Był potencjał, a skończyło się jak zwykle. Pierwsze 2 odc. dawały nadzieję na coś w miarę oryginalnego, ale im dalej w las tym bardziej do przewidzenia i stereotypowo. Dosłownie wszystkie mniejszości zostają wydymane w ten lub inny sposób, do tego postać Armanda pokazana/napisana w sposób groteskowy, prześmiewczy, sztampowy i tylko powielający krzywdzące stereotypy dot. gejów w kinie/tv, no i na koniec jeszcze oczywiście #BurryYourGays trope, bo nie uśmiercono wystarczająco postaci lgbtq w historii małego i dużego ekranu. Nawet młoda żonka potulnie wraca w objęcia rozpuszczonego mężulka, totalny rzyg. Jedyny Quinn się wyrwał z "systemu" powiedzmy. Ciekawe co zaproponują w 2giej serii... Jak to @alex_abads słusznie na twitterze podsumował: "what is the white lotus if not caucasians persevering" 4/10.