Przede wszystkim mogliby się zdecydować czy chcą dokument, albo serial, bo po tej produkcji widać, że jednego z drugim pogodzić się nie da. Chcieli dobra pamięci ofiar oraz żyjących rodzin, a tymczasem rodziny są wściekłe na Netflixa za to, że w ogóle ośmielił się nakręcić tę historię. Chcieli serialu kryminalnego, lecz ograniczali się stylem dokumentalnym i zbytnim wyważeniem., w efekcie czego tam gdzie nie potrzeba wyszły dłużyzny, a tam gdzie powinno być więcej akcji zastosowano skrótowce i jest niedostatek potęgowany drugą połową odcinków, gdzie akcji już praktycznie nie ma wcale.
Wielbiciele krawej jatki obejdą się smakiem, sceny zostały mocno ugrzecznione i stonowane ze względu na jak to napisano dobro rodzin i pamięć ofiar. Główny aktor wcielający się w mordercę Evan Peters obwieścił światu, że to jego najważniejsza życiowa rola i największe wyzwanie w karierze. No nie wiem... na moje charakteryzacja mocno go stłamsiła, jednak o wiele lepiej wypadł w American Horror Story. Z drugiej strony amatorzy przegadanych kryminałów mogą być usatysfakcjonowani. Mroczna prawdziwa historia mordercy-kanibala-gwałciciela-niekrofila, którą jednak bardziej ogląda się jak dokument niż serial. Osobiście wolałbym większe zdecydowanie twórców.