Mi jakoś od początku nie przypadł do gustu. Już sam pomysł wydawał się mało interesujący, a wykonanie było słabe, głównie przez te denne scenariusze kolejnych sezonów i fabułę szytą cholernie grubymi nićmi niemal w każdym epizodzie. Jak na tak wyrachowanego killera Dexter zbyt często zachowywał się jak najarana nastolatka, która nie wie, co ze sobą zrobić i co myśleć. W rzeczywistości takiego killera by już dawno złapali, a serial by nie doczekał końca 1 sezonu.

SPOILER...




Zakończenie to już w ogóle jakaś porażka i twór chorego umysłu. Co miało niby znaczyć to porzucenie ciała Deb w ten sam sposób co swoich ofiar? Że tyle samo dla niego znaczyła co ścierwo, które tam wcześniej porzucał? Szkoda, że jej jeszcze nie poćwiartował. Na koniec poszedł popływać, gdzie okazało się, że jest mocniejszy niż sztorm i bardziej wytrzymały niż jego łódź, po czym został drwalem i sobie żyje dalej. No ręce opadają!