I debiut Black Canary mamy zaliczony, jak wam się podobał odcinek??
Dla mnie nie był zły, aczkolwiek słabszy od poprzedniego. Za to promo następnego wygląda meegaaaa obiecująco :) Większe przemyślenia później...:P
Promo kolejnego jeszcze nie widziałam. Ale ten odcinek zyskał w moich oczach kończącą go scenką, keidy blondasek dzwoni do Maseo a ten okazuje się spełniać plan Ra'sa. Czyli temu ostatniemu chodziło, żeby dorwać Merlina i bardzo mi się to podoba. Debiut Kanarka średnio udany, choć w stoju wygląda świetnie, to jeszcze jej postać mojej sympati nie zyskała.
Czekam na kolejny.
Uważasz że Ra's wiedział że nie zabije w ten sposób Arrowa? Że to wszystko jest ukartowane by zabić Merlyna i Thea?
Też zauważyłem że Maseo coś kręci, mało tego Tatsu spłaciła dług więc już nie musi udawać przyjaciółkę Olivera ;) kto wie jak to się potoczy. Ale szczere to myślałem że DJ jest od kogoś kto dopiero się pojawi. A tu taka niespodzianka ;) ewentualnie myślałem że sam Merlyn go nasłał by pilnował Thea. Wiesz to może być prawda że Ra's nie chciał zabić Olivera, dlatego mu nie przebił serca. Wiedział też gdzie go zrzucić. Możliwe że Ra's przewidział że Merlyn zostanie wtedy w Starling City, troszkę to naciągane no ale to tylko serial ;)
Nic nie jest naciągane,bo gdyby Ra's chciał rzeczywiście wykończyć Olivera,to pewnie zrobił by to w 3 sekundy,a nie tracił by czasu na zabawy w pojedynek.To jest wciąż otwarta sprawa,ale nic nie jest wykluczone.Póki co,to nie wiemy właściwie nic.Priorytetem dla niego jest Merlyn,a jako,że Merlyn ma w zwyczaju sprytnie się gdzieś zaszyć i ciężko go znaleźć,to trzeba go utwierdzić w poczuciu względnego bezpieczeństwa,żeby na chwilę stracił czujność.Zabicie Olivera było by dobrym sposobem,bo pozornie sprawa jest zamknięta i Malcolm może troszkę się zakręcić.
Ja wszystko wiedziałem ;) spokojnie. Zobaczycie co teraz zrobię :) aż Arrow będzie prosił o pomoc Amandę Waller która wypuści Slade'a :) Deadshot i DeathStroke w jednej ekipie :) może być niezła akcja :)
Ale wiadomo że Slade ucieknie po wszystkim a Ra'sa nie zabiją :)
Odcinek fajny, podobał mi się. Laurel nawet nieźle i nie była tak denerwująca. Tak samo jak w scenie co oskarżała tego gościa. Jakby tak grała to może i bym ją lubił :D Zobaczymy jak rozwinie się jej postać jako BC. Jedynie te kłamstwa do ojca mnie denerwują. Potem będzie jeszcze gorzej.
Liczę, że Thea wpjerduli temu blondaskowi. Jakimiś mieczami czy cuś :D Aha i niech w przeciągu jakichś 2-3 następnych odcinków, Thea w końcu się domyśli/dowie, że Oliver to Arrow, znowu jak on zniknął to Arrowa nie było. Teraz razem się pojawią. No ludzie, 3 lata tak jest :D
Ps. Trailer następnego odcinka meega dobry, mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
Odcinek znacznie lepszy od poprzedniego ,więcej akcji mniej mazania.Na szczególną uwagę zasługuje muzyka która była dobrana idealnie do poszczególnych scen.Arsenala nazwano Red Arrow ,Kanarek dostaje bęcki.Czy zasłużenie?
Wygląda na to że armia Bricka jest silniejsza niż armia na mirrakuru-troszkę bezsens zważywszy że są to zwykłe uliczne zakapiory.Wyraźnie widać braki wyszkolenia u Kanarka.Scena zeskoku na ciężarówkę smiechowa jak ta z ostatniego odcinka z Olim ,który nie wybija szyby.Zdaje się że to będzie mieć nie lichawe znaczenie ,nauka Oliego w retrospekcjach i Kanarka współcześnie.
Tym całym zabiegom ciągłego kłamania komisarzowi wcale się nie dziwię ,bo to CW ,a oni lubują się w takich dramatach.
Matseo/Sarab wydaje się być stracony.Ciekawe co zaszło miedzy nim ,a Kataną.W sumie nie widać nigdzie dzieciaka może coś mu się stało,albo Olie się wmieszał.
Myślę, że to nie sama Armia Bricka jest "mocniejsza" od armii deathstroke'a, a morale naszej grupy są tak niskie, że niezbyt dobrze to idzie. Pytania typu: czy walka bez Olivera ma sens? Obniżają to co jest na skraju.
I miałem rację z zeszłego tygodnia pisząc, że Laurel jako BC 'wymiata' z jakimiś nołnejmami po to, aby zrobić zajawkę dla widzów na następny odcinek (jestem z siebie dumny xd) :) Powiem więcej: podoba mi się, że na początku sobie nie radzi albo ten 'śmiechawski' skok na vana - wszystko to sprawia, że jakoś tak realniej to mimo wszystko wygląda. I przede wszystkim muszę to napisać: rozpisanie postaci Laurel przez scenarzystów gdy mają do dyspozycji jej nowe alter-ego jest naprawdę dobre, od razu lepiej ogląda się ją na ekranie albo w akcji. Podoba mi się również, że jako Kanarek zmienia się jej nieco 'charakterek' - zbliżony bardziej do Kanarka Sary, taki zadziorny (fakt, nie przekłada się to jeszcze na umiejętności ale mi się już podoba) :D Niech jeszcze czaśnie 'maniania' i będę w siódmym niebie xd
"To nie jest już tylko sprawa Olivera ale też nasza", krótko mówiąc. Mógłbym się przyczepić do tego, że wątek wydaje się trochę pisany na siłę z całą tą 'przemianą', zwłaszcza Felicity, ale mi się i tak podobało. Fajne było nawiązanie do GTA czy też 'powrót' Kanarka - co ciekawe, okłamywanie ojca przez Laurel wspięło się na nowy poziom.. naprawdę, po kiego grzyba scenarzyści to robią? Co chcą w ten sposób osiągnąć? Jak znam życie a raczej seriale to pewnie na koniec tego sezonu Kapitan Lance dowie się, że Sara nie żyje. Będzie jeszcze zabawniej, jeśli dowie się nie od Laurel a z innego źródła. ENTER THE BRICK było całkiem niezłe, zwłaszcza prawie że rozpierducha, gdzie wpieprzył do ratusza jak mniemam, haha :D Vinnie jest idealny do takich ról, idealny. Arsenal czy Red Arrow (kiedy nie ma 'zielonego' :D) ma zajefajne sceny akcji - pisałem to w poprzednim odcinku napiszę i teraz: gdy nie ma Olivera w pobliżu to świetnie rozpisują mu starcia i w ogóle sceny akcji (a w 'retro' na początku pokazali ten 'zgrabny' skok Roy'a z poprzedniego odcinka który mi nie przypadł do gustu.. ale widząc go w retro jakoś tak lepiej to wyglądało xd).
Maseo.. tak, teraz już wiem, że to NAJLEPSZY nabytek s3, bez dwóch zdań (Ray też dobry, ale to nie to samo). A teraz scenarzyści nieźle go odpicowali - coś czuję, że może się szykować walka Maseo vs Malcolm :))) I jeszcze jedno: Maseo na dzień dzisiejszy to najbardziej złożona postać w serialu - a to przecież dopiero 11 odcinek s3 i 11 w ogóle dla tej postaci, brawa dla twórców wg mnie :)
No i blondym-DJ.. tak, teraz każda postać musi mieć jakieś sekrety i tajemnice, nikt nie może być 'zwykły', co to się porobiło (half-dżołk) :D
Tak poza tym oceniłbym odcinek na dobry z minusem, a obiektywnie na to spoglądając był średni - i tylko dlatego, że w porywach mi się podobał.
Aha, 'sen' Olivera zacny "I stay" i mina Felki, haha :D
Aha2, po scenach z Laurel w stroju widać, że pupa z poprzedniego należała do dublerki.. tfu, zgrabniejszego tyłeczka :D
na comicbook.com pojawiła się pltka że Blond DJ to może być syn Ra's'a , Dusan. Odcinek na plus , Roy się wyrabia i genialne są sceny walki , BC bez szału , w końcu to jej transformacja :P. Czekam dalej na Wątek Maseo , ogólnie zauważyłem że Wróg Przyjaciel Queen'a to najlepsze postacie . Ale też chciałbym się dowiedzieć o większym zagrożeniu w tym sezonie , Brick'a traktuje bardziej jako cisze przed burzą :P
Tylko kapitan Lance "zwykły". Nie ma żadnych tajemnic a wszyscy mają je przed nim. Trochę mi go szkoda. Bardzo jestem jego reakcji jak wreszcie dowie się o Sarze, z którą "niby" rozmawiał dwukrotnie.
"Tylko kapitan Lance "zwykły"."
Haha, no racja :D (chociaż nie wiem czy powinienem się z tego śmiać ale masz rację, nie dość nie jest 'zwykły' to jeszcze nie ma tajemnic a sam jest okłamywany..)
Szczerze powiedziawszy to w zakończeniu poprzedniego odcinka Laurel nie 'wymiatała', tylko ogłuszyła gościa sonicznym wihajstrem i zdzieliła go w ryj pałką. Lata treningu nie są w tym przypadku potrzebne.
Tak, ale pisano, że 'od razu' wymiata - a przecież była to zwykła zajawka dla widzów na koniec odcinka i nic więcej, w zasadzie dobrze to opisałeś.
" co ciekawe, okłamywanie ojca przez Laurel wspięło się na nowy poziom.. naprawdę, po kiego grzyba scenarzyści to robią? Co chcą w ten sposób osiągnąć? "
Nie potrafię pojąć, jak ojciec nie potrafi rozróżnić swoich córek. Miały inną budowę ciała. Nawet w przypadku bliźniąt jednojajowych rodzice są w stanie to zrobić a tu? Tym bardziej, że Lance jest policjantem szkolonym w celu wyłapywania niuansów:)
co do rozpoznania osób w przebraniu to Thea już dawno powinna rozpoznać brata w przebraniu Arrowa - zwłaszcza, że był nie raz w bliskiej odległości od niej - zresztą Lance też bez trudu powinien go rozpoznać, zwłaszcza po tym jak zaczęli współpracować, ale cóż... :)
Mi się wydaje, że Lance się domyślił, ale po prostu nie chce tego przyznać. W poprzednich sezonach (nie wiem, czy pierwszy czy drugi) zachowywał się tak, jakby wiedział.
Może na wyrost napisałem ale w momencie, w którym Laurel chce wymusić gdzie znajduje się Brick (czy coś takiego) mówi, że przesłuchiwany jest odpowiedzialny m.in. za 'grand theft auto' - pewnie chodziło ogólnie o kradzieże samochodów ale mi się skojarzyło tylko z grą.. :D
Mi ten odcinek podobał się bardziej niż poprzedni. Być może przez to że przystosowałem się do tego że Olivera nie ma w SC.
Dobrze że Laurel obrywa jako BC (przynajmniej jest to trochę wiarygodne). Podobała mi się jej scena podczas przesłuchiwania tego gościa.
Nie podoba mi się że jej ojciec dalej nie wie o Sarze. O ile rozmowę telefoniczną mogę jako tako zrozumieć to już ta rozmowa ze schodów to kompletna przesada. I co ona teraz będzie biegać po nocach jako BC do końca sezonu a z ojcem się nie spotka?
Fajnie że był Malcolm i oby było go jak najwięcej. Tea dobrze powiedziała że nawet jak uciekną to i tak Ras może ich znaleźć chociaż bardzo powoli się do tego zabiera.
Magiczne ziółka uzdrawiają Olivera. Liczę na jego powrót w wielkim stylu.
"Fajnie że był Malcolm i oby było go jak najwięcej. Tea dobrze powiedziała że nawet jak uciekną to i tak Ras może ich znaleźć chociaż bardzo powoli się do tego zabiera."
W ogóle Thea nie tyle zaplusowała u widzów co u samego Malcolma: "Nie my powinniśmy się go bać, ale on NAS" :D
Właśnie, nie ogarniam dlaczego ciągle trzymają Lance'a w niewiedzy. Liczyłem na to, że podczas wspólnej sceny z Lancem Laurel powie wszystko, pasowałoby to do odcinka. Zresztą to rzecz, która musi się wydarzyć, więc przeciąganie tego w nieskończoność nie ma sensu...
Mi najbardziej się podobała scena jak Brick dostaje strzałę w ramię i w odwecie zabija zakładnika.
Co ty gadasz, odcinek był świetny. Vinnie Jones wymiata, Laurel dostająca tęgie baty jest super (i jeszcze jak pokracznie się porusza :D) i zaczynam lubić postać, Felicity nareszcie przestaje być wkurzająca, coraz bliżej Atoma.
Po raz pierwszy od premiery Flasha Arrow miał lepszy odcinek niż ten ze środy. Oby więcej takiego Arrowa.
Tylko niech więcej powiedzą o tym JAK Oliver przeżył, bo serio, ale upadek z takiej wysokości i leżenie na śniegu z przebitym płucem po tym jak ciachnie cię ktoś, kto raczej ciacha tak, żeby na pewno zabić - to trochę dużo jak na trochę bandaży, herbatkę z ziółek i kadzidła.
Właśnie to mnie strasznie denerwuje z tymi obrażeniami Olivera a raczej ich niewielką ilość. Tatsu mówi że miał szczęście że jest zimno. Rozumiem hipotermia i tak dalej ale jak w poprzednim odcinku zobaczyłem jak kamera leci w dół to naprawdę byłem zdziwiony że nic sobie nie połamał.
bo to tylko w tym odcinku po przerwie tak kamera kilometr w dół leciała, jak dobrze pamiętam to po walce tak daleko nie spadł, pozatym w tym odcinku Oliver ma zabandażowny raczej brzuch niż płuca :p jak dla mnie na "realia" tego świata to do zaakceptowania jest przeżycie Olivera, choć mogli by tam dodać że użyli jakiś magicznych ziółek :D
Mnie to nie przekonuje. Po pierwsze, Oliver został zraniony znacznie wyżej, niż jego opatrunek teraz, to ewidentne niedopatrzenie ze strony twórców. Po drugie, w 9 odcinku nie widzieliśmy jak uderza o skałę, tylko jak spada i wylatuje poza kadr (czyli leci dalej, ale już poza kamerą). Jestem w stanie zrozumieć, że wyszedł cało z tego przebicia mieczem - Oliver jest twardzielem, a został dziabnięty tak, że rana nie była śmiertelna jeśli się nią ktoś zajmie. Nawet mogę zrozumieć, że nie zabiło go zimno - wpadł w hipotermię, która śmiercią się nie skończyła, a za to spowolniła metabolizm i uchroniła przed wykrwawieniem się. Teoretycznie tak mogło rzeczywiście być, choć szansa mała. Ale jak do jasnej cholery on to zrobił, że nie została z niego mokra plama po upadku z KILKUSET METRÓW na LITĄ SKAŁĘ pokrytą jedynie kilkunastoma centymetrami śniegu, tego nigdy nie zrozumiem. I mam żal do twórców, że naginają realizm do aż takiego stopnia (ba, nie naginają, tylko łamią!) bez wprowadzenia żadnego paranormalnego czynnika (jak Lazarus Pit, na który tak bardzo liczyłem).
dalej w sumie nie wiadomo ile trwa już kuracja Olivera, ile minęło od jego walki z Ras'em?
Dla mnie odcinek zdecydowanie lepszy niż ostatnio...;pp
Powiem szczerze ze ..ta nowa BC może się udać;D(bardzo dobrze ze dostaje po tyłku...to czyni ja bardziej wiarygodną)..no ale znowu ilość jej plusów jako BC redukuje się z minusami jako Laurel..to co Ona wyrabia z Quentinem ..o rany...wiec w sumie wyszła na zero..
Na plusik...Roy ..z odcinka na odcinek lepszy:-)
Ray..On jest bezbłędny;D ..spojrzenie Ray/Brick ;D..czekam aż założy ten swój kostium :-)
Maseo..bardzo ciekawa postać..również czekam na więcej..
..No i oczywiście Malcolm...ale tu juz wystarczy sama jego obecność:-)
Ta ciapowatość Laurel jako BC o dziwo nie była denerwująca tylko taka... słodka bym powiedziała. :D Najlepsze było jak obrywała, ale do walki dalej chętna. :D Tylko ta ściema z Sarą to gruba przesada... denerwuje mnie ten wątek, choć te podkładanie głosu Sary przez telefon to mnie autentycznie rozśmieszyło. :D Jak ojciec się dowie o tej ściemie chyba nigdy tego nie wybaczy córce. Ciekawa jestem co kombinuje Maseo? Czy zaplanował z Ra'sem też ożywienie Olivera?? Tak właśnie zastanawiałam się, że Liga coś się nie śpieszy z dorwaniem Merlyna, a chyba wychodzi na to, że kotrolują sytuacje. ;) Aaa coś mi się zdaje że syn Masero i Tatsu nie żyje bo wygląda na takiego całkiem odmienionego, załamanego... A co słów Thei to chyba nie wie jak potężny jest R'as. :P Odcinek ogólnie ciekawy, czekam na powrót Olivera i reakcję wszystkich na to że żyje :))
Co do Thei - dlatego ta scena była jak dla mnie taka zabawna xD. Thea taka pewna siebie, zadziorna, odważna. A gdyby wiedziała kim jest Ra's, jak jest potężny i jaką organizacją dowodzi, spierdzielałaby razem z tatusiem na drugi koniec świata.
Może i tak, może i nie. Jeśli sportowiec przestraszy się w szatni przeciwnika, to nigdy nie wygra z nim w rzeczywistości. Ras, pomijając jego organizację i wyszkolenie, dużo zyskuje dzięki swojej sławie. Wielu nie podejmuje z nim walki, bo od razu uznaje, że przegra. Thea miała rację w jednym, kiedy zaczynasz uciekać nigdy nie przestaniesz, chyba, że zmienisz podejście:)
Oliver w 2 sezonie trząsł przed Ra'sem portkmi. W trzecim zmienił podejście. Skończył ledwo żywy, przebity mieczem. Pomimo tego, że wcześniej dał radę pokonać nawet Deathstroke'a. Może i al Ghul zyskuje sporo dzięki swojej sławie, ale też ta sława nie wzięła się znikąd ;).
No i stało się - przez 2,5 sezonu uważałem Laurel za wredną, wnerwiającą szmatę i wydawało się, że nic tego nie zmieni. Tydzień temu, kiedy pojawiła się w stroju Kanarka, dotarło do mnie, że już mnie tek nie denerwuje i w sumie być może ma szansę zyskać moją sympatię. A teraz... przekonałem się do niej całkowicie i polubiłem tą postać! :D Nie powiem, spora w tym zasługa jej stroju bojowego, w którym wygląda tak niesamowicie seksownie, że aż słów brakuje xD. Ale też jej zachowanie - ta wola walki, pomimo trudności i niepowodzeń, ta scena kiedy praktycznie groźbą śmierci zastraszyła na początku tego przesłuchiwanego gościa, no i oczywiście brak tych mniejszych lub większych rzeczy, które mnie w niej irytowały. Niech żyje Laurel i jej obcisłe skórzane spodnie! :P
dobry odcinek, właściwie to jak dla mnie najlepszy z Arrow/Flash po przerwie, wszystko już się trochę ułożyło widać już team bez Arrowa w akcji; tak z grubsza :
+ akcja w chatce, Katana, Maseo bardzo fajnie rozbudowana historia, ale teraz Maseo pewnie zginie ;/ + DJ szpieg :O
+ Laurel, jako BC :DDD przez wszystkie sceny jak się biła to się śmiałem :D fajne patrzeć jak ją tłukli
+ Felicity/Ray hmmm ciekawe co będzie jak Oliver wróci :P pewnie będzie -----> Arrow VS Atom
++ cała praca teamarrow dobrze wypadła
ogólnie jakoś dobrze się bawiłem oglądając ten odcinek :D
-+ kpt. Lance i ta jego niewiedza, jednak jakby się dowiedział to raczej więcej spraw by się skomplikowało niż wyjaśniło bo teraz to Laurel biega jako BC, a Lance by jej nie pozwolił blabla xD, po prostu wątek nie do zrobienia tak żeby było dobrze
- Thea..... widzę że Wam się raczej w tym odcinku podobała, ale mnie już zaczyna irytować, według mnie jest gorsza od Laurel która jako BC zyskuje, Thea dalej nie wie że Oliver to Arrow... do tego scena na balkonie, ja pier&ole <facepalm> "7 miesięcy szkolenia, spuszcze łomot Ra'Salowi" do tego Merlyn wyglądał raczej na dumnego niż by miał myśleć "ależ ona głupia" -_-' i postanowili zostać i czekać na Lige :P, chyba na tchórza nie chciał wyjść xD
Ps. gupi łudziłem się w środku odcinka że Felka naprawi chipa i Atom ruszy do boju :(( cóż, trzeba czekać
co do stroju Atoma, z wczorajszej rozmowy między Amellem a Routhem wynika że twórcy serialu w końcu ukończyli strój , więc może już niedługo WELCOME ATOM :D chociaż ja myślę że możemy się go spodziewać dopiero pod koniec sezonu :)
Pora no moje wywody i przemyślenia odnośnie odcinka :P Jak wspomniałam przy zakładaniu tematu odcinek nie był zły, można powiedzieć średni, z kilkoma naprawdę świetnymi momentami. Zacznę od głównej bohaterki dzisiejszego odcinka - Black Canary. Szacunek dla twórców bo sprawili , że mimo wszystkich wcześniejszych błędów w scenariuszu odnośnie Laurel, rehabilitują się i dostarczają nam początek naprawdę dobrej i solidnej wersji Black Canary. Nic na szybko czy na siłę, potyka się, ląduje nie na tych częściach ciała co powinna :D, widać że nie radzi sobie jeszcze z bronią, ale jak to prawdziwej babce przystało zdzieliła Bricka tam gdzie powinna w ostatecznej walce:P. Co do Laurel, jeszcze trochę przed nią, ale źle nie jest. Podobały mi się sceny między nią a Royem. Naprawdę chłopak z odcinka na odcinek jest coraz lepszy, zarówno pod względem gry aktorskiej, sekwencji walk jak i rozpisanych scen. Jego rozmowa z Malcolmem – świetna. Z kolei Merlyna chyba lekka panika ogarnęła na początku, ale jak to Malcolm łatwo się nie da nawet Rasowi i wszystko dzięki Thei, dobrze córeczkę wyszkolił pod względem charakterku. Oh Thea gdybyś tylko wiedziała z kim masz do czynienia :P Co do wątku DJ, nie było to dla mnie zaskoczenie (dzięki Azjatyckiemu promu do odc ;p), ale nie podoba mi się jego wątek. Rozumiem że Liga chce trzymać rękę na pulsie itd., mieć oko na Merlyna, ale dla mnie to takie jakieś wymuszone, zawsze pojawia się ktoś z jakimiś powiązaniami. Relacje Ray – Felicity jak najbardziej na plus, z nutką humoru jak zawsze. Co raz więcej scen z Rayem co mnie cieszy, postać ma potencjał, a jego rozmowa z Brickiem, pełna napięcia – miodzio. Vinnie Jones jak zwykle nie zawodzi. Co do jego ekstra „zdolności”, wczoraj podczas nocnego THECWTalk scenarzysta Arrow przyznał że Brick nie jest metahuman, jest po prostu bardzo silny i wytrzymały. Podał również że jest przygotowana scenografia na planie Arrow z Lazarus Pit, więc Jama będzie jeszcze obecna nie raz. I tutaj przejdę do Olivera i minusa w postaci braku info na temat jego rekonwalescencji. Króciutka wzmianka o wyziębieniu organizmu raczej mnie nie zadowala. Czekałam na więcej, cóż, może to nie koniec tego wątku….Flashbacki i akcja w klubie – super, Oliver na barze – niezły ruch :P Za to największym minusem odcinka jest jak już inni wspominali dalsza niewiedza Lance’a co do śmierci Sary. Laurel udająca siostrę w rozmowie to jedno, ale pojawiać się jeszcze i osobiście rozmawiać z ojcem to drugie. Za ostro, niedługo ta cała bańka wybuchnie i po co im to. Biedny Lance, wszyscy go okłamują.
Na koniec scena rozpoczynająca odcinek, jako fanka Olicity jestem zadowolona :D mimo tej krwi i miecza :P
PS Zauważyliście że Roy szybciej dostał przydomek w Starling City jako Red Arrow (nie Arsenal) niż Oliver jako Green Arrow.hehe
Z niecierpliwością czekam na następny odcinek :)
Ejjj, a czy ktoś zauważył jaką zrobili prowizorkę z peruką Olivera w hong kongu (scena w mieszkaniu, powrót żony maseo) ?? :D Nie mogę z tego :P
No ta peruka jest straszna, a w dalszych odc będzie wyglądała jeszcze gorzej :P ( przypatrz sie w odc 3x14 :D )
"wczoraj podczas nocnego THECWTalk scenarzysta Arrow przyznał że Brick nie jest metahuman, jest po prostu bardzo silny i wytrzymały."
Kurcze, szkoda - tego typu metahuman mile widziany przeze mnie w Arrow.. :( W końcu Arrow nie jest do końca realistyczny a tego typu przeciwnik nie jest kolesiem z super mocami, którego nie byłby w stanie załatwić Arrow i co. (nie to co niektórzy metaludzie z Flash). Takie właśnie 'namiastki' super mocy byłyby ciekawym dodatkiem, teraz nawet nie wiem jak oceniać scenę w której Diggle nie trafia w łeb Bricka (a raczej trafia i odbija się? Nie można być silnym i wytrzymałym AŻ tak.. xd)
Odcinek świetny jak dla mnie. Dużo się działo..retrospekcje bardzo mi się podobały. Ale czy tylko ja mam wrażenie, że Felicity świetnie poradziła sobie ze śmiercią Olivera...mało tego, zamiast pić na umór albo przez tydzień nie wychodzić z łóżka(żałoba) to ona kręci z Palmerem. WTF? Jesli twórcy chcą zagrać fanom na nosie i odwrócić role...Felicity irytująca a Laurel całkiem całkiem to w moim przypadku tak pomału zaczyna się dziać. Jestem oburzona!:p
Malcolm nadal rozkoszny! Uwielbiam tego Skubańca!