Ja po obejrzeniu odcinka byłem w szoku. Na szczęście przemyślałem to i to wszystko nie trzyma się kompletnie kupy.
Quentin był alkoholikiem, wszędzie jest alkohol, więc głupotą byłoby gdyby jednak nim nie był :D
Rozcięcie mogło wyniknąć z dwóch rzeczy: po alkoholu się skaleczył, Prometheus zrobił to aby przesunąć podejrzenia na kogoś innego.
Najważniejszym argumentem wg mnie jest to, że Prometheus ma umiejętności na poziomie Arrowa, znika, rzuca, strzela, walczy mieczem, a Lance zawsze obrywał. Nawet gdyby się szkolił przez te lata to i tak moim zdaniem to sie nie trzyma kupy (chociaż nie takie rzeczy już w serialu były – trening Thei/Laurel).
Trochę jak we Flashu z człowiekiem w masce, zmieniają ciągle trop, tylko żeby ludzie o tym dyskutowali :)
Dalej uważam, że głównym złym jest albo Malone (bo pojawił się tak z tyłka w tym sezonie, nic o nim nie wiemy), albo ktoś z retrospekcji. Wiem, że jest wieele teorii na temat Tommiego, jednak byłaby to równie naciągana wersja jak ta którą nam dzisiaj próbowali wepchnąć autorzy rzucając podejrzenia na Lance'a.
Malone raczej na pewno nie. Bo twórcy serialu powiedzieli że głównym przeciwnikiem będzie ktoś z 1 sezonu stąd od razu wszyscy stawiali na Tommiego
jak pierwszy sezon to może Walter. Przez te kilka lat mógłby przejść szkolenie.
Ja mam inną teorię, że podczas wyjazdu, Lance natknął się na coś co spowodowało u niego przemianę i być może coś w niego wstapiło, czyli został opętany, to nie jest niemożliwe skoro w serialu pojawił się Constantine i były inne podobne wydarzenia.
Wstąpił w niego duch Tommego. To tak żartem.
Mniejsza o Lance'a, o tym zaraz.
Czy tylko mnie wkur*ia ta drętwa paczka rekrutów? Ich pretensje, że Oli ich nie wtajemniczył... Jakieś 5 minut odcinka to rozterki rekrutów, którzy są jakąś zbieraniną miernot, no może poza Rag Manem, ale jego jakoś słabo wykorzystują.
Ta Evelyn najlepsza. Oliver to seryjny morderca, a to ci niespodzianka...
Jeszcze ten zlot frajerów, kiedy obgadywali Olivera jak to ich traktuje i jaki to z niego kłamca. Więcej takich momentów! Nie wiem czego się spodziewali dołączając do jego teamu i przechodząc jego szkolenie, kiedy wycierał nimi podłogę.
Walka Evelyn z Prometheusem to też jakiś żart. Prometheus z badassa nagle zmienił się w typa, który nie potrafi położyć 17-latki, mocne. Podejrzane to. Ale chyba mocniejsze były teksty Evelyn - "Zostaw go!" xD Gość zabił 4 osoby, jest seryjnym, świetnie wyszkolonym mordercą, a ona krzyczy do niego jak do psa, który gryzie buta i myśli, że ten ją posłucha. Genialne.
GA też strasznie szybko się pojawił, ale to akurat w tym serialu normalne. Na plus pojawienie się znów Parachute Arrow.
A co do Prometheusa, to niezła beka. Ostatnio tak się zastanawiałem, że Lance jest dziwny, jakiś inny niż w poprzednich sezonach, ale nie podejrzewałem go o to, że jest Prometheusem i nadal go nie podejrzewam. To dopiero 6. odcinek i to byłoby za łatwe, gdyby już tak szybko go pokazali.
Jak już ktoś pisał - to nie trzyma się kupy. Jak niby Lance miał zdobyć takie zdolności? Do tego zabijanie, to nie w stylu Lance'a. Ok, gość był narwany od 1. sezonu, stracił niedawno Laurel, kopnęła go w tyłek ta tępa blondyna, wrócił do picia, więc mogło mu się pomieszać w głowie, ale żeby aż tak? To nie pasuje. Tu nic nie pasuje.
Flashpoint nie wchodzi w grę, takie wytłumaczenie byłoby beznadziejne, ale w końcu mówimy o Arrow (4. sezon [*]).
Jedyne możliwe dla mnie, to że ktoś go odurzył, wcisnął w kostium i wykorzystuje go jako broń. Może ten Prometheus w metrze był podstawiony przez tego prawdziwego, który wykorzystał Quentina, stąd tak słabo radził sobie w walce z Evelyn.
W S4 Quentin współpracował na początku z Darhkiem, może teraz robi to samo z Prometheusem, tylko teraz dla odmiany nie robi tego świadomie. Może Prometheus to taki Alchemy, który lubi grzebać ludziom w głowach albo coś a'la Wellsobard i kradzież tożsamości. Przecież po S4 Quentin wyjechał z blondyną, a potem wrócił już bez niej bardzo (negatywnie) odmieniony.
Czekam na jakiegoś twista, bo to, że Lance, ten Lance jest Prometheusem... jakoś tego nie łykam.
własnie, 4 sezon zakonczył się że mu wszystko się jakoś ułozyło, że jakoś pogodził się w pewnym stopniu ze stratą drugiej córki, a tu piąty rozpoczyna się, że zaczął ponownie pić, wrócił do SC odmieniony. wszystkim niby mówi, że podczas podróży zerwali ze sobą, ale do końca nie możemy być pewni czy tak aby na pewno było, a może ją zabił i dlatego coś w nim pękło tak że już nie da się tego ponownie poskładać. jest wiele teorii na ten temat.
Powaznie mówiąc, a raczej pisząc też uważam, że ten wątek jest mocno, jak nie bardzo mocno naciągany i to jest tylko zamydlenie oczu kim jest prawdziwy Prometheus. Przez pewnien czas myślałem, że to mozę być Walter, bo Tommy nie miał takich mozliwości, a może to kolejne wcielenie Malcolma Merlyna, bo przecież tak jak on potrafi posługiwać się łukiem i ma zdolności walki wręcz.
Myślałam, ze NIC nie jest w stanie przebić teorii z opętanym Lancem zabijającym Donne ale jednak WALTER (????) jak dla mnie wygrywa i oficjalnie made my day.
Już wyobraziłem sobie Waltera zdejmującego ten kaptur :D
Prędzej podejrzewałbym Yao Fei, tego Chińczyka z wyspy. Co prawda zginął, bo o ile dobrze pamiętam Fyers posłał mu kulkę w łeb, ale przecież "Padłeś... powstań, Flashpoint!" albo jakaś inna dziwna sztuczka, których pełno w tych serialach.
W końcu Yao Fei upozorował śmierć Olivera przez uduszenie go i zrzucenie z klifu, który miał ładne 5 metrów wysokości. Może te ziółka tego Chińczyka, które podobno leczyły wszystko, wyleczyły mu też dziurę w głowie po kuli :D
To oczywiście żart.
"Może te ziółka tego Chińczyka, które podobno leczyły wszystko, wyleczyły mu też dziurę w głowie po kuli :D " - i to ma sens, logiczne i realne wytłumaczenie , oby twórcy poszli tym tokiem myślenia ;)
Bardzo dobra koncepcja. Magiczne zioła musiałyby też dodać mu troche wzrostu ale na pewno są na to jakies odpowiednie zielarskie przepisy:) A może to w ogóle Shado i jej śmierć była jedną wielką mistyfikacją albo iluzją:P
Uważam, ze obojętne czego byśmy nie wymyslili, WALTERA (wciąż mnie to tak samo bawi) nie przebijemy:D
a przypomnij sobie scenę, w której Oliver pytał się gdzie jest matka Felicity, a ten odpowiedział, że w Niebie. Może i potem dodał że to kasyno, ale to tylko tak na zmyłkę.
Tylko, ze przygłupawa pudernica jest matką Felicity. Gdyby nie miała kontaktu z matką przez pół roku to by chyba by jakoś zareagowała, bo to nie jest normalne.
Donny nikt by nie wpuścił do nieba. Nie ma szans:P
Ten serial ma tak chore akcje, że nie zdziwiłby brak kontaktu Felki z matką nawet i przez pół roku.
Ale tego morderstwa też nie kupuje, chociaż, gdyby Quentin ją zarżnął maczetą czy wpakował jej kulkę, to bym faceta zrozumiał i mocno podziwiał, bo miałem w S4 nadzieję na taki obrót spraw. Najgorsza postać w Arrow obok Felki i Cupid. Ra's al Ghul też był beznadziejny, ale nie do tego stopnia.
a wczesniej ile czasu nie miała kontaktu z matką, lata, długie lata. Niby ostatnio się pogodziły, ale kto tam wie co mogło się znowu wydarzyć.
Mi się wydaje ze one mialy ze soba kontakt, nie był to dobry kontakt ale jednak kontakt.
Faktycznie ten nagły przeskok z końcówki 4-go sezonu na poczatek 5-go jest dziwny ale moze zwyczajnie scenarzysci zmienili koncepcje co do DOnny (czyli stwierdzili ze wszyscy maja jej dosc i dali sobie z nia siana) i wygląda to jakos niewiarygodnie. Nie wiem na ile to wygląda dziwnie bo tworcy mają gdzies logike czy faktycznie bedzie to miało jakies swoje rozwinięcie w przyszlosci
Wytłumaczenie co do Donny może być tylko jedno - Donna jest Prometheusem!
Mści się na Olim za okłamywanie Felki, a Lance'a wrabia, bo z nią zerwał.
#CONFIRMED.
@Azazel94 A nie zdenerwowało cie jak Evelyn do goscia w rozpedzonym pociągu krzyczy "uciekaj, zadzwon na 911 " ? hahaha ja jeb*em przy tym
I jakim cudem Arrow tak szybko znalazł sie w tym pociagu ? Jak do niego wszedł ? Przecież to kpina jest co oni robią z logiką w tym serialu.. DNO i 5 metrów mułu. I ta koncówa -Lance Promkiem? Jezeli tego w jakikolwiek rozsądny sposób nie wytłumacza to koncze przygode z tym serialem ...po dzisiejszym odcinku moja ocena własnie spadła do 7. A była już 9......ehh :/ PS:Co do teamu to zgadzam się w ogole mi nie pasują i to że Oli sie przed nimi tłumaczy i co odcinek ich przeprasza tez mnie już wkur** . A zaczął od takie badassa w S05E01
Oczywiście Lance nie jest żadnym Prometheusem chociaż clifhanger był fajny. Po tym odcinku teoretycznie najbardziej podejrzany powinien być Billy (który miał wyjątkowo calkiem dużą kwestie do zagrania, chyba ze 4 zdania czyli o 3 więcej niż zwykle). Pracuje w policji , dodatkowo zbyt szybko zaakceptował fakt że Felka jest pospolitym kłamczuszkiem i oszusto-zlodziejem (o czym oczywiście powidziała PO kradziejskim wybryku- a jakże, to takie MONDRE). Wygląda to troche tak jakby chciał zmylić tropy bo zorientował sie za sprawą Felki, że mogą być częsciowo na jego tropie po tym jak ukradła tą „ throwing star” i chce wrobić Quentina. A może po prostu zalazł mu za skóre w 1-wszym sezonie. W każdym razie podobnie bawili się twórcy z widzami w sezonie 3 kiedy to Roy myślał ze zabil Sare.
Po rewelacjach że Lance wciąż pije nie mam pojecia jak można go trzymać na stanowisku zastępcy. To totalnie niepoważne i śmiechu warte ale wpisuje się w sposób prowadzenia polityki przez Olivera, czyli naiwny, idealistyczny i nie mający prawa doprowadzić do sukcesu. Chociaż myślałam ze Thea jest bardziej obyta w temacie.
W ogole relacje między bohaterami są jakieś dziwne. Nie rozumiem jak Diggle mogł zachęcać Felicity do tego żeby zwyczajnie okradła swojego chłopaka. Tak samo nie rozumiem przekonywania Olivera, że jest cos takiego jak „dobre zabójstwo”. To w ogóle nie jest w stylu Johna. Cała rozmowa mi się podobała bo nawiązywała do początków i przypominala drogę jaką przebył główny bohater, kim jest teraz i ile jeszcze przed nim ale sam John zachowuje się jakby kosmici podmienili mu mózg. No chyba, że zabicie brata ma na niego taki dziwny, surrealistyczny wpływ.
Promietek jest creepy. Poza tym nieszczesnym fragmentem gdzie prawie zlała go smarkata Zosia. Chociaż faktycznie wyglądało to tak jakby nie był specjalnie zainteresowany zrobieniem jej krzywdy. A szkoda.
Oczywiście strzała spadochron była okej ale nic nie przebije tej która trafiła w lufe (to chyba nie jest lufa, wlot?) broni tego furiata co strzelał do wszystkiego jak w amoku.
Ciekawe czy scena ze strzala w lufie to jakas parodia? :d
Chlopak Felicity zdecydowanie za szybko przyjal info, ze pomaga GA. A moze tak naprawde on juz wczesniej wiedzial, ze ju pomaga i sie zakrecil kolo niej. Moze chce sie zblizyc do GA poprzez Felicity?
Czy kogos jeszcze smiesza te niby smieszne zakrecone gadki Felicity gdzie sie plata w tym co mowi? Mam wrazenie, ze to jest juz wciskane na sile.
Ta strzała w lufie była akcentem humorystycznym i bardziej mnie ubawiła niż wszystkie próby twórców, zeby Felicity była "znowu tak samo śmieszna". Czasami jej sie wciąz udaje powiedziec jakiś dżołk ale w tym odcinku chciałam zeby zamilkla, nie wiem czy mi się chociaż w jednej scenie podobała. No może jak paplała Billemu jakies pierdoły a potem zabrała mu ten dowód. Cwaniara taka odważna jest bo wie, ze jak ją wsadzą to i tak Oliver pomoże jej uciec:)
Billego mi szkoda. Albo bedzie zły i umrze albo bedzie dobry i umrze. Tak czy siak to typowy bohater do odstrzalu, ale faktycznie dziwny jest.
Ja Felki nienawidzę od S3. Nie dość, że to głupia histeryczka z beznadziejnym poczuciem humoru, to jeszcze mega hipokrytka.
Bo niby dlaczego zerwała z Olim? Przez kłamstwa. Bidulka nie mogła znieść, że ten ukrywał przed nią, że ma syna i jeszcze coś tam, a co robi teraz ze swoim nowym chłopakiem? Karmi go bajeczkami, odgrywa przed nim Olivera z S1, który robił to samo z laptopem podziurawionym kulami, strzykawką z Vertigo itd. tylko, że w przypadku Olivera te bajeczki faktycznie były nawet momentami śmieszne, a tu są żenujące. Z jej matką było to samo.
Miała wielkie pretensje do Lance'a i Felki, że nie mówią jej o wszystkim i ją okłamują, a sama coś tam ściemniała Lance'owi i Felce. Już nie pamiętam dokładnie co to było, ale miało związek m.in z ojcem Felki.
O niej już chyba wszystko zostało powiedziane. Wydaje mi sie ze twórcy starają sie zeby Felka była fajna ale dla mnie to tylko pogrążają tą postac ( I już nie mówie o poczuciu humoru bo każdy ma inne i nie ma co o tym dyskutować).
Dla mnie hitem była akcja gdzie Felicity kradnie dowód w sprawie z biurka swojego chłopaka. Już pomijając robienie ze swojego faceta frajera i głupka to przeciez Billy mógł mieć powazne kłopoty w pracy z tym związane (tym bardziej ze Oliver jako jego szef nie mialby z tym wiekszych problemów). To było nie fair a Felicity strasznie topornie przychodzą reflekcje z tym związane. W sumie to nawet nie wiem czemu tak nagle stwierdziła ze powie Billemu prawdę. Myślałam, ze zrobi rachunek sumienia, pokaja się , ze wcale nie jest lepsza, a tu taka miałka scena. Mam nadzieje ze chociaż nie powie mu kim jest GA…
oczywiscie w tym, że Oliver "nie miałby z tym wiekszych problemów" chodziło mi o zgarnięcie dowodu a nie o sprawianiu Billemu kłopotów:P gdzieżby śmiał
matce po 1minucie wybaczyla, ze ja oklamala ze to niby ojciec Felicity ich zostawil a to Donna go zostawila. jak mozna byc taka hipokrytka jak Felicity, i nadal nie umie chodzic w obcasach
Umie chodzić w szpilkach. W 2-gim sezonie łaziła w ponad 10cm obcasach i chodziła dobrze. Ona nie umie w nich biegać:P Wtedy wygląda jak pokraka:P
Może mają tam ślisko i dlatego czasami chodzi w sposob niepewny:D
Podobno kiedys podłoge w ArrowCave oblewali wodą, żeby fajnie wyglądała ale przestali kiedy David Ramsey (Diggle) sie wywalił na plecy:D:D:D
A garderobe na pewno ma fajna, mi sie podobaja jej kiecki, tylko nie wiem gdzie jej sie te wszystkie ciuchy mieszczą:):)
Apartament jest duży, więc zakładam, że odrębne pomieszczenie udało się przerobić na garderobę. Teraz, gdy mieszka tam sama, samusienka i należące do Olivera garnitury, strzały itd. itp. miejsca nie zajmują....
Ale tu widać po prostu niekompetencje tych co piszą Arrow, bo gdy Felka pojawiała się we Flashu to imo zawsze na plus, albo neutralnie. a tutaj? nie ma dosłownie jednego odcinka w którym by nie irytowała
Przypomniała mi się jedna rzecz. Przecież Quentin miał problemy z sercem i to chyba poważne problemy, przez które musiał zwolnić i chyba zmienił funkcję, żeby pracować lżej, a teraz miałby bawić się w seryjnego morderce, który wywija pląsy w walce wręcz, skacze po budynkach i biega bez najmniejszej zadyszki? Już to widzę...
Teoria z reddita pod którą się w pełni podpisuję i częściowo już o tym pisałem wcześniej:
Prometheus to Tommy Merlyn. Całe to Quentin = Prometheus z tego odcinka to jedna wielka ściema.
Malcolm po zakończeniu S1 miał dostęp do Lazarus Pit i po S1 zniknął na jakiś czas.
Mógł zabrać ciało Tommy'ego i ożywić go. Zrobić z nim to samo, co z Theą - ukierunkować żądze krwi na konkretny cel czyli Olivera.
Przez te 4 lata mógł trenować. Malcolm z tego co pamiętam przeszedł tylko roczny trening w Lidze Zabójców, a potem skopał dupę Oliverowi w S1. Thea i Laurel też trenowały krótko, więc 4 lata to naprawdę bardzo dużo, by dojść do takich umiejętności jakie ma Prometheus, a Lance? Z kim miałby trenować i niby kiedy?
Tommy nie miał powodu, żeby wracać do Star City, bo był uważany za trupa. Do powrotu skłoniła go śmierć Laurel, której winien był po części Oliver. I to właśnie może być powód zemsty Tommy'ego - żądza krwi ukierunkowana na Olivera + śmierć Laurel, za którą go obwinia.
Co w takim razie robi tu Lance? Laurel była jego córką. Tommy mógł go odnaleźć i przekonać do udziału w zemście. W S4 przekonaliśmy się, że Lance daje się przerobić tak jak było z Darhkiem.
O co chodzi z butelkami w mieszkaniu Lance'a, raną i shuriken? Tommy mógł przejąć kontrolę nad Lance'em w dokładnie taki sam sposób, w jaki zrobił to Malcolm z Theą, kiedy ta zabiła Sarę z tą różnicą, że zmusił go do dostępu do starych strzał i reszty wyposażenia GA i podstawił go w metrze.
Prometheus wiedział, że Team Arrow z GA na czele idzie po niego. Żeby nie wpaść mógł przejąć kontrolę nad Lance'em, wcisnąć go w kostium i wysłać do metra, gdzie czekał chyba najsłabszy z przeciwników Team Arrow czyli Artemis.
Prometheus w walce z nią był słaby, dużo słabszy niż ten z poprzednich odcinków, widać to było gołym okiem. Skoro nie dał rady jej, jak miał zrobić to z GA?
A te wszystkie butelki, które są porozrzucane w mieszkaniu Lance'a to pretekst do tego, żeby ten myślał, że wróciło jego uzależnienie, którego nie potrafi kontrolować, a tak naprawdę ten kac to efekt zabaw z jego umysłem przez Tommy'ego.
Dla mnie to świetne wytłumaczenie, bo nie uwierzę w to, że Quentin, który jest cienki w walce wręcz i który ma problemy z sercem jest Prometheusem.
Po pierwszych odcinkach zbyt wiele było teorii o Tommym, więc musieli wcisnąć kogoś innego. Zabieg stosowany często we Flashu.
W S1 oczywistym było, że RF = Wells, więc potem bawili się w zmyłki jak ta, kiedy RF ukradł tachyon device i spuścił bęcki Wellsowi czy teraz w S3 z Alchemym. Większość jest przekonana, że Alchemy = Julian, więc niedługo pewnie będą starali się wszystkich zmylić.
W S2 też robili to samo z Zoomem i Człowiekiem w żelaznej masce. Teorii odnośnie ich tożsamości było sporo, a i tak na koniec prawdziwa okazała się ta najprostsza.
jestem na 100% pewny ze prometheusem jest po prostu malcolm merlyn a nie tommy bo on po prostu nie zyje i koniec kropka a wiadomo ze malcolm jest tak naprawde glownym przeciwnikiem queena
ps kovar to dolph lundgren nie spodziewalem sie ze zatrudnia tak znanego aktora do arrowa ciekawe czy budzet serialu sie powiekszyl czy to niezniszczalny wzial po prostu mala pensje :)
Dla mnie także prometheusem jest Tommy. Najważniejszy w tym wszystkim jest motyw tego złego, a wśród wszystkich bohaterów go nie ma, tylko Tommy może mieć motyw, czyli zemste za śmierć Laurel, to że żyje to pewnie wynik flashpoint. Quentine nie ma żadnego przeszkolenia po za policyjnym, co nie oszukujmy się jest żenujące przy innych bohaterach. Do tego jego celem będzie dyskredytowanie Olivera jako GA, tak samo jak robił to Slade Wilson, by zniszczyc go a potem zabić.
Malcolm będzie pewnie ostatecznym przeciwnikiem Olivera i trzymaja go sobie na koniec serialu.
Poza tym Malcolm nie musi sie maskować i błaznowac w jakis szmatach na twarzy, po co mu to. A zresztą jaki Malcolm?, przeciez pare miesiecy temu Oliver sobie z nim poradził jak z dzieckiem. Musiałby by być niespełna rozumu żeby znowu sie tak kompromitować.
Merlyn odpada. Przed sezonem czytałem, że ma właśnie stać po stronie Team Arrow, współpracować z nimi i to od tego wzięły się pierwsze plotki o Tommym, że Malcolm będzie chciał z pomocą GA odzyskać Tommy'ego, który w wyniku Flashpoint ożył i stał się villainem.
Ja tylko nie kupuję tego Flashpointu, wolałbym, żeby okazało się, że to Merlyn go ożywił przez Jamę Łazarza i trenował go albo jak ktoś pisał Talia al Ghul mogła go trenować i w ten sposób powiążą to z retrospekcjami.
Prometheus wie o tym, że Oliver był Kapturem z S1, wie o liście czyli musiał być blisko z nim, znać jego tajemnicę, a Tommy ją znał.
Barrowman będzie miał raczej za dużo pracy w LoT przy Legion of Doom, żeby być jeszcze main villainem w Arrow. Poza tym widzowie nie byliby chyba zadowoleni, gdyby dostali kopię z S1 - zamaskowany łucznik w czarnym stroju = Merlyn.
Opcja z Tommym to chyba jedyna właściwa.. Malone może być po prostu przez niego wykorzystywany do wyciągania strzał z magazynu, a Lance wrabiany jak Roy i tyle
Mysle, ze nawet jakby ktos wrabial Lance'a w taki sam sposob jak Malcolm Thee z zabiciem Sary to i tak nie uwierze, ze Lance potrafilny sie lac jak zbta gowniara z grupy Olivera, nie pamietam jej imienia. Padlby na zawal po 2minutach haha
"Malcolm po zakończeniu S1 miał dostęp do Lazarus Pit i po S1 zniknął na jakiś czas." Eeee, ja myślałem że Malcolm zniknął po 1 sezonie bo zginął zabity przez Arrowa. Chociaż nie pamiętam w jaki sposób powrócił bo wypowiadał się na ten temat dość enigmatycznie. Odnośnie Quentina to chłop był lekko zdziwiony jak zobaczył ranę na ręce i gwiazdę, więc wątpię żeby był prawdziwym Prometeuszem. Co innego jakieś omotanie w stylu Merlyna. Koncepcja ożywienia Tommego przez flashpoint też jest naciągana bo to samo w sobie nie powoduje ożywiania już zmarłych osób, więc gdyby Tommy nie zginął w pierwszym sezonie to wszyscy musieliby o tym wiedzieć. Co innego ożywienie przez Malcolma, ale do tego flashpoint nie jest potrzebny.
Arrow go nie zabił. Kiedy Malcolm ujawnił się Moirze rzucił jakimś tekstem o świecie żyjącym w iluzji czy jakoś tak i że nieźle to odegrał w sensie swoją śmierć. Nosił pseudonim The Magician, więc po prostu upozorował swoją śmierć, jak? Tego nie wiadomo. W końcu magik nie zdradza swoich sztuczek. Ale po co drążyć. Gość należał do Ligii Zabójców, znał różne sztuczki, nie tylko on. Yao Fei potrafił upozorować śmierć Olivera podduszając go i nieprzytomnego zrzucając z klifu, który miał jakieś 5 metrów wysokości i ten to przeżył.
Malcolm dostał strzałę w serce, ale ten serial jest pełen takich absurdów. Skoro byle ziółka z chińskiej wyspy są w stanie wyleczyć wszystko, jakieś źródełko jest w stanie ożywić człowieka i jakiś gość za pomocą magii zabija ludzi, to co to za problem z jakąś tam byle strzałą w sercu...
Co do Flashpointu, własnie pisałem, że go nie kupuję, bo to nie jest tak, że Flashpointem można sobie wytłumaczyć wszystko, to tak nie działa. Tommy mógłby wrócić do żywych, ale tak jak piszesz, inni wiedzieliby o tym, śmierć Tommy'ego z S1 zostałaby wymazana/zastąpiona, to by się nigdy nie wydarzyło, a on w S5 nadal jest martwy, więc pozostaje jedynie Jama Łazarza, a Flashpoint po prostu rzuciłem tak jako dodatek, bo w sumie po gównianym S4 równie dobrze mogliby wytłumaczyć powrót Tommy'ego Flashpointem mimo, że nie ma w tym logiki, to akurat mnie nie zdziwi.
Chociaż nie... z tego co pamiętam Malcolm nie dostał strzały w serce, więc żaden problem, żeby się z tego wylizał.
Przez 4 sezony chrzanił o swoich zasobach. W S2, kiedy był uważany za trupa nawijał ciągle do Moiry, że nadal ma zasoby w Star City. Potem po rozwiązaniu Ligi Zabójców, że ma nadal zasoby w Lidze Zabójców albo, że zna masę wpływowych ludzi.
Żaden problem, żeby ktoś pomógł mu się wylizać zabierając go w odpowiednie miejsce z tego dachu, na którym walczył z Oliverem.