Idą cichociemni warszawską ulicą, dzień biały, ruch ożywiony, a jeden z panów kąspiratorów (pisownia celowa) od siedmiu boleści nagle oznajmia radośnie: "Patrz, okupacyjna taksówka! Mówili nam o takich na szkoleniu w Londynie!". Pełną piersią, aż się echo od stołecznych kamienic odbija. W tym momencie wycięłam pozę a'la Chrystus Frasobliwy i załkałam histerycznie. Co to jest? Co to, na Boga Ojca i Matkę Ziemię jest? To jest konspiracja? To są ci słynni cichociemni? Toż to banda idiotów o ilorazie inteligencji przeciętnej ameby! Zostaliby złapani w przeciągu kwadransa góra, gdyby nie to, że twórcy serialu przezornie dostosowali poziom intelektualny Niemców do alternatywnej inteligencji bohaterów (czytaj: zrobili z nich kompletnych debili, którzy własnej dupy by nie znaleźli bez mapy i obrazkowej instrukcji). Ten serial to żenada jest. Skondensowana.
hehe Dobrze powiedziane. Ten serial jest pełen takich kwiatków. Np. idą sobie ulicą ci konspiratorzy i w rozmowie między sobą używają stopni wojskowych. Albo w pierwszym odcinku gdy lecieli na miejsce zrzutu to palili sobie "Lucky Strike" Przecież jakby te cygarety znalazł nawet najgłupszy niemniej z rzeszy to by się skapował że coś jest nie tak. Poza tym sam zrzut rodziny w dodatku w rodzimym mieście przeczy wszelkim zasadą konspiracji. ten serial jest tak realistyczny jak Gumisie.
Otóż to, zrzut rodziny w jednym pęczku, kąspiratorzy zaraz po postawieniu stopy w Polsce pędzący skontaktować się z matkami, żonami i kochankami, beztroskie rzucanie stopniami na ulicy, uprawianie konspiracji w miejscach możliwie publicznych, możliwie głośno i beztrosko, radosne bieganie po Warszawie z bronią przy sobie, przydzielanie dzielnych cipociemnych (nazywać ich cichociemnymi to obraza dla prawdziwych Cichociemnych) dokładnie w ten rejon, gdzie mieszkali przed wojną i gdzie plącze się tabun ludzi, mogących ich potencjalnie zidentyfikować i rozwalić całą konspirę... Powiedzieć, że scenarzyści mają zerowe pojęcie o zasadach konspiracji, to jest nic nie powiedzieć, albowiem oni są pozbawieni także elementarnej logiki i zdrowego rozsądku. To jest konspira wedle wyobrażeń gimnazjalisty i to takiego z tych bardziej tępych.
Do tego dochodzi coś, czego nie odważę się nazwać aktorstwem, bo poziom ekspresji młodzianków grających role główne, a także ich narzeczonych/kochanek/towarzyszek, plasuje się gdzieś na poziomie braci Mroczek, albo i nawet niżej. Czego nie poprawia fakt, ze dialogi są przeważnie niemożebnie drętwe, sztuczne, jak z dykty wycięte.
Bo bez oglądania raczej jakby trudno się wypowiedzieć.
Ja to osobiście oglądam z ciekawości, jakie szczyty debilizmu jest jeszcze w stanie osiągnąć scenarzysta.
Ano podobnie jak koleżanka Leleth, najpierw oglądałam z ciekawości ogólnej, a teraz z ciekawości, czy twórcy potrafią pokazać coś jeszcze głupszego. Poważnie się obawiam, że jednak potrafią...
serialik tak plastikowy że drugiego podobnego trudno znleść , a sceny np w kanałach czy jak wcześniej napisano glośnym zachowaniu na ulicy są tak banalne że płakać sie chce
zastanawiam się : czy taka jest misja publicznej tv ?
Współczuje! Musisz mieć okropnie nudne życie, skoro masz czas na oglądanie serialu, którego nie lubisz i wytykanie jego błędów w formie rozbudowanych recenzji na forum. Naprawdę, współczuje!
Proszę o podanie przykładu nazwania bohaterów w serialu 'Cichociemnymi'. Scenarzyści mówili o tym, że niektóre epizody są niezgodne z zasadami Cichociemnych i ta nazwa nigdy nie została użyta.
A narzekajcie sobie, narzekajcie, na zdrowie. Dzięki temu serialowi co najmniej kilkunastu moich znajomych (o sobie nie wspomnę) zainteresowało się historią i teraz na własną ręke pogłębiają swoje wiadomości. Ja, od kiedy oglądam Czas Honoru przeczytałam stosy książek o tej tematyce. Ale nie, według was u młodzieży zainteresowanie historią rozwija się w szkole, o słodki Jezu, zaiste tak na pewno jest o.O
Wielcy znawcy i krytycy! Skoro już zobaczyliście, że ten serial to taki badziew dla debili to po prostu go nie ogladajcie.Po co tracić czas i energię na ogladanie takiego dziadostwa, jeszcze pisaniem na ten temat elaboratów na forum i dyskusje z jego tępymi fanami? Czyż to nie uwłacza waszej yntelygencji i znajomosci historii?Przerzućcie się na filmy dokumentalne i instruktażowe dla szpiegów - może tam nie będzie się czego czepić.
To jest film przygodowy, a nie podręcznik do historii, na litość!
wiesz może jak jesteś aż tak inteligentny to zrób lepszy serial, w końcu co to dla takiego filmowca a zarazem wielkiego historyka jak ty prawda??
Jestem kobietą, a zatem jestem inteligentna. I nie mnie za robienie seriali płacą, tylko twórcom "Czasu Honoru". A zrozumienie faktu, że będąc w konspiracyjnej organizacji, nie omawia się działania tejże na pełnej wroga ulicy, nie wymaga doktoratu z historii. Dwa, czy trzy sprawne neurony wystarczą.
a ty pewnie masz te dwa czy trzy neurony tak?? a jeśli jesteś taka mądra i wszystko wiesz o działalności konspiracji to po co marnujesz swoją wiedzę na byle forum od razu trzeba było iść do produkcji i wytknąć im wszystkie wady
"Jestem kobietą, a zatem jestem inteligentna." - buhahahaha, a ja księdzem jestem
Skąd wniosek, że bycie kobietą, powoduje automatycznie, że jesteś inteligentna? Podobnie nie należy takiego wniosku wyciągać w stosunku do mężczyzny. Płeć nie predestynuje do inteligencji.
Ten typ wnioskowania oparty jest na fałszywych przesłankach.
Możesz uważać się za osobę inteligentną, lecz tego poglądu nie muszą dzielić inni.
Podobnie jest w filmem. Film ten nie jest "zły" lecz w Twojej opinii jest zły, lub też Tobie się nie podoba. Masz prawo do takich opinii i tego Twojego prawa do ich wyrażania, powtarzając za Voltairem, będę bronił do śmierci.
Co do konspiracji - czy krytykując sposób pokazania ludzi idących po ulicy chcesz powiedzieć, że wiesz, jak zasady konspiracji działały? Tę wiedzę posiadasz z doświadczenia w konspiracji?
Zwrócę uwagę: żandarmeria niemiecka oraz znakomita większość Niemców stacjonujących w Polsce nie znało polskiego. Ludzie mogli mówić co im się podoba. Podejrzanych mogło być setki tysięcy - zauważ, że w tym okresie do domu wracali co pewien czas z offlagów i stalagów ludzie, którzy idąc po ulicach cały czas nosili elementy umundurowania - buty, spodnie, itp. Wszyscy mogli wyglądać na terrorystów.
Zapewne pamiętasz, że zamachu na Cafe Club dokonało AL za pomocą człowieka, który umierał na gruźlicę, i zostało mu niewiele życia. Był to klub oficerski dla rodzin - zginęło w nim wiele osób, żołnierzy, ich żon, prawdopodobnie dzieci. Ci genialni Niemcy jakoś nie zapobiegli tragedii.
Polecam źródła na temat akcji zbrojnych ZWZ - ludzie ci byli znani organom niemieckim, kontaktowali się ze współpracownikami, działali. I dokonywali egzekucji i akcji odwetowych. Wielu Niemcom nigdy nie udało się złapać.
Jednak nie chodzi w płaszczach Batmana i nie poruszali się nocą. Boję się, że wiele osób tak sobie wyobraża konspirację. A to po prostu dobre zalegendowanie, otwarta głowa, umiejętność pracy w sytuacjach skrajnego stresu - czyli to co dziś robią policjanci pod przykrywką. Cichociemni chodzili ulicami, w biały dzień, mieli doskonałę papiery, dobre kontakty, wiedzieli komu ufać, potencjali zdrajcy wiedzieli, co ich czeka. Nawet Hubal przyjeżdżał do Warszawy na konsultacje - nie w worku na siano ale normalnie, w marynarce i spodniach, w butach. Ulicą.
Film zaś w mojej ocenie upraszcza wiele - ma być rozrywką a nie dokumentem. Chcesz odbierać prawdę - polecam 10 godzinny Shoah - wyprodukowany w latach 80-tych dokument o Zagładzie Żydów, o wywózkach, o pociągach, znajdziesz tam wywiady z kolejarzami, którzy wieźli te transporty, Polakami, a potem wracali do rodziny na obiad. Daje do myślenia.
A Czas Honoru - to po prostu sprawnie podana opowieść, dobre postacie, wartka akcja.
Jak chcesz realizmu z elementami cierpienia - Polskie Drogi z przesłuchaniem Kurasia i świetną rolą Andrzeja Seweryna chyba są do dostania na DVD.
Ja mam już trochę lat i przyznam, że wątkami cierpiętniczymi jestem zmęczony. Moją pasją są mundury i mgółbym wytknąć autorom filmu wiele błędów. Ale zamiast tego życzę im powodzenia w dalszych pracach bo zrobili sprawnie skonstruowaną opowieść z ciekawymi postaciami.
Popatrz na to z tego punktu widzenia. Będzie Ci łatwiej.
R
"Skąd wniosek, że bycie kobietą, powoduje automatycznie, że jesteś inteligentna? Podobnie nie należy takiego wniosku wyciągać w stosunku do mężczyzny. Płeć nie predestynuje do inteligencji.
Ten typ wnioskowania oparty jest na fałszywych przesłankach."
Jezu. Jeśli istnieje podręcznik czytania ze zrozumieniem, to ja go kupię, a następnie zacznę co niektórym rozdawać. Rozmówca wziął mnie za faceta, więc go poprawiłam, na litość boską...
"Co do konspiracji - czy krytykując sposób pokazania ludzi idących po ulicy chcesz powiedzieć, że wiesz, jak zasady konspiracji działały? Tę wiedzę posiadasz z doświadczenia w konspiracji?
Zwrócę uwagę: żandarmeria niemiecka oraz znakomita większość Niemców stacjonujących w Polsce nie znało polskiego. Ludzie mogli mówić co im się podoba. Podejrzanych mogło być setki tysięcy - zauważ, że w tym okresie do domu wracali co pewien czas z offlagów i stalagów ludzie, którzy idąc po ulicach cały czas nosili elementy umundurowania - buty, spodnie, itp. Wszyscy mogli wyglądać na terrorystów."
I nie było folksdojczów oraz kapusiów, gestapo nie stosowało tortur i innych sposobów na wymuszenie zeznania, a Wehrmacht, Abwehra i inne organizacje niemieckie przezornie wysyłały do Polski wyłącznie osoby nie znające polskiego ani w ząb. Człowieku, nie załamuj mnie, bardzo cię proszę. To nie jest kwestia dogłębnej znajomości zasad konspiracji, to jest kwestia zdrowego rozsądku. Jeśli pragniesz zachować informację w tajemnicy, to nie wykrzykujesz jej pełną piersią na zatłoczonej ulicy. To wiedzą już przedszkolaki, naprawdę.
"Zapewne pamiętasz, że zamachu na Cafe Club dokonało AL za pomocą człowieka, który umierał na gruźlicę, i zostało mu niewiele życia. Był to klub oficerski dla rodzin - zginęło w nim wiele osób, żołnierzy, ich żon, prawdopodobnie dzieci. Ci genialni Niemcy jakoś nie zapobiegli tragedii.
Polecam źródła na temat akcji zbrojnych ZWZ - ludzie ci byli znani organom niemieckim, kontaktowali się ze współpracownikami, działali. I dokonywali egzekucji i akcji odwetowych. Wielu Niemcom nigdy nie udało się złapać."
Und so? Ówże zamachowiec nie wrzeszczał jednak na ulicy, że jest w konspiracji, prawda?
"Jednak nie chodzi w płaszczach Batmana i nie poruszali się nocą. Boję się, że wiele osób tak sobie wyobraża konspirację. A to po prostu dobre zalegendowanie, otwarta głowa, umiejętność pracy w sytuacjach skrajnego stresu - czyli to co dziś robią policjanci pod przykrywką. Cichociemni chodzili ulicami, w biały dzień, mieli doskonałę papiery, dobre kontakty, wiedzieli komu ufać, potencjali zdrajcy wiedzieli, co ich czeka. Nawet Hubal przyjeżdżał do Warszawy na konsultacje - nie w worku na siano ale normalnie, w marynarce i spodniach, w butach. Ulicą."
A czy ja napisałam gdziekolwiek, iż żądam od panów konspiratorów aby przemykali się ulicami wyłącznie w czerni nocy, spowici, jak Don Pedro (caramba!) w czarne peleryny? Zrozum, nie czepiam się tego, że cichociemni szli ulicą w dzień, bo czym mieli iść, dachami? Nocą w czasie godziny policyjnej? Ja się czepiam tego, że panowie radośnie i pełną piersią oznajmiali, ze właśnie przybyli z Londynu i w tym Londynie odbywali szkolenie. Hubal nie rozmawiał o Londynie i innych konspiracyjnych sprawach, idąc Marszałkowską w godzinach szczytu, prawda?
Witaj,
W kwestii kapusiów:
Polecam dzisiejszy Newsweek. Jest w nim wywiad z Olbrychskim. Opowiada on w nim między innymi, że jego rodzice przechowywali rodzinę Żydów w swoim mieszkaniu w swojej kamienicy. I cała kamienica wiedziała i nie wydała.
W innych kwestiach - ponieważ nie powołujesz się na źródła a stosujesz uogólnienia, przyjmuję, że Twoja wiedza oparta jest na przesłankach czerpanych ze źródeł, których z tylko Tobie znanych powodów nie chcesz wyjawić.
Dostrzegam, że prowadzisz dyskusję na tematy poboczne, stosując uogólnienia a czasami elementy manipulacji.
Poza tym sposób w jaki prowadzisz rozmowę przekonuje mnie, że preferujesz zakrzykiwanie (cyt:. człowieku, nie załamuj mnie"). Na tym poziomie rozmowy doskonale sobie radzisz.
Jestem pewien, że znajdziesz wielu rozmówców, którzy z uwielbieniem dadzą się wkręcić w Twoją grę.
Ponieważ rozmowa z Tobą nie sprawia mi żadnej przyjemności, pozwól iż się z niej wycofam.
EOT
"W kwestii kapusiów:
Polecam dzisiejszy Newsweek. Jest w nim wywiad z Olbrychskim. Opowiada on w nim między innymi, że jego rodzice przechowywali rodzinę Żydów w swoim mieszkaniu w swojej kamienicy. I cała kamienica wiedziała i nie wydała."
No i? To z automatu oznacza, że kapusiów nie było? Byli. W źródłach, do których tak uwielbiasz mnie odsyłać, znajdziesz mnóstwo przykładów na ich istnienie.
Do reszty, ummm... argumentów się nie odniosę, pozwolę sobie tylko powiedzieć, że jazda ad personam jest chwytem dość żenującym, zatem z przyjemnością skorzystam z EOT.
Umknęło mi..... prawie bym się zapomniał odciąć :)
Zacytuj mi proszę moje wycieczki ad personam.
Zapewne gdybym napisał, że masz grube nogi, wielki tyłek albo że niedowidzisz albo że zapewne Twoja wiedza o donosicielach wynika zapewne z pracy własnej, można by mi zarzucić chamstwo i prawie jazdę ad personam.
O ile mi wiadomo, zasady erystyki wg. Shopenhauera nieco inaczej precyzuję zasady ad personam. Ich celem jest osłabienie przeciwnika w sporze poprzez odwoływanie się do jego słabości, które w rzeczy samej nie mają nic wspólnego z przedmiotem sporu. Może pamiętasz to lepiej, więc mnie popraw, jeżeli się mylę.
Wracając do nurtu:
Ciekawi mnie jak odbywałaby się taka dyskusja (i czy są toczone) na temat np. jakości miecza świetlnego Dartha Vadera albo grubości różdżki H.Pottera czy innego bohatera. Nadal pozostaję przy zdaniu, że to fabuła.
Czemu nikt nie komentuje w ten sposób Klossa.
Inna sprawa: skąd czerpiesz wiedzę, że Niemcy wysyłali do Polski samych lingwistów? Językiem urzędowym był niemiecki. Wizja chodzących po ulicy żandarmów rozmawiających po polsku - ha! doskonałe. To tak jakbyś wierzyła, że amerykanie w Iraku gadają po arabsku oraz w afganistanie każdy swobodnie dogada się z talibami.Pewne mechanizmy są niezmienne. Stąd w Anglii masz rzymskie inskrypcje nagrobne po łacinie.
Ale oczywiście czekam na dowody, że się mylę. Może jednak po ulicach Warszawy chodzili sami polonofile.
Liczę na siarczyste uderzenie, Czarownico.....(chyba tak powinienem Cię nazywać, skoro wszyscy jesteśmy polonofilami)
I to twoim zdaniem uzasadnia debilizm darcia pysków na pół Warszawki, to że są cichociemnymi?
Nie każdy Niemiec był lingwistą, ale nie byli aż takimi debilami, żeby nie przekupić/zmusić/zatrudnić paru Polaczków do robienia za gumowe ucho. Więc wyobraź sobie że wesołe darcie mordy pana Wesołowskiego, Zakościelnego i Tosia Pawlickiego słyszy taki ktoś i donosi, że ów panowie drący mordę są "Cichociemnymi". Proste jak budowa cepa.
Wydaje mi się, że jasno wyjaśniłyśmy. Scena ta przeczy elementarnym zasadom konspiracji tudzież zdrowego rozsądku. Ale mogę też przytoczyć inne: ślepa naiwność i zaufanie do dopiero co poznanego dozorcy, rezygnacja z haseł, bo przecież wszyscy jesteśmy Polakami, no to po co... Etc.
I ja się z tym stanowiskiem jak najbardziej zgadzam. Niemniej, jak powtórzyłam, nawet w fabule wymagam elementarnego rozsądku.
Samych lingwistów nie musieli wysyłać. Wystarczy, że znalazłoby się zaledwie paru kojarzących język w stopniu elementarnym. A trafiali się i tacy, co znali lepiej. Zresztą tę kwestię rozwinęłam w innym moim poście.
Poza tym Eine nigdzie nie napisała, że w Polsce byli sami Niemcy znający nasz język perfekt. Nie dorabiaj sobie nadinterpretacji.
A wszyscy jesteśmy polonofilami? :)
Ale nie odniosłaś się w żaden sposób do moich komentarzy względem zdolności językowych Amerykanów czy Polaków w Iraku czy Afganistanie. W mojej ocenie przeceniasz szkolenia językowe u Niemców. Przypomnę, że plan przewidywał uczynienie z Warszawy miasta prowincjonalnego o ludności do 100.000 nie więcej.
Podobne plany zakładały uczynienie z z Moskwy miasta Moskova. Ludność cywilna miała umieć kopać doły i budować drogi oraz musiała znać niemiecki na tyle, aby umieć uskoczyć przed niemiecką ciężarówką. Germanizacja polegała na wynarodowianiu a nie na wtapianiu się Niemców w kulturę i język polski.
Informacje te są dostępne w źródła niemieckich, publikacjach polskich i obcojęzycznych. Wystarczy po nie sięgnąć. Źródła niemieckie o wydatkach administracyjnych w Warszawie nie wspominają o kosztach nauczania Niemców polskiego. Wspominają o tłumaczach w określonej grupie na potrzeby prac administracyjnych i policyjnych.
Tu uwaga: jedną rzeczą jest swoboda wypowiedzi, której bronisz i do czego masz prawo. Z drugiej strony jest obowiązek natychmiastowego komentowania informacji nieprawdziwych lub założeń błędnych nie popartych jakimikolwiek badaniami czy źródłami.
Według Ciebie czemu tak często posługuję się odwołaniami do źródeł? Czemu nie założysz, że może zajmuję się tematem w stopniu znacznie poważniejszym niż dyskusja w sieci?
Ponadto uogólnienia, jakich jest pełno w tej dyskusji są w moim mniemaniu nadużyciem.
Aby nie zniechęcać Cię do tematu II wojny przez zanudzanie lekturami, sugeruję poszukanie w Internecie stron poświęconych organizacji ZWZ oraz ich akcjom zbrojnym, strukturze i realiach działań.
Dodatkowo, jeżeli zechcesz zapoznać się z biografiami Cichociemnych możesz się dowiedzieć, że niektóre życiorysy są ciekawsze od wszelkich Bondów. Zachęcam.
Jednak nadal uważam, że najciekawsze są raporty niemieckiego komendanta miasta - to chyba nawet wydano po polsku. Wyłoni się po lekturze zaskakujący obraz Warszawy tamtych lat.
Inaczej wyglądało to na poziomie osób decyzyjnych - isntnieją uzasadnione założenia, że niemiecka administracja posoatawała w kontakcie z przedstawicialemi niektórych organizacji celem od czasu do czasu celem ograniczania akcji zaczepnych i odwetowych. Jednocześnie między tymi organizacjami toczyły się spory i walki i zdrady. I jeszcze pośród Niemców, którzy prócz zarządzania zajmowali się zwykłym rabunkiem, wywózką, sprzedażą żydowskiego mienia. A wszystko odbywało się w realiach gdzie panowały ustawy norymberskie, odbierające żydom prawa ludzi. I w kraju podbitym przez okupanta, który jawnie okazywał tendencje germanizacyjne. Będąc takim okupantem, bawiłabyś się w uczenie żandarmów polskiego?
I w takich warunkach działali ci młodzi ludzie, zrzucani na spadochronach, świadomi ryzyka.
Bądźmy wyrozumiali. Jedna scena nie powinna dyskwalifikować filmu. Idąc w ten sposób powinniśmy zakazać wyświetlania 90% polskich telenowel.
I tak moim zdaniem scena w której Bronkowi czy temu z banku sprawdzają papiery była nieco na wyrost - nie mieli wtedy maili ani komórek ani faksów. Jednocześnie od odkrycia metody fałszowania rozkaz został dostarczony na ulicę. Dla mnie ten element był nieco zabawny.
Ty chyba poważnie cierpisz na nadinterpretację. Gdzie ja napisałam o szkoleniach językowych u Niemców? Napisałam, że zdarzali się znający ten język w stopniu choćby elementarnym, bo się zdarzali.
Nie odniosłam się, bo masz tutaj rację, więc po co miałam to robić?
Nie założę, bo w przeciwieństwie do ciebie nie zakładam niczego nie mając ku temu poważnych przesłanek.
Po co był ten wykład historyczny, nie mający ściśle związku z tematem dyskusji? Ja też się interesuję historią, więc nie musisz automatycznie zakładać, ze jestem niedouczona :)
I wydaje mi się, że interesując się tym tematem powinieneś wiedzieć więcej o zasadach konspiracji.
I powtórzę jeszcze raz - to nie była jedna scena. Na coś takiego, nawet mocno idiotycznego, jestem w stanie machnąć ręką. Ale cichociemni z Czasu Honoru ustawicznie łamią zasady nie tylko konspiracji, ale zdrowego rozsądku.
Czy możesz mi przytoczyć źródła, które są podstawą Twojej wiedzy na temat zasad konspiracji - mogą to być książki, wspomnienia lub opracowania. Proszę o autora, tytuł, strona, cytat. To Ułatwi dalsze uzgadnianie stanowisk.
Dziękuję.
Ech, nie stosuj manipulacji. Cały czas mówię nie o książkach, a zdrowym rozsądku. Myślisz, że w którejś będzie napisane "będąc w konspiracji nie należy ufać każdemu napotkanemu człowiekowi ani krzyczeć o tym na ulicy"? Nie, bo to jest oczywiste.
Zadałem proste pytanie. W odpowiedzi uzyskałem zarzut manipulacji. Sam dysponuję szeregiem szkoleniowych instrukcji konspiracyjnych z okresu II wojny wydanych przez dowództwa USA oraz WB. Są to wielce interesujące lektury, niektóre iście kuriozalne z dzisiejszego punktu widzenia. Jedna z takich publikacji np. opisuje na blisko 60 stronach jak można się ukryć w meblach. Dowiedziałęm się fascynujących rzeczy.
Ponawiam więc pytanie. Na bazie czegoś powstają Twoje opinie?. Na bazie jakich publikacji źródłowych ?
Chętnie wrócę do dyskusji na temat zdrowego rozsądku kiedy zapoznam się z Twoją listą lektur. Jak mawiają mądrzy ludzie: powiedz mi co czytasz, powiem Ci kim jesteś. W którym miejscy mojego pytania tkwi manipulacja?
Ktoś mógłby odnieść wrażenie, iż unikając odpowiedzi na to pytanie i odwołując mnie do zdrowego rozsądku chcesz mi zasugerować, że Twój bilans lektor na omawiany temat wynosi zero. Nie wierzę w to i dlatego proszę o konkrety.
Stwierdzenie "jak się nie podoba, to zrób sam" jest szczytem kretynizmu, najogólniej rzecz ujmując. To trochę tak, jakby na narzekanie na PKP podać argument - to połóż własne tory i jeździj własnym pociągiem...
Mimo wszystko to najlepszy serial jaki proponuje nam telewizja Polska. Oglądałam i oglądać będe go z wielką pasją, zostało mi tylko czekać na IV serię.
ludzie wrzućcie na luz. są różne gusty jednemu się podoba drugiemu nie. wzajemne orzucanie się błotem nic nie da
a masz w czy, wybierać? może rodzina Lubiczów wg Ciebie jest najlepsza? albo 20056 odcinek na dobre i na gorsze/? mimo że faktycznie czasem nieudolnie, ale mimo wszystko cieszy mnie fakt że nareszcie ktoś chce kręcić seriale o naszej historii. O tym jak katowali ludzi najczęściej niewinnych na pawiaku. Jak robiono sobie łapanki w biały dzień. To wszystko ktoś stara się w miare mozliwości pokazać. Niestety nie mamy najlepszych scenarzystów dopuszczanych do jakiegokolwiek głosu także nie ma co marudzić.
"faktycznie czasem nieudolnie"
ja już bym przymkną oko gdyby to było tylko CZASEM nieudolne. Ale ten serial to jest permanentna nieudolność. W tej produkcji nieudolność, nieudolność nieudolnością pogania. Powinni pójść bardziej w konwencie "Kompani Braci" czy "Pacyfikk" około 10 PORZĄDNYCH odcinków i koniec a nie jakiś mdły tasiemnic. Druga sprawa to aktorzy. We wspominanych wyżej serialach z za oceanu są AKTORZY a nie pseudo gwiazdy seriali. A u nas pokazuje się ciągle te same oklepane mordy aby tylko przyciągnąć przed TV jak najwięcej gospodyń domowych i zrobić oglądalność. To jest poziom tasiemców typu" m jak masło"tylko scenografia inna.
W tym serialu nawet tak znakomity aktor, jak Jan Englert, zaraził się tendencją od panów Wesołowskich i innych Zakościelnych i gra jakoby z "Klanu" go wzięli. Choć i tak na tle młodszych kolegów tryska wręcz artyzmem.
Strasznie narzekacie - zastanawiam się, skąd macie tyle czasu i energii na tak dużo negatywnej energii. Czy nie lepiej obejrzeć to, co Wam się podoba? Pytam, bo nie rozumiem o co Wam chodzi - argumenty, które podajecie są tak ogólne, że trudno je przyjąć w merytorycznej dyskusji.
Mnie niebywale nie podoba się II i III seria serialu Oficer i jestem w stanie podać przyczyny, dla których uważam, żę zmarnowano potencjalnie ciekawy produkt. W Waszych (EineHexe i polukr) wypowiedziach dostrzegam jedynie powarkiwanie ale nie mogę odnaleźć wypowiedzi, które by precyzowały co takiego powoduje, że produkcja Wam nie przypadła do gustu. Gdy próbuję się wczytać dochodzę do wniosku, że jesteście zwolennikami kina dokumentalnego z odwzorowaniem detali.
Kino jest albo dobre albo złe. Nie jest nieudolne ani Klanowe.
Zakładam, że EineHexe ma swoje lata i nie może przyjąć nowego sposobu gry aktorów. Rozumiem to. Jednak kiedy próbuję czasem sięgnąć do Pogranicza w Ogniu, który to film bardzo lubię, to montaż, dłużyzny, brak syncrhnonizacji, jakość kliszy są nie do zniesienia i film wyłączam. Ale gra aktorska w tamtym filmie była bardzo dobra nawet na 2-3 planie.
W CzH różnie z tym bywa. Ale ogólnie jestem z tej produkcji bardzo zadowolony.
Matko Bosko Częstochowsko oraz wszyscy święci, czy ja przegapiłam jakąś rewolucję w aktorstwie i brak jakichkolwiek umiejętności w tej dziedzinie stał się nowym sposobem gry? Do wieku emerytalnego mi dość daleko, jakby kto pytał, acz nie wiem co Golebiak rozumie przez "swoje lata".
Nikt nie pyta o Twój wiek. W ogóle nikt Cię o nic nie pyta. :) Czy stąd Twój egzaltowany ton w każdej wypowiedzi?
No to jeszcze gorzej, że zakładasz coś o kimś bez pytania i nie mając ku temu żadnych przesłanek.
A dyskusja polega na tym, że można się, imaginuj sobie, wypowiedzieć bez pytania, odpowiadając na czyjeś argumenty.
Czemu mnie pouczasz? Kim jesteś, że uważasz, że masz do tego prawo? Rozmowa toczy się na temat CZH więc wróć na tory.
Nie pouczam cię, a informuję, i do tego mam prawo. Poza tym, o ile zauważyłam, to ty pierwszy z tego tematu zszedłeś, na dodatek robiąc wycieczki osobiste. EOT.