Nie ma możliwości by jakikolwiek polityk a już premier jednego z najpotężniejszych krajów na świecie upokorzył się w taki sposób. Samo rozważanie dylematu czy zgwałcić świnię czy pozwolić umrzeć księżniczce jest bez sensu. Nikt nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi godności i godzić się na jego poniżenie. Gdyby dajmy na to terroryści porwali księcia Harrego i kazali Teresie May współżyć z koniem albo Cameronowi zgwałcić świnię, to ktoś sobie w ogóle wyobraża taki scenariusz na poważnie? Ludzie nie są tacy jak ich ukazano w tym epizodzie, nikt nie miałby pretensji do premiera, że nie współżył ze świnią i przez niego zginęła członki królewskiego rodu. Raczej potraktowano by porywacza jako psychopatycznego dewianta, z którym się nie dyskutuje, tylko do niego strzela.
Tak więc ten odcinek uważam jedynie jako nieśmieszną satyrę i złośliwy paszkwil. W porównaniu z innymi epizodami, faktycznie poruszającymi ciekawe społeczne tematy, próbuje wmówić nam widzom, że chętnie zgodzilibyśmy się na upokorzenie drugiego człowieka i jeszcze to oglądali z niezdrowym podnieceniem. Owszem, bywamy okrutni i lubimy przyglądać się cierpieniu innych, ale przykład z premierem i świnią mocno nietrafiony.