Do obejrzenia tego serialu skłoniły mnie docierające stąd i owąd opinie zachwalające go pod
niebiosa. Po obejrzeniu wszystkich sezonów zaskakuje mnie miałkość i mierność sezonu
trzeciego. Po obejrzeniu go, nie do końca byłem przekonany, czy jest w ogóle sens oglądać
kolejne. Znając tendencję wśród dzieł masowych do zaniżania poziomu z wydania na wydanie,
bałem się, że i w tym przypadku będzie tak samo. Jednak myliłem się i jednak Breaking Bad
mimo sezonu trzeciego nie skończył się na Kill'em All, ale też po nim nie stał się czymś
naprawdę wyjątkowym. Granie na emocjach oraz doprawianie wrażeń drastycznością mnie nie
przekonały. Z całej serii najbardziej podobały mi się dwa pierwsze sezony i właściwie na nich
cała historia mogłaby się zakończyć. W tych właśnie sezonach według mnie wszystko miało
ręce i nogi, a całość ładnie spinała się klamrą. Pomijając sezon trzeci, który wydawał się być
zrobionym na łapu-capu przez jakieś nieznane widzom braki i niedomówienia w scenariuszu
na kolejne sezony, w następnych sezonach fabuła była już jednak bardziej nastawiona na
nachalne wprowadzanie widza w zagadki i granie na emocjach niż na próbę stworzenia
czegoś epickiego i niepodważalnego. Nadmierne faworyzowanie tego serialu nie bierze się
znikąd, to fakt, ale tylko na tle szajsu, którym karmi się nas od lat jest to zrozumiałe. Jednak
grzechem jest i perfidnym przegięciem, robienie z tego serialu czegoś epickiego i
legendarnego. To serial wyjątkowy, lecz do miana legendy mu bardzo
brakuje. Proszę Was nie obniżajcie poprzeczki. To jest niebezpieczne.
[Moderatora proszę o usunięcie pierwszej wersji wątku i zaznaczam też, że kompletnie nie rozumiem ucinanie czasu na możliwośc edycji tematu]
No to teraz jeszcze obiektywne kryteria podrzuć i voila! Możesz sobie wtedy spokojnie uskutecznić parafrazę niniejszego: http://www.youtube.com/watch?v=OKKSBHlxRdg . Problem polega na tym, że jest to niemożliwe i moje dziesiątka jest tak samo subiektywna jak Twoja ósemka czy czyjaś dwójka. Różnica polega na tym, że ja swojej dziesiątki nie mam zamiaru rozciągać na całą populację. Ta dziesiątka, ósemka i dwójka prawie na pewno różnią się adekwatnością ale konia z rzędem temu kto da mi kryteria oceny owej adekwatności w oparciu o metodę naukową albo cokolwiek innego czego nie będzie w stanie obalić przemiła pani Kasia z osiedlowej Żabki. Lubię analizować rzeczy i szukać powodów, dla których coś mi się podoba lub nie. W najśmielszych snach jednak nie marzyłem o nazywaniu tych powodów obiektywnie dobrymi czy najlepszymi z możliwych. Jeśli ktoś chce napisać o Breaking Bad, że "ssie pauke, ten ze Skofildem i Barołsem najlepszy ever jednak" albo "wow 10 najlepsze co w życiu oglądałem, też bym chciał tak metę robić jak ten łyzy z bródką i mieć takie pszygody ale Skajler mnie wkurzała, dobrze, że ten drugi łysy zginoł bo i tak by sobie z tymi nogami nie poruchał już huehuehue" to ma święte prawo. Po prostu dostaję darmowe info, by z tą osobą nie wychodzić na piwo, nie robić interesów i nie uprawiać... sportów drużynowych etc. Za to na pewno nie dostaję kompulsywnej chęci zmiany jej światopoglądu. Jak widzę, że ktoś sensowne rzeczy pisze to mu chętnie podrzucę swój punkt widzenia ale to wszystko co mogę zrobić.
Nie atakuję Cię bo (nie widzę w tym funkcji i nie mam czasu ani ochoty na przerzucanie się flame) jest jakaś tam logika w tym co piszesz ale nie oferujesz niczego poza pop kulturowym nawiązaniem w stylu "skończył się na Kill'em All" i arbitralnymi stwierdzeniami, że coś było "takie" a coś innego za przeproszeniem "owakie", i że większość ma myśleć tak a nie inaczej bo Ty widzisz "sinusoidę poziomu". Poza tym o co chodzi z tym niegodzeniem się i jak chcesz to niegodzenie się wyrazić? Rozumiem, że obejrzałeś Breaking Bad używając łatwo dostępnego w Polszy AMC a o całodobowym sklepie torrent nie masz pojęcia? Tupania nóżką Vince Gilligan raczej nie usłyszy, a nawet jeśli fala uderzeniowa kolektywnego tupania, wywołana przez nawróconych przez Ciebie polskich filmwebowiczów, do niego dojdzie, to i tak jedyną częstotliwością, jaką są w stanie wychwycić ludzie, od których brał środki na realizację projektu, jest częstotliwość brzdęku monet i szmeru banknotów.
Pozostaje mi jedynie życzyć Ci powodzenia.
Spójrz gościu jakiego ty języka używasz, a dopiero potem zacznij bredzić coś o popkulturze. Z moja wypowiedzią można się nie zgadzać, ale twojego bełkotu nie da się czytać. Skala ocen na Filmwebie, nie jest wyrazem gustu, a określeniem poziomu w dziedzinie sztuki filmowej. Jesteś kolejnym wątpliwym intelektualnie człowiekiem, który tego nie rozumie i dlatego zarazem marnym kandydatem na jakąkolwiek polemikę. Odpuść sobie i już nic w tym topicu więcej nie pisz.
Ale to on ma rację, a Ty się mylisz. Oceny na filmwebie z poziomem danego filmu/serialu mają związek bardzo luźny, są odzwierciedleniem gustu użytkowników, niczym więcej. Gdyby istniał filmweb dotyczący muzyki, to w czołówce rankingu miałbyś disco-polo, ewentualnie disco-amerykańsko katowane na esce oraz benefis Michała Bajora, o ile dość seniorów by się porejestrowało. Średnia not na filmwebie to wynik plebiscytu. Jeśli uważasz, że skutkiem jakiegokolwiek plebiscytu jest obiektywna ocena, to jesteś naiwny.
A rozmowy o tym, że obiektywna ocena filmu to chwiejny konstrukt chyba nawet nie ma co zaczynać.
Zdrawim i życzę odrobinę wyższej kultury wypowiedzi.
PS
"epicki" po polsku znaczy coś innego niż "epic" po angielsku
Nie ma racji. To ty reprezentujesz podobny poziom intelektualny. Jeśli rozmawiam o guście to nie używam do jego określenia takich wyrazów jak "arcydzieło". Już ten wyraz dobitnie potwierdza, że w tym temacie to ja mam rację. I wiem, że gdyby istniał "filmweb dotyczący muzyki", to by tak było. I też pisałbym, że jest to problem powstały ze względu na pewne niezrozumienie mas z czym ma się do czynienia. Podałaś świetny przykład. Ludzie taśmowo słuchający disco polo identycznie reagują na ocenę tej muzyki jako "muzyczne zero" lamentem. Że czemu, że im się podoba! Czyli tak samo jak wy oboje zareagowaliście na moją ocenę, źle sobie myślą, że takie nazwanie ich ulubionej muzyki, to określenie jej na podstawie swojego gustu, a nie opis tego jaki poziom reprezentuje.
Nie mowa tutaj o żadnym plebiscycie. Jak krytyk filmowy recenzuje film, to nie uprawia żadnego plebiscytu, tylko na podstawie swojego warsztatu opisuje jego warsztat. Niestety na tym polega problem, że dzisiaj żeby doczekać się konkretnej oceny filmu, to trzeba mieć do czynienia z krytykiem filmowym, których jest jak na lekarstwo, a na co dzień trzeba się użerać z nic nie rozumiejącymi przeciętnymi intelektualnie ludźmi, którym się wydaje, że jak zobaczą sondę w skali od 1 do 10, to maja wyrazić swój gust. Trzeba każdemu to wyjaśniać!!!
Ad. PS. W języku polskim używa się już od dawien dawna określenia "epicki" jako nazwania czegoś ponadprzeciętnym i wyjątkowym. Przyjęło się to w slangu. Slang też jest częścią języka. Więc lepiej zajmij się czymś pożytecznym zamiast mi tu bredzić. Nie interesują mnie twoje osobiste odczucia pod wpływem mojej "kultury wypowiedzi"
Poczytałam Twoje wypowiedzi w tym wątku i nie tylko. Albo jesteś niezłym trollem, albo masz równie niezłe zaburzenia emocjonalne oraz braki w umiejętności logicznego wnioskowania. Tak czy inaczej nie warto tego ciągnąć.
Zdrawim
Też mi się udało przez to przebrnąć przez wypowiedzi tego człowieka i powiem szczerze, że w pełni się zgadzam. Musimy pogodzić się z tym, że w tym świecie zwykłym śmiertelnikom nie jest dane używać niektórych słów przy ocenie i coraz bardziej zastanawiam się, czy bezpiecznie jest oceniać jakkolwiek. Ciul jeden wie, czy lada moment nie wynajmie ekipy na haju, celującej w nas laserami za 29,99.
Cóż, czas na filmwebie wprowadzić możliwość oceny filmu dopiero po ukazaniu specjalnych uprawnień, bo ocena końcowa nie ma być przecież wypadkową gustu, a rzetelnym i uniwersalnym zastawieniem faktów.
Pozdrawiam. Prześlę Ci kontakt do terapeuty. Nazywa się Peter, nazwisko wedle uznania.
Argumentum ad personam zawsze na propsie zią. Polecam stosować częściej, bo już dawno temu stwierdzono, że w przypadku braku argumentów merytorycznych można w ten sposób próbować wygrać dyskusję. Osobiście wolę używać rozmowy z drugim człowiekiem do tego, by się czegoś nauczyć albo coś stworzyć, ale wygrywanie pewnie też jest fajne.
W ostatnim zdaniu znowu sugerujesz, że w wolnej sferze preferencji jesteś w stanie komuś coś nakazać. To, czy będę dalej pisał w tym wątku zależy tylko i wyłącznie ode mnie, ale zdrowe, adekwatne i zrozumiałe wypowiedzi innych użytkowników czynią moją dalszą aktywność bezzasadną.
@ukryta
Ładnie, celnie, adekwatnie. To rzecz jasna moje subiektywne odczucia:)
Cóż... mógłbym zacząć grać internetowego twardziela i obrzucać Cię epitetami, bo to wcale nie jest trudne a jakość Twoich wypowiedzi dostarcza sporo materiału, by te epitety dodatkowo uczynić zabawnymi i celnymi. W internecie jest już jednak wystarczająco dużo ludzi praktykujących tego typu 'rodzaj dyskusji' a doświadczenie podpowiada, że nic konstruktywnego z tego zwykle nie wynika. Wątpię, by ten komunikat do Ciebie dotarł a posty, które popełniłeś w tym wątku wyraźnie sugerują, że poświęciłem Ci zbyt wiele swojego czasu. Długich dni i przyjemnych nocy.
"Co raz bardziej"? A może "co raz bar dziej"? Słownik do ręki, Panie intelektualisto.
Wszystko się zgadza, ale z jedną różnicą - Stajecie się "co raz" bardziej komiczni. Więc dla naszego dobra przestańcie "używać rozmowy". Zdrówko.
Wiesz.. Nie ma to jak wytykać komuś błędy językowe, a potem takowy popełnić i się skompromitować. Więc słowem "debil" to Ciebie tutaj można podsumować. I nie życzę sobie tekstów o "ograniczonym mózgu", bo kim ty jesteś żeby oceniać innych ludzi i ich poziom intelektualny.. profesorem jesteś jakimś ? mędrcem ? Dla mnie jesteś tylko prymitywnym głuptaskiem, który obrzuca innych błotem podczas gdy sam się kompromituje. I nie zamierzam kontynuować dyskusji z takim zadumanym w sobie frajerem, więc rzucaj gównem dalej (za przeproszeniem).
Człowieku! Podczas szybkiego pisania uderzyłem gdzieś w spację i tego nie zauważyłem. A ty to wyławiasz i robisz z tego aferę. Nie kumasz tego, że tą uwagę się poniżyłeś ? Nie kompromituj się. I skończ pieprzyć.
Używać rozmowy .. hehe Cóż, dziwne stwierdzenia padają na tym forum momentami. Co do serialu - Świetny bez dwóch zdań.
W 100 procentach się zgadzam. Tak jakby istaniała jakas ogólna, obiektywna i ustalona odgórnie klasyfikacja dobrych i złych filmów...
Podobały Ci się dwa pierwsze sezony? W końcu znalazł się ktoś taki!
Czytając Twoją wypowiedź, odnoszę wrażenie jakbym czytała opinie o LOST :O
Jakie zagadki? Przecież w BB praktycznie nie ma żadnych zagadek. No może jedyne co sobie przypominam, co można by było tak określić, to akcja z otruciem Brocka. Jednak zostało to szybko wyjaśnione, a niektórzy mogli się już wcześniej domyślać, widząc jak pistolecik Waltera "wskazał" na kwiat w doniczce.
Ogólnie to przydałoby się, abyś napisał jakieś konkretny, bo Twoja opinia jest zbyt ogólnikowa żeby można było się do niej równie konkretnie odnieść.
Mam nadzieję że moja wypowiedź nie okaże się dla Ciebie zbyt trudna, tak jak wypowiedź powyżej i nie wygonisz mnie tak jak Forc3ofWilla.
Bardziej mi z tymi zagadkami chodziło o to, że co rusz pojawiały się sytuacje, w których człowiek musiał się zastanawiać czy ktoś kogoś zabije, co teraz zrobi itp. Taka seria ciągłych niewiadomych, chwil, w których nie jasne było, jaki obrót nabierze sprawa.
Eeee... tak, takie zastanawianie się nazywamy "suspensem" ;) Niektórzy to lubią w filmach/serialach/książkach, uważają, że czyni fabułę ciekawszą. Jeśli Ty nie lubisz, to po prostu zmień serial. Proste jak budowa cepa.
Nazywaj to sobie jak chcesz. To nie zmienia faktu, że w mojej ocenie było tego zbyt wiele i nachalnie wpieprzane mi przed gębę. Posłużę się także twoją retoryką byś spostrzegł jak jest durna. Jeśli nie podoba ci się to, co piszę na temat tego serialu, to opuść temat i się w nim nie wypowiadaj. Proste jak budowa cepa.
Uuu, cóż za cięta riposta, aż zabolało ;) Napisałam, to, co uważam i co wynika z pewnej unormowanej wiedzy. Jeśli Ci się takie zabiegi z jakiegoś powodu nie podobają i serial Cię przez to irytuje, to sobie go odpuść, po co się męczyć. Chyba, że dla śmiechu oglądasz, to inna sprawa. Bardzo jesteś agresywny, wyraźnie szukasz zaczepki.
Forum jest dla wszystkich. Widzę komentarz, chcę coś napisać, piszę. Mam prawo polemizować z tym, z czym się nie zgadzam, jeśli mam taką ochotę. To tzw. dyskusja. Również może sprawiać przyjemność fanom. Ale w imię jakiej przyjemności oglądasz coś co Ci się nie podoba, to już nie rozumiem. Stąd moja rada.
PS. spostrzegłA
O co Ci właściwie chodzi? Czy ja Cię obrażam, próbuję zmuszać do czegoś? W spokojny, normalny sposób piszę swoje zdanie, a Ty odpowiadasz serią osobistych wycieczek. Chłopcze, przyjmij do wiadomości, że mnie snu z powiek nie spędza, co Ci się w tym czy w innym serialu podoba, czy nie podoba. Napisałeś z oburzeniem, że tyle się trzeba domyślać, to uznałam, że Ci się nie podoba. Rób co chcesz, co mnie to. Akceptuję Twoje zdanie, choć się nim nie zgadzam.
Skoro nie interesuje Cię opinia innych, to po co wyrażasz własną. Raczej nie po to, żeby dyskutować. A forum, jak nazwa wskazuje służy do dyskusji. Prezentujesz aroganckie i dziecinne podejście.
Z mojej strony to tyle. Bez odbioru.
Chcesz to mnie obrażaj. Co mnie to obchodzi? Myślisz, że mam coś z głową tak jak ty i się do tego przyczepię? Bardzo mnie cieszy, że w końcu miałki rozmówca zechcial sobie odejść.
Teraz rozumiem.
Mnie akurat to się podobało, że chcący nie chcący, człowiek próbował przewidywać co się zaraz wydarzy, ale rozumiem że to może być dla kogoś upierdliwie.
Nie wiem czy w moim przypadku dostrzegam to jako upierdliwość. Chyba bardziej byłbym przekonany do stwierdzenia, że gdy nagle w takim serialu jak Breaking Bad, pojawią się częściej niż dotychczas tego rodzaju "nakręcacze klimatu", to świadczy to też o jakiejś słabości autorów, którzy mozliwe, że wykorzystują najbardziej chwytliwe sposoby do tworzenia napięcia. Tzw. pójście na łatwiznę. Wiem, że w wielkich filmach, które miałem okazję obejrzeć, przykucie mnie do fotela nie zawsze wynikało z mw. takich operacji. Tego brakowało mi w ostatnich sezonach Breaking Bad, co można było dostrzec w pierwszych dwóch. W nich nie zmieniało się wszystko jak w kalejdoskopie, a jednak potrafiły mnie mocno przy sobie zatrzymać. Ciekawość, która się pojawiała dotyczyła bardziej rozłożonych w czasie wątków scenariusza. Pozwoliło mi to na wejście w ta historię, stać się jej jakby częścią, uczestniczyć w niej. Po marnym sezonie trzecim byla już tylko "nawalanka" i "emocje", ale też na pewno nie przeciętne. Dlatego moja ogólna ocena serialu nie pozwala określać go mianem wybitnego. Niepotrzebnie na końcu stał się wyjątkowym, acz schematycznym dziełem.
Jego odpowiedź nie była trudna, była debilnym bełkotem człowieka, który nie potrafi sobie poradzić z faktem, że ktoś wytyka przecenianie tego serialu.
Nie wiem o jakich konkretach mógłbym napisać, bo wydaje mi się, że film można krótkim tekstem oceniać i nie ma w tym żadnych braków. Polecam program TV Republika z Kłopotowskim. Krótka pogawędka na temat filmu i króciutkie podsumowanie, a jednak za każdym razem konkretne i pozwalające zdecydować czy film się obejrzy, czy się go pominie.
Z jednej strony cieszę się, że nie wszyscy widzowie są tak ślepo zakochani w Breaking Bad :)
Z drugiej jednak nie do końca pojmuję cel Twojego postu. Tobie się nie podobał trzeci sezon, więc innym też nie miał prawa się podobać? Tobie się podobały dwa pierwsze sezony, więc to jest jedyna prawdziwa ocena i innej nie przyjmujesz do wiadomości? Może ci się wydawać, że oceniasz obiektywnie, ale każda ocena jest subiektywna. Pobudka! :) Wielu ludzi wręcz kocha BB i mają do tego prawo. Ja również nie do końca tę miłość rozumiem, a już na pewno jej nie podzielam, ale ją akceptuję. Pisanie, że "lepszego serialu już nie będzie" jest dla mnie ogromnym nadużyciem, no ale każdy ma prawo takie teorie wygłaszać i ani mnie, ani tobie nic do tego ;] Po prostu serial do Ciebie nie przemówił tak, jak do innych i tyle. Kwestia gustu.
Nie pisałem na temat tego czy mi się coś podobało, tylko czy reprezentowało odpowiedni poziom. Na litość boską przestańcie wszystko ocenia na podstawie gustu. Ja jak czytam recenzję filmu w gazecie, to guzik mnie obchodzi to, co lubi jej autor. Interesuje mnie ocena poziomu filmu, scenariusza, gry aktorskiej itp. Spójrzcie czasami na serial lub film jak na coś więcej niż tylko foto story z POPCORNU. Na przykład jak na sztukę. Jesteś kolejną osobą, która czyta czyjąś wypowiedź, a nie ma opanowanej umiejętności czytania ze zrozumieniem. Ja oceniłem Breaking Bad pod innym aspektem i zawarłem to w skrócie. Nie mam zamiaru się rozpisywać.
W takim razie ty jesteś kolejną osobą, która twierdzi, że jego ocena jest obiektywna i "ta jedyna prawdziwa"... Moim skromnym zdaniem takie myślenie jest nieprawidłowe :] Tak w ogóle to możesz mi powiedzieć skąd ty wiesz, na jakiej podstawie oceniają inni? Dlaczego twoja ocena ma być tą prawidłową, a ocena innych tą złą? Nie będę pisała czym mi to pachnie. Może podaj jakieś argumenty, dlaczego TWOIM ZDANIEM trzeci sezon tak bardzo odbiega od reszty. Napisałeś SWOJE ZDANIE, nie podając konkretnych argumentów, to nie dziw się, że ludzie się z nim będą nie zgadzać. Jeżeli jednak "nie masz zamiaru się rozpisywać" to trzeba było na wstępie napisać, że twój pierwszy post nie podlega dyskusji, to by się ludzie nie odzywali ;) "Trzeci sezon jest be." "Dlaczego?" "Bo ja tak mówię!". W tej chwili mniej więcej tak to wygląda. Nie wiem za kogo ty się masz, skoro myślisz, że napiszesz pierwszą lepszą opinię, argumentów podasz tyle co kot napłakał i oczekujesz, że ludzie zmienią swoją ocenę pod wpływem jednego tak ogólnikowego postu? Proszę cię :) Ludzie na tym forum chętnie dyskutują, tylko muszą mieć jakiś punkt zaczepienia. Muszą mieć się do czego odnieść. Dlatego konkretne przykłady byłyby tu mile widziane, jeśli szukasz dyskusji. Nie obraź się, ale póki co odbieram cię jak osobę, z którą dyskusji nie ma, bo i tak wie lepiej. W takim przypadku podtrzymuję swoje stanowisko - nie do końca pojmuję cel twojego pierwszego postu. Nie zgadzać się z nim najwyraźniej nie można, więc napisałeś go po to, aby ludzie ci przyklaskiwali? Trochę naiwne. Zakładając nowy temat i prezentując w nim swoją opinię, trzeba liczyć się z tym, że ludzie mogą się z nią tak samo zgadzać, jak i nie zgadzać.
P.S. Jak masz zamiar mnie atakować i sypać w moją stronę epitetami, tak jak robisz to wyżej w stosunku do innych osób, to lepiej nie odpisuj wcale. Ja ciebie nie atakuję i proszę o to samo.
Moja ocena jest subiektywna, ale nie przedstawia tego czy film mi się podoba czy nie. Ocenia inne aspekty. Dalej twojego postu nie mam zamiaru czytać, bo pierwsze jego zdanie pokzało jak po raz kolejny niczego nie zrozumiałaś i wypisujesz brednie opierając się na swoich projekcjach.
Ok. Nie ma to jak szacunek do rozmówcy. Właśnie sam wystawiłeś sobie laurkę i tylko potwierdziłeś to, co napisałam w swoim poście wyżej. Za taką "rozmowę" serdecznie więc dziękuję, trzymaj się! :)
Nawet ich nie przeczytałeś, ale wiesz, że są tanie... :D Pan Wyrocznia i Jasnowidz w jednej postaci! :) Kochani, ale persona nam się tu na forum trafiła! :D
A tak na poważnie, to Filmweb to jest portal dla WIDZÓW, a nie KRYTYKÓW, którym za pisanie "obiektywnych" recenzji się PŁACI. Jeżeli ty lubisz robić sobie tabelki i oceniać serial w co najmniej 50 kategoriach, a następnie wyciągać z tego średnią (pewnie jeszcze medianę, dominanta też nie zaszkodzi) i dopiero wtedy wystawiać ocenę, to proszę bardzo. Jednak nie wymagaj tego od innych, każdy ma prawo oceniać wg własnych kryteriów i na szczęście nie jesteś w stanie zrobić nic, by na ludzi wpłynąć, nieważnie jak bardzo protekcjonalnie ich będziesz traktował. Więc jeśli ktokolwiek tu bełkocze (oj, pardon, "bredzi"), to jesteś to ty. Kultura twoich wypowiedzi po prostu powala. Nie wspominając o tym, że nie rozróżniasz widza od krytyka. Polecam zajrzenie do słownika i zejście na ziemię.
Tak, już daję spokój. Za dużo we mnie wiary w ludzi, niestety. Także cześć, "chłopczyku".
Myślałem,że ty po prostu przypadkiem wpadłaś do mojego tematu, ale ty najzwyczajniej w świecie nie możesz zdzierżyć krytyki tego serialu na żadnej płaszczyźnie. Gdy już nie wiesz co powiedzieć, zaczynasz bezpiecznie się dystansować i wycofywać, twierdząc,że oceny na FW nie są miarodajne i że to jak kto ocenia to jego sprawa,ale i tak nie ma racji i jest debilem.
Oskarżasz każdego o podanie po kolei rzeczy, które mu nie pasują, a sama podajesz suche fakty w stylu: Serial rozkręca się z odcinka na odcinek. Wymagasz od innych, a sama tego nie robisz
Tak się składa, że BB wcale moim ulubionym serialem nie jest, więc pudło, drogi kolego. Myślę, że dalsza rozmowa nie ma sensu, ciao. Proszę, nie zaczepiaj mnie więcej, bo już nie odpiszę.
Legendarny nie. Arcydzielo to chyba tez nie najlepsze slowo. Potraktujmy to jako 10/10.
Ale jak wyrazic admiracje do czegos na prawde wyjatkowego? Mimo, ze sezon 3 (bardzo tu popieram) jest slaby na tle 1,2 i 5 (4 troche lepszy od 3) to mimo wszystko zostal zrobiony po cos.
Co mnie fascynuje w calej tej historii to fakt, ze ma przeslanie. Jest bardzo spojny i stawia kropke nad i.
W serilach/filmach poszukuje emocji, pewnoego rodzaju trzesienia ziemi. I tego tu doznalam. A sezon piaty tak mnie poszarpal, ze ledwo dalam rade obejrzec do konca. Swietne zakonczenie tej historii. A przede wszystkim cos z dobrym przeslaniem dla malolatow - za to doatkowa gwiazdka. Nie trzeba byc wybitnie inteligentnym by zrozumiec, ze jak sie zarabia na smierci i nieszczesciu innych to w odwecie mozna dostac podobny syf.
W dodatku uwazam, ze jest niebywale malo (o ile w ogole) bledow w scenariuszu. Taka historia mogla sie wydarzyc. Jesli takowe sa to i tak nie ma ich tyle co w innych popularnych.
Reasumujac, nie ma sensu dyskutowac nad faktem, ze ktos dal tyle a inny tyle. To ta sama dyskusja co o gustach - o ktorych wiadomo, ze nie powinno sie debatowac.
Git! Pasi!
Moja teza na temat sezonu trzeciego jest taka, że był taką nieprzewidzianą koniecznością po sukcesie dwóch pierwszych. Zakładam, że autorzy nie od razu założyli, że sezonów będzie pięć (chyba, że czegoś nie wiem). Sezon trzeci wydaje się takim jakby przejściem na wskutek dojścia do wniosku, że opowieść należy przedłużyć, bo jest tak popularna, że szkoda marnować kasę, którą nam zapewni. Pojawiają się w nim wątki, postacie, które spokojnie mogłyby w ogóle nie istnieć (narkomańska luba Jessiego i jej historia; cały odcinek poświęcony łapaniu muchy etc.). Wiadomo, że przy takiej operacji zawsze jest możliwość upichcenia wszystkiego tak, by jednak wydawało się, że był sezonem od początku zamierzonym i przystającym do reszty. Jednak ja wyczuwam tutaj jakiś blef. Słusznie zauważyłaś, że sezon czwarty nie było o wiele lepszy od trzeciego, ale uważam, że był bardzo dobry jeśli chodzi o konstrukcję mającą przystosować nas do bomby sezonu piątego. To według mnie daje mu przewagę nad trzecim, a nawet pozwala by ich ze sobą nie porównywać. Zupełnie inna jego rola, inna bajka.
przyznam szczerze, ze nie wczytywalam sie w to jak powstawal caly ten serial zatem nie wiem czy zalozyli, ze bedzie 5 czy 3 sezony. tak na logike - to raczej powinni. ale z drugiej strony odbiorca/widz jest nieprzewidywalny i mimo iz zalozyli 5 to mogli zakonczyc na 1 gdyby ten okazal sie byc klapa. no jakby nie bylo - scenarzysci powinni dostac tu wielkie brawa bo pieknie to wszystko zamkneli w jedna calosc. a co do 3 sezonu i muchy.. moze to glupie co napisze ale (nie pamietam jak na to wpadlam - moze gdzies przeczytalam?) dla mnie ta mucha to bylo ostateczne sprowadzenia Mr White'a na "ciemna strone". Mucha - symbol szatana. Moze to jakas nadinterpretacja ale niech bedzie. A moze to zwykle wyrzuty sumienia? Jednak calosciowo - sezon 3 klapa. Nudzilam sie i ziewalam.
Nie wierzę żeby autorzy zakładali na samym początku aż tyle sezonów. Dla mnie sezon drugi kończy się tak jakby był końcem pierwotnego założenia, a kolejne to doróbka, gdzie sezon trzeci służył jako most prowadzący do tych sezonów, które stały się już konkretnym ciągiem logicznych zdarzeń.
Ja nie wpadłbym na usymbolizowanie muchy. Zresztą nawet jeśli zakładając, że to co napisałaś jest zgodne z tym co zamierzał autor, to wydaje mi się, że tego symbolu nie rozłożyłby na cały odcinek, a tylko na jego konkretną część i bardziej wyraziście był ten symbol zaznaczył. Rozciągnięcie tego na cały odcinek w takim wypadku mi po prostu nie pasuje.
A, i należy dyskutować nad faktem "ze ktos dal tyle a inny tyle" zawsze. Kazik śpiewał "Czemu bracie robisz k...ę z muzyki?". Jeśli ktoś wchodzi na Filmweb i ocenia film wedle tego czy mu się podobał czy nie, to jest to wielki problem niezrozumienia, który z wartości możliwości oceniania z tak określoną skalą, robi z niej właśnie k.... Ludziom trzeba zawsze wyjaśniać, że nie powinni doprowadzać do tego, że "Król Lew" jest tak wysoko w rankingu. Że to wiocha i syf.
Doświadczony i inteligentny odbiorca ma niejako wyrobiony automatyczny mechanizm oceny całości. Jak coś mi się podoba, to jest dobre.
Za czwórki w szkole czerwonego paska na świadectwo nie dawali.
Stwierdzenie, że coś było słabe nie jest argumentem, jest opinią. Dokształć się i wróć, może ze chce mi się z tobą dyskutować.