Dobrze, że przynajmniej w tym odcinku postarali się o brak kiczu jakim była żałosna Felicity, choć też nie do końca, bo ten jej niszczący me uszy, wymuszony płacz musiał się oczywiście odezwać. Wreszcie walki jakoś wyglądały i historyjki z wyspy nie kuły tak oczu.
Przynajmniej postarali się, by Laurel dostała godną śmierć, która nie wyszła tak sztucznie jak ta Mirandy Tate w The Dark Knight Rises.
Ciekaw jestem, co Laurel powiedziała Oliverowi tuż przed śmiercią, ale podejrzewam, że chodziło o Felkę, żeby ją odzyskał.
Ich pożegnanie było wzruszające i potem ten Quentin... Nawet nie dali mu szansy, żeby pożegnał się z córką. Rozumiem, dramatyzm itd. ale k... zrobiło mi się go szkoda, jak nigdy przedtem.
Jeszcze nigdy tak nienawidziłem Diggle'a jak teraz. Tak łyknąć bajeczkę braciszka. Wiedział jaki on jest, do czego jest zdolny, a mimo to zaufał mu, uwierzył, że się zmienił, bo ten odstawił szopkę, kiedy uratował Laylę i przyjął strzałę za Olivera. Co za gość. Wojna nie nauczyła go, żeby NIKOMU nie ufać? Jedynie Oliver wyjątkowo zachował trzeźwość umysłu.
Na koniec ten cały bożek, figurka, Khusu idol jak zwał, tak zwał.
Nie zrozumiałem, gdzie oni go ukryli, ale jeżeli to było mieszkanie Diggle'a, to tylko pogratulować.
Czemu nie mogli go wywieźć na Lian Yu i tam zakopać, albo utopić w morzu. Czemu nie zniszczyli go na dobre, tylko ukryli dając Darhkowi szanse na odzyskanie mocy? Tego nie zrozumiem. Mogli to wymyślić lepiej.
Dla mnie to chyba najlepszy odcinek tego sezonu głównie dlatego, że nie było zje*anej Felki, której szczerze życzę śmierci w S5, albo jeszcze w tym. Jak najprędzej. Niech zdycha w męczarniach.
Będzie ,będzie i to ona prawdopodobnie wystąpi w S5.Jednak w CW debile nie pracują i nie uśmiercą jednej z ważniejszych postaci.Cała ta śmierć mam wrażenie ,to wyprostowanie postaci Laurel którą zaniedbano w poprzednich sezonach.
To jak miarodajne są reakcje rozhisteryzowanych widzów pokazuje chociażby Gra o Tron (żeby nie szukac dalej). Ludzie zarzekają się że kończą z serialem bo "jak oni mogli, to podłe" a oglądalność nie maleje, wręcz przeciwnie. Bo ludzie są do bólu przewidywalni, wystarczyło kilka w miarę znośnych scen, nawiązanie do przeszłości, wymemłane zdjęcie i nagle wszyscy robią się sentymentalni , w sumie to zawsze lubili Laurel i wręcz zaczynają zauważać jak to niby ważna była dla fabuły i głównego bohatera. Nie była. Była totalnie bezużyteczna i jako kanarek i jako zastępca prokuratora. Tak więc obejrzą następny odcinek, jeszcze trochę pochlipią. A w kolejnym juz nawet nie zauważą jej nieobecności bo zdanie w stylu "the idol is gone" może powiedzieć każdy. Sama złapałam sie na tym, że mi szkoda tej nieszczęsnej istoty, ale w sumie chyba nie w sposób w jaki powinno mi być szkoda "Bohatera". A co do Felki, na prawde po tym wszystkim co robią twórcy dziwie się ze ktokolwiek ma nadzieje, że pozbędą sie jej z serialu. Jedynym pytaniem powinno być kiedy zejdą się z Oliverem, czy w tym czy juz w przyszlym sezonie. Dla dobra wszystkich lepiej żeby to było jak najszybciej, żebyśmy w 5 sezonie nie mieli powtórki z 3 i kolejnych podchodów bazujacych na starej formule "chce być z Tobą ale nie mogę z pierdyliarda różnych powodów których nikt nie rozumie . Błagam.
GoT jest na podstawie ksiązek gdzie też kupa postaci padła. Natomiast komiksowa Black Canary to jednak inna para kaloszy bo żyje nadal i ma własną serie komiksową. Aż dziw że DC pozwala na takie traktowanie jednej z fajniejszych postaci w swym universum ;/
Zabawne :)
Z początku wszyscy jeździli po Laurel jak po szmacie, bo została bohaterką po 2 dniach uderzania w worek treningowy przepełniona złością. To wystarczyło aby uzyskać wszystkie potrzebne umiejętności. Teraz jak umarła to nagle ponad połowa ją uwielbia. Widzę, że to tyczy się nie tylko postaci serialowych. Tak samo było i z Michaelem Jacksonem. Dla mnie był mistrzem od zawsze, słuchałem go o wiele wcześniej przed śmiercią. Ale u wielu osób wraz z jego śmiercią zrodziło się uwielbienie. Takie ciekawe nawiązanie :)
Dla mnie ona była sztywna jako postać, zgrywała madafakierke, na dodatek z historią z du* - jak już wspomniałem te zabawne treningi. Gdyby zostawili ją w normalnym zawodzie prokuratora to pewnie byłaby dla mnie postacią bardzo akceptowalną. Cieszę się, że odeszła ALE...
Jak odeszła? Było wszystko w porządku i nagle zgon? Może miała tę tabletkę Duchów? Zresztą nie bardzo rozumiem dlaczego miałaby w takiej sytuacji popełniać samobójstwo. Śmierdzi mi to romantyzmem - Kordian, Werter. Przychodzi moment słabości w którym trzeba wyżalić się na swoje życie i dojść do wniosku, że nie ma ono sensu. Przyznam, że żałosne posunięcie.
O ile nie ma to jakiegoś głębszego sensu i wytłumaczenia (a pewnie nie dowiemy się bardzo długo, o ile w ogóle - co się tak naprawdę z nią stało) to pozostanie dla mnie ta scena właśnie jedną z najbardziej żałosnych.
No ale poza tym odcinek na plus i chyba dowiedzieliśmy się kto będzie w grobie ;)
Panowie spokojnie. Na 120% znajdą sposób na to by Jama Łazarza znowu zaczęła działać gdyż iż aż ponieważ bo przecież Malcolm bardzo się troszczy o swoją córeczkę i postara się przywrócić Jamę do stanu używalności, żeby najlepsza psiapsiółka jego córki mogła żyć. Ewentualnie, Oliver przypomni sobie o kolejnym magicznym cudeńku z Wyspy, które za pomocą mistycznej mocy Kamienia Niewypuszczonego Bąka, który skumulował w sobie tak duży smród, że i zmarłego obudzi.
Przecież nie takie absurdy są w Arrow od mniej więcej 3 sezonu.
Może ma jeszcze trochę tej maści... jak ona miała? Altacet? Voltaren Gel? Ta na stłuczenia w każdym razie, która uratowała mu życie po upadku z miliardu kilometrów z klifu.
Jaka tabletka, jakie samobójstwo. Przeoczyłam coś? Przecież lekarze mówią, że ma zator. Ona miała bardzo poważne obrażenia, a po operacjach takie rzeczy się "po prostu" czasami niestety zdarzają. Wątpie żeby było w tym jakieś drugie dno, umarła i tyle. A że śmierć była żałosna, cóż tak jak w sumie cała jej postać. I tak ładnie to wszystko wyszło. Zawsze miało to więcej sensu niż w przypadku chociażby Moiry, Thea czy Sary albo takiej Shado.
To kto będzie czarnym kanarkiem?Przecież w komiksach Arrow i Black Canary to nierozerwalne postacie(zostaje jego żoną i mają dzieci).
Dokładnie:) Żeby jednocześnie zadowolić fanów komiksów i Olicity zrobią z Felki Kanarka. Genialne xP, to jest tak pięknie absurdalne, że przy tym facet zabijający bumerangiem, kartami do gry albo laserami w oczach brzmi banalnie. Żeby nie było, ja już słyszałam takie plotki;)
W sumie rozwiązanie genialne w swojej prostocie z punktu widzenia decydentów stacji.. xD
To, albo to, o czym wspominano już w temacie o spoilerach lub nawet w tym: jeszcze istnieje opcja Laurel z Ziemi-2 w 'Arrow' - aktorka zostaje w serialu a gra 'inną' w zasadzie personę, niby. Pomijam już fakt, że wprowadziło by to niejako powiew świeżości w Arrow (o ile jeszcze takowe coś może wystąpić w tym serialu). Bardzo przypadło mi, jak we 'Flashu' rozwiązano kwestię nowego Wellsa i jak to wpłynęło na całą resztę bohaterów ponieważ znali poprzedniego Wellsa (teoretycznie znali kogoś innego ale wiadomo o co mi chodzi). Świetna sprawa. W Arrow mogłoby być podobnie (nie twierdzę, że tak samo i tak dobrze, ale.. zawsze coś :p). Wydaje mi się, że wszystko wyjaśni się po premierze ostatnich odcinków Flasha.
Felicity Kanarkiem to porażka.Ogólnie serial mocno spuścił z tonu po mrocznym pierwszym sezonie zrobiła się szmira dla nastolatków.Będe musiał zmienić ocenę a 5 sezonu napewno nie obejrze.Tak zepsuć serial to trzeba potrafić.
Ja bym na Twoim miejscu 'przetrwał' jeszcze 5 sezon :) Zawsze istnieje opcja, że może się poprawi a jeśli nawet to olać to 5 sezon może być ostatnim (ostatni 5 rok Olivera na wyspie - fakt, mogą kręcić dalej ale póki co obstawiam domknięcie historii; jeśli będzie inaczej wtedy będę się zastanawiał nad porzuceniem serialu).
Felicja nie będzie żadnym Kanarkiem, dajcie spokój:)
Chociaż przyznam że jej wizja w tym wdzianku,naparzającej złoczyńców pałką jest dla mnie wyjątkowo komiczna :):). Skoro Oliver mógł zostać mistrzem w pieczeniu muffinek, to czemu ona ma się nie realizować? xD. Może ten cudotwórczy czip w jej kręgosłupie sprawi, że stanie się super badaasówa a wy sie smiejecie xD, może bedzie latac jak prawdziwy kanarek?:) tak szybko wstała z tego wózka, to nie mogł być przypadek;) Oczywiście żartuje sobie, ale scenarzystów czasami tak ponosi nazwijmy to wyobraźnia, że nawet taki absurd nad absurdy nie specjalnie by mnie zdziwil:P
Coraz lepsze pomysły widzę, a to wszystko układa się w bardzo arrowską całość.
Felicity, która całe życie spędziła przed komputerem jak wiemy potrafi poradzić sobie z niebezpiecznymi typkami, odwagi jej nie brakuje i sprytu także. No i inteligencji. Bić się nie potrafi, ale ktoś z takim mózgiem pewnie od samego patrzenia na napie...lanko swoich kumpli pokonałby Pudziana na mirakuru - wie jak bijatyki wyglądają. A fakt, że w serialu powstała super technologia która pozwala niepełnosprawnym chodzić, to tylko jedno czy dwa ulepszacze od jakiegoś Curtisa, Cisco czy kogokolwiek i kolejna, superniebezpieczna Canary jak się patrzy. I to taka, która rozwaliłaby Darkha w ciągu minuty, a jak!
Super technologia super technologią. Ona ma przynajmniej jakieś no nazwijmy to znamiona normalności. Za to w tym sezonie mamy pewnego starawego średnio ruchliwego blondasa, który zabija ludzi dotykiem…a i siłą woli (?) , nawet przez telewizor. I potrafi to wszystko dzięki wsysaniu dusz i brzydkiej figurce podobnej absolutnie do niczego. Albo raczej do wszystkiego. To dopiero heca:)
Nie no, żartujemy tutaj :) Z włodarzy CW również ale chyba nawet oni nie są do tego zdolni (czy aby na pewno, hmm..).
Ja już nie wierzę, w jakąkolwiek śmierć w Arrowie i Flashu. Każdy kto zginie, zostaje po kilku odcinkach wskrzeszony. Albo ją wpier**lą do jaskini łazarza, albo pojawi się we Flashu jak przybywa jej odpowiednik z ziemi -2 aby pomóc Flashowi w jakiejś sprawie, a pod koniec odcinka spier***li do Arrowa by pomagać ekipie.
hahahah, ale wy wszyscy pieprzycie :D zginęła to zginęła, na chu drążyć temat. jednego denerwującego babsztyla mniej
Piona :-) zamiast się użalać wypisywać teksty #NoLaurelNoArrow trzeba się cieszyć- może to sprawi że w serialu się coś zmieni :-)
To mogła być jakaś ściema, poprosiła go o coś i nagle bum zakrzepica. W sumie pierwszy dobry odcinek od dawien dawna, bo nie było w nim praktycznie Felicity. Czy naprawdę twórcy nie zauważyli, że rozjechała całe dwa sezony i ciężko się to ogląda?
Moim zdaniem, nie tylko ciagla obecność Felicity rozwalila sezony, Serial ma o wiele wazniejsze problemy
- flashbacki
- brak kontynuacji i dziury w wątkach
- powtarzalność motywów wielkich villainów ( każdy chce zniszczyć Starling City dla swojego "widzimisię")
- brak konsekwencji bohaterów, bohaterzy tylko istnieją dla watków a nie na odwrót
- sceny walk (coraz czesciej widać twarze kaskaderów)
- Oliver cofa się w rozwoju i traci swoje umiejetnosci
Najbardziej niewiarygodna rzecz- jak Oliver na litość boską nie zgubił tego zdjęcia Laurel? Co wiecej jak to zdjęcie po pieciu latach prawie nienaruszone trafiło do rak Laurel???? Czy oni maja widza za głupka?
To jest najbardziej niewiarygodna rzecz?? serio xP? Dla mnie o wiele dziwniejsze jest to że nie pogubił np zębów, tyle razy dostać po twarzy i wciąż mieć taki piękny zgryz. Poza tym to historia o milionerze żyjącym w posiadłości pełnej pokojówek, który nagle znajduje się na "bezludnej" wyspie pełnej coraz to gorszych popaprańców, a radzi sobie. I to baaardzo dobrze, a przeciez wszyscy dobrze wiemy, że Olivery tego świata sami i bez kasy nie poradziliby sobie nawet w Radomiu. Chociaż faktycznie jak wyciągnął to zdjęcie z kieszeni to się uśmiechnełam pod nosem ale mam tak za kazdym razem jak widze świętej pamieci Laurel idącej "na misje" w pełnym makijażu, sztucznych rzęsach i pięknie pofalowanych włosach:)
Hahhaha, tak BC w pelnym makijazu i ułozonych włosach czasem nawet po ciezkiej akcji po prostu mistrzostwo. Masz rację,że taki Oliver w prawdziwym zyciu nawet nie dałby rady wylądać na LianYu. Ale gdyby scenarzysci trzymali się realiów to serial by sie skonczył zanim by sie zaczal bo by nie było głownego bohatera.
Ten serial jest pelen niedociągniec, niedomówien, niewiarygodnych rzeczy ale dla mnie było przesada. Jak zobaczyłam tą scenę po prostu padłam:D ...Zastanawiam się tylko czy miał to zdjęcie czas nawet wtedy, kiedy "umilał" sobie czas z Shado...
Poza tym skąd te zdjęcie miała Laurel? Słyszałam o pewnej scenie, w której niby Oliver oddaje zdjęcie Kanarkowi, ale została ona wycięta. Czy Marc Guggenheim zapomniał o tym małym szczególe?
Widocznie musimy przyjąć, ze ta scena zostaje w sferze niedomówień o których piszesz:) W sumie nie obraziłabym się gdybym ją zobaczyła we flashbackach w przyszłym odcinku w ramach wspominek (co oczywiście w życiu się nie wydarzy).
Ciekawe czy miał to zdjęcie podczas ucieczki przed rekinem:P w ogóle parę razy wylądował w morzu, to zdjęcie jest chyba niezniszczalne. Generalnie, to właśnie do mnie dotarło, że musiał je mieć ze sobą, kiedy zabawiał się z Sarah, gdy jacht zatonął. To przebija Shado xP. (I pomysleć, że Laurel trzymała tą fotkę podczas akcji. Jeszcze bardziej smutne:()
Zresztą, cała końcówka ost. odcinka wyglądałaby zupełnie inaczej gdyby w pobliżu była Tatsu/Katana ze swoją penicyliną xP. Co to za szpital, czy oni nie wiedzą jak się skutecznie leczy takie rany ??xP,
Tak btw, dlaczego na zdjęciach promocyjnych przyszłego odcinka Oliver stoi na tle grobu z napisem Clayton, dla zmyłki?
Własnie. To zdjęcie jest kompletnie bez sensu. Prawdopodobnie producenci rzucili po raz ostatni kość fanom tej pary. I to wyznanie miłości. Gdyby Laurel przezyła sytuacja w foundry miedzy nią, Oliverem i Felicity bylaby niesamowicie niezreczna.
Ta koncówka odcinka jest dość dziwna ale wytłumaczalna. Przecież sie zdarza, ze niby czlowiek wychodzi calo z wypadku ale nagle umiera z powodu zatoru czy jakiegos tam wewnetrznego krwotoku. Ja osobiście wierzę, że Laurel wróci, znowu z jakąs dziurą w fabule.
Ten Clayton to pewnie zbieg okoliczności, to dość popularne nazwisko w Stanach.
Akurat z ta niezręcznością to bym nie przesadzała, Oliver doskonale wiedział, że Laurel ma na niego ochotę jak sypiał z jej siostrą w okolicach 2-go sezonu i jakoś chyba nie robilo to na nim wrażenia:) z tego co pamiętam. Ach ten Ollie:)
Właśnie!, gdybym lubiła Laurel to naprawdę byłabym zniesmaczona, że w ostatniej swojej scenie tak strasznie bredzi. Niech będzie, że strzała w brzuchu (Olivera zresztą) sprawiła że zebrało jej się na wyznania, ale to, że w ogóle uważa Olivera za „milość swojego życia" uważam za jedno wielkie meh. Czemu ta niebrzydka, wykształcona i niegłupia laska miała by wciąż wzdychać do faceta, który był dla niej tak beznadziejnym chłopakiem, a później przyjacielem też średnim. No ale mialo być wzruszająco, więc niechaj im już będzie.
Oczywiście zakończenie jest jak najbardziej wytłumaczalne, tylko że ja nie wierze już w jej powrót. Moim zdaniem umarła na amen.
A coo do zdjęcia, no nie wiem:)
To jest TEN grób i TA trumna, nie wiem po co tak robić ale już nie wnikam:)
Oczywiście nie moge znalezć linka, normalka
Kanarzyca powinna mieć twardą dupę a nie mazgaić się i przynudzać. Niech sobie tam czuje co tam czuje, ale to nie znaczy że ma raczyc Olivera takim żałosnym gadaniem od rzeczy. Serio, mówic facetowi który miał ją gdzieś takie farmazony to trzeba nie mieć godności, ja się krzywiłam przy oglądaniu tej sceny a do „kierującej się rozumem nie sercem” serio mi daleko;P Ona zasługiwała na lepsze sportretowanie jej w serialu i lepsze odejście, moim zdaniem. Ale w sumie co było minęło:)
Jeżeli wiedziała że umrze to chciała by on wiedział co czuła do niego. Tak to sobie tłumaczę. To nie była pora na granie "twardej" bo i po co? ;)
PS: A ja tam ciągle mam nadzieję że moze w kolejnym sezonie Laurel wróci (z takimi producentami to nigdy nic nie wiadomo wiec teoretycznie nie wykluczałbym tego) :D
Tylko że ona nie wiedziała że umrze:) Podobno miała być "fine"a tu taki klops.
Myśle, że twórcy robią wszystko co w ich mocy żeby wypić to piwsko ktore sobie naważyli wcześniej. Mam na myśli te powroty z zaświatów i cudowne zmartwychwstania. Teraz uważam za całkiem zabawne jakto pokazują nam ciało Laurel co 5 minut i zamykają wszystkie możliwości na powrót postaci. Oni ewidentnie chcą ją zabić na dobre, chca pokazać że smierc nawet w tym swiecie bywa permanentna. I dobrze.
Ale oczywiście nadzieje można mieć zawsze, kto bogatemu zabroni:)
Wiesz ...lekarze twierdzili że moze być fine ale ona mogła czuć że to jednak nie będzie tak fine więc uznała że nadszedł moment szczerości.
Wszystkich mozliwości nie zamknęli. Lazarus Pite na E2 , anioły/demony od Constantine'a , jakiś przekręt z czasem itd
Możliwosci są , poza tym jest jeszcze opcja jednej wielkiej ściemy i tego że ta śmierć to jednak był jeden wielki fake ;)
Oliver wyjmuje je z kieszeni (!) we flashbackach w ostatnim odcinku. To jest 4 rok na wyspie, po zatonięciach jachtów, statków, nurkowaniach, Hong-Kongach i całej reszcie, on cały czas ma je w portkach i cały czas w jednym kawałku:)
Ojj chodziło mi o to że zdjęcie które ma Laurel i to które ma Olivier są dwoma róznymi odbitkami. A co do tego Olivierowatego to może miał je wcześniej w jakiejś skrytce na wyspie lub gdy był nieoficjalnie w Star City to mógł je zabrać ;)
Ojjjj ależ ja zrozumiałam:) ale nawet jeżeli to inny egzemplarz (ale to ten sam, tak zostało zasugerowane- let’s face it;)) to fakt, że ten który Ollie wyciąga z gaci, po 4 latach atrakcji na wyspie wygląda jak wygląda jest już wystarczające.
Ale tak jak mówie, mi to nie przeszkadza, dla mnie to taka scena-beka i na tle całej radosnej twórczości naszych scenarzystów na takie głupotki nie zwracam nawet uwagi xd Tym bardziej w chwili kiedy umiera Laurel i dochodzi do mnie, że już nie będę musiała więcej patrzeć na tego gadającego kołka.
Ja już w tym serialu pogubiłem się totalnie. Tak jak chociażby Flash nadal trzyma moim zdaniem poziom (poza ostatnim oddaniem mocy bezpodstawnie). Tak uważam, że Arrow idzie nie w te stronę, za dużo zaczyna się mącić, zbyt wiele głupich rzeczy jest na siłę zapychanych aby coś się działo. Wątki miłosne głównego bohatera to jest w ogóle paranoja. Ja wiem, że Oliver jest kobieciarzem takie życie zostało mu napisane, ale z pośród osób grających z filmie co druga kobieta praktycznie miała z nim jakiś wątek miłosny. Do tego jakieś dziwaczne sceny walki - to jest dla mnie w ogóle dramat widać gołym okiem luźno oglądając serial bez przyglądania klatki po klatce, że coś jest nie tak ten poziom jest niższy nie jest chyba to tak dopracowywane. Na podsumowanie chory wątek ze statuetką jest tak samo głupi jak oddanie mocy przez flasha. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale ekipa Arrowa chyba nie miała żadnych planów odnośnie statuetki mimo to, postawili ją w miejscu gdzie całe miasto wiedziało, że jest. Jeżeli już nawet mieli kawałek figurki ukryty dlaczego nie zrobili tego poprawnie ? Prosząc np. flasha by "wywiózł" go gdzieś daleko ?
Ja wiem, że marudzę i szukam igły w stogu siana i wiem, że jeżeli wyjdzie nowy odcinek to i tak go pewnie obejrzę z przyzwyczajenia nawet ale jeżeli coś sensownego się nie stanie w tym serialu to chyba go sobie odpuszczę bo tak jak wcześniej "okularnicę" traktowałem raczej neutralnie tak teraz jest dla mnie postacią, która powinna być jak najszybciej odstrzelona przez cały serial była naiwną ale mądrą dziewuchą teraz naglę "wydoroślała" i na każdym kroku trzeba patrzeć na jej fochy.
Zgadzam się z Tobą w 100 %. Kiedyś bardzo lubiłam Felicity , była jedną z ciekawszych postaci w pierwszych dwóch sezonach, jakąś alternatywą dla wiecznie marudzącej i płaczliwej Laurel.Jednak teraz postać coraz częściej mnie irytuje ni bawi, jeszcze bardziej niż Laurel. A to co zrobili z Olicity, szkoda słów. Teraz wyglada to tak ze ten zwiazek jest jednostronny, a Felicity szukała okazji by zerwać z Oliverem od poczatku sezonu. Najlepiej niech ci scenarzysci zakoncza ten serial bo nie są w stanie pisać dobrych watków a zwłaszcza tych romantycznych.Prawdopodobnie piszą go po pijaku
To wygląda tak, jakby każdy odcinek pisał kto inny i nie czytał poprzedniego.
„Teraz wyglada to tak ze ten zwiazek jest jednostronny, a Felicity szukała okazji by zerwać z Oliverem od poczatku sezonu” nie wiem czy można to jeszcze trafniej podsumować. To na prawdę tak wygląda. Dla mnie ona stała sie jednoosobowym festiwalem sprzeczności i absurdu i mimo moich szczerych chęci nie rozumiem tej postaci. Widocznie według twórców tak zachowuje się silna kobieta. Ja w niej widzę tylko małą dziewczynkę z infantylnym kucykiem i paranojami. Ale co ja tam wiem.
Widać po prostu, że scenarzysci umią pisać historie o ile one są drugoplanowe, epizodyczne np- Lyla-Diggle, Tatsu-Maseo, Walter-Moira. Natomiast jeśli wątek staje się pierwszoplanowy to plama na całej linii- tanie dramaty rodem z brazylijskiej telenoweli. Szkoda , ze zepsuli tak postać Felicity i tak świetnie zapowiadającą się parę .
Wbrew pozorom producenci nie są idiotami. Oni jak chcą to potrafią, w tym przypadku po prostu tak chcą ,są zadowoleni z tego jak prowadzona jest ta relacja. W sumie szkoda bo w tym sezonie nie było źle tylko ostatnie odcinki zepsuły odbiór całości. Przynajmniej mi. Najgorsze jest to, że cała reszta fabuły woła o pomstę do nieba. Chociażby ta nieszczęsna figurka…
A może się okaże, że złożenie jej było częścią wielkiego master planu i się wszyscy zdziwią:)
Flash też się coraz bardziej denerwujący robi. W tej czołówce jestem najszybszym człowiekiem na świecie, a w kolejnym sezonie tematem przewodnim jest to, że jest ktoś od niego szybszy, a nawet w jednym odcinku prześcigała go zwykła dziewczyna, która się od tego vitality uzależniła. Do tego przez swoje wyrzuty sumienia drugi raz naraża cały świat na niebezpieczeństwo. Najpierw ta dziura, bo chciał matkę przez 10 sekund zobaczyć, teraz Zoom. Takie trochę idiotę z niego robią.
No właśnie, ja też się nad tym zastanawiałem. Gościu od kilku lat, całe dnie trenuje swoje moje moce, udoskonala się. A na dobrą sprawę biorę sobie V9 i umiem to co on ? eeee....Nie wiem czy Flash był w komiksach taki sam. Ale no niestety zachowuję się jak nastolatek w okresie dojrzewania, wszystkim współczuje taki mamin synek. Superbohater ma być superbohaterem nawet Batman, który ma zasady, nie zabija jak ktoś mu zajdzie za skórę to wali w łeb do nieprzytomności a Flash chciałby aby wszyscy źli ludzie sami szli do cel...
Jeśli chodzi o zamykanie złych ludzi superbohaterów w celach to jest właśnie głupota. Batmany, Flashe, Daredevile zamykają zbirów, oni uciekają i potem znowu krzywdzą ludzi, zamykają i tak w kółko. Tak samo nielogiczny był przedostatni odcinek Arrowa gdy znowu walczyli z tą od pszczół. Jakich idiotów robią z sądów gdzie geniuszce komputerowej dają 30 minutowy dostęp do komputera i internetu tygodniowo? Rozumiem, że ciężko ciągłych przeciwników wymyślać, ale to naprawdę coraz bardziej logiki jest pozbawione.
Albo team Arrow, który skleił statuetkę, która umożliwiała Damienowi odzyskanie jego magicznych umiejetności. Tak to jest jak się robi x sezonów, a brakuje dobrych pomysłów