Dyskusja na temat 9 odcinka 5 sezonu Breaking Bad.
PS: Warto było czekać? ;)
Z calym szacunkiem ale powiedziec ze rezyser nnie dal rady to tak jak by stwierdzic ze Hitler byl dobrym czlowiekiem.Totalna brednia.Jak dla mnie odcinek ocierajacy sie o ideal.Jedynie co moglo irytowac to swoiste de javu z Jessim.Jesli komus sie nie podobal to poprostu nie lubi BB;bo sie juz mu przejadl.
Średni odcinek, takie 5/10. Mało treściwej akcji (nie mam na myśli mordobicia i wybuchów) tylko akcji samej w sobie. Wygląda na to, że po ogłoszeniu przez Walta, że zostaje mu tylko kilka miesięcy życia, plany Hanka dotyczące demaskacji Walta pójdą w niepamięć, tym samym zapewne jedynym naprawdę dobrym odcinkiem będzie ostatni. Istnieją duże szanse, że właśnie na koniec serialu W.W umrze, mam nadzieję, że podobny los czeka też Jessiego bo zrobił się obrzydliwie markotny, nudny i bezpłciowy, brak mu charakteru. Generalnie czekałem na powrót BB z wielką ciekawością, okazuje się, że chyba nie było aż tak warto.
Ja mam podobnie mieszane uczucia. Cały dzień czekałem tylko na to by obejrzeć ten odcinek, a tutaj pozostaje pewny niesmak. Chociaż wiem, że w tym odcinku niczego spektakularnego nie mogli nam pokazać to mimo wszystko nie podoba mi się to, że tak szybko Walter wyjawił się z tym, że odkrył GPS w swoim samochodzie.
Co do Jessiego ja mu tylko współczuję. Od zawsze był moją ulubioną postacią i będę mu kibicował do ostatniego odcinka. Mam nadzieję, że podniesie się z kolan i wyjdzie na prostą. Chciałbym go znowu zobaczyć z Andreą i jej synem.
A mnie się bardzo podobał, może dlatego że nie czekałem miesięcy jak wszyscy, a 5 sezon zacząłem oglądać kilka dni temu. Mało słabych punktów, nawet nudniejsze sceny miały jako taki sens i były wplecione w akcje.
Zachowanie Jessego troche irytuje rzeczywiście, ale ciężko wczuć się w jego sytuację; to jakie uczucia w nim targają możemy zgadywać. Widać że ta kasa mu ciąży, bo splamiona krwią. Jednak na jego miejscu zabrałbym Andreę, dzieciaka oraz kasę i wyjechał w p*zdu. Z daleka od lokalnego DEA. I przede wszystkim Walta, który pogrąża wszystkich dookoła.
I też nie liczyłem na tak szybką konfrontację, szarpaninę i wyzywanie od s*kinsynów, no ale stało się, w Handu się to skumulowało i wybuchł. A smaczki tej rozmowy obejrzę ponownie, tym razem z jakimiś napisami...
wolelibyście przez resztę serialu oglądać podchody Hanka do Walta by ujrzeć na końcu 5 minut fajerwerków?
W obecnej sytuacji fajerwerki właśnie już zaczęły strzelać, a to dopiero pierwszy odcinek.
ja nie pisałem że tak bym wolał, raczej że mnie to zaskoczyło i spodziewałem się że wątek będzie się dłużej rozwijał.
oby te fajerwerki się nie skończyły przez sylwestrem... tzn. finałem.
na pewno tak nie będzie, skoro potrafili rozegrać wszystko tak, by najlepsze zostawić na 4 sezon, to mysle ze koncowki tym bardziej nie schrzania. :)
Odcinek był bardzo powolny, a mimo to trzymał strasznie w napięciu, np. scena jak Walt idzie do Hanka, idzie i dojść nie może, musi najpierw pogadać potem pościemniać coś o zdrowiu i w końcu przechodzi do właściwego pytania. Serce mi dosłownie stawało, bo nie wiedziałam co będzie dalej. Ten serial jest świetny w tym, że najpierw pokazują element zakończenia, a potem dopiero dochodzą jak to się stało, a i tak nie wychodzi tak jak wszyscy myśleli.
A co do Jessiego- Walter zrujnował mu życie:)
Dla mnie odcinek genialny, zdecydowanie sprostał moim bardzo dużym co do niego wymaganiom ;)
Flashbag mocny i bardzo dużo nam wyjawił. Wiemy, że tajemnica Heisenberga wyjdzie na jaw przed światem. Tak więc Walt dostanie to, na czym najbardziej mu zależało.
Duże zaskoczenie co do tego, że już wod pierszego odcinak Walt i Hank grają w otwarte karty. Myślałem, że czekają nas przynajmniej ze 3 epizody "podchodów". Teraz czeka nas masa epickich scen w stylu rozmowa dwóch panów w obecności Marie itp.
Mieszane uczucia co do Jessiego. Szkoda go generalnie, psycha zryta doszczędnie. Chciałbym, żeby mimo wszystko wyszedł z tego cało i na prostą. Do listy grzechów Walta względem niego może dopisać kolejny ogromne punkt. Zabójstwo Mika i kłamstwo w żywe oczy. I co istotne, po raz pierwszy jest to coś, w co Pinkman rozgryzł i zdaje się nie wierzć. Ta scena dała mi do myślenia i w końcu pozwoliła opracować własną wersję finału serialu.
Myślę, że już po "wszystkim", całej tej grubej akcji jaką Walt planuje (cokolwiek to jest) zakończonej sukcesem spotka się jeszcze z Pinkmanem. Ten będzie już przekonany, że to jednak Walt zabił Mike'a, a on, jako że jak widzimy wszystko mu już obojętne wyzna Jessiemu całą prawdę odnośnie wszystkiego co mu zrobił. I ostatecznie w ten sposób to Pinkman będzie tym, który pozbawi Walta życia. Mi osobście wydaje się to jedyne słuszne rozwiązanie.
Pinkman musi się dowiedzieć o tym wszystkim, jest w tych wszystkich tajemnicach i kłamstawch za duży potencjał żeby ich nie ujawnić. I jedyną reakcją w jego przypadku na taka "bombe" może być strzał prosto w serce. Takie rozwiązanie obstawiam, niemniej jak wiadomo ten serial jest nieprzewidywalnie genialny. Nie zdziwi mnie jak mimo wszysto wymyslą jeszcze cos lepszego. :)
Tak więc odcinek sam w sobie na ogromny plus, pozostaje przebierać nogami i czekać na kolejne.
rozwiązanie całkiem sensowne, zwłaszcza że mamy tu nawiązania do Gusa Fringa (ręcznik w łazience Walta), do tego gadki Gilligana że rozwiązanie jest wpisane od początku w serial. Może chodzi mu o to, że logika w każdej grupie przestępczej jest w sumie taka, że koniec końców uczeń zabija mistrza, młody zabija starego i bierze jego pozycję. Tak w sumie zginął Fring, który wciągnął Walta do biznesu na dużą skalę. Gus z kolei zlikwidował swojego bossa - tego gościa z ameryki południowej, którego otruł. Czyli mamy pewną sztafetę i kolejnym etapem może być po prostu likwidacja Walta przez Jessego. Tyle, że Jesse wygląda na kompletny wrak, nie podoba mi się ta płaczliwość i rozedrganie tej postaci więc słabo by się to broniło bo nie wygląda żeby Jesse chciał przejąć biznes. A zabijanie z samej zemsty - jakoś słabe by to było.
Liczę na Gilligana i jakąś megakreatywną historię na finał.
Jesse nie uwierzył Waltowi, to jest pewne. Wystarczy spojrzeć na jego twarz, kiedy odwraca głowę od Walta. Jeżeli zakończenie ma nawiązywać do Ojca Chrzestnego oraz Casablanki, to jak ktoś słusznie zauważył Walt może zejść na raka, właśnie "pozostawiony" przez ukochaną (Skyler zginie). Tylko co z Hankiem? Strasznie mu współczuje, nie wiem, co bym zrobiła na jego miejscu. Ktoś napisał, że nagle stał się bystry - Hank, jeśli chodzi o sprawy kryminalne, jest genialny co widać od początku. Niby taki trochę głupek, żartowniś ale serio jak przychodzi co do czego, bardzo szybko łączy fakty (wpadł na to, ze Guss jest bossem narkotykowym). A dlaczego wcześniej nie pomyślał o Waltcie? To proste, nawet mu przez myśl nie przeszło, że on może być Heisenbergiem i ignorował wszelkie znaki,których miał kilka.
Jesse już wcześniej miał problemy z psychą, więc nie wiem co Was tak dziwi. Jak Walt wciągnął go w biznes był dzieciakiem, który nawet sobie nie wyobrażał, że to zajdzie tak daleko. Walt wciąż nim manipulował.
Skyler jest już wypruta z emocji, chyba jej wszystko jedno, postanowiła grać swoją rolę żony do końca.
Naprawdę strzał w akcie zemsty w emocjach nie pasuje Ci do Jessiego? Bo moim zdaniem idealnie. Interesu na pewno nie chciałby przejać, to oczywiste bo przecież to czego nienawidzi najbardziej to właśnie pieniądze które zarobił rozlewem krwi.
Natomiast Jessi, który na wszystko reaguje pod wpływem emocji? Jak tylko miał domysły, że to Walt otruł Brocka od razu przyłożył mu broń do skroni. To teraz wyobraź sobie sytucje, że nagle na raz spada na niego kłamstwo względem i zabóstwo Mike'a, otrucie Brocka dla brudnych gierek, śmierć Jane i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy by się znalazło. Znając Pinkmana to od razu go zastrzeli i jeszcze z płaczem zmasakruje ciało, tak więc dla mnie wersja jak najbardziej możliwa.
I słusznie tak jak wspomniałeś - jeżeli Gilligan powiedział, że zakończenie jest od początku wpisane w tą historię to również wersja z zabójstwem przez Jessiego jest sensowna. Wiadomo było od początku, że z takiej "współpracy" nie może wyjść nic dobrego i prędzej czy później dwa tak różne charakteru się pozabijają. Wcześniej robili to wielokronie w przenośni, teraz to sie stanie dosłownie.
źle mnie zrozumiałeś - takie rozwiązanie do Jessiego mi pasuje, chodzi mi to, że mnie nie pasuje tzn. dla mnie byłoby słabe ;)
No i jest tu wątpliwość podstawowa - zarówno o Jane, jak o Brocku i Mike'u wie tak naprawdę tylko i wyłącznie Walt. Więc skąd Jesse miałby się dowiedzieć ? To Walt musiałby mu powiedzieć a tego nie zrobi bo to przecież samobójstwo. Chyba, że....no właśnie, chyba że Walt znajdzie się w takiej sytuacji że będzie chciał wymusić na Pinkmanie żeby ten go zabił. Wyobrażam sobie to np. tak, że Walt po całej rozgrywce jest schwytany przez policję, rak wrócił więc umiera w szpitalu, rodziny nie ma bo zginęła/odeszła a nie chce iść do paki więc błaga Pinkmana o zabicie go, ten nie chce bo jak, nie może mu tego zrobić bla bla bla - i wtedy Walt mówi mu wszystko : o Jane, Brocku, Mike'u żeby go sprowokować i uzyskać to co chce. I to może być ostatnia scena serialu, ta o której Gilligan mówi, że zakończenie będzie szczęściem dla Walta ale my je za takie absolutnie nie uznamy.
Mógłby mi ktoś powiedzieć jakie było ostatnie zdanie Waltera w tym odcinku? Bo w tej wersji co oglądałem, to nie zostało przetłumaczone.
"If you dont know who I am than maybe your best course would be to treat lightly."
Jeśli nie wiesz kim jestem, to być może najlepszą opcją będzie postępować ostrożnie.
Czyli - skoro nie wiesz z kim masz do czynienia, to lepiej uważaj co zamierzasz zrobić, bo Heisenberg to nie lada skur*** i wolisz się o tym nie przekonać na własnej skórze :P
Przy okazji, zajebiści podobało mi się odwrócenie ról obu postaci w poróananiu do pierwszego sezonu w tej scenie (na samym początku rozmowy).
Znowu mamy pewnego siebie człowieka sukcesu i wystraszoną sierotę. Tyle, że wszysktko do góry nogami.
wywrócenie postaci to jeden ze zmaczków psychologicznych jakie twórcy nam serwują non stop. Trzeba powiedzieć, że taki zespół jaki pracuje przy BB (scenarzyści) to chyba nie miał i nie będzie miał sobie równych. Każda scena wypieszczona, przemyślana, każdy detal ma znaczenie. Genialnie to prowadzą.
Hank mówi że nie wie kim jest Walt w sensie, że kompletnie go nie poznaje, okazuje się kimś kompletnie innym niż facet którego od lat znał.
Na to Walt odpowiada, że skoro Hank nie wie kim on jest, to może najlepszym z możliwych rozwiązań jest dalsze podążąnie tą ścieżką czyli po prostu zamiecenie sprawy pod dywan, udawanie że Hank nie odkrył kto to Heisenberg, dla dobra rodziny itd. Wg mnie taki jest kontekst całej sceny i tego zdania - prośba Walta aby Hank zostawił ten temat skoro Walt umiera.
Choć niektórzy rozumieją zdanie Walta jako groźbę wobec Hanka = nie znasz mnie i niech lepiej tak zostanie, dla twojego dobra bo nie wiesz do czego jestem zdolny. Ale do mnie taka interpretacja nie przemawia, jest sprzeczna z całą sekwencją w której zdanie pada.
A właśnie że wcale nie jest sprzeczne. Walt próbował po dobroci, nie wyszło to puściły mu nerwy i ostrzegł Hanka, że jednak lepiej będzie jeśli nie pozna do końca z kim naprawdę ma do czynienia ;)
Zresztą już wcześniej ostrzegł sekwencją "oboje wiemy, że nie będę nigdy za kratkami". Z jednej strony można to interpretować jako przyznanie że Walt nie dożyje końca procesu, jak dla mnie to było stwierdzenie w stylu " jestem zdolny do wszystkiego by nie iść siedzieć i ty to wiesz ( zabójstwo świadków w więzieniu".
Tak to interpretuję
Kurde, w moich napisach nie było przetłumaczonej końcówki... Ktoś mi może napisać co powiedział Walt - 'Może najrozważniej byłoby... ?'
a może Hank został już otruty wcześniej przez waltera ? w końcu jedli kolacje.. a cyjanek w gniazdku zostawił dla siebie bo w końcu powiedział Hankowi że za kratami nigdy nie wyląduje że zostało 6 miesięcy życia... skąd wyliczył akurat 6 ?
nie, nie i jeszcze raz nie Walter zabiera rycyne dopiero po tych wydarzeniach.
raczej chodzi mu o to, że albo zginie przez chorobę albo zabiją go współpracownicy - na takim poziomie wtajemniczenia przestępczość nie zostawia świadków.
Z ciekawości wrzuciłem sobie początek 1 odcinka tego sezonu (I jego części czyli sprzed roku). W scenach flashforwdardowych Walt siedzi w jakiejś przydrożnej knajpie, czeka na odbiór karabinu maszynowego od jakiegoś szemranego typa, siedzi niezadowolony swoje urodziny, widać że jakby wszystko stracił, kasę ma (zostawia 100 dolców za darmowy obiad) ale jest zrezygnowany. I ciekawostka - jest dokładnie w tym ubraniu, w tej fryzurze jak w początkowej scenie tego odcinka, gdy wraca do swojego dawnego domu, widzi się z sąsiadką itd. Wygląda więc na to, że rodzinie stanie się jakaś duża krzywda, Walt będzie zmuszony uciekać ale na koniec powróci z karabinem zrobić porządek (z oprawcami rodziny ?) i zakończyć swoje spawy.
Dokładnie tak ;)
Skurecznie zrobi porządek niczym Scarface, a potem czeka nas jeszcze scena z Jessiem. Big confession i wyznanie wszystkich win. Tak to widzę.
A skoro wspomniałeś o flashu z 1 odcinka to jedna ciekawostka - jeżeli ktoś się boi ewentualnego spojlera w formie przewidywnia to nie czytać ;)
Czytałem gdzieś spostrzeżenia jakiegos bystrzaka, który zauważył, że w momencie kiedy Walt wyciąga pieniądze z kieszeni widać, że prawdopodobnie pod koszulką ma jakiś przewód (kabel). Jak wiadomo w BB nic nie dzieje się przypadkowo. I skoro rzeczywiście specjalnie pokazali nam z bliska ujęcie jak Walt sięga do kieszeni i odsłania tą koszulkę, to może jest to celowy zabieg, żeby dać nam jakąś poszlakę? Jak np. współpracę z policją? Dla mnie brzmi słabo, natomiast nie chce mi się wierzyć że ten kabel tam to przypadek. Ciekawe, czy kolejna poszlaka? Bo raczej w przypadku tak genialnego teamu twórców to nie jakaś wpadka.
Hmm, tego kabla nie kompletnie wyłapałem i dopóki nie obejrzę sobie tego w domu nie wiem o co chodzi. Ale to by dziwne było - co, Walt staje się z bossa narkotykowego jakims zwykłym drobnym kapusiem policyjnym ??? może Hank da mu propozyję nie do odrzucenia - zostajesz koronnym, wystawiasz nam całą organizację w zamian za dożycie swoich dni bez procesu i paki. A organizacja by go uciszyć wpada do niego do domu ? :)
moim zdaniem on jakoś upozoruje swoją śmierć czy coś takiego. Bo niby czemu ta sąsiadka tak się drze jakby ducha zobaczyła?
z drugiej strony chałupa stoi. czemu stoi opłotowana i niszczeje a nie jest sprzedana?
jest mówione że rak wrócił. Ale Walt ma czuprynę. Może wersja była taka, że rak zabił a on znowu się cofnął?
ale to tylko banalne przypuszczenia - do tego jeszcze pewnie będzie miliard wątków :P
Najlepiej byłoby, gdybyś "tread lightly" -czyli działał ostrożnie, a dosłownie znaczy to: stąpać lekko, co można skojarzyć ze stąpaniem po lodzie.
Breaking Bad zrobiło to co potrafi najlepiej: budowało emocje gestami. Odcinek przepełniony smaczkami i scenami na które się czekało. Pierwsza scena pozamiatała. Ostatnia tak samo. Walt mający już odejść, ale zmieniający zdanie wydaje się analogiczną sytuacją z 5x07, gdy odstrzelił Mike'a. Hank zamykający drzwi to moment odcinka. U Jessiego mało się działo, ale liczę że mają pomysł na niego, bo to najlepsza postać serialu. Miejscami odcinek niemrawy, ale nie rozczarowujący.
7/10
Nadal niewiele wiadomo. Jesli to Jesse ma zabic Walta, to tylko jesli dowie sie o wszystkim(smierc tej z czarnymi wlosami, otrucie dzieciaka, smierca Mike'a). z ostatniego odcinka jasno wynika ze Jesse nie jest już zainteresowany dalszym zyciem jako diler/producent mety, wiec nie bedzie tu zadnego przejecia biznesu.
Teraz pozostaje rozgrywka Walt vs. Hank. A tutaj moze zdarzyc sie wszystko, mozna spekulowac na setki sposobow. Jednak mysle, ze Walt zginie na koncu.
Hmm, jutro ogarnę wszystkie wasze opinie, ale chciałbym wam podrzucić moje zdanie na temat tegoodcinka.
Odcinek nudny, nic specjalnego. Dobry początek i końcówka, a tak to widać, że jest wielkie wprowadzenie do wielkiego finału. Smile
A tak w ogóle, to zauważyliście, że właśnie na początku Walt otwiera bagażnik, który ma czerwony kolor? Jessie jeździ także czerwonym, starym samochodem - If you know what I mean.
Ogólnie, to Jessie zrobił największą głupotę, ale dla niego to chyba wszystko jedno. Policja na pewno się skapnie, że ktoś rozwalał pieniądze po ulicach, no chyba, że mieszkańcy wszystko zbiorą, chociaż wątpię, że objedzie się to bez echa. Wtedy zbiorą odciski palców i dupa.
No i tutaj otwiera się kolejna furtka. Widać, że Jessie jest zmęczony tym wszystkim i będzie chciał wsypać Heisenberga. Tutaj powracamy do samochodu - Walt go zabił i zabrał samochód? Nie wiem jeszcze, kolejny odcinek na pewno odpowie na wiele pytań.
To był wogóle inny model. Czerwony Monte Carlo z pierwszych sezonów zkonfiskowała policja, a ten samochód którym teraz jeździ Jesse to też coś innego.
Ten samochód nie dawał mi spokoju... okazuje się, że jest to Cadillac Coupe DeVille Phaeton z 1979 r. w (chyba) dokładnie takim kolorze jak ten którym jeździł Hill w "Chłopcach z ferajny".
rzeczywistość to nie Kryminalne Zagadki NY -_-
nie zdejmą odcisków palców z tej forsy bo byłoby to prawie niemożliwe, musieliby się do tej kasy dostać przed jej zakurzeniem, zdążyć przed rosą, piaskiem, a przede wszystkim ludźmi którzy z czystej ciekawości by podnieśli taki plik kasy.
A co najważniejsze, spróbuj pozostawić odciski palców na banknocie -_- Musiałbyś mieć w ch*j natłuszczone palce..
Prawie cały rok czekania i nareszcie! Genialny odcinek. Breaking Bad to mistrzostwo pod każdym względem. Każdy kolejny sezon lepszy od poprzedniego, a pierwszy był wyje*any w kosmos. Obejrzałam wszystkie odcinki dwa razy (niektóre trzy) i jeszcze nie raz sobie je odświeżę, bo ten serial nie ma sobie równych. Nie nudzi i trzyma w napięciu (zwłaszcza(!) końcówka 9. odcinka 5. sezonu). Już nie mogę się doczekać następnego. ;>
Pozdrawiam wielbicieli tego serialu, bo mają zajebisty gust! ;D
Pozdrawiam i podpisuję się pod wszystkm. Też ogladałem cały serial jak dotd 3 razy i na pewno jeszcze nie raz obejrze :P Teraz jestem na etapie przekonywania znajomych żeby spróbowali obejrzeć i nie rezygnowali w życiu z tak wielkiej frajdy jak ten serial. O którym wśrod moich znajomych bardzo mało kto słyszał i oglądął. Natomiast tak jak napisałeś - to jest mistrzostwo i aż ciężko to słowami ogarnąć. :)
Napisałaś* Jestem dziewczyną :> Też próbuję przekonać znajomych do tego serialu ale chyba nie dam rady. Próbowałam na wszelkie możliwe sposoby :<
a ja znowu troszke ponarzekam dla odmiany. W sumie to moze i odcinek nie był zły choć ujme to inaczej... jako 9 odcinek w serii która liczy 16 epizodów Blood Money wypada przyzwoicie jednak jako 1 odcinek po rocznej (!) przerwie odcinek wygląda bardzo blado. Osobiście spodziewałem sie że KAŻDY z tych ostatnich 8 odc będzie urywał tyłek, tutaj natomiast było sporo momentów które mnie po prostu wynudziły. W ogóle ten odcinek jest wg mnie strasznie dziwny, przypomina mi klimatem pierwsze 5 epizodów z 1 sezonu... epizodów które w ogóle nie przypadły mi do gustu. Zresztą nawet gdybym miał robić ranking odcinków z ostatniego sezonu to całkiem możliwe że Blood Money wylądowałby na ostatnim miejscu. Nie ma Mike'a, nie ma mety, Saul nie jest tak zabawny, Jesse użala sie nad sobą i innymi (choć nawet po zabiciu tego małego sie lepiej trzymał nic teraz), Walt zajmuje sie myjnią, nie ma akcji. Jedyny plus odcinka to początek i główkowanie Hanka, noi to że tak szybko doszło do konrontacji... choć może za szybko? No nic, poczekajmy na kolejne odcinki, wtedy sie wszystko rozjaśni.
a też dosyć blado, tak jak napisałem wcześniej ten odc mi pasuje najbardziej do 1 sezonu który uważam za najsłabszy ze wszystkich. Od 2 sezonu... no od odcinków z Tuco BB robił sie coraz bardziej dynamiczny, w 5 sezonie ile było akcji a tu nagle taki przestój...
Mówimy o serialu w którym przez cały odcinek łapano muchę. Ja się aż wręcz dziwiłem źe doszło do konfronatcji już teraz. Nie jest źle. Nie chce Walta biegającego z M16 po Albuqerque i wysadzającego DEA, i robiącego trójkąt z Skyler i Lydia :). Do od pierwszego odcinka był Dramat psychologiczny a nie serial akcji (Aluzja do Sopranosów i zakończenia które ludzie krytykują)
oj a kto mówi o bieganiu z M16 i miłosnych uciechach? :P Co do odcinka z muchą to też za nim nie przepadam ale tam było coś co mi sie bardzo podobało, nie pamietam nawet co to było, chyba pokazanie tych relacji między Waltem i Jessem i skrucha Walta na sam koniec...
No wiem mam skłonność do wyolbrzymiania. :P Ale wiadomo o co chodzi. Oj tam scene miłosną z Lydią bym chętnie zobaczył
No to samo chciałem napisać. Ten trójkąt to bym akurat w sumie obejrzał :P lol
Ale tak jak wspomniane, nawet jeśli trochę nie sprostał oczekiwaniom, to serial mający przeszło 60 epizodów i trzymający taki poziom to jest coś. Ja zgodzę się, że odcinek może był trochę "dziwny", natomiast zaserwowano nam genialne sceny, na które czekało się rok. Tyle razy sobie wyobrażałem konfrontacje Walta z Hankiem i myślałem jak to będzie wyglądało. Czekałem na moment, aż usłyszę Hanka wymieniającego z odrazą grzechy Walta. I już w 1 odcinku nam takie mistrzowskie sceny pokazali. Do tego pierwsze sceny z Hankiem, wiele smaczków i ciekawych scen jak "nowy" Fring w myjni. Mistrzostwo, a będzie już tylko lepiej :)
Tak a pro pro oglądalnosć Blood Money wyniosła 5,90 mln. Dla porównania zeszłoroczną premierę obejrzało 2,93 mln(!!)
Odcinek mistrzostwo świata ale dziwne że Walter znajdując gps pod autem nie wytrzymał i zapytał o to Hanka a ten w garażu zawalony papierami i z jedną książką w której były inicjały W.W od razu skojarzył fakty myślałem że dojdzie do tego później... mimo wszystko znając twórców BB serial nieź się rozkręci.Pozdro dla wszystkich maniaków BB do zobaczenia za tydzień.
skoro Hank już wie to ciekawe co się będzie działo przez kolejne 7 odcinków z sezonu na sezon coraz wyższy poziom...