Właśnie jestem po emisji pierwszego odcinka nowego sezonu. Co tu dużo gadać -
zapowiada się świetnie! Najbardziej istotną zmianą jest oczywiście przemiana Waltera.
Prawdziwy z niego badass teraz! Wie czego chce i wie jak to osiągnąć. Laptop Gustavo
ukryty w policyjnym magazynie? Żaden problem!
Pierwszy odcinek pokazał także w którą stronę cały sezon prawdopodobnie pójdzie ( po
emisji była także zapowiedz kolejnego odcinka). Walter wraz z ekipą przejmie schedę po
Gustavo i chyba tylko Hank będzie mógł im przeszkodzić. Czuje też, że jak zwykle namiesza
Skyler.
Interesujące są także fragmenty w których Walter ma długie włosy. Wszystko wskazuje na
to, że jest to przyszłość i nasz główny bohater prawdopodobnie się ukrywa bądź szykuje
jakąś większą akcję ( został zdemaskowany?).
Pozostaje czekać tylko na kolejny odcinek! :)
Jest duży hype na BB i sporo nowych osób najwyraźniej zaczyna oglądać, więc pewnie średnia na sezon przekroczy 2 mln.
Nie wiem czy ktoś już o tym wspomniał, ale Walt łyka jakieś piguły po transakcji w kiblu w początkowej scenie. Możliwe, że raczydło znowu da o sobie znać...
Pewnie tak, zwłaszcza, że słychać też kaszel - nie sądze, aby scenarzyści całkiem porzucili motyw raka, w końcu to był motor napędowy całej przemiany Walta.
Obejrzałem odcinek po raz drugi i czegoś kurde nie kumam. Hank sam wpada, że stopione coś w labie to mogła być kamera. W zamachu ginie Gus - obywatel szanowany i jak się okazało główny gracz narkotykowego rynku na dużym obszarze. Hank i policja jadą do jego biura i zabezpieczają laptopa i co robią?? Dobiera się do niego zespół techników w poszukiwaniu informacji, powiązań, czegokolwiek co pozwoli na dorwanie ludzi z siatki Gusa zanim zdążą zniknąć? Nie, wstawiają laptopa do magazynu. Niech sobie poleży. Jakoś nie potrafię zrozumieć zachowania policjantów, a już zwłaszcza Hanka, który był tak nakręcony tą sprawą. Ledwo chodził i kazał się wozić po knajpach, magazynach i pralniach. Jak Gomez przyniósł mu zdjęcia z pralni, to Hank katował je niemiłosiernie i oglądał każdy detal. W ręce wpada komputer Gusa, a Hank jedzie sobie na kawkę.
Dokładnie, świeża sprawa a śledztwa zero, do takiego magazynu wydaję mi się trafiają dowody już po ich dokładnym sprawdzeniu w celu wykorzystania ich w procesie, a tu faktycznie Hank zamiast nie spać po nocach i badać wszystko bo w końcu to sprawa jego życia, nie robi już nic. No i wejście na teren magazynu gdzie jest pod pilną obserwacją wydawało się banalne, jak by mi ktoś zamalował kamerę to raczej nie siedziałbym bezczynnie. No ale to tylko film, musi być element bajkowy bo już dawno by się skończył
Może to przez fakt, że Hank wtedy pracował na własną rękę, a teraz współpracuje z DEA, więc nie ma zamiaru tak jak kiedyś samemu wszystkiego pochopnie odkrywać bo by mogli go cofnąć od sprawy, która stała się jego życiem. Poza tym źle rozumujecie sprawę z dowodami. Najpierw dowody rzeczowe trafiają do magazynu z dowodami. Dopiero potem sprawdza się ich zawartość (i nie robią to zwyczajni ludzie zajmujący się sprawą, tak jak Hank, czy Gomez, ale specjalni technicy).
Dlatego napisałem o tym, że laptop powinien trafić w ręce zespołu techników, a nie gnić w magazynie. Odkryto właśnie wierzchołek doskonale zakonspirowanej grupy narkotykowej i nikt nie szuka powiązań jak daleko to sięga i kto jest zamieszany? Jak dla mnie osobisty laptop Fringa to "must do" i nie wyobrażam sobie jak można prowadzić śledztwo bez sprawdzenia jego zawartości.
Zanim laptop trafi w ręce techników, musi zostać dokładnie skompletowany w magazynie wraz z innymi dowodami rzeczowymi. Dopiero potem technicy sprawdzają jego zawartość. Poza tym, wydaję mi się, że odstęp czasowy pomiędzy skompletowaniem dowodów, a atakiem Walta i Jessego był naprawdę krótki i może nie zaczęli jeszcze przyglądać się laptopowi. To tylko oczywiście spekulacje bo na 100% nie wiem, jak wyglądają procedury z dowodami, co się najpierw robi itd.
Jestem pewien, że Hank na pewno coś podejrzewa (sneak peek drugiego odcinka).
Myślę, że spekulacje całkiem słuszne. Poza tym ja wiem, ty wiesz, że laptop jest w tym momencie kluczowy, ale śledczy tego nie wiedzą. Pewnie zabezpieczyli tony różnych dowodów i skąd mają wiedzieć co jest ważne, a co nie. Nam wszystko wydaje się proste, bo znamy historie z "drugiej strony" ale policja przecież tego wszystkiego nie wie - mają ciało Gusa i domysły Hanka i na tej podstawie muszą poskładać sobie resztę
Ale zwróćcie uwagę, że jak na razie policja nie ma podstaw, by w ogóle łączyć Gusa z kartelem, gotowaniem mety czy nawet z samą pralnią. Hank odkrył powiązania, ale jak pamiętamy nikt inny za bardzo nie podzielał jego podejrzeń co do Gusa. Na pewno po tym wszystkim policja spojrzy inaczej na teorię Hanka, ale jak na razie (bo to przecież ten sam dzień, w którym Gus zginął) Hank nie ma żadnego wsparcia. Nie znam się na procedurach policji, ale moim zdaniem całe przeszukiwanie restauracji i biura Gusa nie ma nic wspólnego z wysadzeniem laboratorium w pralni i jest spowodowane jedynie tym, że Gus zginął w dziwny wspoób, w dziwnym miejscu i w dziwnym towarzystwie. Dlatego też nikogo specjalnie nie elektryzowało zbieranie dowodów z biura Gusa i jedynie Hank wydawał się wiedzieć, co to tak naprawdę może być w tym laptopie.
Przekazaliście dokładnie to, co ja chciałem przekazać i wydaję mi się, że to są najbardziej słuszne teorie na chwilę obecną. Fakt, że my wiemy co jest prawdą niekoniecznie musi oznaczać, że serialowe postacie również są wszechwiedzące. A na chwilę obecną całe śledztwo dotyczyło Gusa i jego śmierci, a nie wysadzenia laboratorium (na to jeszcze przyjdzie czas w serialu), toteż oprócz Hanka nikt nie zagłębiał się w tą sprawę na tyle poważnie, aby od razu brać laptopa do ręki i przeszukiwać go od dysku do dysku. Przykładem mogą być te konta bankowe. W końcu oni jedynie zobaczyli, że za obrazkiem coś jest, ale czy od razu poszli sprawdzać? Nie. Po prostu zapakowali dowód i odesłali go do magazynu, tak jak laptopa.
Jak to nie łączą Gusa z gotowaniem mety? Powiązali go już z Galem i sam Hank wchodząc do pogorzeliska laboratorium stwierdził, że wygląda jak w notatkach Gale'a. Właścicielem pralni był Fring. Zginął w pokoju osoby postawionej wysoko w kartelu, która chwilę wcześniej chciała się widzieć z DEA. To chyba oczywiste, że Gustavo siedzi w tym po uszy. Znany mu od lat chemik zostaje zastrzelony. Wcześniej na jego nazwisko kupiono bardzo drogi sprzęt, który wylądował w labie prowadzonym w pralni należącej do Fringa. Odciski Gusa są na miejscu zabójstwa. On sam zostaje zabity, a laboratorium spalone krótko po tym. Chcecie mi powiedzieć, że ktoś w DEA jeszcze nie wierzy w jego powiązanie z narkotykami? Urywki 2 odcinka rozwiewają wątpliwości, ale to raczej nie odkrycie kont spowodowało, że Fring stał się podejrzanym. Zrozumiałbym Wasze teorie gdyby Hank nie był prowadzącym w tym śledztwie. Wtedy móglbym uwierzyć, że inni nie wiedzieli o powiązaniach Gusa i po prostu zebrali dowody. Ale do jasnej cholerki, Hank był przy zabieraniu laptopa. Dodano go do tej sceny, żebyśmy mieli piękny wzrost napięcia, ale dla mnie to bez sensu. Przecież on jest pewny co do winy Fringa, jest przy zatrzymaniu jego laptopa i nie robi nic żeby dostać jakieś informacje? Nie wierzę w to, że papierkowa robota zajmuje tyle czasu. A to, że dowody powiązane z największym przestępstwem narkotykowym i co najmniej kilkoma zabójstwami, o ktorych wie policja, trafiają do magazynu dowodów razem z np. różowym rowerkiem. Sam Escobar na nim jeździł?
Tyle tylko, że pralnia nie należy do Gusa, więc nie ma jak powiązać go z laboratorium. Tak jak pisze Silesianin - wszystko jest oczywiste dla nas, mniej dla Hanka, a policja to już w ogóle błądzi w ciemnościach.
Pralnia należy do Madrigal, która jest też właścicielem restauracji Gusa. Gale kupił z Madrigal urządzenia do laboratorium. Czy naprawdę pralnia ma mieć zdjęcie Gusa nad drzwiami, żeby policja miała dowód?
W jaki sposób to ma prowadzić do Gusa? Madrigal posiada dziesiątki przedsiębiorstw, to że jedno z nich okazało się przykrywką dla laboratorium nie oznacza, że wszystkie pozostałe również są w to zamieszane. Poza tym jak dotąd nie wyszło na jaw nic, co mogłoby podważyć historię znajomości Gusa i Gale'a, którą usłyszała policja.
Spójrzmy na to co wie policja. Chodzi właśnie o to, że historia Gusa i Gale'a jest prawdziwa, bo sprawdzono historię o stypendium. Gale jest chemikiem, który zna Fringa od wielu lat i sporo mu zawdzięcza. Gale kupuje od Madrigal urządzenia, które zostały wykorzystane do produkcji narkotyków. W zasadzie to tylko zostały kupione na jego nazwisko, bo nikt za nie nie zapłacił. Znalazły się za to one w innym przedsiębiorstwie należącym do Madrigal, gdzie zostały wykorzystane do produkcji narkotyków. Gale został zabity, a Gus Fring był w jego mieszkaniu. Sam Fring zostaje wysadzony w powietrze odwiedzając jednego z wysoko postawionych członków kartelu, który godzinę wcześniej usilnie nalegał na spotkanie z Hankiem, który poza rehabilitacją i zbieraniem kamyczków (o przepraszam, minerałów) wbił sobie do głowy, że Fring jest arcymózgiem narkotykowego światka. Kolejną godzinę po tajemniczej śmierci Gusa, pralnia i laboratorium zostają spalone. Podsumowując - Gus ma powiązanie i z chemikiem, i z firmą, która "dobroczynnie" dostarcza bardzo drogi sprzęt, i z Hectorem Salamancą, bo pracownicy domu opieki pewnie potwierdzą, że odwiedzał go często. Chemik, sprzęt, kartel. Rzeczy, o których policja wie i wszystkie je łączy Gus Fring.
Wszystko ładnie pięknie, ale wszystko o czym piszesz, to bardziej poszlaki a nie twarde dowody. I z tego można wyciągnąć inne wnioski, np że to Madrigal stał za wszystkim a Gus był tylko pionkiem, albo odkrył coś na własną rękę i zginął bo próbował drążyć sprawę i pewnie jeszcze miliard innych i każdy jest dla policji równie prawdopodobny. Nie wiem czy sprawa śmierci Gusa została już przekazana DEA (powiem szczerze nie pamietam, czy coś na ten temat było powiedziane) bo jeśli nie to Hank choćby był pewien, to jedyne co może zrobić to właśnie popatrzeć jak technicy pakują lapka w folie. I nie lekceważyłabym potęgi papierkowej roboty ;) Czegoś nie dopatrzysz i potem okaże się, że nie można dowodu użyć w sądzie, przełożeni Ci żyć nie daja itp Ja wiem, że najlepiej by było jakby przejrzeli zawartość tego laptopa jeszcze na tym samym biurku na, którym go znaleźli, ale jakby każde śledztwo miało być prowadzone w ten sposób to zapanowałby jeden wielki chaos ;)
Wiadomo, że to poszlaki, bo przecież Gus nie nosił sobie zdjęć siebie w laboratorium i kawałka niebieskiej methy w kieszeni garnituru. Po co odwiedzał Hectora Salamancę chwilę po jego wizycie u DEA? Jedną z poszlak może być to, że grali w warcaby. Inną to, że Gus ma coś wspólnego z kartelem narkotykowym. "Wow- pomyśleli policjanci- to niemożliwe. Przecież Gustavo Fring sam tego nie produkował". Znał chemika? No znał, ale ktoś strzelił mu w twarz, a odciski Gusa były tylko w mieszkaniu. Tu pojawia się kolejna poszlaka. Pewnie Gus i Gale byli zapalonymi astronomami, w końcu odciski były na lunecie. "Ok dzielimy ludzi - dwóch jedzie zamknąć laptopa Fringa do magazynu, a reszta ma mi przesluchać wszystkich w domu starców i dowiedzieć się czy Hector lubił patrzeć w gwiazdy" Ale co z tajemniczym notatnikiem, w którym Gale opisał lab kropka w kropkę taki jak znaleźliśmy w pralni. Już wiem, Madrigal musi też produkować lunety i inne gadżety dla domorosłych astronomów. Gus Fring poznał na jednym z bankietów firmy kogoś z Madrigal, podłapał bakcyla i nie mógł się powstrzymać, gdy zobaczył lunetę w mieszkaniu swego dawnego znajomego. Hectora Salamancę musiał poznać na internetowym forum, bo on przecież nie mowił. "Dobra, Kowalsky- na laptopie pewnie będą tylko zdjecia gwiazd, a w mailach tylko korespondencja z Hectorem i innymi astro-maniakami. Nic ciekawego tam nie znajdziemy, więc zamknijmy lapka do magazynu"
To co piszesz to prawda, wszystko to jest to wyśledzenia, ale to wymaga czasu. Akcja z laptopem dzieje się w tym samym dniu co śmierć Gusa i zniszczenie laboratorium, więc trudno oczekiwać, żeby policja ze swoimi procedurami rozgryzła całą tą siatkę w kilka godzin. Zapewne po jakimś czasie jeszcze sobie będą pluć w brodę, że nie zajrzeli od razu do laptopa, ale jak dotąd to wciąż działają po omacku i sami nie wiedzą, co tak naprawdę się stało i co może okazać się kluczowym dowodem.
Rozumujesz z pozycji osoby, która zna cała historie :) policja stopniowo na pewno dojdzie do tego wszystkiego ale na to potrzeba czasu, środków i papieru. Uczepiłeś się tego laptopa, a ja znowu pytam - skąd policja ma wiedzieć, że to kluczowy element? A nawet jeśli od początku uważają, że jest istotny dla sprawy to przecież nie muszą go badać 5 minut po znalezieniu. Nie znam procedur policji - zwłaszcza amerykańskiej - ale sensownym wydaje mi się w pierwszej kolejności pozbierać i skatalogować wszystkie dowody, pospisywać zeznania póki są świeże i pozabezpieczać wszystko co się da, a dopiero potem zastanawiać się nad tym wszystkim co się zgromadziło. Że to zajmuje dużo czasu? Przecież to nie porwanie, że za godzinę mogą zabić zakładnika, gość już nie żyje.
A czego miałem się uczepić jak nie laptopa? Nie twierdzę, że powinni go badać jako kluczowy element, ale skoro szanowany koleś zostaje wysadzony w powietrze w towarzystwie osoby powiązanej z kartelem, to jest to trochę dziwne. To nie jest W-11, gdzie 2-3 policjantów rozgryza całą sprawę. Uważam, że zwykłe przejrzenie zawartości laptopa po prostu pozwoliloby policji uzyskac informacje potrzebne do prowadzenia śledztwa. Nie trzeba do tego zatrzymywać całego procesu zbierania informacji i dowodów z innych źródeł. Pomijam już wszelkie narkotykowe koneksje, ale ginie osoba poważana, która była przesłuchiwana w związku z brutalnym zabójstwem. Ginie do tego w towarzystwie Salamanci, a jedno proste pytanie do osób pracujących tam pozwala zdobyć informację, że odwiedzał to miejsce często. Może chociaż przejrzeć maile, w których coś może być?
To co piszesz ma sens, ale z drugiej strony wątpie czy policjanci w ogóle dotykają takiego komputera. Raczej zajmują się nim jacyś technicy, którzy wyciągają z tego laptopa co się da i wyniki przekazują dalej. A czemu nie zajęli się tym od razu? Pewnie kolejka ;)
Dobrze wiem, że zajmują się tym technicy, dlatego napisałem, że nie przeszkadzałoby to w dalszym prowadzeniu śledztwa. Zamknięcie laptopa w składziku z rowerkiem i młotkiem jakoś do mnie nie przemawia.
Takie są procedury. Nieważne, czy to zużyta guma do żucia, czy laptop - wszystko trafia w jedno miejsce, do magazynu dowodowego.
Niby czemu, zamykają go w - jak się wydaje - bezpiecznym miejscu, żeby grzecznie czekał na swoją kolej. Gdyby został gdzieś na jakimś biurku, to dopiero byłaby głupota.
OK myślę, że już przewałkowaliśmy ten temat z każdej możliwej strony i nie ma sensu tej dyskusji ciągnąć dalej :)
No nie wiem, czy tak świetnie się zapowiada. Było za szybko i za głupio. Brakowało powolnego tempa charakterystycznego dla BB, cały czas działo się dużo i szybko. Akcja z magnesem przypominała trochę Star Trek, trochę Dextera, co nie wróży zbyt dobrze. Mocno podkreślona kompletna przemiana Walta w osobnika o mentalności gangstera - w ostatniej scenie widać, że gość nie jest już dawnym sobą: łaskawie wybacza, choć sam powinien prosić o wybaczenie. Pierwsza scena to chyba zapowiedź jego upadku - fałszywa tożsamość oznacza zdemaskowanie przez policję. Oby tak się stało, oby był to ostatni sezon, oby nie zniszczyli tego świetnego serialu.
Przypomnijcie mi proszę o co chodzi z Tedem - że nic nikomu nie powie - bo nie pamiętam po przerwie w oglądaniu ;)
Skyler rozkazała dwóm kolesiom przyjść do domu Teda i nakłonić go do podpisania tego aktu potwierdzającego zapłatę za zadłużenie firmy, a w razie potrzeby użyć siły. No i dokładnie wtedy on uderzył głową o tą szafkę, gdy chciał uciekać. Właśnie dlatego mówi, że nic nie powie odnośnie tej sprawy (możliwe, że jest przestraszony Walterem, albo tym, że może go spotkać coś jeszcze gorszego).
Chyba tak to było ; )