Gdyby dorzucili tu jakieś nowe technologie i uwspółczesnli, to jeszcze można było by było nakręcenie remake jakoś zrozumieć. Ale to coś? To tak jakby wziąć stary film czarno-biały i nakręcić go jeszcze raz, w wersji czarno-białej ale z gorszymi aktorami. Nie no rozumiem, że dla hajsu kręcą ale czy lewactwo rządzące kinem w USA jest aż tak ograniczone, że muszą kopiować wczesniejsze pokolenia, by na chleb zarobić? Może zamiast ideologii na castingach, niech zatrudniają najlepszych, to blokada twórcza ustąpi, a i ludziom w głowy nie będą strzelać lewacy w swoich produkcjach (jak ten parodysta Trumpa).