Na wstępie zaznaczę, że jestem wielkim fanem tego serialu i cały ten temat jest trochę czepialstwem ale chciałbym poznać wasze opinie i spostrzeżenia w tym temacie. Jest kilka spraw które dziwią, śmieszą, a czasem po prostu rozkładają na łopatki np:
1. Ścięte narożniki kartek, kart do gry, ramek na zdjęcia... rozumiem, że to taki futurystyczny akcent, ale jakoś to mało praktyczne.
2. Medycyna - ludzie nie pamiętają ziemi, założyli 12 kolonii wiec minęło ładnych parę lat... jednak wygląda na to, że medycyna została na poziomie takiej jaką znamy dziś, taka sama aparatura, brak lekarstwa na raka. No i nie wspominając o tym, że na całą flotę przypada chyba tylko jeden lekaż, a przynajmniej na całego Battlestar'a.
3. Pomimo rozwinięcia techniki takiej jak FTL czyli napęd do skoków w przestrzeni słuchawki od telefonu admirała nie udało się zminiaturyzować. Podobny zastój technologiczny spotkał dyktafony. W którymś z odcinków bodajże z 2 serii, została nagrana rozmowa prezydent Roslin na kasetkę taką jaką znamy ze starych automatycznych sekretarek (jeśli nie używa się ich dziś , to co dopiero za kilkaset lat :) ).
4. Na Caprice w odcinku z ruchem oporu widzimy nieśmiertelne Humvee i broń półautomatyczną Heckler&koch mp5.
Tak na prawdę te elementy nie są istotne, serial wiele na tym nie traci ale mógłby zyskać trochę smaczku.
Pozdrawiam Buzz
Z całym szacunkiem, ale to nie jest daleka przyszlość, tylko zupełnie inny świat!! Więc wszystko jest możliwe...
Wiem, że współczesne rzeczy z NASZEGO świata w połączeniu ze 'skokami' w przestrzeni kosmicznej mogą wyglądać nieco śmiesznie i dziwnie. Ale,na bogów, opanujcie sie ludzie... Czy ktoś z was jest w stanie przewidzieć w 100% jak będzie wyglądał nasz świat w 'dalekiej przyszłości'? Sto lat temu ludzie przewidywali że na przełomie XX i XXI wieku będziemy codziennie robić wycieczki w kosmos, marzyły im się super wynalazki ułatwiające życie i inne takie bzdury. W porównaniu z tymi 'przepowiedniami, nasza cywilizacja wciąż jest w 'lesie'. Więc popatrzcie na BSG w inny sposób. Może im też się coś nie do końca udało.
Z resztą, wydaje mi sie że ktoś już tu wspominał coś o rzeczyswistości ALTERNATYWNEJ...
ODPOWIEDZ 1:
Raz że ładnie wyglądają ściete narożniki... dwa że jak ktoś napisał narożniki się nie zaginają bo ich nie ma a trzy że jest to bezpieczne zwłaszcza na statku którym często rzuca... Rakieta trafia w Battlestara.. statkowi nic się nie dzieje a załoga ginie bo się w głowe wbijają rogi książek:)
ODPOWIEDZ 2 i 3
Musisz chyba zrozumieć całą myśl pokazania ludzi w serialu.... wg tego co jest w nim zawarte można snuć domysły że ziemianie też pochodzą z KOBOLU... jak i pozostałe 12 koloni.. medycyna i technika może się rozwijać podobnie jak u nas... nie szybciej nie wolniej... nikt nie powiedział że serial dzieje się w przyszłości... U nas na ziemi wydobywa się rope.... na 12 koloniach głównym paliwem jest tylium... i może własnie tylium akurat lepiej rozwineło programy kosmiczne... loty kosmiczne i napęd FTL... może gdyby u nas znaleziono tylium i nauczono by się go wykorzystywać to też łatwiej by było latać w kosmos.. ale niekoniecznie medycyna musiała by pójść do przodu i raka można by wyleczyć...
no cóż ja do tej pory widziałem tylko 1 serię. i tak ludzie pochodzą z Kobolu, a po przybyciu na Ziemię wskutek jakiejś katastrofy czy czegoś (może odrzucili technikę) cofneli się w rozwoju.A te różne gadżety typu piramidy czy tym podobne to pewnie pozostałośc po pierwszej fali osadników.
Ścięte krawędzie są całkiem praktyczne w kosmosie jak ktoś zauważył a poza tym to jest nawiązanie do oryginalnej Galacticii gdzie nawet pieniądze miały taki kształt(jeśli dobrze pamiętam).
tytułem dyktafonu może to coś w rodzaju pamięci szpulowej z ziemskich komputerów-NASA do dzisiaj tego używa, albo to po prostu najnowszy szpan w rzeczywistości alternatywnej jak u nas Iphony.
Pociski lepsze są od laserów, i to nie tylko na planetach. W pilocie jak pamiętacie to właśnie Vipery używały amunicji zwykłej do zestrzeliwania Cylonów.
a tytułem tego że ktoś się czepiał że tylko rakieta która trafuła w Galacticę wybuchła. Te rakiety są w kosmosie odpowiednikami torped a na ziemi na torpedach jest takie zabezpieczenie że przed przebiegnięciem określonego areału ich zapalniki się nie uaktywniają. wg. mnie tym bardziej coś takiego przydało by się przy broni atomowej, np. przy załadunku rakieta zostaje upuszczona i co wybucha w pobliżu arsenału jeszcze ( zresztą wystarczy że wybuchnie wewnątrz okrętu a go rozerwie- pamiętacie co Boomer zrobiła z jedną bombką we wnętrzu statku bazy Cylonów?).
Może mało śmieszna rzecz, ale wydaje mi się całkiem ciekawa. Zarek w serialu z 1978r zagrał kapitana Apollo. Ten to dopiero śmieszny jest :)
Dość fajne niedopatrzenie (chyba)
W pilocie (2/4), gdzieś pod koniec tego odcinka, Galactica szykuje się do skoku. Pada rozkaz schowania doków. Po czym widzimy wsuwające się doki. Odliczanie od 10... i pada komenda skok. Przez chwilę widać Galacticę... z wysuniętymi dokami.
Jeszcze jedno - dość fajne - uproszczenie. Zauważyliście, że na wszystkich statkach jest normalna "grawitacja"? Można to tłumaczyć tym, że okręty mają zainstalowany jakiś system sztucznej grawitacji. I jakimś dziwnym trafem system ten nigdy nie ulega uszkodzeniu
SPOJLER
(na przykład na Pegazusie działał do końca, mimo iż prawie wszystko wysiadło)
/SPOJLER
Hehe... ciekawe spostrzeżenie. Bardzo ciekawe. Chyba najciekawsze dotąd. Masz jak najbardziej rację. Dodam, aby wytworzyć sztuczną grawitację potrzeba albo ruchu obrotowego statku (którego tu oczywiście nie ma) albo jakiegoś futurystycznego grawitacyjnego układu (hehe), który też będzie zapewne zlepkiem jakichś ...khem... futurystycznych ustrojstw wykonanych przez człowieka, czyli poddatnym na uszkodzenie... więc masz rację... i można tu wysnuć slogan reklamowy... dożywotnia gwarancja na ciążenie w Twoim nowym międzyplanetarnym ślizgaczu... nawet przy multiukładowej usterce wiedz, że prawo ciążenia, zapewniane przez nasze układy, jest nie do złamania :D:D
pozdro
Założyłem dzisiaj temat ?Głupoty w Battlestar Galactica? ale ktoś go wykasował. Może i lepiej bo właśnie zauważyłem tutaj podobny więc wklejam to co napisałem w skasowanym wątku.
BSG to jeden z najlepszych seriali SF. Ma dobry, trzymający w napięciu scenariusz, świetnie zarysowane i zagrane postacie, dobrą scenografię, klimatyczną muzykę ale i tak pełno jest w nim różnych logicznych i naukowych nonsensów. Oglądałem tylko pierwszą serię gdy leciała na TVP2 więc już wszystkich głupot nie pamiętam ale to co pamiętam wymieniam poniżej.
Byłbym wdzięczny za wyjaśnienie wszystkich moich wątpliwości i uzasadnienie dlaczego jest tak jak jest bo wymienione niekonsekwencje przeszkadzają mi w odbiorze tego serialu. Możliwe jest wszak, że nie są to żadne niekonsekwencje i błędy i poszczególne elementy maja swoje logiczne uzasadnienie tylko ja mam za mało wiedzy o serialu by o tym wiedzieć.
1. Wszyscy mówią po angielsku. Ciekawe gdzie się go nauczyli? No i jak już dolecą kiedyś do Ziemi i spotkają jakiegoś amerykańskiego prezydenta to powiedzą: "O jak fajnie, że też znasz angielski, dzięki temu nie musimy tracić czasu na opracowanie słownika i wyszkolenie tłumaczy, a to dobrze, bo czas nagli. Ci źli i brzydcy Cyloni depczą nam po piętach. Czy moglibyście odstąpić nam parę atomówek z waszego licznego arsenału?"
2. Alfabet również jest podejrzanie znajomy. Nic dziwnego skoro to alfabet łaciński. Mogliby się choć trochę wysilić i zmienić kształt liter.
3. Kultura kolonistów jest typowo amerykańska włącznie z maniakalnym demokratyzmem. Na ziemi istnieją dziesiątki różnych kultur a to przecież jedna planeta. Bardzo mało prawdopodobne by na Kobolskich koloniach, gdzie o Ziemi słyszano tylko w legendach, wytworzyła się kultura taka jak w USA. Tym bardziej, że panującą religią jest zespół wierzeń ze starożytnej Grecji a właściwie z Kobolu, czyli politeizm z mnóstwem bogów, półbogów, ćwierćbogów, herosów, i różnych magicznych i niemagicznych stworzeń, zaś Amerykanie to prawie sami chrześcijanie i jednym z fundamentów współczesnej cywilizacji białego człowieka jest religia chrześcijańska. Kultura wyrosła na tak innych fundamentach religijnych powinna się dosyć znacznie różnić.
4. Wśród kolonistów istnieją dokładnie te same rasy co na Ziemi a można chyba założyć, że na innej planecie istniałyby inne rasy. Jeśli skolonizujemy kiedyś np. Marsa to Marsjanie po iluś tam pokoleniach na pewno będą się znacznie różnić od ludzi z Ziemi. O połowę mniejsza grawitacja i większa odległość od słońca zrobią swoje.
5. Skoro Ziemia i kolonie zniszczone przez Cylonów były założone przez ludzi z Kobolu to rozumiem, że na Ziemi nastąpił regres (może statki kolonistów się rozbiły?) i ludzie musieli zaczynać wszystko od początku. Czyli od palenia ognisk i wynalezienia koła. Zatem jakim cudem przetrwała wiara w Kobolskich bogów przy tym praktycznie przez tysiąclecia w ogóle się nie zmieniając i dlaczego akurat przetrwała w Grecji a inne ludy mają zupełnie inne mitologie? Homo Sapiens Sapiens żyje na Ziemi już z 50 tys. lat. Dlaczego nie ma żadnych większych różnic biologicznych pomiędzy ludźmi a zwierzętami? Szympansy mają ponad 90% genów takich jak ludzie. Jakim cudem na dwóch odległych planetach powstały dwa spokrewnione gatunki a wszystkie wyższe zwierzęta mają budowę podobną do ludzkiej, DNA zbudowanym wedle tych samych zasad itd. No i co z innymi gatunkami ludzi, które wyginęły? Też były z Kobolu? Wzięli je ze sobą jako maskotki?
6. Skoro kolonizacja odbyła się kilka czy kilkanaście tysięcy lat temu a koloniści z 12 koloni nie zapomnieli skąd pochodzą i nie mieli regresu w nauce to dlaczego są na tak marnym poziomie rozwoju i nie mają nawet lekarstwa na raka zaś telefony na Battlestar Galactica są mniej więcej takie jak w Polsce lat 80 tych. Bezsens. Budują statki kosmiczne, zbudowali inteligentne roboty, które myślą i same się udoskonalają a nie potrafią zminiaturyzować telefonu? Jakby zobaczyli nasze sieci komórkowe, telefony i internet to nieźle by ich to zszokowało. Komputery też mają na oko na takim poziomie jak dzisiejsze pecety.
7. Co to za idiotyczna mania na ośmiokąty? Ośmiokątne karty do gry a nawet ośmiokątne płyty CD? Ośmiokątne karty są niepraktyczne i niewygodne a ośmiokątne płyty CD to czysty idiotyzm.
8. Czy amerykańscy filmowcy wbiją sobie kiedyś do głów, że dźwięk to drgania powietrza (tudzież innych gazów) a w przestrzeni kosmicznej żadnego powietrza nie ma i co za tym idzie, nie ma dźwięku tylko panuje tam absolutna cisza? Dlaczego oglądając BSG słyszę odgłosy silników i wybuchów? Czy to po to by nadać dynamizmu walkom? Sorry ale przez to walki myśliwców wyglądają tak jak na Ziemi a to przecież kosmos. Przejmująca cisza mącona jedynie przez komunikaty radiowe, oddech pilotów i odgłosy z kabiny dałyby o wiele lepszy efekt. Ostatecznie mogliby podłożyć jakąś ekstra muzyczkę.
9. Co to za idiotyczny pomysł, by bitwy w kosmosie prowadzić przy użyciu myśliwców? Na planetach to ma sens bo istnieje horyzont, pofałdowania terenu i atmosfera ograniczająca widoczność. Ale w kosmosie jest to bez sensu. Czy nie lepiej by było wystrzelać przeciwników z dział, laserów czy rakiet? A skoro już koniecznie chcą wysyłać myśliwce to dlaczego nie wyślą bezzałogowych? Lubią tracić pilotów?
10. Mają sztuczną grawitację (wedle współczesnej wiedzy niemożliwe ale niech im będzie) i wykorzystują ją tylko do robienia ciążenia na okrętach, podczas gdy z pewnością zalazłoby się wiele innych zastosowań. Poza tym ta sztuczna grawitacja jest najwyraźniej bezawaryjna. W pierwszej serii nie wysiadła ani razu. Twórcy serialu mogliby zamiast wymyślać jakieś czary-mary z grawitacją kazać statkom obracać się wokół własnej osi. Byłoby dzięki temu ciekawiej. Lądowanie byłoby trudniejsze a ciążenie różne w zależności od odległości od osi obrotu i szybkości tego obrotu. Na osi panowałaby nieważkość.
11. W czwartym odcinku sabotażysta (konkretnie chyba Boomer) wysadził zbiorniki na wodę, która w wyniku rozwalenia ściany zbiornika uciekła w przestrzeń kosmiczną. Niby dlaczego skoro jest grawitacja na okrętach i to mniej więcej taka jak na Ziemi? Mars ma o połowę mniejszą, prawie nie ma atmosfery a woda z niego jakoś nie ucieka. Fakt, że część na pewno by wyparowała, bo jak wiadomo im niższe ciśnienie tym niższa temperatura wrzenia wody ale na pewno nie wszystka i nie tak nagle.
12. Jak wiadomo siła pola grawitacyjnego maleje wraz z kwadratem odległości a statki w BSG często poruszają się w tak nieznacznej odległości od siebie, że oddziaływanie sztucznych pól grawitacyjnych przez nie generowanych powinno być wyraźne a mimo to jakoś nie zauważyłem by kiedykolwiek się przyciągały.
13. W BSG kosmosie rozprasza się światło. Pewnie na cząsteczkach próżni.
14. Cylońskie myśliwce to istoty żywe opakowane w gustowny, aerodynamiczny pancerz. Najbardziej rozbawił mnie siódmy odcinek. Starbuck spadła na planetę razem z Cylońskim myśliwcem. Wsiadła do niego. (Po co ma tyle wolnego miejsca w środku? Chyba tylko po to, by Starbuck mogła do niego wejść.). Zatykała jedną dziurę w pancerzu zdjętą z siebie szmatą a były zdajsie dwie, w tym jedna na przodzie. Rozpracowała sterowanie tym pojazdem. (Po co temu typowi Cylona jakieś kości, mięśnie i dźwignie? Nie lepiej byłoby połączyć układ nerwowy stworzonek bezpośrednio z komputerem myśliwca? Po cholerę tracić czas na wysłanie sygnału do mięśni, napinanie mięśni i przesuw dźwigni steru skoro można wydać polecenie myśliwcowi bez tej całej gamy zbędnych pośredników?). Wystartowała z jakiejś skały, w czym brak kół na podwoziu i kawałka równego terenu wcale nie przeszkadzał. Leciała w atmosferze. (W czym dziura wielkości mojej pięści na przedzie wcale nie przeszkadzała.) Dotarła do przestrzeni kosmicznej i leciała sobie dalej. (W czym dziura wielkości mojej pięści na przedzie tym bardziej wcale nie przeszkadzała.) A na koniec nie dała się zestrzelić Adamie. W czym nie przeszkodziły jej następujące okoliczności:
- nauczyła się tym myśliwcem sterować kilkanaście minut wcześniej,
- leży w środku w bardzo niewygodnej pozycji, (właściwie to w kosmosie powinna lewitować a biorąc pod uwagę robione uniki i brak przypięcia pasami - powinno nią majdać na wszystkie strony),
- ma pole widzenia ograniczone do wąskiego paska z przodu, (jak ci Cyloni orientują się w przestrzeni?),
- Adama, który był zdesperowany zestrzelić tego parszywego Cylona, który zabił tą miłą Starbuck i na dodatek śmiał lecieć w stronę floty, (fakt, był pilotem gorszym od niej ale nie znaczy, że złym i na dodatek siedział w dobrze sobie znanym, ludzkim myśliwcu).
Takiej kupy nonsensów od dawna nie widziałem. Już bardziej sensowna i prawdopodobna jest akcja Bonda na początku Goldeneye.
15. Myśliwce ludzi lądują tak, jak współczesne myśliwce na lotniskach z czym jest sporo kłopotu (odcinek szósty i szkolenie nowych pilotów). Nie wiem jak będzie wyglądało lądowanie jednoosobowego myśliwca kosmiczno-atmosferycznego na wielkim kosmicznym okręcie wojennym ale na pewno nie tak. Po co na lotnisku jest włączona grawitacja? Po to by były problemy z lądowaniem nie znane bez grawitacji? Przecież ludzkie myśliwce nie muszą zasuwać ileś tam na godzinę i walczyć z grawitacją by wylądować. Mogą sobie powolutku i spokojnie podlecieć do jakiegoś bezgrawitacyjnego doku. W końcu są zdolne poruszać się z każdą szybkością a w przestrzeni kosmicznej nie muszą utrzymywać określonej prędkości by utrzymać nośność skrzydeł i nie spaść.
Witam.
Sporo tego, w części masz rację, ale część można uzasadnić. I tak:
1-2. To uproszczenie znajduje się niemal w każdym filmie, serialu czy książce z gatunku SF i Fantasy. Oczywiście w książce można napisać, że bohater np. powiedział coś w swoim języku, ale w filmie mija się to z celem. Wyobrażasz sobie, jakby wszyscy bohaterowie mówili w jakimś dziwnym/śmiesznym języku i do każdej kwestii trzeba by było czytać podpisy?
3-5. To kolejna porcja uproszczeń. I tyle
6. Co do pierwszej połowy, to poczytaj tą dyskusję - kwestia raka i technologii została już poruszona. Co do starych telefonów i braku sieci na Galactice to muszę, niestety, stwierdzić, że po prostu niedokładnie obejrzałeś pilot. Ten sprzęt (pomijając fakt, że ma ponad 30 lat) ma być stary, właśnie aby nie mogły go zakłócić Cyloni - zobacz co się stało z wszystkimi statkami posiadającymi najnowsze systemy.
7. To też już było w tym temacie :) Jak dla mnie dodaje trochę uroku...
8. A wyobrażasz sobie Gwiezdne Wojny bez wycia Tie Fighterów. Tu i tak jest nieźle, bo dźwięki w kosmosie zostały zgrabnie przytłumione, a bębny które rozbrzmiewają w tle doskonale się wkomponowują.
9. Pomijając fakt, że bezzałogowe myśliwce mogłyby zostać zakłócone przez Cylonów, to sama ide nie jest głupia - myśliwce są o niebo szybsze i zwrotniejsze niż Battlestar'y, co powoduje, że mogą wykonać wiele zadań, których Battlestar nie zdoła (najprostszy przykład- Starbuck strącająca rakiety).
10-12. To też spore uproszczenie - poza tym temat już poruszony w tym wątku: zapraszam do lektury :)
13. Ciekawe spostrzeżenie. Choć ja osobiście nie wiem, jak powinno wyglądać słońce widziane z kosmosu, ale gratuluję spostrzegawczości i wiedzy.
14. To fakt, że odcinek pełen niedopowiedzeń... Ale za to jak fajnie się ogląda, zwłaszcza jak Starbuck leci z Apollo w formacji ;)
A co do orientacji Raiderów w kosmosie, to pewnie mają radar, czy coś...
15. Fakt - zawiśnięcie myśliwca nad pasem i jego lądowanie to świetny manewr w kosmosie. Niestety trwający dość długo. A piloci muszą umieć lądować w warunkach bojowych w jak najkrótszym czasie, po czym statek musi być gotowy do skoku.
Oczywiście wiem, że wiele upraszczam, ale to w końcu serial i jeśli scenarzyście się zachce, to ludzie bez skafandrów mogą nawet podróżować w próżni :)
1-2. Co do języka mówionego to się zgodzę, że byłoby to dosyć uciążliwe dla producentów ale i tak wolałbym, by mówili w jakimś wymyślonym (np. esperanto) czy mało znanym języku (nawaho) niż po angielsku. Psuje to po prostu efekt. I ciekawi mnie jak będzie wyglądało dotarcie do Ziemi. Bo jeśli dotrą mniej więcej w naszych czasach to będzie absurdalne, że znają angielski. Chyba, że gdy dotrą Ziemia będzie już tylko skwarkiem spalonym atomową wojną.
Jeśli zaś idzie o alfabet to zmienienie kształtu liter nie stanowiłoby żadnego problemu.
3-5. Te uproszczenia są całkowicie zbędne a ich uniknięcie nic by nie kosztowało. Mitologię można wymyślić na poczekaniu w ciągu kilku minut. Wystarczyłoby skompilować znane mitologie, i powymyślać nazwy dla bogów. Nie jest to nic trudnego, tym bardziej, że nie musiałaby być bardzo rozbudowana bo ten serial nie koncentruje się na wątkach religijnych.
Jeśli chodzi o kulturę to również mogliby się pokusić o jakieś smaczki. Tabu, zwyczaje, święta, nakazy itd. Nie musiałoby być to tak rozbudowane i wydumane jak na Planecie Masek Jacka Piekary ale uwiarygodniłoby potomków Kobolan oraz stworzyło dodatkowe możliwości dla scenarzystów. Większość ziemskich kultur była poligamiczna a monogamia została rozpowszechniona wraz z ekspansją naszej cywilizacji opartej między innymi na chrześcijaństwie. Wśród ludzi z 12 planet nie ma żadnego chrześcijaństwa i logiczne by się wydawało, że będzie tam panować poligamii a jeśli dobrze pamiętam to jest to kultura monogamiczna.
Co do identyczności ras ludzi z Ziemi i potomków uciekinierów z Kobolu oraz pokrewieństwa pomiędzy ludźmi a innymi gatunkami żyjącymi na Ziemi to można to jeszcze wytłumaczyć dosyć łatwo i to na dwa sposoby.
a. Była sobie jakaś niezwykle stara i już wymarła cywilizacja, która podjęła się rozsiewania w całym kosmosie życia i wszędzie szczepiła to samo życie, te same gatunki zwierząt i roślin dzięki czemu życie na poszczególnych planetach nie jest aż tak odmienne jakby się można tego było po nim spodziewać. Coś podobnego wymyśliła sobie Ursula Le Guin w swoim cyklu Hain. Dzięki temu mogła sobie wymyślać kolejne bardzo różne kultury ludzi, które rozwijały się w odosobnieniu od kultur na innych planetach a różnice biologiczne nie były pomiędzy nimi aż tak duże i w sumie wszędzie ludzie wyglądali jak ludzie tyle, że mieli np. niebieską skórę albo duże żółte oczy.
b. Życie we wszechświecie stworzył Bóg ustanawiając takie prawa fizyki i biologii by rozwijało się w niemal identyczny sposób na różnych planetach. W ten sposób ci co uciekli na Ziemię mogli tam już spotkać ludzi (czyli nas), którzy wyewoluowali zupełnie odrębnie a mimo to byli identyczni biologicznie. Można by to zgrabnie połączyć z legendą o Atlantydzie. Cyloni są monoteistami i wierzę w jednego Boga. Żaden problem uczynić z Boga realnie istniejącą istotę. Tego chyba nie było jeszcze w żadnym serialu sci-fi.
6. Kwestia raka i technologii została poruszona ale nie wyjaśniona. Ktoś pisał, że może u pani prezydent wykryto raka zbyt późno i stąd nie da się go wyleczyć. No ale pani prezydent, o ile wiem, żyje już cztery sezony i wciąż jest w stanie sprawować swoje funkcje. Wyjaśnienia przestarzałej technologii są całkowicie nieprzekonujące. To tak, jakby kazać walczyć szesnastowiecznemu galeonowi z dwudziestowiecznym lotniskowcem. Nawet jeśliby to był lotniskowiec z czasów I W.Ś. To galeon i tak nie miałby najmniejszych szans. Poza tym Galactica nie jst pozbawiona komputerów (inaczej nawigacja byłaby niemożliwa) a jednie są to komputery przestarzałe, będące mniej więcej na tym poziomie co nasze a przecież nasze komputery nie są odporne na zakłócenia. Można je z powodzeniem zawirusować, zatrojanować itd. a jeśli chodzi o zakłócenia działania wywołane przez promieniowanie to odpowiedzią są odpowiednie ekranizujące obudowy które musiałby posiadać wszystkie komputery obojętnie jak zaawansowane. Zresztą jeśli zaawansowana technika komputerowa jest przeszkodą w zwycięstwie to dlaczego Cyloni wygrywają korzystając z owej techniki i dlaczego ludzie im tych cylońskich komputerów nie zakłócą skoro zaawansowane komputery są takie podatne na zakłócenia?
7. Może w przypadku kart do gry tak, ale ośmiokątne CD to nonsens, który mocno mnie razi.
8. Nie, ale Gwiezdne Wojny to nie SF tylko ?space fantasy?. Dopiero w drugiej Trylogii zaczęli tłumaczyć Moc jakimiś ciałkami we krwi co wyśmiał Feliks Kres w felietonie w jednym z ostatnich numerów miesięcznika Science Fiction. BSG to zaś serial science fiction a ?science? do czegoś zobowiązuje. Jeśli dobrze pamiętam w Odysei Kosmicznej dźwięk w kosmosie się nie rozchodził i ten film uznawany jest za jeden z najlepszych filmów science fiction. Przestrzeń międzyplanetarna jest inna od atmosfer planet i należy tę inność wykorzystać i pokazać a nie udawać, że niewiele się w sumie różni. Jednak przyznaję, że BSG stanowi pewien postęp w stosunku do wcześniejszych seriali SF i może kiedyś doczekam się serialu spełniającego wszystkie moje wymagania.
9. Niekoniecznie. Bezzałogowe myśliwce mogą być bezzałogowe na dwa sposoby.
a) sterowane przez komputer tudzież jakieś biologiczne stworzonko stworzone specjalnie w tym celu
b) zdalnie sterowane
Rozumiem, że po wojnie z Cylonami koloniści maja awersję do pierwszego rozwiązania ale drugie byłoby całkiem możliwe. Z tym, że nie mogłyby być sterowane za pośrednictwem fal radiowych bo te istotnie można łatwo zakłócić ale np. stanu splątanego dwóch cząstek. W ten sposób była sterowana flota w ?Grze Endera? Orsona Scott Carda i w ten sposób była rozwiązana komunikacja pomiędzy planetami. Splątane cząstki reagują w zerowym czasie. Jeśli zmieniamy właściwości jednej natychmiast zmieniają się drugiej.
Poza tym myśliwce Cylonów są sterowane przez stworzonka specjalnie zaprojektowane i wyhodowane do tego celu a ludzie to istoty wielofunkcyjne, mogą robić wiele rzezy ale żadną w sposób doskonały. Byle przeciążenie i już tracą przytomność. Sądzę więc, że nie mieliby żadnych szans z cylońskimi myśliwcami tym bardziej, że te miały przewagę liczebną. To tak jakby do zawodów pływackich wystawić człowieka i delfina. Może bym to jakoś przełknął, gdyby ludzie brali narkotyki zmniejszające ich czas reakcji i zwiększające odporność na przeciążenia ale nie biorą. Dodatkowo te narkotyki mogłyby być znakomitym elementem budującym napięcie i klimat. Piloci musieliby je brać mimo, że wyniszczają organizm. Jak nie wezmą to przegrają a jak wezmą to będą mieli ponarkotycznego kaca. Jak wezmą za dużo to umrą od razu. Niektórzy mogliby wpadać w nałóg, inni wpadać w paranoję czy schizofrenię a u wszystkich bez wyjątku odbijałoby się to na zdrowiu.
15. Na lotniskowcach myśliwce w trakcie lądowania są wyhamowywane przez specjalne liny. Na Galactice mogłyby być wyhamowywane przez coś w rodzaju pajęczej sieci czy jakiejś błony.
Ad. 9. Splątanie cząstek było możliwe tylko dzięki istnieniu połączeń filotycznych a te były nawiązaniem do platońskiej wizji Idei. A w battlestarze takie cóś nie istnieje. Ale zastanawia mnie problem stymulantów dla pilotów. W serialu oczywieście to narkotyki więc narkotyki = beee. Ale podawanie coś pilotom na wzmocnienie percepcji, odczuwanie czasu ( już coś takiego jest czytałem w focusiem świat się "spowalnia" a my mamy możliwości lepszej obserwacji itp)Coś takiego przedstawione było u Ziemkiewicza wśród żołnierzy ukraińskich w opowiadaniu Pięknie jest w dolinie w tomie Czerwone dywany, odmierzony krok... Co do mysliwców lepiej by było gdyby wypełnione były płynem dzięki któremu przeciążenia byłyby mniejsze ( u Lema było)nie chodzi mi o Raptory tylko Vipery które mają walczyc a nie lądować na planetach.
inne uwagi.
Strasznie wkurza mnie ta amerykańska nachalna pochwała demokracji. ale o tym może kiedy indziej.
w odcinku o czarnym rynku sprzedawane były dzieczynki, było ich z 5 sprzedane zresztą=> strasznie dużo pedofili jak na niecałe 50 tys ludzi ;)
Na początku pokazywana jest liczba ludzi w pierwszym sezonie było podawane że 47tys a w drugim 49 tys przy sttatach duzych a jedynie pegasus dołączył. choć liczba została zmieniona wcześniej przed jego pojawiniem, także w pokoju p. prezydent
Odpowiedź na nr. 9, nie chcą tracic pilotów ale nie chcą wsadzic na ich miejsce maszyny (z wiadomych powodów) a gdyby system byłby napędzany przez komputer to Cyloni by go wyłączyli poza tym komputer nie myśli kreatywnie. Nie mogą też sterowac przez siec z Battlestara bo Cyloni mogliby ich zagłuszyc i w rezultacie strata wszystkich myśliwców.
a mnie zaskoczyla Numer 3..
dwa tygodnie sie zastanawialem, skad znam te twarz ;D
widac pani Lucy Lawless lubi grac w serialach z elementami mitologii greckiej :)
ad.1
Faktycznie, to nie praktyczne, ale w naszej cywilizacji, tez występuje wiele nie praktycznych elementów kulturowych, jak choćby noszenie ubrań nawet w upalne dni.
ad.2
Co do medeycyny, faktycznie nieco absurdalne, natomiast jeśli chodzi o rzekome założenie 12 kolonii przez Ziemian, to radzę najpierw obejrzeć serial do końca, a potem dopiero pisać coś na ten temat ;)
ad.3
To można wytłumaczyć niechęciom do technologii cyfrowych ze względu na cylonów.
ad.4
Czasem najlepiej sprawdzają się rozwiązania najprostsze.
Jeżeli zdarzyło Wam się oglądać serial, lub choćby pojedynczy odcinek bez zagłuszającego dialogi lektora, to pewnie natknęliście się na charakterystyczne "frak". Mnie osobiście to bawi. Słyszy się tam "frak you", "oh. frak", "fraking Cylons" - to oczywiście taka alternatywna, rzekomo delikatniejsza wersja słynnego cudzołóstwa za zgodą króla ;) . Jest to o tyle śmieszne, że słowo to niby ma za zadanie zmiękczać wulgarny język i w oryginale się sprawdza, ale wyobraźcie Sobie że nasi "genialni" tłumacze zechcieliby oddać po polsku i ten zabieg - "biebrzeni Cyloni" ? Chyba jednak wolę "frell" z "Farscape".
Relacja między "fuck" i "fruck" jest mniej więcej taka, jak między naszymi rodzimymi "kurwa" i "kurde". Różnica taka, że "fruck" jest neologizmem. Natomiast, na ile wyjściowa wulgarność zostaje w tym słowie zniwelowana, pozostaje tak naprawdę zakryte przed nierodzimymi użytkownikami angielszczyzny.
Cóż... Nie wiem jak to jest ze słowem "fruck", bo takiego nie spotkałem, chyba że chodzi Ci o używane w serii BSG "frak" (nie, wbrew pozorom nie czepiam się złośliwie, tylko zwyczajnie nie wiem, czy mówimy o tym samym, bo może to mnie coś umknęło). Samo "frak" w takiej pisowni jest używane zarówno w subach dla DVD na USA, jak i w napisach wcześniejszych - sprzed wydania DVD - dla głuchoniemych w usłudze VOD - tylko z tymi wersjami się zetknąłem. Używa się go tam jako substytut "fuck", co sugeruje chociażby zbitka "mother-fraker". Co do samej wulgarności języka natomiast, chodziło mi o to, że zabawnie brzmi użycie "frak" zamiast "fuck", podczas gdy mamy w tym samym odcinku określenia takie jak np. "son-of-a-bitch", "screw it", "cock-sucker". Oczywiście zgodzę się, że przytoczone wyżej nie są dla każdego z nas na tym samym poziomie wulgarności, co owo czteroliterowe słowo. Jednak wątpię, by dajmy na to, jakiś rodzic poszedł na taki kompromis, aby jego dziecko mogło mówić "pierdziel się", ale już nie "pie**ol się", bo to jednak zbyt wyraziste. Nie oszukujmy się, nawet jeśli mamy świadomość, że obecnie dzieciaki już w podstawówkach klną gorzej od szewca, to jako rodzice wcale nie chcemy się na to godzić. Dlatego bawi mnie takie zastąpienie jednego wyrażenia innym, gdy resztę pozostawia się bez zmian - albo jedziemy po całości, albo zostawiamy, jak jest i ewentualnie wypikamy te słowa, jeśli odcinek będzie przed jakąś ustawową godziną (no, bo już więcej się nie da prawnie zrobić, a dzieciak i tak obejrzy, jak będzie chciał).
Ogólnie zgadzam się z Tobą, że nasz odbiór tych wyrażeń jest inny, ale to nie zmienia faktu, że od strony semantycznej są one równoznaczne.
Pozdrawiam serdecznie.