PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644652}

Arrow

2012 - 2020
7,3 64 tys. ocen
7,3 10 1 63887
6,0 13 krytyków
Arrow
powrót do forum serialu Arrow

otóż mamy już kilka informacji o odcinku, poza oficjalnym tytułem wiemy, że pojawi się kilka dodatkowych bohaterów, oraz możemy przypuszczać, że akcja odcinka w pewnej części rozegra się na wyspie. Na razie nie wiemy, jakie okoliczności spowodują, że powróci na wyspę. Sądzę, że Arrow chyba nie zabije Prometheusa, tylko uwiezi go właśnie na wyspie, jak Slade'a Wilsona.
W odcnku pojawią się gościnnie, Slade, Malcolm, Kovar, Victor, Black Siren. Co do Slade'a o oczekujmy zbyt dużej roli.

1
rafiq11

Dziwi mnie tylko Victor. Zdawało mi się, że spadł z rowerka przez ten gaz, który Kovar wpuścił do pomieszczenia, ale skoro Kovar przeżył dzięki Malcolmowi, to w sumie nic mnie już nie zdziwi.

Oprócz tych, których wymieniłeś pojawi się jeszcze Nyssa i Talia.

Azazel94

nie Victor, tylko Gregor. Za bardzo by się chciało Victora, według mnie była to postać nienajgorsza, szkoda, że skończył jak skończył.

Azazel94

I chyba jeszcze Roy Harper, i Thea po kilkuodcinkowej nieobecności.

359

Roy to mżonka, nie ma żadnego potwierdzenia a Theia powróci już wcześniej.

rafiq11

Z informacji, które się pojawiają, Manu Bennet jako Deadstroke, jednak osobiście zjawi się w finale, przyleciał do Vancouver. Więc jednak trochę go pooglądamy ^^

rafiq11

można śmiało obstawiać czy Malcolm zniknie na dobre oczywiście wersja z Ziemii 1 oraz kogo jeszcze możemy pozegnać.

rafiq11

ciekawie czy Malcom naprawdę zginął w tej eksplozji, tej pierwszej, bo jeżeli się zczegoś nauczyliśmy po serialach The CW i ogólnie to jeżeli nie pokazali tego to zawsze mogą wyjaśnić, że to było upozorowane. i ta końcowa eksplozja pewnie wszyscy się ukryli w bunkrze Argus i przeżyli.

rafiq11

ogólnie dla mnie odcinek bardzo słaby jak na finał. Kovar tak jak sądziłem w pierwszej mysli był jednak tylko w retrospekcjach,

rafiq11

Bardzo słaby? XDDDDDDD
To masz ciekawą definicję, bo Arrow zjadł Flasha.
Trzymał w napięciu, wywoływał emocje, zleciał bardzo szybko. Dał z powrotem Deathstroke'a w prawdziwym wydaniu, mnóstwo interesujących walk, znów była wyspa i mimo wszystko ciekawy cliffhanger, który zostawia pytanie - Czy to początek tego, co widzieliśmy w LoT, Star City 2046?

Tak się robi finały. Jeżeli dla ciebie to był bardzo słaby odcinek, to w takim razie powiedz mi, czego niby oczekiwałeś, że tak bardzo cię zawiódł, bo to był najlepszy finał od lat.

Azazel94

Cóż, ja powiem tak, Flash był bardzo słaby, nawet ne wart wspomnienia, ale to będę roztrząsał tam.Natomiast Arrow, jak sam piszesz, zleciał w oka mgnieniu i trzymał w napięciu.Rzeczy, które mi się nie podobały, to 1. Felicity, 2.Felicity i 3. Felicity.A tak poważnie, to
1.Felicity, już nie mogę jej znieść.
2.Szybkie "pozbycie się" Malcolma, gdy nawet nic nie zdążył zrobić i był jakby na doczepkę.
3.Domknięcie tematu wyspy, niepotrzebna ta maskarada, bo łudziłem się, że jednak pobył tam chwilę, ale to było do przewidzenia.
4.Zupełnie niepotrzebne wciśnięcie Kovara na wyspę, wiadomo, że trzeba to było domknąć, ale mogli go wstawić jednak jeszcze w Rosji, a tak, to retrospekcje z nim na wyspie, niepotrzebnie rozpraszały uwagę w finale.
5.Żenujący występ Adriana, nie Prometeusza, bo tu nim nie był.Niby całkiem chytry plan itd. ale koniec końców, był strasznym leszczem.Zachowywał się jak dziecko, z tym swoim upartym dążeniem do kontrolowania sytuacji za wszelką cenę.
6.Myślałem, że będą walczyć w maskach, dziwnie to wyglądało.
Ogólnie, to tak naprawdę, oglądało mi się tak dobrze tylko dlatego, że był Slade.Gdyby tak się zastanowić na spokojnie, po ochłonięciu, to ten finał nie był majstersztykiem, choć był o wiele lepszy, niż w obu poprzednich sezonach, co trudne nie jest.Kilka rzeczy mnie zaskoczyło, inne były przewidywalne, ale ogólnie, było bardzo dobrze, bo "upadek jakościowy" Adriana, wynagrodziła mi obecność Slade'a.Adrian zachowywał się, jakby w ogóle nie chciał walczyć i pewnie tak było.Do momentu ściągnięcia maski, to nic do niego nie mam, ale później, to już zaczęli za bardzo kombinować.Chwilowo było ciekawie, tortury itd. ale później, to już stracił pazur, według mnie. Ogólnie, piąty sezon uważam za o wiele, wiele, wiele, lepszy od poprzednich dwóch, ale najlepsze dla mnie, zawsze pozostaną dwa pierwsze, choćby nie wie co.Felicity nie wku**iała, była nawet całkiem ciekawa, nie było takiego tłoku w Team Arrow no i był Slade.Dziękuję za uwagę.

mario_1981

A mi się podobało wszystko poza pojedynkiem sióstr. Talia miał większe doświadczenie , szkoliła Yao Feia a padła w starciu z kimś słabszym od Malcolma ;)

PS: Felkę pomijam milczeniem bo szkoda klawiatury na nią :D

mario_1981

"Do momentu ściągnięcia maski, to nic do niego nie mam, ale później, to już zaczęli za bardzo kombinować.Chwilowo było ciekawie, tortury itd. ale później, to już stracił pazur, według mnie."
Pamiętam, że ktoś już pisał podobną rzecz (nie przytaczam, może nie chce :p) i wydaje mi się, że Promek po ujawnieniu tożsamości pazura nie stracił - po prostu wiedząc już, kto kryje się za maską oglądaliśmy w pełni potencjał płynący z tej postaci, która do tej pory kryła się jedynie za maską.. w sumie przerażającą maską (stąd przyrównywałem go sobie do Zooma z Flasha :D). Odcinki od bodajże 17 to majstersztyk i chyba jedne z najlepszych odcinków w serialu (stawiam je na równi a kto wie czy nie lubię tych bardziej od pamiętnych odcinków ze Sladem w drugiej połowie s2, gdy po mid-season finale wyszło, że Blood pracuje dla Wilsona). W obu sezonach sytuacja była podobna, tj. rozgrywki między dwoma arch-nemezis-ami, aczkolwiek obaj kierowali się inną drogą, innym celem, innymi środkami itp. Nie, że chcę Cię przekonywać, w końcu to Twoje zdanie, ale nie uważam, aby Prometeusz stracił na tym, kto kryje się za maską.

rafiq11

A czego oczekiwałeś? To już by było za wiele.To był zamknięty rozdział i go właśnie domknęli.Gdyby chcieli wykorzystać te postać, t pokazali by go dopiero w szóstym sezonie, ale jak widzieliśmy, nie był jakimś znaczącym przeciwnikiem.

rafiq11

i jeszcze jedno o ile Sladowi, Malcolmowi, Raasowi oraz Darkhowi nie udało się zniszczyć miasta - swojego celu to Chcasowi udało się to na wyspie Lian Yu. Trzeba być naprawdę psychopatą żeby strzelić sobie w łęb tylko dlatego żeby zrobić komuś na złość.
Po trym odcinku było widać, że nikt go nie obchodził tylko to żeby Olivera zabrać ze sobą do grobu i wszystkich innych.
Z tego co było widać jedyną ofiarą był Chase, który na pewno zginał, czy to Malcolm czy ten drugi ich śmierć nie była pokazana, więc jest mozliwość że przeżyli.

rafiq11

jeszcze w innym serialu koles strzelil sobie w usta ku zaskoczeniu glownego bohatera

mania19

Prison Break?

rafiq11

Sherlock z Cumberbatchem

ps a Prison Break nie ogladalam nigdy

rafiq11

To nie było szalone, tylko żenujące.Zachował się jak dzieciak, którego nic nie obchodzi, gdy chce się odgryźć na nielubianym koledze z piaskownicy.Coś sobie ubzdurał i konsekwentnie próbował to realizować.Do pewnego momentu, było to ciekawe, a później, to już przedobrzyli.

rafiq11

A nim sobie strzelił w łeb, strasznie się uparł by Oliver go zabił, jakiś fetysz chyba. Rozwaliła mnie ich kłótnia wyglądająca mniej więcej tak:
Chase: Zabij mnie!
Oliver: Nie zabiję cię, nie dam ci wygrac !
Chase: A zobaczysz, że mnie zabijesz i wygram.
Oliver: Nigdy!
Chase: Zabiłem twojego syna.
Oliver: Co??!! O ty świnio, za karę cie nie zabije!
Felicity: Oliver, nie możesz zabić Chase'a
Oliver (niezadowolony): Co?! Ale czemu?

Idź pan w ch..j z takimi dialogami :)

rafiq11

Ja w tych serialach Arrow, Flash czy LoT, nigdy nie uznaję, że ktoś zginał. Dla mnie oni wszyscy są nieśmiertelni :) Bo tak naprawdę jak twórcy bedą mieli kaprys żeby wstawić kogoś z "poegłych" z powrotem do serialu to go wskrzeszą na różne absurdalne sposoby. Zawsze Liga lub Flash mogą taką postać przywlec ze sobą z przyszłości, tak jak to zrobili chociażby ze Snartem (cpt Cold) albo z Ziemi 2 jak z Black Canary, nie zdziwię się jak ją przekabacą, żeby była w drużynie Arrowa. Jakoś twórcy tych seriali nie potrafią się rozstawać z bohaterami i villianami, wyjątkiem są mało znaczące postacie lub retrospekcję z Arrowa (chociaż w przypadku Shado też musieli wcisnąć siostrę bliźniaczkę na siłe). Słaba to zagrywka bo przez to wiem, że wszyscy z tej wyspy przeżyją, wiec koncowka dla mnie bez emocji. Nawet bym się nie zdziwił jak Adrian Chase się pojawi w kolejnym sezonie LoT, tak jak Damien Darhk.

rafiq11

Malcolm na pewno nie umarł. W końcu to Magik.
Oliver już kiedyś pokazał jak przeżyć, kiedy stanie się na minie. Malcolm nie jest debilem i na pewno sobie poradził.
W S6 pewnie go nie będzie, co sam aktor już ogłosił, ale nie powiedział, że odchodzi na zawsze, a że nie będzie go w S6. Pewnie potem wyskoczy nagle tak, jak wtedy, gdy po finale S1 wszyscy myśleli, że umarł.

Slade, który już nie jest super villainem, a anty hero. Świetna wiadomość, ale znając imbecyli od tego serialu i ich niechęć do Manu Benetta, pewnie akurat Slade nie przeżył.

Możliwe, że pozostali także i jest to początek Star City 2046, które było w LoT, ale w sumie tam cały Team Arrow spadł z rowerka chyba dużo później w zupełnie innych okolicznościach. Nie pamiętam tego dokładnie.

Wiadomo, że Rene przeżyje, bo aktor został ogłoszony jako członek stałej obsady na S6.
A skoro Rene przeżyje, to można wywnioskować, że pozostali także.
Jedynym uśmierconym może tutaj być Slade, który np. poświęcił się, by uratować bliskich Olivera. Syn Slade'a dowie się o tym, obwini Olivera i zacznie się ta cała inba, która była w LoT.

Chase to kawał chu*a. Nadal nie wiem, kto był gorszy - Slade czy Chase, ale ja chyba stawiam na Chase'a. Psychopata kompletny. Szkoda go. Liczyłem, że zajmie miejsce Slade'a w celi na Lian Yu. To by dało możliwość jego powrotów tak, jak było ze Slade'em.

Dla mnie finał top. Przed sezonem wiedziałem, że Arrow się poprawi i może nawet będzie ciut lepsze od Flasha, bo było wiele pozytywnych plotek na temat S5, a tymczasem Arrow wciągnęło Flasha dupą. Villain bez porównania, jak i cała historia, motywy, montaż, dialogi, nowe postacie, walki, rozwój głównego bohatera.

Teraz to Flash przejął pałeczkę od Arrow i robią z niego takie szambo jak z tamtego serialu.
Pozostaje jakoś przeżyć S4 Flasha i czekać na S5.

Azazel94

niby Chase uszkodził helikopter tak, że nie dało się tej cześci naprawić, ale pewnie nie bez przyczyny pokazali ten helikopter drugi,. może jakimś trafem akurat ta cześć działała i ją wymienili i odlecieli, ale bez Slade'a ,który już nie zmieścił się w helikopterze.

rafiq11

Też o tym pomyślałem. Niby mieli mało czasu na taką naprawę, ale przecież Curtis i Felka "razem mają IQ ponad 250"...

Tak w ogóle, oglądając finał Arrow czas leci szybko, ale nie ma się tam takiego wrażenia jak we Flashu, że robią finał naprędce, na odjeb się.
We Flashu lecą od sceny do sceny. W S1 było spoko, S2 jeszcze znośnie, ale już ten ostatni finał był dramatyczny pod tym względem, a w Arrow jakoś to było płynniej zmontowane.

Azazel94

"Slade, który już nie jest super villainem, a anty hero. Świetna wiadomość, ale znając imbecyli od tego serialu i ich niechęć do Manu Benetta, pewnie akurat Slade nie przeżył."

Niechęć do Manu? Dlaczego go niby nie lubią?

rafiq11

https://i.imgur.com/kKQiA7T.jpg
Genialne...

I jeszcze coś, co znalazłem na reddicie i też dotarło do mnie pod koniec odcinka:
W poprzednim odcinku Chase wsiadając do helikoptera mówi do Olivera: Do zobaczenia na łodzi.
Pod koniec finału obaj spotykają się na łodzi :D

Chase zawsze był 10 kroków przed Oliverem, nawet wtedy.
Dlatego to taki zajebisty villain.

Azazel94

"W poprzednim odcinku Chase wsiadając do helikoptera mówi do Olivera: Do zobaczenia na łodzi.
Pod koniec finału obaj spotykają się na łodzi :D "
Haha, prawda :D

Chase do samego końca zajebisty. Fakt, szkoda, że palnął sobie w łeb ale, cholera, zrobił to tylko po to, aby.. mieć rację. Takiego villaina ze świecą szukać.

matiiii

""W poprzednim odcinku Chase wsiadając do helikoptera mówi do Olivera: Do zobaczenia na łodzi.
Pod koniec finału obaj spotykają się na łodzi :D "
Haha, prawda :D"

Po tym odcinku to nabrało zupełnie innego znaczenia:) Zreszta tak samo jak to pełne patetyzmu "Felicity or me" z któregos wczesniejszego odcinka. On na prawde był jakies 80 kroków przed innymi:P przede mną też:P

Dlatego własnie oficjalnie Prometeusz to mój ulubiony villain. W zasadzie mozna przyjąc ze jemu jedynemu plan sie powiódł. Od samego początku wiedzial, ze wszystko zakonczy sie na tej łódce. Wiedział ze Oliver nie pozwoli chłopcu umrzeć, tak samo ze nie dokona wyboru i ukarał go za to. Wiedział tez jak zwabić go na łódz i zrobil to za pomocą Williama. Zabił sie dopiero kiedy widział mine Olivera uzmysławiającego sobie ze Adrian zabiera mu własnie CAŁY jego świat i przyszłość na którą stał sie własnie gotowy. Na prawde trudno mi sobie wyobrazic gorszą karę. Trudno bedzie przebic Adriana, na prawde.
Aaa i oczywiscie podoba mi sie tez to, ze jego ostatnim słowem i myslą przed śmiercią była Felicity:D:D:D Przynajmniej wiem juz na sto procent o kogo chodziło w tym całym "you're one loss away from being destroyed"
:)

m_lenna

"W zasadzie mozna przyjąc ze jemu jedynemu plan sie powiódł. "
Coś w tym jest :) Wiadomo, że pewnie team Arrow z Felką i Curtisem i ich IQ 'over 9000' wykombinowali, jak się wydostać z wyspy (nie obstawiam, że zamknęli się w celi Slade'a :P) ale strzał w głowę Adriana dopełnił jego dzieła. W TYM JEDNYM MOMENCIE, w którym się zabił i eksplodowała wyspa można tylko przypuszczać, co działo się w głowie Olivera. W sumie.. bardzo dobre wyjście na s6, który mam nadzieję nie będzie posiadał retrospekcji w momencie, w którym Oliver dowie się, że ekipa, na której polegał (nawet w tym odcinku to zaznaczył) poradziła sobie. Co nie zmienia faktu, że Prometeusz konsekwentnie do samego końca robił to, co robił i mu się udało (przynajmniej był happy gdy strzelał sobie w łeb :D).

rafiq11

Mi osobiście ten finał najbardziej podobał się ze wszystkich serwowanych w tym "uniwersum" CW.
Na początku podstawowy zarzut: miałam ogromne problemy z tempem w tym odcinku. Uważam, że sprawa flashbacków powinna zostać zakończona np w przedostatnim odcinku. Już w finale drugiego sezonu mieliśmy przeskoki pomiędzy dwiema walkami Oliwer-Slade i różnymi opcjami wyboru bohatera (zabić/nie zabić). To była bezsensowna powtórka z rozrywki. Ponadto te ostatnie sceny, gdy Oliwer wraca do domu. Rozumiem zamysł scenarzysty, ale jak dla mnie lepiej byłoby, gdyby akcja odcinka skupiła się na teraźniejszości. Wtedy byłoby więcej czasu na lepsze pokazanie pojedynków nap. Talia-Nyssa; dwóch Kanarków itd. (przynajmniej ja na te momenty czekałam). Sceny z rozmowami "rozliczeniowymi" bohaterów, też mogłyby być lepiej wkomponowane, dla mnie z uwagi na strukturę odcinka były nieco męczące i spłaszczone.
To co mi się podobało to pożegnanie z Deathstroke, wrócił Slade - mentor. To taki swoisty kres marzeń tych którzy chcieli powrotu tego villaina. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Uzasadnienie z utratą wpływu mirakuru uważam za pozytywny i logiczny. W końcu Slade na początku nie był złym człowiekiem.
Na plus też zadbanie o kilku szczegółów: wyjaśnienie niemożności wykorzystania mocy Dinah, opory Thei i Felicity z akceptacją Slade'a itd. Pomysł z Boomerangiem i Sladem, gdzie nie do końca było wiadomo czy obaj zdradzą. Oczywiście nie obyło się bez uproszczeń: klatki w środku dżungli, relatywnie szybkie odkrycie świątyni i okoliczność, że Chase pojawił się na czas.
Chase jako przeciwnik się sprawdził, dp tej pory nie było nikogo, kto był tak zdeterminowany by pokonać Oliwera i udowodnić swoje racje. Samobójstwo jako element planu wygranej z przeciwnikiem dobrze komponuje się w schemat jego działania.
Na koniec - myślę że większość, o ile nie wszyscy członkowie Team Arrow, Samantha i Slade przeżyją.

wiadomo że Black Siren, Felicity i inni mają kontrakty, co do samobójstwa, nawet w ostatniej chwili dążył do celu, nawet gdy w pierwszej chwili mogło się wydawać, że przegra, to tym ruchem pokonał Olivera.

O nie przecież te retrospekcje były jedne z najlepszych wciągnęły mnie jak niewiem

Te flashbacki to wrzód na dupie. Seeeeerioooooo. Jeżeli chodzi o ten odcinek to zostawiłabym tylko duszenie Kovara i moment kiedy biegnie żeby złapać łódź, no i oczywiscie rozmowe z Moirą. To całe zabić/nie zabić w drugim sezonie miało inne podłoże. Oliver nie zabił Slade'a dlatego że obiecał coś Tommemu, bo Felicity w niego wierzyła i Diggle. To musiało sie tutaj pojawić żeby pokazać ostatni test dla Olivera ble ble. Ale zgadzam sie ze te całe walki we flashbackach, jakies strzelanie do helikoptera (LOL) mogli sobie darować bo tylko mnie dekoncentrowało.

Z kolei rozmowa z Moirą była piękna i czekałam na to 5 lat bo Oliver odwlekał ją od pięciu lat. Nie wracał do domu bo bał sie tej rozmowy. Podobała mi sie tez jego odpowiedz na pytanie gdzie teraz jest, ze nie wie dokładnie ale jest na łodzi. Bo Oliver przez te ostatnie 5 lat cały czas był na tej łodzi i dopiero teraz na prawdę wraca do domu. Tzn był na to gotowy zanim Adrian rozpieprzył wyspę:P W każdym razie te ostatnie akcje retrospekcji mi sie wyjątkowo podobały.

Ps. Też uważam ze wszyscy przeżyją, a Slade im pomoże.

rafiq11

Świeny final podobalo mi sie. Ciekawe ilu ziomów Olivera zginęło ale pewnie wszyscy sie jakos uratowali

rafiq11

jeszcze co do tej całej sytuacji w lesie z Malcolmem i Harknessem, to jaki interes mialby w tym żeby drugiego zabić i przy okazji samemu zginąć, kiedy to mógł wyjśc na tym na plus. Harkness chyba nie był osobą która zabija od tak, tylko robi to co mu się opłaca bardziej, a Malcolm chociaz od lat nie zajmował się biznesem to na pewno miał ukryte jakieś oszczędności i to nie małe, mógł mu zaproponować układ, że pomoże mu się wydostać z Wyspy i mu zapłacić nie małą sumkę. To co się wydarzyło na wyspie z tym wybuchem raz na zawsze zakończyło mozliwość powrotu na Wyspę Olivera, nawet gdy będzie miał trudne chwile.

rafiq11

"To co się wydarzyło na wyspie z tym wybuchem raz na zawsze zakończyło mozliwość powrotu na Wyspę Olivera, nawet gdy będzie miał trudne chwile."
Wg mnie to była symbolika - koniec z wyspą, koniec retrospekcji czyli historii Olivera na wyspie.. oznacza nowy początek. W życiu bym nie przypuszczał, że zostawienie wyspy za sobą będzie przekazane w sposób również dosłowny. Oliver po s5 nie miał już być Oliverem, który jak po wydarzeniach z s1 robi sobie 'wakacje' na wyspie. A tutaj.. pozbyto się wyspy. Ciekawe zagranie, ciekawe.

matiiii

Trochę jak w Zagubionych, tyle, że tamtejsza Wyspa symbolizowała trochę co innego :)

Na takie przyrównanie bym nie wpadł (a Lost to mój naj-ulubiony serial swego czasu :P). Po prostu chodziło mi o to, że skoro wyspa była częścią tej pięcioletniej przeszłości Olivera, która ukształtowała go na maszynkę do zabijania (w sensie: wyposażyła go we wszystko, co niezbędne w jego 'mścicielstwu'), później przewijała się na drugim planie podczas jego 5 lat po powrocie z wyspy (w tym robienie sobie wycieczek na wyspę, jak po s1 co oznaczało, że wyspa była 'częścią' Olivera), a tutaj w sezonie chodziło o to, aby przeszłość zakończyć i w dodatku twórcy pozbyli się samej wyspy w tym celu dla Olivera - przyznam, że AŻ tak daleko nie sądziłem, że się posuną ale bardzo mi się to spodobało mimo wszystko. S6 bez wszędobylskich retrospekcji i w dodatku bez wyspy - coś pięknego :)

matiiii

No to piona, bo Zagubieni to również mój najulubieńszy serial, mimo za bardzo pokręconego sezonu 6 :)) Pamiętasz jak w 1 sezonie Arrowa wspomnieli o Lostach? ;)
Tak tak, bo od teraz Ollie ma być "nową" osobą, całkowicie wyzbytą dawnych urazów ( w tym obwiniania się o śmierć ojca). Ciekawe jak go ukażą w 6 sezonie.

Piona! Prawdopodobnie nawet skomentowałem o Lostach - wow, zdałem sobie sprawę, że 5 lat minęło jak z bicza strzelił (przynajmniej w kwestii oglądania tego serialu i komentowania). Lost trwał 6, może to znak dla Arrow (pół żartem pół serio) :D

matiiii

Hehe :D

rafiq11

No finał mega. Flasha nie ma nawet co porównywać, bo to co tam zrobili to kpina. Lepszego gościa jak Adrian Chase nie mogli wybrać. Psychopata totalny i przeinteligentny. Mam nadzieję, że na wyspie zginął cały team arrow oprócz nowej canary. Tak jak razem po wyspie się przechadzał Slade, Nyssa i Oliwer to sobie pomyślałem, ale by to kurde zajebiste było gdyby to oni byli team arrowem. Bez tych wszystkich debili z felicity na czele. No i nowa Canary by mogła zostać. Niestety pewnie zginie jak już wyżej Slade, a reszta oczywiście przeżyje z afromudżynem deklem i felką na czele. No nie wiem jakiego teraz czarnego bohatera wymyślą, ale Promka nic nie pobije raczej.

rafiq11

Finał był naprawdę świetny, a miejscami nawet dosyć ... wzruszający. Myślałem, że ten serial mnie nigdy już nie zaskoczy, chodzi mi o dramę, która dla mnie zawsze była nudna, w tym odcinku odczuwałem naprawdę emocję, finał był bardzo wciągający i intensywny, akcja działa się szybko, dialogi i wątki przemyślane i logiczne (co często bywało rzadkością). Po prostu miodzio.
3 momenty, które najbardziej mnie "chwyciły ze serce":
- początkowa rozmowa Slade'a z Oliverem, czuło się ekscytację, poza tym już na samym początku byłem zaskoczony wątkiem Joy'ego. Liczę, że Manu jeszcze wróci bez żadnych fochów i podciągną ten motyw. Naprawdę miło było zobaczyć tę łagodniejszą wersję Slade'a.
- akcja na łodzi. "Widzimy się na łodzi". Cholera, i to jest porządne pisanie scenariusza. Ukazanie przewagi głównego antagonisty sezonu nad Olliem nigdy nie było tak dobrze pokazane. Po prostu świetna scena, Amell popisał się aktorstwem, naprawdę jestem pełen uznania, bo zazwyczaj bardziej tkliwe gatki mu nie wychodziły, motyw z Williamem świetny.
- i najbardziej robiący na mnie wrażenie moment: Moira Queen. NAPRAWDĘ się cieszę, że pokazano ją w tym odcinku, to był taki ostatni raz, kiedy można było wpleść sensownie ją po raz ostatni do fabuły, naprawdę fajna scena z tą rozmową, dość smutny akcent, który podkreśla dodatkowo jej tragiczna śmierć. Nie wiem dlaczego, ale ta scena z tego finału najbardziej utknęła mi w pamięci. Pewnie dlatego, że Moira była moją ulubioną postacią kobiecą w serialu.

Co do reszty odcinka: Boomerang i Slade dali okazję do ukazania niezłej intrygi. Najpierw Boomerang "zdradził", potem niby Slade - a to naprawdę łyknąłem i aż poczułem zawód po tej scenie w więzieniu, ale na szczęście potem okazało się, że taki był po prostu plan.
Najlepsze walki: Talia vs Nyssa, Dinah vs Laurel. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Black Siren miałaby dołączyć do ekipy Arrowa, liczę, że tak się nie stanie, w tym odcinku nie pokazano żadnego powodu, aby tak się stało. Po raz kolejny Siren oberwała po głowie, raz od Felicity w 10 odcinku, teraz od Lance'a.
Co do Chase'a - motyw świetny, aktorstwo rewelacja, świetna walka, mocne teksty, tragiczny finał, po prostu miodzio. Zwłaszcza scena na łodzi, troszkę przedłużanie walki na siłę, ale mi jak najbardziej się podobało.
Co do wspomnień - nie mam nic do zarzucenia, Kovar jak najbardziej na plus, tym razem Ollie dopilnował, żeby już więcej nie powrócił, fajnie, że powtórzyli sceny z Pilota, a dodanie sceny z Moirą to była jak dla mnie wisienka na torcie, naprawdę fajne wg mnie zakończenie retrospekcji, Ollie wrócił do domu, teraz można oglądać cały serial od początku xd

No i końcowa scena, to się nazywa cliffanger, a nie ten badziew jak w The Flash, wyspa w ogniu. Przyznam szczerze, że liczyłem na krwawy finał, a tu oprócz samobójstwa Adriana i wyrżnięciu kilki zabójców (no i Kovara, ale wspomnienia to osobna kwestia) nic więcej nie było. Nie wiadomo co z Merlynem i Boomerangiem, sądziłem, że Merlyn zaliczy zgon ratując córkę, ale myślałem, że to będzie śmierć od miecza albo strzały. Taki wybuch pozostawia wiele opcji, cała grupka mogła zginąć, albo wszycy przeżyli. Co do finalnego wybuchu: logicznie rzecz biorąc powinien wygrać Adrian. Może Slade by to przeżył, dzięki kombinezonowi, ale pewnie wszyscy przeżyli.

PODSUMOWUJĄC cały sezon: 9/10. Widać wyraźną różnicę, między tym sezonem a wcześniejszymi dwoma. Ja stawiam go na równi z 2 sezonem i ponad 1. Bardzo dobrze dobrany antagonista, ciekawe wprowadzenie, dużo akcji. Zdarzał się brak logiki, ale jakby na to tak szczegółowo patrzeć to The Flash i LoT nie dałoby się oglądać, a błędy logiczne w Arrow są zdecydowanie mniej rażące niż w pozostałych serialach. Ciekawe nagromadzenie nowych postaci, liczę, że Ragman jeszcze wróci, ta postać została najgorzej potraktowana. Retrospekcje z Rosji były świetne, czasami może troszkę się przeciągały, jak ze sprawą Viktora, ale obfitowały w akcję, a Anatoly Knyazev i Konstantin Kovar tylko urozmaicali ten wątek. Szkoda, że na sam koniec było tak mało Anatoly'ego, który odegrał dużą rolę w retrospekcjach. Pewnie w kolejnym sezonie już nie będzie taki przyjazny. Nowy Team po przyzwyczajeniu się do tych postaci zapowiada się obiecująco, Felicity była znacznie ciekawszą postacią w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów. Miło było zobaczyć wiele starych twarzy: Moira, Robert (którzy pojawili się nie tylko w crossoverze, ale i w finałowych epizodach), Laurel (we wspomnieniu z wyspy), Yao Fei, no i ci "źli": Merlyn, Nyssa, Slade, China White, Boomerang, Cupid. Liczę na to, że kolejny sezon utrzyma poziom, mają duże pole do popisu: dokończenie wątku z wyspy, motyw Talii, jeśli przeżyła, Vigiliante, który zszedł troszkę na margines, może Slade z synem. Myślę, że jest na co czekać. Tym razem Arrow mnie nie zawiódł :)

359

W 99% się zgadzam i oceniam na plus cały sezon i sam finał. Niestety raził mnie magiczny proszek znikania, którego Adrian (a wcześniej Talia) użył by się teleportować w ułamku sekundy....

Drugi minus za scenę na łodzi, Oliver wie co się stanie, ale mimo wszystko nie znokautuje Chase'a, no bo po co... niech wysadzi całą wyspę

Sushimaster

"Niestety raził mnie magiczny proszek znikania, którego Adrian (a wcześniej Talia) użył by się teleportować w ułamku sekundy.... "
To nie pierwszy raz, gdy ktoś robi fiku miku i magicznie znika pod osłoną dymu - to urok komiksowych 'znikań' bohaterów, nie czepiałbym się takich zagrywek w takim serialu, zwłaszcza, że tutaj mieliśmy do czynienia z.. 'ninja' normalnie :)

matiiii

Jeśli znikają przed policją, to spoko, gdzieś w zaułku, no ale tu był chyba cały Team Arrow... oczywiście gorzej wygląda to we flashu, gdzie każdy kto wyjdzie głównymi drzwiami jest wstanie zgubić Allena, który w tym czasie pewnie sprawdza piwnice :D

Sushimaster

Znaczy, ja się zgadzam ale.. team Arrow nigdy w ten ninja-sposób nie znikał :P (Oliver ich chyba nie nauczył :D) więc mnie to nie dziwi. Bardziej bym to uściślił, tj. takie numery ludzie wywijali przed Oliverem, który też jest znany z tej sztuczki i też byli w stanie, dosłownie, zniknąć mu przed oczami, tak jak w tym odcinku np. Chase. To już jest naprawdę przesada, jak dwóch kolesi zna te sposoby na znikanie i każdy każdemu znika mimo wszystko..
Haha :D tego nigdy nie rozumiałem zwłaszcza, że Allen z taką szybkością sprawdził by najbliższe otoczenie i znalazł delikwenta.. no ale musi być 'ograniczony' (dosłownie i w przenośni, niestety dla nas).

rafiq11

Finał był... w porządku. Spodziewałem się wesołej napierdzielanki na wyspie, typu każdy bierze w obroty tego, z którym ma na pieńku i dokładnie to się stało. Szkoda tylko że walki jako takiej było jak na lekarstwo, głównie polegało to na 10 minutach gadki, potem 5 sekundach i wymiany dwóch ciosów, po czym znowu gadka, gadka. Misterny plan Chase'a nie miał oczywiście większego sensu, zwłaszcza to połączenie ze swoim ekg, zamiast zwykłego detonatora (chyba że założył, że detonator by mu ktoś na pewno podkradł, bo w ostatnich odcinkach trochę pierdołowaty się zrobił, jeszcze chwila i William by go przerzucił przez barki). O Thei nadeptującej na gołą minę leżącą prosto na widoku, nie ma nawet co dyskutować, a spychanie z niej przez Malcolma było tak przepięknie kiczowate ^^
Slade w sumie niewiele zrobił, a przy gadce o synku Olivera aż mu się oczy błyszczały, więc na pewno wróci w kolejnym sezonie, być może poświęci się ratując wszystkich innych na wyspie, być może będzie "szefował" grupie pozostającej przy życiu po wybuchach, kiedy Oli będzie w mieście przekonany, że wszyscy nie żyją. Kto ich tam wie. W sumie cliffhnager niczego sobie, z drugiej strony szkoda że jak już wszystkich zebrali na wyspie, to cała konkluzja tego wydarzenia została przesunięta na następny sezon.

majinus

"Misterny plan Chase'a nie miał oczywiście większego sensu, zwłaszcza to połączenie ze swoim ekg, zamiast zwykłego detonatora (chyba że założył, że detonator by mu ktoś na pewno podkradł"
Poważnie przeszkadza Ci fakt, że podłączył detonator pod swój puls? Znany i oklepany motyw wśród niektórych złoczyńców a akurat w przypadku Chase'a było to znakomicie uzasadnione. Tutaj to już się czepiasz na siłę, że nie miał zwykłego detonatora.. i misterny plan Chase'a był misterny, wręcz psychiczny :D

majinus

'Dead man's switch' czy jak kto woli 'dead man's trigger' to nie żaden "pierdołowaty plan" tylko standardowe zabezpieczenie używane w sytuacjach kryzysowych jako swoista polisa ubezpieczeniowa na życie. Jeśli o tym nie słyszałeś to szkoda, ale tak gwoli ścisłości, jest to dosyć powszechne i bynajmniej nie głupie. Ma ona zapewnić jak najdłuższe przeżycie villainowi i upewnić go, że jeśli on ginie, giną też inni. Detonator można podkraść, rozwalić (przypominam, że Ollie już raz w serialu wbił strzałę w nerw pośrodkowy gościa z detonatorem i uniemożliwił mu tym detonację ;) bodajże 2. sezon) a dead man's trigger już nie bardzo idzie jak unieszkodliwić. Jak dla mnie plan idealny i dużo ciekawszy niż "Mam sobie detonator, jak mnie nie posłuchasz to wysadzę wyspę". Tym bardziej, że cała sytuacja na łodzi została idealnie rozegrana przez Chase'a a byłoby to niemożliwe gdyby miał mieć zwykły detonator

Starkylo

Ja naprawdę widziałem w życiu więcej niż dwa filmy sensacyjne i wiem, że idea detonatora podłączonego do pulsu villaina już była i to wielokrotnie, z tym że to jest zagrywka klasyczna dla villainów, KTÓRZY NIE CHCĄ GINĄĆ POD ŻADNYM POZOREM, cwaniaczków, takich tchórzy właściwie, a Chase sam się prosił od paru odcinków, żeby Oli go zabił, bo dla niego to byłoby największe zwycięstwo. Jaki sens jest podłączać villaina, który od samego początku nie boi się śmierci, pod taki detonator? Przecież jeśli chciał, żeby Olivier został sam bez całej reszty, to tak jakby.... wystarczyło zabijać zamiast porywać. To nie jest tak, że dostając w nogę Adrian już jest totalnie bezradny, kiedy na klacie świecą mu te gwiazdki, a Oli rzucił swój łuk, żeby przytulić syna (genialny move, naprawdę, nikogo to nie raziło po oczach?). Zresztą, skoro Promek bał się przebicia detonatora strzałą, to dlaczego zdążył przystawić sobie broń do skroni i się zastrzelić, a Oli tylko krzyknąć (bo był zajęty tuleniem Williama, a jego łuk leżał z boku). To niby jest sensowne, a moja wersja nie? ;)