Współczuję aktorom tego ciągłego gadania jak w tureckiej telenoweli. Jedyne jasne momenty to spotkania Goody`ego z psycholożką. Morck to niezwykle ciekawa i charakterystyczna postać, tak samo Assad. Obaj brutalni i nieprzestrzegający zasad ale przy tym skuteczni, Rose była schizofreniczką i jej rożne osobowości pojawiają się na zmianę. A tu mamy piękny komisariat, ślicznego komisarza i komiczną pomocniczkę, nie mówiąc o "nauczycielu z gimnazjum" Assadzie... Do tego mieszkanie wyglądające jak scena w teatrze..