To zawsze była opera o tym kto z kim sypia. Ale miała też inne wątki. Teraz, połowa bohaterów ma związki na zmianę z kobietą i mężczyzna, jakieś absurdalne sploty fabularne, ten serial jest na teraz na takim poziomie że można go włączyć w pracy zdalnej żeby sobie leciał w tle gdy jestem zajęty. Nie wiem czy chce mi się jeszcze uruchamiać 13 odcinek.
Zgadzam się, od paru sezonów jest coraz gorzej. Amelia która nigdy nie wie czego chce (najpierw pieje z radości że jest w ciąży z Owenem, potem się cieszy że jednak nie i nie chce mieć dzieci, ale z Linkiem bobas jest spoko), Owen, chyba nie da się bardziej sknocić postaci, wielka miłość z Teddy ale zero chemii. Usunęli z serialu wszystkie postacie które coś wnosiły, Alex, April, Jackson nawet Meredit (ten jej związek z nawet nie wiem jak on ma na imię to porażka, skąd w ogóle ten pomysł) Aktualnie śledze tylko wątek Jo i Linka a resztę omijam. Nowy młody narybek jest totalnie nijaki. Oglądam z sentymentu bo to już 21 lat. Ale już nie czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek/sezon.
21 sezonu jeszcze nie zaczęłam, ale już po 20 było widać, że ci nowy stażyści to się do niczego nie nadają, a związki wszystkich ze wszystkimi bolą. Irytuje mnie dopisywanie narracji lbgt gdziekolwiek się da (w takiej bardzo brzydkiej formie, wcześniej potrafili jakoś rozsądnie rozgrywać poprawność polityczną. chociaż Maggie i BLM też już kuło w oczy tym, jak usilnie się narzucało), szczególnie w przypadku małego Leo - tego się nie da słuchać. Na dodatek mam wrażenie, jakbym już to wszystko gdzieś oglądała i w zasadzie coraz mniej mnie to obchodzi. Szkoda bardzo, bo do momentu odejścia Christiny to był naprawdę zacny serial. Potem stopniowo robiło się coraz gorzej, odchodziły kolejne ulubione postaci, a te nowe nie dają rady zapełniać po nich pustki. Chyba najwyższa pora zakończyć ten serial, chociaż najlepiej było to zrobić przed nowymi stażystami, żeby zostawić chociaż resztkę poziomu.