Jak oceniacie? Mnie nie porwał jakoś szczególnie. Jak zwykle wątek Cristiny i Owena nie zawiódł, dużo wzruszeń, widać, że naprawdę są dla siebie stworzeni(mam nadzieję, że Shonda skończyła z dramatami w ich przypadku..). Za mało Alexa - liczę, że w następnym odcinku to się zmieni, nie mogę doczekać się rozwinięcia jego wątku - po tylu latach niech w końcu znowu szczęśliwie się zakocha:) Miło się na nich patrzy.
Jak Alex zaczął rozmowę z Jo o rodzinach zastępczych to już myślałam, że będzie jakas poważna pijacka rozmowa, ale na szczęście potem żartowali. Padłam jak oboje się popłakali:D
Prawie się wzruszyłam na końcu jak pokazali Adele i Richarda, właściwie dobrze że skończyli jej wątek bo może dzięki temu Richard nie będzie robił z siebie takiego męczennika, dobrze że będzie miał szansę żeby w końcu byc szczęśliwym- np. z mamą Averego:) I Avery- jestem bardzo zadowolona, że ma nową dziewczynę (nawet jeżeli na jedną noc), Kepner nie zasłużyła na niego. Bardzo im kibicowałam ale to idiotka, zachowuje się jak 12-latka. A ta stażystka wygląda całkiem dobrze jak ją uczesali i pomalowali, pasowaliby do siebie:) I ona na pewno nie będzie składac ofiar Jezusowi.
To nie jest ten sam serial co kiedyś- myślałam ostatnio jak było fajnie jak mieszkali Izzie, Meredith, Karev i George:) Było jak w akademiku, a teraz wszyscy są tacy dorośli.
też się uśmiałam z Kareva i tej Jo ;p i też mnie ucieszyło rozwiązanie wątku Adele (lubiłam ją dawniej, ale cała ta historia z Alzheimerem, zdradzaniem go w tym ośrodku z jakimś dziadkiem, straszne to było, dobrze że to juz koniec)
Natomiast bardzo się zawiodłam, że Cristina jako pierwsza podpisała te papiery rozwodowe, a Owen poniekąd wpłynął na nią, żeby to zrobiła. Przykro mi, bo byłam przekonana, że co jak co, ale teraz wrócą do siebie, mimo wszystko... Uwielbiam Owena, ale miał żal do C. że sama podjęła decyzję o aborcji, a teraz on postąpił podobnie w przypadku rozwodu :/
Cristina nie nadaje się do normalnych związków i musi miec kogoś kto po roku nie zmusi jej do ślubu:)
Haha sprowadzenie Sons of Anarchy do Seattle doskonałe! :D Cieszę się, że nie przeciągali i nie zagmatwali bardziej motywu ślubu, podobała mi się rozmowa Bena i Bailey.
Sceny Alexa i Jo zabawne, po % ta chemia powinna być większa. Czytałam o domysłach czemu mogli płakać, o Adele czy coś innego, a tu mały zonk ;]
Jackson brak słów, leci na wszystko co się rusza. April wyglądała przepięknie! Jeszcze, żeby nie ostawiała tych swoich akcji i będzie można zaakceptować ją w wielkiej rodzinie grey's. Cristina i Owen- cud miód i wiadro goryczy. Bardzo mi się podoba jak prowadzą ten wątek, zaskoczona byłam, jak podpisali te papiery, ale może faktycznie tak będzie lepiej.
Taki słodko-gorzki odcinek, dobrze wyważyli i przyjemnie się oglądało.
Świetny odcinek Alex z Jo byli nieźli. Sczególnie ta akcja z zapomnienniem klucza do pokoju
A co do Bena i Baily ichrozmowa w szpitalu byla słodka
Ale i tak w tym odcinku najbardziej podobały mi sie sceny z Calizona <3
Jak dla mnie, to był najlepszy odcinek tego sezonu, dużo rzeczy popchnął do przodu, choć czasem w zaskakujących kierunkach.
Wątek Calzony piękny, wreszcie obie powiedziały na głos o rzeczach, które je obie od dawna bolały (Callie w poprzednim odcinku). Te słowa Arizony "Callie, please, don`t run" były cholernie wzruszające - i chyba równie trudne dla niej, jak rozebranie się przed ukochaną. Już wiemy, że ta najpiękniejsza scena między Callie a Arizoną nastąpiła w 10. odcinku ok. 26. minuty. Warto było czekać na nią pół sezonu.
Nie sądziłam, że to możliwe, ale wątek Owena i Cristiny jest dla mnie jeszcze bardziej niezrozumiały niż był na początku sezonu (a już wtedy był bardzo). Misz-masz totalny, ale bardzo w stylu Shondy. Nie rozumiem, dlaczego scenarzyści mieszają wciąż w tym kotle, a tylu fanów GA tak masochistycznie się tym ekscytuje. Na myśl o tej dwójce przypomina mi się tylko pewna piękna piosenka Patty Smith - "Sometimes love just ain`t enough".
Cieszę się, że gdy Jo i Alex wylądowali w tym pokoju hotelowym, to nie wylądowali od razu w łóżku. Takie rozwiązanie byłoby strasznym pójściem na skróty, a tak na razie fajnie to powoli rozwijają.
Odetchnęłam, że to już koniec wątku Adele. R. I. P.
Kiedy Shonda zapowiadała przed rozpoczęciem sezonu, że tematem przewodnim będzie romans, doprawdy ciężko było mi to sobie wyobrazić. A tu proszę, jak ładnie to potoczyli. Chylę czoła!
PS: Przyszły odcinek zapowiada się też ciekawie - 15 milion EACH?! Wow...
Aha, i ten telefon Callie do Dereka był przekomiczny - on chyba jednak jakby zajmie miejsce Sloana jako jej najlepszego przyjaciela (choć Mark jest nie do zastąpienia, wiem, wiem!), kto by pomyślał.
a ja się tylko zastanawiam, jak można z taką powtarzalnością robić takie odcinki... przy których, jeden w jeden, płaczę?:) nie będę powtarzać momentów, już na górze opisaliście. ale mnie się bardzo podobał.
jak dla mnie odcinek chaotyczny, niby dużo się działo, ale powiało nudą, jedynie wątek Alexa i Jo trzymał poziom, było zabawnie :D ale o gustach się nie dyskutuje komu co się tam podoba :>
Wybaczcie, że wtrącę to tutaj, ale czy ktoś z was zauważył (albo mnie się zdaje), że jest znaczna różnica między stażystami z 2012 a tymi z 2005? Meredith, Cristina, Alex, Izzie i George byli pełni podziwu i szacunku dla swoich przełożonych, dosłownie s*ali w gacie na widok Bailey, Burke'a, Shepherda czy Webber, a ci obecni zdają się mieć swoich szefów gdzieś. Pyskują, robią miny, nie boją się, wymądrzają... o.O
Tak, widać to bardzo. Brakuje tego dystansu. Ktoś, kto by obejrzał któryś z ostatnich odcinków moglby uznać, że oni wszyscy mają podobne stanowiska. Dziwne trochę, nie podoba mi się. Wolałam, kiedy na tym bazował niemal cały serial, było ciekawiej na pewno.
foxmulder słuszna uwaga. Jeszcze w pierwszych odcinkach 10serii, coś tam było. Pokazanie strachu przed Meredith, czy później przed Cristiną (szkoda że już nie przed Bailey, bo z niej niestety zrobili roztrzepaną 14stolatkę :( ), ale teraz jakby o tym zapomniano. I mi też brakuje tej hierarchii.
Rezydent zapraszający stażystkę na ślub???
o tyym samym myślałam jak można zaprosić stażystów na ślub w pierwszym sezonie było to nie do pomyślenia !
Samo sie sobie dziwie ale nie podobal mi sie za bardzo ten odcinek. Jedynym plusem byl Alex i Jo:)
odcinek bardzo mi się podobał. wątek z cristina i owen'em - jak zawsze fantastyczny. zdziwiłam się, że jednak podpisali te papiery rozwodowe. chociaż w sumie może oni rzeczywiście są tym rodzajem pary którym żyje się lepiej bez ślubu. mam nadzieję, że będą razem do końca, szczęśliwi i zakochani.
rozbawiła mnie m.in. scena z Shane'm - stażystą Ross'em - i z April "zalecającą się" do niego w obecności pacjenta. albo wtedy kiedy callie powiedziała przez telefon derek’owi że będzie uprawiała seks, a on zrobił taką zabawną minę ;p ogółem odcinek naprawdę był udany - rozśmieszał, momentami trzymał w napięciu i wywoływał łzy. cóż, to ostatnio przynajmniej dotyczy mnie, nie wiem jak inni ;) tylko...eh, parę rzeczy mnie irytowało. np. avery i ten jego romans z stażystką edwards. nie dalej niż parę odcinków temu posyłał w stronę april znaczące spojrzenia, mówił że ma względem niej uczucia itd. dobra, owszem april odwaliło i w ogóle, ale powinien akceptować jej wady. wątek z jo i karevem też był zabawny, ale nie jestem znieść myśli że najprawdopodobniej ze sobą będą. w moim mniemaniu karev powinien być z izzy. i tylko z nią.
pozytywnie zaskoczyli mnie jedną z moich ulubionych piosenek Ed'a Sheeren'a - Kiss me. rany, w ostatnich minutach filmu jak głupia zaczęłam płakać. webber jest jedną z moich ulubionych postaci w serialu i strasznie mi się przykro zrobiło, że coś takiego go spotkało. jak mu popłynęły łzy, nie wytrzymałam. końcówka serialu - cudowna.
Również podobał mi się wątek April i Shane, a także rozmowa przy stole pomiędzy April, Alexem i Jacksonem, gdy Karev pozował na przyzwoitego faceta :P Niestety jego wątek z Jo mi się nie podoba. Biedna Callie, nie ma Marka i musi szukać mu zastępstwa. Derek chyba nie jest jeszcze na to gotowy ;P
Avery mnie zirytował. Dwa odcinki temu oświadczył się jej, deklarował jakiś uczucia, a teraz sypia ze stażystką. Tyle są warte jego uczucia. Poza tym co takiego zrobiła April, po prostu ucieszyła się, że nie jest w ciąży i nie muszą z powodu dziecka brać ślubu (w żadnym momencie Jackson nie powiedział, że ją kocha). Podobno April ma zainteresować się nowy ratownik medyczny. Ma nadzieje, że Jacksona zeżre zazdrość. A tak poza tym, pomimo iż April zasługuje na coś lepszego, to chcę, żeby Japril wróciło.
mam tak samo ;D Avery nie zirytował mnie tak bardzo w żadnym innym odcinku jak w tym. mam nadzieję, że scenarzyści nie zamierzają zrobić stałej pary z niego i z tej stażystki. mam nadzieję, że April się dowie o jego romansie ze stazystką Edwrads, wkurzy się na niego, strasznie się pokłócą, wtedy ona zacznie flirtować z Shane'm co sprawi że Jacksona za przeproszeniem szlag trafi, znowu się pokłócą, ale w tej kłótni wyznają sobie w końcu swoje uczucia i już do końca serialu będą razem.
nie czytałam nigdzie o nowym ratowniku medycznym któremu spodoba się Kepner. w sumie byłoby naprawdę fajnie. też liczę na to, że Jacksona zeżre zazdrość ;p szczerze, to nie jestem w stanie wyobrazić całujących się Shane'a i April. bardzo ich lubię i są razem zabawni, ale jakiejś większej namiętności między nimi nie jestem umiem sobie wyobrazić.
i też uważam, że April zasługuje na kogoś lepszego.
pozdrawiam ;]
a mi sie podobalo w sumie wszystko oprocz Kareva i Jo, lubie Kareva ale jakos nie widze go z Jo i jakos w ogole jej nie lubie, z bailey faktycznie zrobili jakas potrzepana dziewczynke, ale reszta klasa, owen, callie, uwazam ze ben zasługuje na kogos lepszego, ben co za facet mm ;p i faktycznie nie ma takiego dystansu miedzy stazystami a lekarzami jak na poczatku.