Dyskusja na temat 9 odcinka 5 sezonu Breaking Bad.
PS: Warto było czekać? ;)
Źle zadane pytanie "warto było czekać?" :]
Chyba, że miałeś na myśli czekanie na livestream, bo przecież nikt nie wstrzymuje się z samobójstwem, bo chce oglądać Walta :D
A mówiąc poważnie to zobaczymy, bo póki co wszyscy wraz ze mną, mają wielkie oczekiwanie co do drugiej połowy sezonu, miejmy nadzieje, że podołają.
Serio siedzicie do pozna zamiast isc spac i potem bedac wypoczetym zacząć dzien od obejrzenia odcinka? :p
Początek docinka świetny, ale im dalej tym gorzej. Szczeże mówiąc rozczarowałem się. Hank zrobił się na koniec super bystry a wcześniej nie mógł dobrze pokojarzyć faktów jak by ich nie chciał widzieć, przegięcie.
Jesse jak zawsze odpał nagle dostał wyrzutów sumienia i rozdaje pieniądze, aby się poczuć lepiej. Był kretynem od początku i widać, że nim do końca zostanie. Wielki plus jak wspomniałem za początek np. scena w w której Walt wraca do zniszczonego domu i widzi na ścianie "Heisenberg", następnie ta scena z sąsiadką - super sprawa, zawał Hanka i załamanie Hanka też elegancko, ale kilka ostatnich minut super bystrego Hanka mnie rozczarowało. Liczyłem, że będą obaj milczeli (Walt o GPS na samochodzie) i akcja będzie się dynamicznie rozkręcać, ale zobaczymy co będzie dalej.
Początek to mistrzostwo. Napis Heisenberg wręcz przerażający. Chyba ktoś zginie wydaję się, że Skyler, a dzieci będą u Hanka i Marie. W ogóle ten gościu co zaspoilerował w tych przewidywaniach dotyczących 8 odcinków to wydaje się to możliwe. Pierwszy odcinek już sie sprawdził. Czeski gang jak najbardziej realny. Lydia naciska na powrót Walta. Ciekawe kogo Walt chce otruć rycyną. Rak wrócił to było do przewidzenia. Ja oceniam odcinek na niezły, niezły. Jesse widać, że czuje sie fatalnie. Coś wyczuwam jego śmierć w finałowym odcinku.
Mr_Mijagg, a według mnie to dobrze, że już Hank wie o Heisenbergu, a Walt o tym, że Hank wie. Nie będzie jakiś podchodów i głupiego czekania do finałowego odcinka tylko już wiadomo o co chodzi.
Hank już wcześniej pokazał że potrafi być bystry. W końcu namierzył Gusa a co do Walta to jednak trudno domyślić się że osoba którą znasz dwadzieścia lat jest bossem narkotykowym. Skojarzenia raczej nie idą automatycznie w tym kierunku.
Dla ciebie zachowanie Jessiego to głupota a dla mnie to raczej oznaka że w przeciwieństwie do Walta i innych nie jest do reszty zepsuty. Inna sprawa że to już z trzeci raz jak wykorzystują ten motyw.
Czekam na rozgrywkę Hank Walt.
"Jessiego to głupota a dla mnie to raczej oznaka że w przeciwieństwie do Walta i innych nie jest do reszty zepsuty" Ale to nie znaczy, że postępuje mądrze, prawda?
Jeśli chce wszystkich wpakować wraz z sobą do pudła to idzie w dobrym kierunku. Fakt jest to oznaka człowieczeństwa, ale bardziej chęć pozbycia się poczucia winy, ale wiedział co się może stać, na co się pisze, prawda?
Jak wspomniałeś po raz któryś tak robi czyli głupota :/
Bo Jessie chce siebie wpakować do pudła. Podświadomie lub świadomie chce zostać ukarany za to co zrobił i do czego doprowadził. Nie pisał się na strzelanie dzieciom w głowę. To że robią to po raz któryś jest w sumie logicznie bo Jessie zawsze był czuły na punkcie dzieci. Jeszcze jestem wstanie to przełknąć jeśli doprowadzi do czegoś sensownego.
Też myślę że jego zachowanie jest jak najbardziej naturalne. Szczególnie po tych wszystkich wydarzeniach.
O ile zgadzam się w pełni, że Jesse to debil do sześcianu (skądinąd wbrew pozorom postać bardzo wiarygodna, bo chodzą takie osobniki po tej ziemi), o tyle co do Hanka mam inne zdanie. A niby czemu miał wcześniej skojarzyć fakty - niby jakie. Psychika ludzka jest taka, że z zasady zakładamy, że ludzie są dobrzy. Walt, to rodzina Hanka, znał go kilkanaście czy 20 lat, uważał za pierdołę, niegroźnego typa, któremu w dodatku teraz wali się małżeństwo przez hazard. Wykluczał go automatycznie i nie był w stanie podejrzewać. Aż do posiedzenia na kibelku. Ja to kupuję. Co zaś do GPS-a, cóż, Walt jest postacią specyficzną, trochę jak słoń w składzie porcelany. Pytanie co planuje dalej i pytanie ile prawdy w tym co mówi. Często działamy też pod wpływem impulsu, widać było że Walt w ostatniej chwili zmienia zdanie i zagaduje o GPS. De facto dla Walta rozwiązania były do tej chwili dwa:
1) Zabić Hanka
2) Doprowadzić do konfrontacji i liczyć na to, że mu Hank odpuści ze względu na chorobę
Wybrał opcję drugą, ale czy zostało mu faktycznie pół roku życia - ciężko stwierdzić, bo Walt się zrobił niezłym kłamczuszkiem. Podsunął Hankowi tak czy siak rozwiązanie - niech poczeka, on w tym czasie kopnie w kalendarz, rodzina się nie rozbije. Na pewno Hank ma teraz ciężki orzech do zgryzienia, choć patrząc na cały serial obstawiam, że raczej nie odpuści. Jak dla mnie Walt spieprzył sprawę, bo powinien był użyć tej swojej trucizny by się go pozbyć, choć pewnie też ciężko mu dociec co wie policja i czy Hank się już podzielił swoimi wątpliwościami (założenie jednak mało prawdopodobne).
Jak pokazuje początek odcinka i początek całej serii Walt żyje i ma się dobrze, więc o ile rak wrócił, to wygląda na to, że chłopina przeżyje. Tym bardziej, że jeszcze muszą się wynieść z domu, a sam dom musi zostać doprowadzony do stanu totalnej dewastacji. Ogólnie mocno ciekawe zakończenie i zobaczymy co będzie dalej. Hank jest w dość kiepskiej sytuacji, bo wyjdzie na idiotę, że miał Heisenberga pod nosem, co więcej że to jego rodzina. Pytanie więc kiedy podzieli się swoją wiedzą z policją. Może po prostu powie Waltowi, żeby ten spieprzał? Będzie ciekawe zakończenie serialu ;).
"Liczyłem, że będą obaj milczeli (Walt o GPS na samochodzie)" (...)
Ja tę scenę z pytaniem o GPS'a odebrałam jako celowy zabieg scenarzysty.
Myślę, że chciał podkreślić, jak bardzo Walter się zmienił.
Kiedyś truchlał na samą myśl, że Hank coś może podejrzewać.
Teraz idzie "na chama" i pyta wprost, czy go śledzi, jednocześnie nawet nie próbując udawać, że jest niewinny.
Słowem scena, która mogłaby startować w konkursie, pt.: jaki jest szczyt bezczelności :)
Odcinek świetny, Dean Norris dał naprawdę popis gry aktorskiej. Pierwsza scena genialna i jak na razie spoiler się sprawdził i wychodzi na to, że dalej się też sprawdzi, bo czeski gang rzeczywiście ma sens. Hank wreszcie skumał, nie sądzę, że nagle stał się taki mądry po prostu wcześniej nie przeszło mu przez myśl, że jego szwagier - łajza z wyrokiem śmierci na karku mógł być bossem narkotykowym.
Czy to naprawdę koniecznie pisać o spoilerach dotyczących całego sezonu? No ja pier_dolę, niektórzy normalni ludzie specjalnie ich nie czytali, bo mogły się okazać prawdziwe, a teraz nie można już nawet przeczytać komentarzy na temat pierwszego odcinka? Co za ch_uje
Nie rozumiem skąd ten ból d.upy. Jedynie co napisałem na temat sezonu to to, że pojawi się czeski gang, a to co zrobią (jeśli w ogóle coś) i co sie stanie dalej nie napisałem, więc o co Ci chodzi.
Nie chodzi tylko o ciebie, pajacu, cały czas ktoś wspomina o tych spoilerach i nie można w spokoju przeczytać komentarzy, żeby się nie natknąć. Twojego nawet nie przeczytałam do końca, bo jeszcze mi napiszesz, kto zginie
Gratuluję poziomu kultury. NIC A NIC Ci nie zaspoilerowałem a ty już się burzysz o byłe co, z tego co widziałem to także nikt inny w tym temacie też nic nie pisał. Pajacem możesz nazywać swojego tatusia.
Trzeba byc strasznym debilem zeby wchodzic na temat gdzie wali po oczach napis "Uwaga spoiler" a pozniej jeszcze wyzywac ludzi, ze spoileruja. Brak slow na niektorych!
No sory ale temat dotyczy tylko odcinka 9, a nie całego sezonu 5.... Jeśli ktoś nie lubi spoilerów to ma prawo być zły.
Chodzi o ludzi piszących o spoilerach z całego sezonu, które "się sprawdzają". Nie każdy chce je znać, to ma być temat o 9 odcinku, a nie o zasranych przepowiedniach zakończenia.
Tyrion zabija swojego ojca, strzelając do niego z kuszy, kiedy ten siedzi na kiblu, ucieka z Westeros i zostaje niewolnikiem. Prawie spotyka Daenerys (która wyszła za mąż)
Nucky zabija Darmodiego.
Naomi umiera na raka, Effy grozi więzienie za oszustwo
JOE MILLER ZABIŁ. Jest pedofilem, ale nie zgwałcił chłopaka
Ktoś już wrzucił link do tematu spoilerowego i ktoś już grubsza przetłumaczył, przejrzyj temat, nie jest długi, tu nie będę dawał bo znowu jakiś gimb będzie się burzył.
Jeśli to prawda,|że nie wiesz, kim jestem,
to najlepiej zrobisz,
stąpając ostrożnie.
Obejrzałem,ale jakoś dziwny był ten odcinek,może to wina tej długiej przerwy a może serial już się wyczerpuje.Nigdy specjalnie się nie jarałem BB ale nie oczekuje jakiś rewelacji na koniec,wyczuwa się zmęczenie materiału.Liczę na utrzymanie poziomu i tylko tyle.
Odcinek świetny mistrzostwo bardzo mi się podobał warto było czekać na ten odcinek doczekać się nie mogę kolejnych i finału .
Obejrzałam odcinek po angielsku, zaraz po ukazaniu się go w polskich internetach i nie zrozumiałam tylko ostatniej kwestii Walta.. a tak właściwie Heisenberga :) Dlatego końcówka początkowo nie wywołała we mnie ogromnych emocji. Dopiero, gdy sprawdziłam znaczenie wyrażenia "to tread lightly" zaczęłam się cieszyć jak Walter Jr. na naleśniki.
Odcinek momentami mnie nudził, a naprawdę nie często Breaking Bad wywoływało u mnie taką reakcję. Nigdy nie byłam haterem Skyler ani "Flynna", ale sceny rodzinne nie wywołują już żadnego wrażenia. Nie zaskakują i, szczerze mówiąc, niewiele wnoszą. Sceny z serii Hank struggling with emotions because W.W. = Walter White = Heisenberg dawały do zrozumienia, żeby czekać na coś mocnego. I ja osobiście, przyznaję, w tej kwestii dostałam dokładnie to, czego chciałam. Chciałam, ale tak naprawdę wcale się nie spodziewałam. Nie sądziłam, że już w pierwszym odcinku nastąpi konfrontacja. Zostałam bardzo mile zaskoczona :) Objawiający się Hankowi na końcu sam Heisenberg we własnej osobie po prostu mnie uszczęśliwił (po tym jak znalazłam tłumaczenie ostatnich jego słów oczywiście). Jestem też bardzo zadowolona z prologu. Zawsze lubiłam te spojrzenia w przyszłość.Powodują, że jeszcze bardziej się trzęsę z niecierpliwości, co się dalej wydarzy.
Do mojej ogólnej oceny odcinka nie włączę niestety fragmentów nudnych lub irytujących (Lidia !), ponieważ koniec końców nie mają one zbyt dużego wpływu na moje wrażenia po pojawieniu się napisów końcowych. Ważne, że to co ma rock my world, dokładnie to robi. Więc odcinek ten moim zdaniem był bardzo bardzo bardzo dobry. Absolutnie nie zawiódł moich oczekiwań.
No właśnie co on powiedział? Bo w tych napisach co ja miałem to nie było przetłumaczone (pewnie to jakiś trudny zwrot).
Powiedział "to tread lightly", wszechwiedzący Translator Google oznajmia nam że oznacza to "lekko stąpać" lub dyplomatycznie postępować". Co po prostu oznacza, żeby się z Hankiem dogadali.
Nikt się z nikim nie dogadał, on mu zagroził, że ma uważać co z tym wszystkim zrobi., bo to nie jest Walt tylko Heisenberg i woli z nim nie zadzierać.
ja inaczej rozumiem zdanie Walta, co wg mnie wynika z kontekstu całej sceny. Walt w sumie błaga w niej Hanka by sprawę zostawił, mówi o raku, o tym że przecież za 6 miesięcy umrze i nie będzie kogo ścigać a przy tym zniszczona zostanie rodzina..Więc po co to robić Hank ? - pyta Walt.
Hank odpowiada że go nie zna, nie wie kim on jest - na co Walt znowu wg mnie błagalnie mówi to zdanie o nieschodzeniu z tej ścieżki. Dla mnie to zdanie i to że Hank właściwie przystaje na jakąś formę negocjacji (niech Skyler przyjedzie, pogadamy itd) oraz to, że karty są już na stole już na starcie oznacza wg mnie że Hank w imię ochrony rodziny pójdzie na taki układ, nie będzie ścigał Walta, np. za układ w stylu: odchodzisz od nich, nie narażasz ich a ja zostawiam sprawę..
Tak mi to wygląda po 1 świetnym odcinku.