Jestem obrzydzona tymi komentarzami o figurze głównej bohaterki 3 sezonu. Serial jest inspirowany książką , a w książce nie jest ona chudziutka i co z tego? Wolelibyście aby każda kobieta na ekranie wyglądała jak lalka barbie? Biała i chuda . Myślicie , że tak wygląda rzeczywistość ? Żenujące są te komentarze i wstyd na cały świat , że pokazujecie tak niski poziom , wyzywając kobietę przez jej figurę . Widać wasza matka o ile ją mieliście nie podołała z zadaniem wychowania was na dobrych ludzi.
Nie pozdrawiam
Też nie mogę patrzeć na te komentarze, oburza mnie takie myślenie, że miłość jest tylko dla szczupłych i atrakcyjnych. Po drugie przemiana Pen to nie sam wygląd zewnętrzny, ale przede wszystkim pewność siebie, którą musiała z papieru jako LW wcielić w życie. Colin miał zobaczyć ją, całą i się zakochać, a nie w jej szczupłym ciele, przecież byłoby to po prostu tak płytkie i powierzchowne, że uwierzenie w jego wielką miłość byłoby jeszcze trudniejsze. Uważam, że dobrze, że aktorka nie została wyszczuplona za bardzo. Minusami tego sezonu jest Coli i braki w scenariuszu, ale nie wygląd głównej bohaterki.
Dokładnie, to tylko Polacy tak do tego podchodzą i taki mają ból dupy, czy to chodzi o serial, czy o prawdziwe życie. Tylko patrzą za najmniejszym mankamentem w wyglądzie i cisną. Co za społeczeństwo. Sama jak poznałam swojego męża to byłam już na granicy otyłości I, byłam tak zakompleksiona swoim wyglądem, że nie wierzyłam, że on w ogóle chce się ze mną spotykać. Potem miałam wiele innych z tym związanych problemów np. Niechęć do pójścia z nim do łóżka, a jak już tu się przelałam to problem ogólny z seksem i wychodzeniem z nim na miasto jako dziewczyna. Wszystko dzięki naszemu kochanemu społeczeństwu. Schudłam owszem. Po jakoś 5 latach związku coś przeskoczyło w głowie i włączyłam tryb sportowy i zdrowe odżywianie. Na ślubie zaprezentowałam się w sukni rozmiar 38 , figurę utrzymam, ale w głowie dalej siedzi ta niepewność, że dalej nie wyglądam dość dobrze. Ogarnijcie się ludzie, bo nie zdajecie sobie sprawy ile czynicie zła obcym ludziom tylko przez ich wygląd.
Brawo! "Kanony piękna" zmieniają się na przełomie lat, dziesięcioleci, wieków. Niezależnie od panujących wzorców "idealnych" kobiet i mężczyzn, zaakceptować należy to, że każdy jest inny, ma inną sylwetkę, kształty. Nie mówimy już tylko o otyłości, ale też większym lub mniejszym biuście, szerszych udach, biodrach, ramionach, a nawet kolorze włosów. Wpędza się ludzi w machinę kompleksów. Obecnie naturalny wygląd wydaje się, że jest na topie, ale trudno jest spotkać kobietę bez zrobionych ust czy rzęs, a w sytuacji, gdy mamy kobietę naturalną wytyka się jej wady wynikające z jej urody - cerę, kształty. Ważne jest by człowiek był zdrowy i zadbany. Nikt nie wpisze się w ideał, bo on nie istnieje, a kanon to tylko powtarzane szerszej publice stereotypy i subiektywne oceny oraz opinie innych ludzi, tworzące szerszy kontekst.