oczywiście cały serial jest genialny, ale mnie szczególnie zwalił z nóg odcinek 27, kiedy to Hiacynta z Ryszardem szukają domku na wsi. Biorą kilka DROGICH ofert z biura nieruchomości i udają się do wybranego przez Hiacyntę domostwa. Już w czasie jazdy, pytają o drogę jedynego mieszkańca jaki pojawił się na horyzoncie:) no i tutaj zaczyna się cyrk.. Dama Hiacynta w konwersacji z chłopem + liczne hodowlane zwierzęta, które prawdziwie ją zaskakują - to swoista mieszanka wybuchowa, beczki śmiechu:D
Ja pamiętam 2 odcinki z polskimi smaczkami :)
W jednym Tatuś zakochał się w polskiej sprzątaczce - starowince, której nazwiska nikt nie mógł wymówić :)
W drugim Róża zaręczyła się z Polakiem :) Słysząc to przez telefon Hiacynta najpierw się ucieszyła, ale gdy dowiedziała się jak Róża nazywa swego wybranka ("Przytulaś") to natychmiast poprosiła żeby nauczyła się jego nazwiska lub choćby imienia :) Ale oczywiście nikt, łącznie z Powolniakiem nie był w stanie wymówić imienia lub nazwiska tego człowieka :) W końcu doszli ze koles nazywa się Wonsik albo jakos tak :)
A Emmet był wniebowzięty jak się dowiedział że Hiacynta może pojechać na ślub siostry, bo myślał że do Polski i że będzie spokój :))
ja jeszcze pamiętam taki odcinek, gdy Emmet (sąsiad) zasiadł sobie za swoim pianinem i grał jakąś ładną pogodną piosenkę. Po chwili do pokoju weszła jego siostra (Elizabeth) i gdy powiedziała, że jest zaproszony do Hiacynty, Emmett nie trafił w odpowiednie klawisze i z nerwów zafałszował :D
Co za głupie pytanie :)
Wszystkie odcinki są rewelacyjne, nawet pewne stałe elementy (numer z psem, furtką - leave it, leave it...!, listonoszem) mnie osobiście ciągle śmieszą, to zasługa niepowtarzalnej mimiki Hiacynty i wszystkich innych bohaterów.
Zamiast oceniania całych odcinków, proponowałbym konkretne sceny - na temat niektórych można napisać kilkustronicowy referat.
Kilka moim zdaniem najlepszych numerów - kolejność losowa, bo inna być nie może:
1. Odcinek świąteczny - Richard idzie do Emmeta w stroju Mikołaja i wypijają kilka drinków. Lizka wraca od Hiacynty, żeby powiedzieć Richardowi, że Hiacynta czeka na niego przy samochodzie. Widzac, że Richard jest po kilku kolejkach i nie może prowadzić, Lizka krzyczy do niego - "Richard, Hyacinth will kill You!!", na co Richard zdziwionym głosem odpowiada - "Hyacinth Who???!!".
2. Odcinek z nartami. Scena kiedy Richard próbując schować narty w samochodzie kłuje nimi Hiacyntę w ..., co sprawia, że ta wygłaszając Emmetowi swój standardowy tekst o domu Violetty, w momencie "room for a ponnyyyyyyy...." wydaje z siebie niewiarygodnie wysoki ton...
3. Odcnek "A strange man" - kiedy wprowadza się Emmet - scena, jak Hiacynta pokazuje Richardowi, jak ma udawać, że czegoś zapomniał, aby wracając się mógł puszczać żurawia na dom Lizki. Te jej miny w drzwiach, coś niesamowitego....
4. Odcinek z nowymi kanapami - jak Hiacynta stara się dopilnować, aby sąsiadka widziała furgonetkę z królewskim herbem, scena kiedy wykonuje "głuchy telefon" do niej, by przyciągnać ją do okna. Ta konspiracyjna mina kiedy odkłada słuchawkę...
5. Odcinek "Historical pageant" - jak urządzają przedstawienie. Hiacynta chwali się komórką. Scena kiedy w holu sali parafialnej dzwoni do lokalnej gazety, i w momencie wygłoszenia tekstu "I'm calling from my mobile phone..." zaczyna chodzić pawim krokiem wielkiej businesswomen, no i oczywiście te miny...
Ufff, mógłbym tak 100 ze stron i wątpię, czy wyczerpałbym temat...
zgadzam się z przedmówcą - wszystkie odcinki są super :) ale fakt - odcinek z domkiem na wsi chyba jest jednym z lepszych... te zwierzęta! (szczególnie gdy Hiacynta zestresowana wróciła do samochodu, odwraca się a tam wół - czy jakiś inny duży zwierzak ;D). Jeszcze pamiętam taki odcinek, nie wiem który nr... jak Hiacynta kupiła sobie mieszkanko na poddaszu gdzieś na wsi też, z Ryszardem wchodzili i wchodzili po niekończących się schodach ;D - oczywiście Hiacyncie się to podobało i była dumna, że ma gdzie wyjechać na weekend :D
Ja tam przy wszystkich leje ze śmiechu, ale chyba najlepszy to ten, gdy Powolniak zabiera Ryszarda do Pubu (Rychu oczywiście w krawacie i tym swoim kremowym sweterku :D) i grają w bilard, a Ryszrad wbija kilka bil naraz. Mam takie sczęście, że wszystkie odcinki posiadam na DVD to mogę oglądać kiedy chcę.