A pozwolę sobie strzelić taki króciutki komentarzyk :-)
Po fascynującej <ziew> „Tajemnicy Twierdzy Szyfrów” nawet nie zerknąłem na „Czas Honoru”
twierdząc z góry, że będzie to taki sam niewypał. Ostatnio jednak zostałem wręcz zarzucony w
sieci informacjami o będącej już w przygotowaniach, kolejnej niesamowitej serii. Postanowiłem
zaryzykować, myśląc przy tym, cholerka, siódmy sezon? Czyli ludzie oglądają historyczny serial,
może nie jest jednak taki zły? Wyszukałem w internecie, włączyłem 1 odcinek i… co mi się od
razu rzuciło w oczy (albo raczej w uszy) to świetna muzyka. Czołówka jest naprawdę zachęcająca,
dawno tak dobrej w polskim serialu nie widziałem. Oglądam więc dalej. Dzieje się to co
przypuszczałem… Niemcy gadają po polsku (albo Polacy po niemiecku?) co wychodzi trochę
zabawnie, przy równoczesnych wstawkach typu : Schneller! Haende hoch! itd. Idąc tym
schematem ten Anglik w samolocie też powinien gadać po "polskiemu"… Ale mniejsza z tym, da
się przeżyć. Nasza główna czwóreczka bardziej niż „bojem” pochłonięta jest sprawami
sercowymi. Ale Cichociemni (dziwne, że w serialu nigdy <kończę właśnie trzecią serię> nie pada
to określenie) podobnież byli dosyć kochliwi, więc i to wybaczam. Ich niesubordynacja wobec
rozkazów dowództwa i łamanie wszelkich reguł konspiracji jest zabawne, ale nie irytujące.
Przewidywalność jest też spora. Wiadomo, że ten najbardziej doświadczony, żołnierz z zawodu
zaliczy na wstępie serię wpadek, okaże się lekkomyślny i nierozważny, a ten najbardziej narwany
i dzieciakowaty stanie na wysokości zadania, będzie posłuszny wobec rozkazów oraz z
powodzeniem zakańczać będzie każdą powierzoną mu misję. Stały schemat. W roku 41 terror
jeszcze nie był tak nasilony jak za wspólnych rządów Fischera i Kutschery, więc przedstawienie
praktycznie wcale nieogarniętej wojną Warszawy też nie razi za bardzo. Getto przedstawiono
troszeczkę za "ładnie" (czy ja patrząc na pana Globisza, nie umniejszając mu jako aktorowi,
naprawdę mam uwierzyć, że w getcie panował epidemiologiczny wręcz głód, to przepraszam, ale
nie wierzę :-P). Państwo Sajkowscy podobno nie są Żydami, też przepraszam, ale zarówno Lena
jak i Romek to są dla mnie wręcz podręcznikowymi przykładami żydowskiej urody. Takie smaczki
jak zabijanie konfidentów na oczach świadków (sytuacja Bronek - dyrektor teatru i Wanda), czy to
naprawdę było koniecznie? Takiej nierozwagi i lekkomyślności u Cichociemnego w życiu bym
się nie spodziewał. Pomijając te błędy rzeczowe, 1 seria jak najbardziej oglądalna. Ale niestety
zaczęła się druga seria, o wiele słabsza. Jedyne dobre wątki w tej serii to Kwapisz i postać
genialnej Danuty Stenki i jej rozmowy z Michałem.
Jakoś ten sezon przebolałem i dobrze, że mnie nie zniechęcił, bo po nim nastał o wiele lepszy
sezon trzeci. I choć wiem, że w 3 sezonie jest mnóstwo absurdów historycznych (akcje
dywersyjne Podziemia już w 41 roku??/ wcześniej jeszcze napad na bank - profesorem historii
nie jestem, ale czy takie akcje nie miały miejsca dużo pózniej?/ Nasi panowie praktycznie
zdekonspirowani przez Gestapo dalej sobie strzelają w Warszawie…, Janek sobie tak po prostu
wchodzi i wychodzi z getta, jakby nigdy nic, a w międzyczasie idzie sobie na piwko do baru… czy
to nie było przypadkiem zabronione?) to jednak ogląda się z napięciem i wyczekiwaniem.
Zaciekawił mnie wątek sowieckiej agentury z Baką na czele. Postać Tadeusza też ciekawa, choć
cała sytuacja z nim to bajeczka, podobnie jak wątek Michała vs Halbe w drugim sezonie. Jestem
na razie na 11 odcinku 3 serii, więc tu moja rozprawa się kończy. Oprócz tego w serialu podoba
mi się ta prosta przyjaźń między chłopakami. Zwłaszcza między Bronkiem a Jankiem – synem
zamożnego przedsiębiorcy i zwyczajnym chłopakiem z Pragi.
Co mogliby trochę ukrócić? Proste, wątki miłosne. Najbardziej na nerwy działają mi Bronek i
Wanda. Może odbierałbym ten związek inaczej, gdyby nie ta zerowa chemia między aktorami. Ten
związek wydaje mi się pusty. To samo z Rudą i Władkiem, "tandem" ten byłby o wiele ciekawszy,
gdyby byli zwykłymi "partnerami w boju", ciągle sobie dogryzającymi, ale nie, w naszych serialach
wszystko musi się skończyć wielką miłością z tymi chwytającymi za serce wyznaniami. Nuda. Nie
przeszkadza mi natomiast wiecznie romansujący Michał oraz Lena z Jankiem – zwyczajny
związek bez przesiąkniętych erotyzmem scen i wielkich słów. Ech ta Lenka :-) Pastwi się nad tym
biednym Jankiem niemiłosiernie :-P
Teraz do samych postaci, czyt. obsady. Powiem tylko, że jest ona bardzo nierówna. Oczywiście
co do aktorów starszego pokolenia, to wiadomo, że stworzyli świetne kreacje – Panie
Gniewkowska, Romantowska, Stenka, Wencel oraz panowie Englert, Globisz, Baka. Jedynie
wyłamał się pan Olbrychski. Naprawdę nie wiem, co się z nim dzieje ostatnio… Co do naszego
młodszego pokolenia… są i ci świetni i ci słabsi. Świetnie zagrane role: Panie Ostaszewska,
Więdłocha, Gorczyca, Bołądź, Panowie Pawlicki, Konopka, Żurawski, Kowalczyk, Brzeziński.
Lubiłem też postacie siostry Roży i łączniczki Krysi, szkoda, że z nich zrezygnowano :-(
Nigdy nie przeboleję tego, że świetnego w roli bezwzględnego Gestapowca Stelmaszyka
zmieniono na nijakiego Adamczyka. Sorry, ale on w tej roli w ogóle mnie nie przekonuje. W
OGÓLE. O wiele lepiej prezentuje się również pan Dedek. Tak samo zamiana pani
Ostaszewskiej na panią Różczkę, również jest dla mnie niezrozumiała. Mimo, że Wanda miała
być postacią bardzo naiwną i przez to wkurzającą, excuse my french, to jednak pani
Ostaszewska mimo tego sprawiła, że dało się ją lubić. Pani Rożczka uczyniła za to tę postać
jeszcze bardziej irytującą.
O ile lubię Michała, tak wydaje mi się, że pan Jakub Wesołowski nie za bardzo gra, a jedynie
występuje… Tak samo pan Zakościelny – taki Marek z "Kryminalnych" w czasach II wojny.
Problem mam z panem Weczorkowskim… To postać jakby wyzbyta z emocji, nieważne czy
rozmawia z Rudą, z matką czy o planie napadu na Niemców z dowódcą, zawsze ten sam ton
głosu, ta sama mina, zero emocji. Jeżeli Władek taki miał być, to pan Wieczorkowski ma po
prostu bardzo łatwe zadanie w przeciwieństwie do pozostałych, którzy jednak sami musieli
nakreślić charakter swoich postaci, z udanym, bądź też trochę mniej udanym skutkiem. Dobrze
się spisał w pierwszym sezonie, w kolejnych już mi działa na nerwy.
Pan Małaszyński nie jest zły, choć na wyżyny się nie wzniósł. Pan Wieczorek nawet dobrze
wypada jako taki cyniczny Abwehrowiec, choć gra, jak większość aktorów tego serialu, jedną
miną. Totalną pomyłką jest za to postać Krawca (czy dowódcy w Podziemiu mogli być naprawdę
aż tak nieogarniętymi i naiwnymi bezmózgowcami ?) a pan Majchrzak jest po prostu tragiczny w
tej roli… Gdyby TAK działało polskie Podziemie, to długo byśmy chyba nie powojowali. Pan
Kozyra jako Fischer(…!!??) Czy naprawdę w Polsce nie ma żadnego charyzmatycznego aktora,
który mógłby zagrać tak ciekawą i ważną postać gubernatora Fischera? To był wysoki, postawny
mężczyzna o przerażającym spojrzeniu. Wybór pana Kozyry traktuje jako okrutny żart ze strony
producenta.
Mimo tych wad, przekonuję się do tego, że jest to jeden z lepszych polskich seriali.
W kolejnych seriach mam taką skromną nadzieję zobaczyć sceny likwidacji getta, spotęgowanie
terroru reżimem Kutschery i, naturalnie, Powstanie.
Pewnie puszczają 2 dla tego że to wybuch powstania w 1 odc to będzie kila wątków pewnie jeszcze z 4 sezonu
To chyba dobrze, że nie widziałeś zwiastuna do trzeciego sezonu. Ciężko mi teraz stwierdzić, który jest gorszy. Tu Bronek rzuca się na czołg, a w tamtym spektakularnie przeskakiwał przez beczkę :P
A tak poza tym to już się nie mogę doczekać jaką pseudo-historyczną bajeczką nas w tej serii nakarmią :-P
Ha, znalazłem zwiastuny jedynki, trójki, piątki i szóstki. Trójka - nie no, kicz totalny, a to moja ulubiona seria :-P Piątka na poziomie. Szóstka nic specjalnego, zapowiada <i słusznie> telenowelę.