Twórcy tego nie widzą?! Ludzie się codziennie rozstają i jakoś żyją ale oczywiście chcą z Olivera zrobić ciepłe kluchy.

klaudia2251

Oliver musi odejść od patrzenia wstecz, używania Wyspy jako wymówki na wszystkie błędy, które popełnia i to właśnie wykrzyczał mu Diggle. To wszystko było prawdą, bo problem nie tkwi w innych ludziach, np w Felicity i jej zachowaniu, ale w tym, że Oliver sabotuje sam siebie. On musi nauczyć się w momencie, gdy wszyscy inni potracili się, że się zmienił, że to możliwe, że może dawać nadzieję innym, że Wyspa wcale dalej nie kieruje jego losem. To jest trudne zarówno dla Olivera, jak i dla widzów. Rozumiem frustrację widzów, bo być może chcieliby widzieć tylko niekonfliktowe rzeczy, ale z takim bohaterem jak Oliver tak się nie da. On od 1 sezonu przechodzi drogę od mordercy (nie z własnej woli, ale w końcu nim był) do człowieka, który odkupił swoje winy i staje się bohaterem. Ale przy tym jego psychika uległa ogromnej destrukcji i odbudowuje ją przez lata. Stare nawyki ciągle wracają, stąd tyle dramatów w jego życiu. Dramatów wywołanych przez niego samego, co znowu wraca do słów Diggle'a. On będzie w końcu w dobrym miejscu w swoim życiu, ale to proces, być może zajmie to cały serial. Taki jest urok "Arrow" :P

ocenił(a) serial na 7
bambi_8

Ja zupełnie nie uważam, że Oliver nie odciął się od wyspy. Na siłę Twórcy ciągną tą gadkę bo nie wiedzą już co zrobic z głównym bohaterem. Oczywiście te przeżycia pozostaną z nim na zawsze ale jednak zaliczył duży progres. A Felicity ma na co zasłużyła. Przecież Oliver chciał żyć z dala od Team Arrow...to Felka tak strasznie tęskniła za życiem na wysokich obrotach, życiem gdzie trzeba podejmować szybkie, trudne decyzje. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. A kiedy zrobiło się trudno zawinęła kiece i odeszła. Nie wyobrażam sobie aby miało dość jednak do powrotu tej pary. Wiadomo coś na ten temat?

klaudia2251

Oczywiście, że Olivier i Felicity będą razem. Nie wiadomo dokładnie kiedy, ale będą. Cały sezon serial mówił to w dialogach, nawet jak niechcący ranili się nawzajem. Zawsze mnie troszeczkę bawi (przepraszam) jak ktoś o to pyta i myśli, że oto już koniec ich związku. Od końca 2 sezonu wiedziałam i kolejne rzeczy tylko to potwierdzały, że producenci ostatecznie wybrali ich na główną parę serialu i będą się tego trzymać. On jest miłością jej życia, ona jest miłością jego życia. Tylko jak to w serialu coś musi się dziać w tym związku, aby widzowie nie zaczęli ich traktować jak "element scenografii, jest, bo jest, nie, ok, nie ma". Nie, producenci chcą kontrowersji, wielkich rozstań i powrotów, płaczu, łez wzruszeń, itd. Czy ktoś ich kocha, nie kocha, ma o nich wiedzieć, mają być słodkim snem lub koszmarem. Producenci o to nie dbają, bo stworzyli ikoniczną telewizyjną parę. Kontrowersja to jest to co się sprzedaje ( i wszystkie "wielkie pary tv" tak mają, żadna nie jest uniwersalnie kochana, ale musi być bardzo znana). W 5 lub 6 sezonie-pobiorą się (bardziej obstaję przy 100 odcinku, czyli 5 sezon, producenci będą potrzebowali dużej darmowej reklamy w mediach i sesji fotograficznych), może będą mieli dziecko, a wszystko w atmosferze ochów, czasami sprzeciwów. Mi to pasuje, nigdy nie ukrywałam, że ich lubię, poza tym jeszcze Diggle jest moim faworytem, potem Quentin.

ocenił(a) serial na 7
bambi_8

Ja ich wręcz ubóstwiałam przez pierwsze dwa sezony. Niestety scenarzyści Arrow KOMPLETNIE nie mają pojęcia jak prowadzić główny związek w tym serialu. Doprowadzili do tego, że ulubiona postać, która dodawała ogromnego uroku serialowi(Felicity) stała się niestrawna. I to nie tylko moje zdanie. Okej...ja rozumiem, że serial rządzi się swoimi prawami nie ma mowy o constans ale oni przesadzili. Zrobili widowisko rodem z telenoweli: On kocha ją ale nie może z nią być, ona kocha jego ale sypia z innym, potem nagle dostaje obuchem w głowę i BUM zaczyna sypiać w końcu z tym z kim powinna...na końcu odjeżdzają w stronę zachodzącego słońca. Potem Felicity prosi go by wrócili do dawnego, ciężkiego życia po to aby z nim zerwać jak tylko pojawią się większe problemy. Kto by to zniósł się pytam?:) Widziałam w życiu wiele seriali ale tak fatalnie napisanej historii miłosnej chyba nigdy. Doszło do tego, że szczerze wolałabym aby to Felicity umarła bo potencjał tej postaci został wyczerpany a nerwy fanów zszargane:)

klaudia2251

Otóż to :) (chociaż nie wiem, czy emotka nie powinna być z nawiasem w drugą stronę właśnie..)

bambi_8

Tak, tak, będą razem, ja tam wiedziałam co się święci wieki temu, od odcinku z Moskwą. Dla mnie to jest tak oczywiste, że nawet trochę zazdroszczę tym dla których to cały czas otwarty temat:) Zresztą ostatni odcinek i scena w szpitalu była tak tanim shippowaniem, tak łopatologicznym i ostatecznym wyjaśnieniem dlaczego ten Oliver nie jest z Laurel, żeby już nigdy nie było wątpliwości i dywagacji. Nie jest z nią nie dlatego, że tak wyszło, przez przypadek albo dlatego, że akurat się napatoczyła chętna Felka i dawno nie miał blondynki. Gdyby nie ta rozmowa, to po jej śmierci dalej komiksowe uparciuchy pisałyby że Arrow tak naprawdę to kochał tylko Kanarka, ale ta umarła, więc sprawa „wyjaśniła się” sama. A tak mamy co mamy. Kocha tamtą a nie tą czy jeszcze inną. Kropka. Tylko to w ogóle nie zmienia faktu, jak koszmarnie ten wątek jest rozpisany. Tego się po prostu nie da obronić. Był na siłę przeciągany w 3 sezonie, chociaż i tak ostatecznie miało to więcej sensu niż obecne dyrdymały. Stworzyli sobie epicki romans, sparowali bohaterów a teraz chcą trochę nabroić, tylko że nie maja żadnego pola manewru. Wiadomo, że to para finalna i idealna w zamyśle twórców więc nie mogą ich skłócić z żadnego ważnego powodu i wymyślają takie brednie, że aż się wierzyć nie chce i nawet pośmiać nie da. Tzn, można by wymyślić miliard lepszych i głębszych rozwiązań, w końcu Oli NAPRAWDĘ MA PRAWO być emocjonalnie zwichnięty, lubi decydować co kto powinien wiedzieć i te sprawy, ale w tym przypadku histeria Felicity powinna się skończyć, zanim się jeszcze zaczęła. W sumie czego można się spodziewać po bohaterce, którą twórcy pchnęli w tak dalekie rejony „niezależnej, silnej, samodzielnej”, że przesadzili w drugą stronę i zrobili z niej zwykłą egoistkę i to jeszcze niekonsekwentną. Niby wszystko da się wytłumaczyć „ewolucją” postaci, no ale come on. Wciąż mam głupią nadzieje, że to było zamierzone, Felka zrobi rachunek sumienia i przyzna że jest bardziej trzepnięta niż sam główny bohater. I na Boga niech zrobi to sama, bez pomocy matki. Przepraszam, ale ostatnio jestem na etapie nienawiści do tej postaci, denerwuje mnie nawet jej kitek, co kiedyś było niedopomyślenia. Wciąż wierze, że skoro potrafili „naprawić” Laurel, czyli chyba najbardziej znienawidzoną postać w ciągu dwóch odcinków, to mogą zrobić to samo z Felicity. Amen.:)

m_lenna

Nigdy nie zgodzę się z tym, że Felicity jest egoistką. Na pewno nie w kwestii prawdy o synu Olivera. Scenarzyści wymyślili taki wątek, to prawda, że może być męczący dla widzów, ale Felicity zachowała się zgodnie z tym co zrobiłaby szanująca swoją integralność osoba. Nie ma wytłumaczeń, gdy ktoś okazuje brak szacunku po przez kłamstwo. Albo człowiek obniża swoje kryteria, godzi się na bycie mniej ważnym w relacji, albo broni siebie, nawet jeśli coś/kogoś przy tym traci. Wiem, trochę to górnolotne, bo większość ludzi idzie na ustępstwa. Ale idą na nie kosztem swojego poczucia wartości. W imię status quo godzą się na wiele rzeczy, byle czegoś nie zepsuć. W tym przypadku Felicity po prostu miała prawo znać prawdę o Williamie. Miała prawo i kropka, nie ma w tym dyskusji. I to Oliver będzie musiał to naprawić, bo tu nie było żadnych fochów ze strony Felicity. Zadaniem kobiety nie jest utrzymanie związku za wszelką cenę, bycie ostoją "domowego ogniska", jeśli mężczyzna bombarduje ten związek kłamstwem. Teraz Oliver musi to naprawić, po jego stronie leży ta kwestia. Poza tą sytuacją z Willamem nie było w związku Olivera i Felicity niczego co by przeszkadzało stworzyć dobry związek, na ile to możliwe w świecie superbohaterów. Byli przy sobie w takich okolicznościach, że prawie wszystko przeszli, wygrali i przetrwali.

bambi_8

Felicity już na początku 4 sezonu dokonała zwykłego emocjonalnego szantażu i praktycznie zmusiła faceta którego kocha do powrotu do dawnego, niebezpiecznego życia. Życia z którym skończył i wcale tego nie żałuje. Powiedziała, że JEJ tego brakuje i to daje JEJ życiu sens (parafrazuję, nie pamiętam dokładnie ale tak właśnie powiedziała uwieszając się na nim). To jest egoistyczne. Rozumiem, że w przypadku Olivera to nie jest „pójście na ustępstwa kosztem swojego poczucia wartości”?. Ja akurat naprawdę rozumiem, nie można poświęcać wszystkiego dla nikogo, ale pomiędzy kiśnięciem na zadupiu a skakaniem po dachach jest jeszcze parę innych pomysłów na życie. Ale cóż, osoby które „szanują swoją integralność” widocznie lubią skrajności. I jeszcze nie zrobiła tego w „Lyla-Diggle kind of way” , gdzie relacja jest niby podobna ale jednak kontekst i argumentacja inna. Lyla to fajna kobietka.
Teraz Fela odeszła z TeamArrow i znalazła swojemu życiu inny sens (już pomijam że żeby spojrzeć na nie „z innej perspektywy” wystarczyło odejść z zespołu na parę dni, chociaż wcześniejsze pólroczne wakacjanowanie się doprowadziło ją do odwrotnych wniosków -wtf .) Czy chociaż raz pomyślała, że w ten sposób osłabia zespół? No nie wiem. Ale założę się, że po ostatnich wydarzeniach bedzie o tym myślała co niemiara.

Jeżeli chodzi o Williama i kłamstwo to zgadzam się w całej rozciągłości. Felicity nie powinna obniżać swoich kryteriów idąc na ustępstwa, nie powinna godzić się na bycie mniej ważną w relacji, powinna być konsekwentna i nie wracać do Olivera. Bo jak tu można coś takiego naprawić? Cofnąć się w czasie?? A przepraszam! Cofnął się w czasie tylko po to żeby cofnąć się w czasie. Brzmi legitnie.
I jeszcze to ciągłe sprowadzanie wszystkiego do tej okropnej, złowieszczej, czającej się na każdym kroku i depczącej Oliverowi po piętach CIEMNOŚCI i PIEKIELNEJ WYSPIE też jest mocno naciągane jak już ktoś wcześniej zauważył.

m_lenna

Tak naprawdę, to apropo Williama nie chodziło mi o reakcje na kłamstwo per se a raczej o samą realizacje tego pomysłu przez twórców. Moim zdaniem tylko zrobili z Olivera głupka a ja bardzo nie lubie jak ktos robi z Olivera głupka

m_lenna

W sytuacji z Oliverem i Williamem chodziło o dotrzymanie słowa, ale dotrzymał nie tej osobie co trzeba. Felicity jako życiowej partnerce w pierwszej kolejności należała się lojalność i prawda. W dodatku i tak inni znali prawdę o Williamie. Poza tym utrzymywanie tajemnicy przez Olivera wynikało również z powodu jego strachu przed utratą Felicity. W tym momencie zawiodła jego wiara w nią, że są partnerami i ona zrozumie sytuację. cały czas chodzi o to, że jeśli jest się w partnerskim związku to dzieli się swoim życiem z drugą osobą, nie odsuwa od problemów. Tylko, że to jest kwestia wypracowania takiego związku i nie zawsze to przychodzi od razu. Czasami muszą być potknięcia, z jednej, z drugiej strony, bo nikt nie jest idealny. W ostatecznym rozrachunku chodzi, aby uczyć się na błędach, rozumieć błędy drugiej strony, wybaczać. Błędy niczego nie przekreślają na zawsze, są etapem, czymś na czym można się uczyć. Jeśli jest uczucie, miłość, dwie strony mimo popełnionych błędów, mogą odnaleźć drogę do siebie. Nie musi chodzić o ukochane osoby. W końcu w sytuacji Olivera i Diggle'a też był moment, gdy zaufanie zostało zniszczone. Porozumieli się, gdy doszło do sytuacji, które uświadomiły im, że da się naprawić ich relację, że nie chcą tkwić w dawnym myśleniu i błędach.

bambi_8

Echh..Oliver jej nie powiedział bo scenarzyści chcieli na siłę zamotać. Nie miało to żadnego sensu ani wytłuczenia. Ot po prostu kolejna kropka do połączenia żeby dotrzeć do celu, chociaż po drodze nie ma w tym żadnej logiki ani ciągłości w budowaniu postaci (o czym ja w ogóle mowie). Po prostu nie ma powodu dla którego OBECNY Oliver miałby to zatajać. Jego rozmowa z siostrą o „ochronie Williama”była jednym wielki kuriozum, do którego nawet nie ma co wracać. Generalnie prawie wszyscy i tak wiedzą łącznie z Malcolmem (!).
Tak więc albo nasz głowny bohater jest idiotą o niezbyt lotnym umyśle, albo sam siebie oszukuje i wykorzystuje ultimatum jako pretekst. To drugie byłoby bardziej niż akceptowalne ale odrzucam w całości bo widziałam rozmowe z Samantha. Oliverowi na prawde zależało żeby moc powiedziec Felicity, i zrobiłby to. Nie powiedział , co sprowadza nas do przyczyny nr 1 – jest idiotą. Dlatego uważam cały ten wątek za wymuszony, niekonsekwentny i nie trzymający się kupy.
Ps „Czasami muszą być potknięcia, z jednej, z drugiej strony, bo nikt nie jest idealny”- no chyba, że się jest Felicity, ona jest idealna:)

m_lenna

W jakiś sensie to jest nielogiczne co zrobili scenarzyści, w jakimś nie. Oliver nie jest doskonałym człowiekiem, tak samo Felicity, nigdy nie będą. Tyle, że uczą się na błędach. Ten sezon zapewne jak się zakończy pokaże w jakim stopniu się nauczyli tych błędów nie ponawiać. Z serialami jest ten problem, że całość widać dopiero na koniec sezonu. Fakt, że bohaterowie coś robią, ktoś ich w tym wspiera lub nie, nie oznacza, że robią coś dobrze. Dopiero ostateczny wynik, czyli ostatni odcinek, pokaże o co w tym wszystkim chodziło. Bo główny problem to był taki, że Oliver miał możliwość wyjawienia prawdy o Williamie. Gdyby powiedział Felicity przed rozmową z Samanthą, nie byłoby problemu. Felicity wiedziałaby i sprawy mogłyby potoczyć się całkiem inaczej. Już tam był ten błąd Olivera, nie samo ultimatum Samanthy i co Oliver z tym zrobił. cały czas problem było, że Oliver nie potraktował Felicity jako partnerki, odsunął ją od wiedzy o istotnych rzeczy. Ona nie musiałby niczego mu nakazywać, ale powinna wiedzieć. Bo oni byli dwoje w tym związku. Niby takie proste, a jednak trudne w realizacji. Na koniec sezonu wszystko powinno się wyklarować, bo widać, że scenarzyści mają plany dla Olivera i Felicity. Co dokładnie to się okaże.

klaudia2251

To prawda. W sumie byłbym w stanie znieść Olivera jako ciepłe kluchy ale priorytety twórców są całkiem odmienne od np. moich. Gdyby tak romans Olicity był tylko tłem dla całej reszty pewnie bym tak nie narzekał, ale scenarzyści usilnie próbują wysuwać to na pierwszy plan. Szkoda, że tak to zrobili i w sumie dalej robią, źle na tym wyszedł serial (pomijam już inne kwestie ale podejrzewam, że wszystko zaczęło się walić od s3 w momencie, w którym melodramat pojawił się na pierwszym miejscu w 'Arrow'). Teraz ogląda się ten serial tak, aby go tylko odhaczyć z grafika (a oglądam już tylko, nie wiem, z przyzwyczajenia.. no i faktu, że jednak chciałbym dociągnąć to do końca :D).

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Mam dokładnie to samo...czasem zapominam, że w ogóle nowy odcinek wyszedł. Dokładnie tak....2 sezon był świetny bo romans był tłem, Felicity była postacią drugoplanową. Nie wiem czy Twórcy ugieli się pod ogromem zachwytów nad Olicity(sama ich uwielbiałam) ale praktycznie zarrznęli ten serial:)

klaudia2251

Właśnie, Olicity było zjadliwe (podobało mi się ale przez to co wyczyniają zapominam już, że kiedyś się to podobało, lol :D) a teraz tego się oglądać nie da właśnie z tego powodu i jakie priorytety teraz przyświecają twórcom serialu. Swoją drogą ja bym się podpisał pod tym, tj. że zrobiono z Olicity główny motyw serialu ponieważ twórcy ugięli się pod ogromem zachwytów nad tym.. zjawiskiem :)
btw. i kto by pomyślał, że wcześniej człowiek podziwiał, jak wykreowano wspaniałą Felicity na drugim planie, jakimi świetnymi żartami 'strzela', i te gagi.. teraz to irytuje (co ciekawe z Laurel mam odwrotnie: najpierw mnie irytowała a później po s2 było już coraz lepiej (i to pomimo głupot treningowych i innych aspektów technicznych). NIGDY bym nie pomyślał, że tak można spieprzyć jakąś postać, bardziej chyba nawet niż Laurel w s2 np...

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Mam doładnie takie same odczucia...Felicity była moją ulubioną postacią a teraz nie moge na nią patrzeć. Za to Laurel nie znosiłam a od 3 sezonu stała się znośna tak, że teraz nawet mi żal, że ją uśmiercili. Ja nie czytałam żadnego komiksu o GA ale uśmiercenie Black Canary to chyba duża sprawa. Nie musieli jej od razu uśmiercać. Ciekawa jestem jaki mają pomysł na Felicity...mam cichutką nadzieję, że już nie wróci:p

klaudia2251

Racja, mogła np. zapaść w śpiączkę lub zostać warzywem :P
Ja bym zostawił matkę Nadzieję w spokoju (:D), serial jest wg mnie stracony.. cokolwiek nie wymyślą, jeśli aktorka nie odejdzie z serialu to będą wałkować ten melodramat do końca serialu (oby s5 był ostatnim, wraz z zakończeniem wątku z wyspy). Najwidoczniej doszli do wniosku, że 'masa' to łyka i się podoba :( Chyba, że ratingi oglądalności poszły w górę po tym odcinku (analiza: mało Felicity = większa oglądalność.. ale oni stwierdzą (ich analiza): śmierć Laurel = większa oglądalność.. ubijmy jeszcze kogoś byle nie Olicity XD).

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Pożyjemy zobaczymy. Dziwi mnie tylko fakt, że 2 sezony były naprawdę dobre...fabuła była nie tylko ciekawaale też logiczna i brak tam było tej szmiry którą teraz serwują. Przecież wątek miłosny Felicity i Olivera jest tak żałosny, aż wstyd czasem oglądać. I nie tylko wątek miłosny...niektóre dialogi są na poziomie podstawówki. Jak to możliwe, że ten przyzwoity serial stał się takim dnem? Mam tylko nadzieję, że z Thle Flash nie stanie się to samo bo naprawdę lubię ten serial.

matiiii

Nigdy nie zrozumiem, ze jak ktos cos tworzy to potem ugina sie fanom i robi cos pod ich dyktando. Ja bym wolala stracic fanów ale zrobic cos tak jak ja chce. Ale jak widac jednak dla niektorzych wazniejsza jest kasa.

ocenił(a) serial na 8
klaudia2251

Mam tak samo ale .. jestem spokojna bo wiem że scenarzyści są mistrzami manipulacji... tak jak łatwo znienawidzić daną postać ( Czyt Laurel) tak samo łatwo odpowiednim scenariuszem i znaczeniem można ją polubić..

właśnie dlatego Felicity zniknęła na chwilę.. a potem wróci znowu znana i lubiana ze swoim poczuciem humoru :)

A dla producentów i tak liczy się cyfra oglądalności ( dopóki jest powyżej 8mln-10mln) dopóty serial ma zarobek i kolejny sezon a my możemy sobie wylewać swoje żale na forach :) ..

Jak to się mówi nie ważne czy dobrze czy źle ważne żeby gadali:)

ocenił(a) serial na 7
Arena26

Zgadzam się z Tobą...cyferki najważniejsze ale o ile Laurel której nie lubiłam potem naprawdę zaczęłam znosić i to było okej to już w drugą stronę jest inaczej. Nawet jeśli Felicity będzie znów starą Felicity to i tak niesmak pozostanie. Mało tego....ja jako odbiorca już następnym razem zastanowie się 2razy zanim sięgnę po serial tej stacji. Zwłaszcza, że w produkowanym przez nich The 100 dzieje się to samo. Główna bohaterka która przez dwa sezony lubiłą facetów i nie było ani jednej wzmianki o jej skłonnościach nagle lubi dziewczyny(bo fani uważają,że Clarke ma fajną chemię z Lexa)

ocenił(a) serial na 7
klaudia2251

Odkąd Felicity stała się postacią pierwszoplanową serial zaliczył niespotykany zjazd. Po dwóch świetnych sezonach kolejne dwa oglądam tylko z sentymentu. Przecież twierdzi tak 80 procent fanów, czy producenci są ślepi?

Lukininho

Gdzie są te statystyki? Widocznie ja obracam się w innych kręgach, czytam inne gazety (amerykańskie), które w większości chwalą postać Felicity, że jest dobrą kompleksową postacią. Była tylko elementem komediowym, ale rozstała rozbudowana i wniosła nowe życie do produkcji, w której za mało było elementu realnego. Felicity ma zalety, wady, jest kobietą walczącą, płaczącą, kochającą. W skrócie jest postacią, która "żyje". Jest silną postacią, która potrafi odejść, nawet wtedy gdy kocha, bo wie, że należy jej się prawda i szacunek. Robi błędy i uczy się na nich, jest ludzka, prosta i skomplikowana, jest kobietą. Jeśli ktoś nie widzi tego, nie rozumie, że ta postać jest dobrze pisana, nie rozumie współczesnych kobiet, nie chce ich rozumieć.

Azazel94

Ehh jeżeli chcieli kogoś zabijać, to mogła to być Felicity ;/

https://www.youtube.com/watch?v=6vtD-PK_FMg

Azazel94

Do Felicity w sumie nic nie mam, choć serial nabrał rumieńców gdy love story się skończyło. Od razu coś zaczęło się dziać.
Za to kwestii tego bożka to ja chyba nie ogarnę... O.o po kiego oni go w ogóle składali? Żeby sobie pojęczeć, że brzydki jest? Dramat.

ocenił(a) serial na 2
Lili89

Nareszcie odcinek na w miarę dobrym poziomie :) Odcinek bez Felki i Śmierć kanarka to właśnie to co pisałem pod 17 odcinkiem .tylko to może uratować serial przed klęską
Gdyby Felka nie pojawiła się pod koniec odcinka to byłbym w niebo wzięty . teraz tylko się modlę żeby Oliver przypadkiem nie obiecał jej że odzyska Felkę
bo to zapowiadało by Love story again a tego ani ja nie znoszę , a czytając komentarze wyżej tak samo większość . Szkoda Lanca trochę , scena w szpitalu
bardzo dobrze zrobiona , jakbym się nie cieszył z odejścia /kanarka to może by się łza pojawiła :) Sceny z wyspy nadal mnie tylko irytują ale coż trzeba je jakoś
znosić . Dig dla mnie był strasznie naiwny zwłaszcza po tym co zrobił jego brat , chociaż z drugiej strony wierzył że może odzyskać brata :)
Odcinek znacznie lepszy jak następny będzie też na poziomie to zmienię znowu ocenę serialu ;)

Daniel_Kot

Ja się w sumie spodziewałam śmierci Kanarka. Przez masę odcinków Laurel zachowywała się tak, że nie szło jej ścierpieć. W ostatnich odcinkach przygotowywano jej grunt pod odejście - doradzanie Oliverowi, rozprawa i różne inne zachowania, które sprawiały, że dało się ją lubić.

Za to naszło mnie przemyślenie odnośnie Curtisa. Chyba pierwszy raz widzę w serialach postać, która łączy sporo cech, z których ludzie się na ogół nabijają: jest takim trochę nerdem, gejem, na dodatek czarnoskórym, w sytuacjach stresowych zachowuje się jak stara Felka (nawija jak najęty) i ubiera się jakoś tak po dziadkowemu chwilami... i jakoś go polubiłam, taki pozytywny wariat wśród tych ponuraków z minami jak przy bólu zęba.

A co do samej Felki - tęsknię za jej wersją z początku serialu. Wprowadzała trochę luzu do tego mordobicia i misji zbawiennych. Teraz smęci bardziej niż sam Ollie, a to wyczyn, bo on nie dość, że zawsze smęcił to teraz ma jeszcze doła i to podwójnego.

Lili89

Oj tam, Laurel dało się lubić od momentu, w którym zaczęła być z prawdziwego zdarzenia Kanarkiem, wg mnie :) Wcześniej była nie do zdarcia, negatywnie, a zwłaszcza w uwielbianym przez wszystkich (ew. większość) s2 postać Laurel była tragiczna. Nie wiem też do końca, czy twórcy faktycznie w tym sezonie robili coś pod jej śmierć - było tak jak zawsze jak dla mnie. Dopiero ten odcinek, w którym tak wiele się dzieje wokół Laurel sprawił, że zacząłem się zastanawiać czy aby Laurel nie zginie, i tak:
- Laurel ma akcję w ArrowCave; twierdzi, że wiele zależy od niej i Thei gdy są 'okiem' dla reszty (kamery);
- Laurel dostaje propozycję pracy jako prokurator okręgowy;
- rozkmina z powodu tego wyżej, czyli rozmowy np. z Oliverem i ojcem, i przede wszystkim co to oznacza: porzucenie roli mściciela (tutaj nastąpiły pierwsze moje wątpliwości);
- Laurel i jej 'ostatnia akcja' (o ile wcześniej były wątpliwości o tyle gdy padły te słowa w zasadzie obstawiałem, że coś się jej przytrafi);
- mordobicie jako Kanarek i śmierć z ręki Darkha (bo samo to, że chodziło o Darkha i odzyskanie przez niego mocy może sugerować, że koleś 'dotrzymuje swojego słowa').
W szpitalu, gdy jej stan się polepszył po raz pierwszy miałem wrażenie, że jednak uda się jej przeżyć.. aż do momentu, w którym Olivera prosi o jakąś tam tajemnicę - typowe zagranie, że bohatera czeka marny koniec, minuty później stan się pogarsza i umiera. Pod tym względem ładnie zrobiony odcinek POD Laurel i jej śmierć.

Lili89

Bożka mogli zniszczyć na dobre, albo rozesłać części na wiele stron świata, tylko jakby Darhk odzyskał moc? :D Serial tego potrzebował, więc tak się stało.

ocenił(a) serial na 4
bambi_8

Ale co ten argument zmienia w tym, że ten manewr jest obrazą inteligencji widza? xD

A, i oczywiście, że dało się inaczej sprowadzić Darhka! Przecież to jest ich świat, ogranicza ich tylko własna wyobraźnia. Pisząc takie rzeczy bynajmniej ich nie bronisz, tylko jeszcze mocniej ich pogrążasz, dowodząc, że nie potrafią poprowadzić fabuły bez popadania w scenariuszowe debilizmy.

Azazel94

Okazało się, że zakończenie tego odcinka można było przewidzieć już w 4x01 (ja nabrałam pewności bardziej po zniszczeniu Lazarus Pit, więc kilka odcinków później), pytaniem było tylko czy producenci pójdą za tym co sami wykreowali. Wiem, że są różne spekulacje, poza ekranowe czemu tak się stało (pewnie znam wszystkie, ale koniec końców serial to biznes i idą za tym duże pieniądze, a czy ktoś jest profesjonalny czy nie i tak pokazuje jego zachowanie, gdy kończy się konferencja prasowa i co dalej robi ze swoją karierą), ale w każdym razie producenci byli stali w tym co było widać od początku sezonu, więc plus dla nich za to.
Patrząc na serial jako całość, to być może ten ruch z zabiciem Laurel producenci powinni byli podjąć wcześniej lub być może powinni byli inaczej podejść do postaci, przedstawić ją jako kobietę inaczej patrzącą na świat, z innym zawodem, relacjami z ludźmi, nigdy nie wprowadzać Sary. Trudno powiedzieć, bo z mojego puntu widzenia postać była stracona od 1 odcinka. Cały koncept serialu był zły od 1 sezonu i gdyby nie wprowadzono zmian stałby się jeszcze jednym nieudanym projektem The CW. Pamiętam, że dopiero końcówka 1 sezonu przekonała mnie do "Arrow", zaczęłam rozumieć czemu Oliver jest postacią, jaką jest, że potrzebuje czasu, aby wyjść z ciemności, która go otacza, zdefiniować od nowa swoje poglądy i życie. W miarę kolejnych sezonów polubiłam postać Olivera, kilka innych postaci i jak dla mnie to sukces serialu, bo potrafię rzucić oglądanie jakiegoś serialu nawet w ostatnim sezonie i nie żałować tego. W przypadku "Arrow" jest inaczej, bo nawet jak fabuła sięga idiotyzmów, postacie trzymają mnie przy serialu. Dlatego wybór Laurel jako tej, która zginęła był najlepszy. To jedyna postać, której losy mnie nie obchodziły (postać nie miała dalszej historii, bo producenci nie mieli na nią pomysłu), ale jej śmierć wpływa na wszystkie postacie. Dla Diggle to będzie ciężki czas. Jego brat zdradził, a wiara w jego odkupienie doprowadziła do tragicznej sytuacji. Dla Diggle'a producenci przygotowali bardzo dobry materiał, to będzie jego czas próby. Na pewno pójdzie w stronę ciemności i będzie potrzebował przyjaciół, aby mu pomogli. A to będzie tym trudniejsze, po konflikcie z Oliverem. Thea będzie miała podobnie jak Diggle. Tyle czasu nazywała Malcolma ojcem, obudziła się tak niedawno. Ile złych rzeczy w drużynie stało się przez Malcolm ? Ogromnie dużo. Oliver może mieć sobie za złe, że nie zabił Darhk, gdy ten był bez mocy. To kolejny dobry materiał na dalsza akcję. Tylko on powinien być w lepszym miejscu niż Diggle i Thea. Przy nagrobku nie winił się o śmierć, czyli w końcu zaakceptował, że zło dzieje się nie przez niego, ale bo po prostu są źli ludzie. To nie powinno go powstrzymać (ostatecznie), ale powinien walczyć o dobro/miasto w świetle dnia i to on pomoże tym z drużyny, którzy staną na rozdrożu. W kocu to Oliver będzie "światłem nadziei", a nie jak np był Diggle czy Felicity, gdy mówili mu jak głupio postępował. Felicity też będzie się winiła, bo odeszła z drużyny. Nic nie mogłaby zrobić w "polu", ale być może zauważyłaby wcześniej, że Andy kłamie i poparła Olivera. Naprawdę szykują się ciekawe odcinki, dużo do przejścia dla bohaterów. Darhk jest na wolności, odzyskał moce, drużyna będzie musiała znaleźć nowy sposób, aby go pokonać. W tej chwili wydaje się, że nie mają szans. Tym ciekawsze jest czekanie jak to rozwiążą producenci, bo historia HIVE musi zakończyć się na tym sezonie. Co będzie teraz Merlynem? Czy zabije go Thea? Pewnie nie, ale może spróbować. Być może Diggle zabije brata, mogę sobie wyobrazić, w jego obecnym stanie ducha. Zostaje jeszcze Quentin. On przejdzie znowu piekło, ale uwielbiam, gdy Paul Blackthorne aktor ma coś do zagrania, jest w tym świetny.

Azazel94

a mi się wydaje (chociaż mam nadzieję, że się mylę - nadal nie znoszę Laurel ), że Laurel kazała mu 'się uśmiercić' jak to zrobił na wyspie dla tej rosjanki. Wprowadził ją w stan bez zewnętrznych oznak życia.

nojaka

To by był nie głupi pomysł ale wtedy kogo by pochowali w grobie przecież trumna nie mogła być pusta . Chyba jednak zginęła .

ocenił(a) serial na 9
Taio

Od początku serialu obstawiałem, że koniec konców to Laurel będzie z Oliverem. W ostatnich odcinkach mieliśmy odejście Felki od Oli'ego, wyznania Laurel, że ciągle coś czuje do Queena, a w ostatnim odcinku powiedziała mu, że go zawsze kochała. Coś mi tu śmierdzi i czuję, że Laurel jeszcze wróci.... Ja przynajmniej bym tego chciał.

ocenił(a) serial na 7
nojaka

Zgadzałoby sie to tez z tym ze nie rozpacza tak mocno nad jej grobem...

ocenił(a) serial na 4
nojaka

Też mi się wydaje, że jest drobne prawdopodobieństwo, że Laurel żyje. Ta jej rozmowa z Oliverem, której częściowo nie słyszeliśmy, a zaraz potem nagły zgon - dosyć dziwny zbieg okoliczności. A biorąc pod uwagę to, że scenarzyści tego serialu mają subtelność cepa, wcale bym się nie zdziwił, gdy "zmartwychwstała". Jak nie w tym, to w kolejnym sezonie. W końcu jej siostra zdążyła "umrzeć" chyba ze trzy razy.

ocenił(a) serial na 10
Dassanar

Patrząc na to przez pryzmat komiksowy to powiem że każdy szanujący się superbohater (nieważne czy z DC czy z Marvela) powinien zaliczyć takie małe "Jezus story" czyli umrzeć i zmartwychwstać więc możesz mieć rację ;)

ocenił(a) serial na 5
nojaka

Również mam obawy, że coś namieszali i że jeszcze najgorsza postać serialu wróci...

Tyle tylko, że nie miałoby to jakiegoś większego sensu. Po co miałaby się ukrywać albo narażać ojca na kolejny stres?

Futbolowa

Najgorsza postać (Felicity) niestety nie zginęła

ocenił(a) serial na 5
pola184

Pozwolę sobie zostać przy swojej opinii ;) Dla mnie najgorsza od początku była Laurel - nie tylko postać, ale również aktorka ją odgrywająca.

ocenił(a) serial na 7
Futbolowa

Ja nie na temat ale muszę powiedzieć, że masz świetną koszulkę na zdjęciu profilowym:):)

ocenił(a) serial na 5
klaudia2251

No proszę, Twoje profilowe też bardzo zacne ;)

ocenił(a) serial na 6
Futbolowa

No właśnie też tak to czytam i czytam i w sumie wszystko spoko, nawet mogłoby się zgadzać tylko po co miałaby to robić? Wiedziałaby, że jej ojciec się załamie, być może nawet umrze na zawał (raczej nie umarł, ale mówię jak by mogło być). To bez sensu.

Na grobie Laurel jest napisane Dinah Laurel Lance czyli Dinah to jest jej drugie imię czy jak? I czy drugiego imienia nie zapisuje się... faktycznie drugiego?

liwkao

Było w którymś odcinku wyjaśniane, dlaczego używa Laurel a nie Dinah. Poza tym jest to ukłon w stronę komiksowego Kanarka o imieniu Dinah (bo taki miała ów postać). Nie wiem czemu to służyło szczerze powiedziawszy..

nojaka

ja właśnie też Laurel nie trawię od początku serialu.. Ale właśnie ta rozmowa, która nie jest pokazana, nagły zgon i słabo rozpaczający Ollie.. Wydaje mi się, że sfingowali śmierć, żeby chronić ojca i uśpić czujność Darka. Ale mam nadzieję, że się mylę.

ocenił(a) serial na 10
nojaka

Całkiem fajna teoria. może być tak jak piszesz ;)

Azazel94

Odcinek oceniam na 7 bo wszystko było do przewidzenia. Nareszcie zdechła, następna ta blondynkowa szmira.
Jezu, jedyne co fajne było to akcja z grobem...

ocenił(a) serial na 2
Cysiek1991

Polska widząc po komentarzach cieszy się ze śmierci Kanarka , sam do nich należę bo aktorka nie pasowała mi do tej roli , mogła być prokuratorem , tam się dobrze odnajdywała . z nudów wczoraj na YouTube
zobaczyłem reakcję ludzi po 18 odcinku . , jedni płakali , duża część straszyła że jeśli to nie Fejk to nie będą oglądać 5 sezonu . Ciekawe czy ten zabieg to nie kula
w nogę . , większość nienawidzi Felki i chcieliby żeby to Ona była w tym grobie ..Zobaczymy co będzie w następnym odcinku :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones